Geri Allen

Odeszła do krainy wiecznego jazzu wielce zasłużona Geri Allen - pianistka, której nazwisko nie powinno zostać pominięte na forum. Była chyba jedyną pianistką, którą akceptował Ornette Coleman. Jak się spojrzy na jej resume, to można wpaść w kompleksy - oprócz swojej pokażnej dyskografii jako lider, ma na koncie ścisłą współpracę z samym topem (Coleman, Motian, Haden, Lloyd, Holland, Ron Carter, DeJohnette, Tony Williams, Betty Carter, Steve Coleman,Trio3...)

Znawcy mówią, że wypracowała swój styl oparty w dużej mierze na trębaczu Marcusie Belgrave, choć influencji Cecila, Monka czy też Hancocka i McCoya można się doszukać w jej grze z łatwością. Geri Allen była uniwersalna - z jednej strony zachowawcza, mainstramowa, melodyczna... a z drugiej nieobliczalna, z frytowym pazurem i awangardowym myśleniem. Jedna z najbardziej kreatywnych pianistek jazzowych. Wielka szkoda, że odeszła i już nigdy do nas nie wróci - miała jeszcze dużo do zrobienia. Stanowczo za wcześnie.

Jaka szkoda,wielka pianistka !Co się stało?Raz byłem na jej koncercie na którymś Jambory ale nie pamiętam w jakim składzie.Od kliku lat było o niej cicho.Może chorowała?Też mam te dwie płyty (Montreal i Dragon).

 

Jaka szkoda,wielka pianistka !Co się stało?

Niestety, przegrała walkę z rakiem. Geri Allen odeszła w wieku 60 lat.

Odeszła co najmniej 50 albumów za wcześnie. Zanim ktoś zagra Celebrating Geri Allen, posłucham sobie:

Etudes

Expandable Language

Lift Every Voice

Jumping the Creek

At This Time

Celebrating Mary Lou Williams.