Co się popsuło, że trzeba "przetkać" kolumny lub wzmacniacz?

Powitać! Chciałbym Was podpytać o kwestię serwisową, bo nie wiem za co się brać, a rzecz mnie zaczyna drażnić.

Od pewnego czasu mam tak, że zazwyczaj po uruchomieniu "mojego zestawu audio" nie gra lub przerywa mi któraś z kolumn. Na zestaw składa się amplituner Yamaha + Altusy 110 (z rocznymi głośnikami STX).

Aby doraźnie rozwiązać problem muszę "przetkać rurę dla elektronów" tj. znacznie zgłośnić, trochę ściszyć, czasem kilka razy i zaczyna wszystko działać poprawnie, natomiast jak sprzęt postoi nieużywany, to problem wraca.

Moje podejrzenia i ustalenia:

- może potencjometr głośności - ale mam wrażenie, że problem występował też na innym wzmacniaczu, dodatkowo problem dotyczy głównie lewej kolumny (zazwyczaj to ona nie startuje), ale dziś zauważyłem, że i prawa potrafi przerywać,

- może kolumny - obadałem organoleptycznie zwrotnice oraz gniazdo przewodów i nic podejrzanego nie stwierdziłem (dopuszczam, że mogły wyschnąć kondensatory, bo kolumny mam już kilkanaście lat - od ich nowości),

- może przewody - stare, ale grube i względnie porządne. Połączenia posprawdzane.

Podpowiedzcie proszę z Waszego doświadczenia, co i jak diagnozować.

Pozdrowienia!

Chyba raczej przekaźnik (na wyjściu głośnikowym) w amplitunerze.

Antichoice dobrze prawi. Miałem tak kiedyś ze swoim Luxmanem. Po wymianie przekaźnika wszystko grało jak trzeba.

 

ale mam wrażenie, że problem występował też na innym wzmacniaczu

A to jest zastanawiające.

Ja nawet nie wymieniałem; zdjąłem osłonę i poprawiłem docisk doginając styki.

Kilka lat było później bez żadnych problemów.

Ciekawostką był fakt, że wzmacniacz był Sony, a przekaźnik Matsushity [ Technics ] ;-)

Dzięki za szybką reakcję!

Sluchajcie, a z tym przekaźnikiem to jest tak, że problem jest bezzwłoczny? To znaczy, jak włączam amplituner, słyszę jedno pyknięcie (pewnie zasilania dodatkowych urządzeń) + po 2 sekundach drugie pyknięcie (pewnie przekaźnik na wyjściu głośnikowym), czyli mam typowe dla przekaźników (w moim rozumieniu) opóźnienia. Natomiast brak dźwięku i jego pojawianie się są bardzo dynamiczne, to znaczy reakcja jest od razu i pyknięć żadnych nie ma. To mogę sobie tłumaczyć np. zaśniedziałymi stykami, czy coś w ten deseń, ale doświadczenie z elektroniką bliskie zeru :)

Póki co idę pogrzebać w środku, celem ustalenia jakie mam przekaźniki :)

A odnośnie poprzedniego wzmacniacza (też Yamaha), to pamięć zawodna, ale coś mi się kojarzy, że i wtedy mogło być. Mało tego - nosiłem z jakiegoś powodu do serwisu, ale usterki nie stwierdzono, dlatego chyba przyjąłem, że może coś z kolumnami.

Pozdrowienia!

Na 100% przekaźnik, styki można wyczyścić chemią, W ŻADNYM WYPADKU NIE DOGINAĆ ani żadnych tym podobnych wynalazków. Przekaz dotyczący pykania niestety dla mnie jest nieczytelny, więc nie pomogę...

OK, sporo się dowiedziałem i czas działać :) Są dwa przekaźniki DEC DH2TU (3A) i jeden jakiś 2A, ale go zostawiam, jak nie pomoże czyszczenie tych dwóch głównych.

Wymiana to niestety rozebranie 3/4 amplitunera, więc samodzielnie odpada. Pozostaje mi czyszczenie. Z tego co czytałem, to tylko chemią, bez żadnych papierów ściernych itp. :) Oby pomogło.

W międzyczasie muszę opracować patent jak zdjąć jego obudowę, bo dojście mizerne i albo jakiś skaler dentystyczny zorganizuję, albo cienką główką gwoździa w jakimś uchwycie będę podważał.

Dzięki wszystkim za wskazówki! Coś czuję, że to o to chodziło.