Skocz do zawartości

Pioneer PD-M750

Typ sprzętu: Odtwarzacze CD

Producent: Pioneer

Model: PD-M750


Rewalacyjny

(5/5)


(5/5 na podstawie 1 opinii)

sprzet
Eugene

Data dodania: 09 styczeń 2015

Eugene

Data dodania: 09 styczeń 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • -bardzo dobry dźwięk
    -6 płyt do dyspozycji
    -szybka zmiana płyty
    -dobra tolerancja różnych nośników
    -rozbudowany pilot
    -regulowane wyjście słuchawkowe
    -pancerna budowa
    -wiele ciekawych funkcji
  • -delikatny magazynek na płyty, ale to wątpliwy minus
    -dziwne spojrzenia znajomych, gdy zobaczą zmieniarkę w systemie, jeszcze dziwniejsze, gdy ją usłyszą, ale to minus z przymrużeniem oka
    -kalendarz utworów mógłby mieć więcej pozycji

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: ponad rok

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Elektronika wyższych modeli zrobiła swoje.

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Z innymi modelami Pioneera, znacznie droższymi.

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Pioneer A-616, Pioneer CT-S620, STX fs-250n, Sennheiser HD-202

Opinia:

Sam byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem ten model w katalogu Pioneera na rok 1991. Nie wierzyłem, że zmieniarka może należeć do serii Reference, bowiem to rzecz niebywała. Trudno o ten model na rynku wtórnym, tym bardziej w przyzwoitym stanie, jeszcze trudniej trafić na taki, który nadawałby się do ekspozycji w salonie. Przyznam, że miałem szczęście, ponieważ mój egzemplarz jest teraz głównym odtwarzaczem i stoi dumnie na czarnym szkle. Producenci przyzwyczaili nas do tego, że po zmieniarce nie można spodziewać się poprawnego dźwięku i solidnych rozwiązań technicznych. Zawsze były to urządzenia cechujące się napędami i przetwornikami z niższej półki o głośnej mechanice. PD-M750 to jednak inna bajka. Mechanizm zmiany płyt słychać, ale nie jest on bardzo głośny. Zmiana krążka następuje szybko, dopiero ze stoperem w ręku widać, że jest to trochę ponad 6 sekund, nawet jeśli w trakcie odtwarzania postanowimy wybrać inny nośnik. Magazynek jest kompaktowy, ale delikatny. Można wysunąć tylko jedną tackę naraz i trzeba pamiętać o umieszczeniu płyty etykietą do dołu, bowiem laser PEA 1030, tak jak w modelach ze Stable Platter, przemieszcza się nad nośnikiem. Magazynek wkłada się jak dyskietkę, a wyciąga klasycznym sposobem, przy czym robiąc to po raz pierwszy w cichym pomieszczeniu może zaskoczyć gwałtowność tego procesu. Budowa odtwarzacza jest solidna – od spodu plaster miodu, z tyłu złocone wyjścia RCA rozstawione szerzej niż w niższych modelach oraz wyjścia optyczne i systemowe do synchronizacji z magnetofonem. Na płycie czołowej piękny i czytelny wyświetlacz, wyjście słuchawkowe oraz podstawowe przyciski sterujące. Brak klawiatury bezpośredniego dostępu do ścieżek, zastąpił ją zdobiony napis. I dobrze. Prawdziwe cuda kryją się wewnątrz. Zasilanie oparte jest na dwóch transformatorach, osobno dla sekcji cyfrowej i analogowej, każdy kanał posiada swój tor audio – w sumie dwa przetworniki PD 2028A, podobne jak w odtwarzaczach PD-65 czy PD-95, choć to zupełnie inna liga. Generalnie po otwarciu obudowy mamy wrażenie, ze patrzymy na troszkę inny model PD-9700. Mając na uwadze powyższe fakty dziwne wydaje się, ze producent postawił PD-M750 na mniejszych nóżkach, co od razu poprawiłem i mój egzemplarz stoi teraz na większych. Możliwości i funkcje odtwarzacza prezentują się ciekawie. Zapamiętuje on 20 różnych magazynków, do każdego z nich możemy przypisać inny typ muzyki i zaprogramowane lub usunięte z listy odtwarzania utwory. Po wznowieniu odtwarzania poziom głośności jest stopniowany (fade-in). Skanowanie pozwala usłyszeć najlepsze, czyli pewnie najgłośniejsze partie każdego utworu na wszystkich dyskach, lub tylko pierwszego utworu każdej płyty. Na rozbudowanym pilocie znajdują się przyciski bezpośredniego dostępu do ścieżek i dodatkowe funkcje, na przykład sterowanie poziomem wyjścia, czy znienawidzony układ ADLC, którego lepiej nie uruchamiać, ponieważ PD-M750 brzmi wtedy jak magnetofon z załączonym na kiepskiej taśmie Dolby C.

 

Dźwięk. Jest to mój pierwszy CD Pioneera, do tej pory za główny odtwarzacz służył Technics SL-PS840, według mnie przyzwoity klocek o przyjemnym, ciepłym brzmieniu. Zmieniłem też wzmacniacz na Pioneer A-616, o którym napiszę innym razem. Lubię stary dobry sprzęt z lat 90-tych, ale nie uważam się za audiofila w odniesieniu do słuchanej muzyki. Po co o tym wspominam? Nie będzie opisu brzmienia instrumentów muzycznych w małych składach, czy orkiestry. Nie będzie poważnych wykonawców często cytowanych w testach. Jak każdy mam kilka swoich własnych utworów, tylko troszkę z innej bajki. Sądząc po budowie i użytym przetworniku dźwięk jest podobny do generowanego przez PD-9700 czy PD-65, ale tego nie wiem na pewno. We wzmacniaczu A-616 cały czas włączona jest funkcja direct i pamiętając o brzmieniu SL-PS840 zaczynam. Pierwsze wrażenie to średnica – jest jej więcej, ale nie narzuca się i nie wybija, tylko jest na swoim miejscu doganiając resztę pasma. Wokale mają odpowiednią moc i czystość, natomiast jest jeszcze coś. Follow white rabbit... Słuchałem tej piosenki na różnych systemach – Harman Kardon, Denon, Sony ES, ale nareszcie dam znajomym spokój, ponieważ to jak zaśpiewała Melissa Loretta w utworze ATB – White Letters z płyty Distant Earth rozłożyło mnie na łopatki. Wciąż chcę tej słodyczy więcej. Cieplutki i delikatny niczym jedwab głos nareszcie ma przestrzeń i mikrodetale, a reszta dźwięków go nie przytłacza. Szybka zmiana płyty, żeby się upewnić. Eva Cassidy w utworze Fields Of Gold, co ciekawe znanym mi z kompilacji ATB, pokazała w cichych partiach mnóstwo szczegółów swojego głosu. Również wyraźniej słychać dźwięk szarpania za struny, na początku pomyślałem, że odtwarzacz nie lubi płyty i dodał sobie „pyk-pyk” do materiału. Niskie tony są dobrze kontrolowane, bas schodzi gdzie trzeba, ale nie rozłazi się co potwierdził Daft Punk i utwór Within z płyty Random Acces Memories. Wysokie tony nie są tak wycofane jak w SL-PS840, może nieco bardziej metaliczne. PD-M750 potrafi przekazać naprawdę sporo szczegółów w tym zakresie nie chowając za kocem najwyższych częstotliwości. Odtwarzacz przeszedł również mój test na sposób prezentacji dużej ilości informacji, czym jest utwór Contact zespołu Daft Punk z wyżej wymienionej płyty. Tu jest wszystko co potrzebne – najniższy bas, szybkie detale, cuda na kiju, więc zalecam ostrożność. Wszystkie dźwięki można bardziej odróżnić od siebie i delektować się nimi podczas odsłuchu, podczas gdy Technics zlepiał je bardziej ze sobą. Na scenie budowanej przez Pioneera czuć powietrze, nie zamknięte i wyciszone studio ale pogłos pomieszczenia, może to zasługa prezentacji wyższej średnicy. Ostatecznym moim testem jest zawsze utwór Gravity zaśpiewany przez Haley Gibby i pochodzący z płyty ATB – Future Memories. Nie zastanawiam się wtedy nad brzmieniem, tylko jesteśmy ona i ja. I tak na przemian z White Letters i Melissą – sprzęt przestaje mieć znaczenie. I jak tu nie być zadowolonym z PD-M750?

 

Nie jest to hi-end, ale jest urzekający i ładnie się prezentuje, jest bardziej oryginalny niż modele jednopłytowe. Stosunek jakości i możliwości do ceny rewelacyjny. Dlatego zostanie na swoim miejscu, aż znów kiedyś nie otworzę oczu ze zdumienia.




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.