Skocz do zawartości
IGNORED

ECM versus ACT.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

Naszedł mnie taki pomysł( może niesłuszny?) aby skonfrontować dwie niemieckie wytwórnie płytowe specjalizujące się w jazzie( ale nie tylko).Aby było ciekawiej obie mieszczą się podobno niedaleko od siebie,w Monachium.ECM jaki jest"każdy widzi".W tym gronie nie ma co się nad tym rozwodzić.Wytwórnia legenda,instytucja,wzorzec metra w dziedzinie brzmienia( choć nie dla wszystkich),obiekt kultu.ACT to młodziak, nuworysz ale z ambicjami.Zaczynali od jazzu niemieckiego,skandynawskiego,później ogólnie europejskiego a obecnie wydają coraz więcej jazzu amerykańskiego.Ostatnie lata to dla mnie wzrost znaczenia nagrań ACTu.W moim przekonaniu mogą być już alternatywą dla ECMu.I w zakresie repertuaru i brzmienia.Taka rywalizacja to dla nas,fanów tylko radość.Oby takich tandemów było jak najwięcej.

 

P.S.Jest jeszcze Enja!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co porównywć! To tak, jakby zastanawiać się, czy litera "a" jest lepsza od "b" (bez wartościowania). To po prostu różne wytwórnie, z różną filozofią, różnym brzmieniem, różnymi wykonawcami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z SzuBem, choć porównywać zawsze można, bo niby dlaczego nie? Nie jestem fanem ACTu i cieplej traktuję ECM, chociaż prawda jest taka, że za dużo płyt z ACT Records nie mam - może trzydzieści tytułów. Kilka rzeczy bardzo lubię, jak E.S.T. plays Monk, David Binney - South, powiedzmy, że The Unforgettable NHOPa (chociaż nie słuchałem tego wieki całe i nie wiem, czy to będę teraz lubił)... i pewnie jeszcze Vijay Iyer, Mahanthappa plus coś tam jeszcze... Brzmieniowo label ten odbieram jako zbyt techniczny, zdygitalizowany, trochę za sterylny i bez, powiedzmy, aury - ale to tylko takie moje skojarzenia i pewnie każdy ma swoje wizje i wyrobione poglądy w temacie. Zresztą cokolwiek i jakkolwiek nie powiedzielibyśmy na temat ACTu, to trzeba przyznać, że zalicza się on bez cienia wątpliwości do porządnego i wartościowego labela o zasięgu globalnym. Dołożyłbym jeszcze dwie niemieckie, ważne jazzowe wytwórnie, którymi warto się zainteresować: Jazzwerkstatt - wydająca i specjalizująca się głównie w conterporary modern jazz, i rówieśniczka ACTu, też założona w 1992 - Nagel Heyer Records - specjalizująca się z kolei w klimatach klasycznego i tradycyjnego jazzu (bardzo dobre realizacje).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłośnicy free dorzucą jeszcze FMP, czyli Free Music Production - ale wyliczanka niemieckich wytwórni to chyba nie to, o co chodziło Autorowi wątku... :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie słucham sobie piosenek Jana Kobuszewskiego z takiej zwykłej płyty z serii Złota Kolekcja, sygnowanej Polskie Radio - i powiem wam, że poziom realizacji nagrań jest na najwyższym poziomie, równym najlepszym specjalistycznym realizacjom. Dlaczego? Widocznie kiedyś, jeszcze za komuny sposób nagrywania był inny, analogowy. Podobnie jest z piosenkami Tadeusza Chyły np. Podobne odczucia mam słuchając pierwszej płyty Kultu, albo I Ching Hołdysa. Już nie wspomnę o realizacjach Polish Jazz. Ktoś o to dbał. Stereofonia, głębia, wszystko na swoim miejscu bez cienia cyfrowego nalotu. To tak na marginesie. Czyżby sztuka realizacji także odpływała popkulturowym rynsztokiem?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość jamówię

(Konto usunięte)

Ja mam z kolei taką konstatację,że ECM kiedyś praktycznie nie zaliczał wpadek realizatorskich,co teraz niestety mu się zdarza. Tu oczywiście nie chodzi o jakąś zbiorową katastrofę ale teraz np słucham sobie Rambler Frisella i jest to przykład tego co łączy tak zwane starsze płyty ECM,rozdzielczość,separacja,stereofonia,wyraźne i nie rozmyte kontury i rezolucja,jak kryształ. Słuchając np Spark of Life,czy płyt Manu Katché,dzwięk jest jakby trochę zamazany,rozmyty z mniejszą dynamiką i bez tej legendarnej rezolucji. To są oczywiście jakieś tam podręczne przykłady ale takie od jakiegoś czasu mi się nasuwają

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ecm to kultowa wytwórnia, super brzmienie, mega nazwiska i wielkie płyty. mówię o nagraniach głównie z lat 70-tych i potem to już bardziej pojedyncze tytuły.

 

act to jeszcze inna półka jest. w sumie taki jazz dla mas ;-) choć ostatnie lata idą ostro do przodu ;-) także dzięki naszym !

 

enja - świetne, ale bardzo duży misz-masz. kilka perełek i masa wypełniacza

 

poza tym cała masa świetnych labeli na świecie, a nasze - not two !? najlepsze być może !

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.