Skocz do zawartości

Audioquest Everest

Typ sprzętu: Kable Głośnikowe

Producent: Audioquest

Model: Everest


Rewalacyjny

(5/5)


(5/5 na podstawie 1 opinii)

sprzet
Elberoth

Data dodania: 04 lipiec 2004

Elberoth

Data dodania: 04 lipiec 2004

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • State of the art pod każdym względem.
  • Cena, cena, cena.

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Kabel testowy.

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Kabel testowy.

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Transparent Audio Ultra i Reference, AQ Volcano.

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: transport - Theta Data Basic II DAC - Theta DS Pro Generation Va pre amp - Krell KRC-3 power amp - Bel Canto eVo 4 mk II kolumny - ESA Ostinato2 mod. kondycjoner - PS Audio Power Plant P-300 Multi Wave II Interkonekty - 2x Cardas Golden Reference X

Opinia:

Zaraz minie tydzień jak podłączyłem do mojego systemu ten kabel, więc pora na mała refleksję.

 

Everest to najwyższy model kabla głośnikowego z oferty AQ. Cena za odcinek 2x2,5m wynosi zawrotne 38.000zł (słownie: trzydzieści osiem tysięcy złotych).

 

Kabel wyglądem przypomina typowy wąż ogrodowy. Jako materiał przewodzący wykorzystano srebro.

 

Ci którzy ostatnio wchodzili w watek o kablach Transparenta, pamiętają zapewne, że to kable tego właśnie producenta miałem ostatnio u siebie "na warsztacie". Oba były bardzo dobre, aczkolwiek nie idealne. No ale też cena była znacznie niższa - 11tys za model Ultra i 22tys za model Reference.

 

Poprzeczka była ustawiona więc wysoko.

 

Everesta podłączyłem z ciekawością, ale bez większych oczekiwań - ostatecznie AQ nie jest specjalnie znany jako producent kabli klasy top hi-end - jest raczej ceniony za kable z niższego i średniego przedziału cenowego. Taki Volkswagen wsród kabli.

 

Pierwsze minuty spędzone z Everestem przekonały mnie, że jest to jednak coś specjalnego. Everest ma wszystko to co oferuje Transparent Reference - doskonały bas, barwę, solidność dźwięku (Anglicy trafnie określają to jako "body" - ciało) wspaniałą stereofonię - i do tego dodaje jeszcze zabójcza precyzję z zakresie niższej średnicy i nieskończoną wręcz rozdzielczość.

 

Te ostatnie cechy nie były dla mnie zaskoczeniem - ostateczne srebrne kable zazwyczaj są precyzyjne i analityczne, z doskonale rozbudowaną paletą harmonicznych - zaskoczeniem dla mnie było ich POŁACZENIE z najlepszymi cechami kabli miedzianych, których doskonałym przykładem jest wspomniany wcześniej Transparent.

 

Everest nie jest ani o gram rozjaśniony (w pierwszej chwili odnosi się wrażenie, że jest nawet trochę ciemny, ale po chwili wszystkie detale wskakują na miejsce) i ma wręcz doskonałą barwę, z pełną, naturalną średnicą. Dźwiękom fortepianu nie brakuje "body", na reszcie czuć że fortepian to potężny instrument z potężnym pudłem rezonansowym, energia dźwięku w zakresie niższej średnicy jest zniewalająca.

 

Po raz pierwszy zauważyłem to zjawisko na kablach Transparent Ultra, i moim zdaniem jest to to, co odróżnia hi-endowy kabel od zwykłego kabelka hi-fi. Brak wypełnienia dźwięku w niższych zakresach sprawia, że dźwięk na większości tanich kabli jest jakiś taki 2-wymiatrowy (zaznaczam, że to o czym pisze nie ma związku wymiarami sceny dźwiękowej, która może mieć wymiary boiska do piłki nożnej), instrumenty wyglądają jakby były wycięte z cienkiej tektury, nie maja tego swojego "ciała".

 

Everest pod względem masy dźwięku, tego "body" jest równie dobry jak Transparent Reference (co już samo w sobie jest nie lada komplementem) ale idzie o krok dalej. Transparent Reference jest minimalnie rozmyty w zakresie niższej średnicy, poszczególne dźwięki fortepianu są mniej precyzyjne, trochę pływające, natomiast Everest jest tu ostry jak żyleta - początek i koniec każdego dźwięku jest wyraźnie zaznaczony. Mamy tu więc precyzję srebra i "body" kabla miedzianego. To jak połączenie Nordosta SPM i Transparenta Reference w jednym, bezkompromisowym rozwiązaniu.

 

Drugą rzeczą, która wyróżnia Everesta jest rozdzielczość. Ilość szczegółów, która przedostaje się przez ten kabel może przyprawić wręcz o zawrót głowy (oczywiście jeżeli nasz system jest up-to-the-task). Co jednak najważniejsze, nie są to szczegóły "rzucone na twarz" tak jak ma to miejsce w większości srebrnych kabli. Kabel nie próbuje na siłę oczarować nas nowymi, wydobytymi z tła szczegółami - one po prostu tam są.

 

Co ciekawe, na rozdzielczości Everesta najwięcej korzystają wcale nie najnowsze, audiofilskie nagrania (Reference Recordigngs zawsze brzmi dobrze - nawet na "rosyjskim" jamniku) - lecz zapomniane starocie, pochodzące z lat 60-tych i 70-tych. Nagle okazuje się, że szare, szeleszczące wysokie tony okazują się mieć ciekawą strukturę i barwę. Zamiast szelestu nareszcie słyszymy prawdziwe dźwięki ! Pamiętam, moje zdziwienie gdy puściłem sobie płytę Simona i Garfankla. Puściłem ją bo ją bardzo lubię, a nie dlatego że oczekiwałem jakiś audiofilskich uniesień - szczerze mówiąc to do tej pory uważałem to nagranie za wyjątkowo tłuczkowate. I nagle eureka- nagranie to zabrzmiało naprawdę dobrze. Zamiast szumu różowego, tych jednorodnych cykań mających imitować perkusję - pojawiły się prawdziwe dźwięki :-)

 

Mógłbym tak pisać długo o tym kablu, tylko jak tu opisać cos co jest state-of-the-art ? A taki jest właśnie bas, stereofonia, dynamika w skali mikro i makro, precyzja itd.

 

Jak dla mnie jest to zdecydowanie najlepszy kabel jaki miałem okazję u siebie przetestować, kabel w którego brzmieniu nie jestem w stanie wskazać choćby jednej dziury - przynajmniej na tle moich dotychczasowych doświadczeń z kablami do 20tys zł, w posiadanym aktualnie systemie.

 

Możliwe, że są jeszcze lepsze kable - sam transparent ma jeszcze aż 3 droższe pozycje w swojej ofercie - reference XL za 44tys zł, Reference MM i Opus MM za 129tys zł - ciężko jednak wyrokować o czymś czego się nie słyszało.

 

Na koniec pozostaje kwestia ceny. Jak by nie patrzeć, 38.000 zł to obrzydliwie wysoka cena za kabel głośnikowy.

 

Powiem szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem o cenie tego kabla, wybuchnąłem śmiechem i zapytałem, czy trafiają się tacy idioci aby taki kabel kupić. Za podobną cenę można kupić wysokiej klasy przedwzmacniacz, CD, kolumny - czyli urządzenia, które są dużo bardziej skomplikowane, zbudowane z większej ilości części niż jakiś tam „kabel”.

 

Jednak w ostatecznym rozrachunku, w hi-endzie nie chodzi o to jak cos jest skomplikowane i udziwnione, tylko jak dany element wpływa na dźwięk. I tak też trzeba traktować Everesta.

 

W praktyce, mój system z Everestem zagrał LEPIEJ niż ten sam system z wybitnym (i sporo droższym) przedwzmacniaczem jakim niewątpliwie jest JRDG Synergy IIi zamiast mojego Krella KRC-3 i z tańszymi kablami - AQ Volcano lub Transparent Ultra. Czyli innymi słowy - zmiany wprowadzone przez droższy kabel były bardziej znaczące niż przez droższy preamp :-o

 

Wynik co najmniej zaskakujący i burzący mój dotychczasowy obraz świata !

 

Jak kiedyś będę obrzydliwie bogaty, napadnę na bank lub dostane spadek od nieznanej cioci z ameryki - na pewno sobie taki kabel kupię. I na pewno nie będę uważał, że są to wyrzucone pieniądze w błoto.




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.