Skocz do zawartości
IGNORED

Sonaty Beethovena. Starsze i nowsze nagrania. Nie tylko wykonanie


Luxmanrulz

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam za ten nowy wątek, ale wszystkie wcześniejsze o sonatach Beethovena zostały na forum zarchiwizowane i nie można dodawać już do nich odpowiedzi. Z kolei ten ostatnio odświeżony w zasadzie dotyczy stricte Polliniego.

 

Pozwoliłem sobie na nowy wątek, ponieważ jak wiadomo cały czas pojawiają się kolejne nagrania sonat Beethovena. W ostatnim czasie również na instrumentach z epoki, a jakby niewiele nowego na ich temat na forum. Dzieła niesamowite. Niby tuż po Mozarcie a zupełnie przecież inny język muzyczny. Przeczytałem w jednej z wypowiedzi Richtera, że wiele z tych sonat uważa za arcydzieła, które penetrują takie muzyczne obszary, w które po Beethovenie nikt się już nie zapędził.

 

Jeśli chodzi o mnie to mam niewielkie doświadczenie w tej materii. Znam i mam kilka pojedynczych płyt, w tym późne sonaty w wykonaniu Polliniego. Mam również cały komplet Arraua, który jak ktoś ładnie napisał w innym wątku "przez swoje bardziej rozmyte frazowanie, wyciąganie wszystkich wewnętrznych linii melodycznych nie ułatwia słuchaczowi, ale pokazuje pełne bogactwo tych utworów", "Taki "Furtwangler wśród pianistów".

 

Arrau mi się jednak już trochę od roku osłuchał i myślałem o tym, żeby posłuchać tych kompozycji w innym wykonaniu. Wiem że na instrumencie z epoki nagrał kilka sonat Lubimow, a komplet Ronald Brautigam. Sporo ludzi ogromnie ceni Brendela. Ostatnio Brendela wznawiają (obydwa cykle beethovenowskich sonat). Są też przecież zupełnie nowe nagrania na współczesnym instrumencie, jak chociażby Mari Kodama z Pentatone, czy Paul Lewis. JazzyFan polecał również Schiffa (ECM).

 

Propozycja jest taka, że gdyby ktoś miał ochotę podzielić się czymś godnym polecenia, może właśnie spostrzeżeniami na temat tych nowszych nagrań, czy po prostu porozmawiać o samych kompozycjach to oczywiście zapraszam. Mam też z góry prośbę do pewnego wiadomego "duetu" z forum, żeby nie psuli kolejnego wątku. Jeśli zagadnienie ich nie interesuje, niech po prostu tutaj nie zaglądają i nie piszą. Z góry dzięki.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz już mniej więcej osłuchanego Arraua i część Polliniego (jeśli chodzi o sonaty LvB Polliniego, to zdecydowanie warto poznać wszystkie), może spróbuj właśnie kilku starszych wykonań? Kto wie? Może się okazać że ten podział na "nowsze" i "starsze" uplasuje się niekoniecznie po linii chronologii nagrań ;-)

 

Przykładowo wybitna płyta wydana przez Sony, z nagraniami Rudolfa Serkina z 1962 roku. Pomijam oczywiście w tym momencie pewne ułomności technicznej strony rejestracji dźwięku, jako kompletnie nieistotne w takiej sytuacji. Moim zdaniem trudno o bardziej nowoczesną interpretację Appassionaty, niż to na wymienionej płycie. Nawet jeśli porówna się ją z teoretycznie nowszymi nagraniami, jak chociażby to Paula Lewisa.

Nie chcę popadać w jakąś przesadę, ale Serkin dokonał tutaj tak bezpośredniego, "surowego", a jednocześnie głebokiego odczytu tej sonaty, że przy pierwszym odsłuchu byłam pod ogromnym wrażeniem. Słuchając go ma się wrażenie, że tam najdrobniejsza nutka ma kolosalne znaczenie dla całej misternie budowanej "na bieżąco" struktury ;-)

 

Przy okazji wypowiedzi Makiego o "Les Adieux", jako bonus na w/w płycie znalazło się bardzo interesujące nagranie właśnie tej sonaty, z koncertu telewizyjnego z grudnia 1977 r.

 

Poza Serkinem jest przecież świetne nagranie Richtera z 1975 z Londynu. Jest unikalny Solomon, którego wydawał swojego czasu brytyjski Testament. Z kolei co do nowszych nagrań, to wspominane już Hammerklavier Schiffa z 2006 roku, wydane przez ECM - narobiło swojego czasu sporo zamieszania, wygrywając w pewnym "ślepym teście", w którym brało udział spore grono Bardzo Wymagających Miłośników Muzyki ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomacaj sobie na spoti czy tidalu Gilelsa. Klasyka klasyki, bardzo wyważone, dla niektórych wzorcowe nagrania. Niestety nie całość. Z nowszych bardzo mi się podobają interpretacje Helene Grimaud, tez właśnie za wyważone emocje, a jednocześnie barwne i wciągające granie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomacaj sobie na spoti czy tidalu Gilelsa. Klasyka klasyki, bardzo wyważone, dla niektórych wzorcowe nagrania. Niestety nie całość. Z nowszych bardzo mi się podobają interpretacje Helene Grimaud, tez właśnie za wyważone emocje, a jednocześnie barwne i wciągające granie.

 

Wielkie dzięki. Popróbuję.

 

Przykładowo wybitna płyta wydana przez Sony, z nagraniami Rudolfa Serkina z 1962 roku. Pomijam oczywiście w tym momencie pewne ułomności technicznej strony rejestracji dźwięku, jako kompletnie nieistotne w takiej sytuacji. Moim zdaniem trudno o bardziej nowoczesną interpretację Appassionaty, niż to na wymienionej płycie. Nawet jeśli porówna się ją z teoretycznie nowszymi nagraniami, jak chociażby to Paula Lewisa.

Nie chcę popadać w jakąś przesadę, ale Serkin dokonał tutaj tak bezpośredniego, "surowego", a jednocześnie głebokiego odczytu tej sonaty, że przy pierwszym odsłuchu byłam pod ogromnym wrażeniem. Słuchając go ma się wrażenie, że tam najdrobniejsza nutka ma kolosalne znaczenie dla całej misternie budowanej "na bieżąco" struktury ;-)

 

Przy okazji wypowiedzi Makiego o "Les Adieux", jako bonus na w/w płycie znalazło się bardzo interesujące nagranie właśnie tej sonaty, z koncertu telewizyjnego z grudnia 1977 r.

 

Olu. O którą dokładnie płytę Serkina chodzi? Nagranie z 1962, a samo wydanie? Sorry, ale Google znajduje mi tylko różne wersje różnych boxów. Co do Schiffa to samą Hammerklavier zamówiłem już po rekomendacji JazzyFana. Szkoda że nie można posłuchać wcześniej dłuższych fragmentów na Tidalu czy Spotify (akurat serii ECM New Series nie mają)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olu. O którą dokładnie płytę Serkina chodzi? Nagranie z 1962, a samo wydanie? Sorry, ale Google znajduje mi tylko różne wersje różnych boxów

 

Ja mam dokładnie ten album. Wydany w 2003:

 

81l3EezHelL._SX425_.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem trudno o bardziej nowoczesną interpretację Appassionaty, niż to na wymienionej płycie.

 

Jedna jest na pewno "bardziej". Nagranie Goulda. :)

 

Lux, jak już Cię znużą wszystkie standardowe i niestandardowe wykonania, to koniecznie sięgnij po tę wiwisekcję. Ja ją uwielbiam.

 

Jest na tubkach i streamingach, więc możesz wcześniej skosztować.

 

Komplet Goulda zresztą w ogóle warto mieć - i to nie tylko Beethovena.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Późne sonaty tez w ujęciu Goulda są bardzo interesujące.

Kurde temat rzeka, wróżę piękny rozwój wątku, jeżeli cos nie pójdzie nie tak:)

 

Dong, kiedyś był normalnie dostępny w normalnych pieniądzach komplet Glenn Gould Jacket Collection. Widzisz ile to kosztuje teraz??

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, sam ongiś z niego zrezygnowałem z uwagi na ogromną w moim przypadku redundancję nagrań (mam np. cały boks bachowski, również wydany w formule OJC), ale czasami żałuję.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Wiem, sam ongiś z niego zrezygnowałem z uwagi na ogromną w moim przypadku redundancję nagrań (mam np. cały boks bachowski, również wydany w formule OJC), ale czasami żałuję.

 

ja zalapalem się już tylko na bachowski, bo zgapiłem, ale mądry Polak, wiec Horowitza i Rubinsteina kupiłem natychmiast jak tylko naciułałem trochę grosza.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna jest na pewno "bardziej". Nagranie Goulda. :)

 

Oo to z pewnością ;-) Gould jest tutaj nie tylko "bardziej", "inaczej", ale chyba nawet "anty".

 

Tylko że manewr Goulda, żeby zamordować konwencję Appassionaty pewnie nie zadziała jak trzeba, jeżeli Luxmanrulz nie oswoi się dobrze z kilkoma bardziej "konwencjonalnymi" interpretacjami. Niech faktycznie (jak zasugerowałeś) zostawi sobie Goulda na sam deser. W końcu Appassionata zagrana w dokładnie odwrotnych tempach, dynamice i ogólnym wyrazie niż sugerowane przez zapis nutowy, może na niektórych zadziałać odstraszająco ;-)

 

 

Kurde temat rzeka, wróżę piękny rozwój wątku, jeżeli cos nie pójdzie nie tak:)

 

Ja się ostatnimi czasy przeprosiłam z Gilelsem właśnie :-) Słuchałam dwa dni temu jego Appassionaty i Hammerklavier. Te jego gwałtowne, a jednocześnie na tyle kontrolowane tempa, żeby wszystkie szczegóły mogły się rozwinąć, pełna kontrola dynamiki, delikatne cieniowanie. Pyszności. Jak pojawił się ten wątek pomyślałam od razu, że ciekawie będzie porozmawiać dla odmiany o Beethovenie .

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że manewr Goulda, żeby zamordować konwencję Appassionaty pewnie nie zadziała jak trzeba, jeżeli Luxmanrulz nie oswoi się dobrze z kilkoma bardziej "konwencjonalnymi" interpretacjami. Niech faktycznie (jak zasugerowałeś) zostawi sobie Goulda na sam deser. W końcu Appassionata zagrana w dokładnie odwrotnych tempach, dynamice i ogólnym wyrazie niż sugerowane przez zapis nutowy, może na niektórych zadziałać odstraszająco ;-)

 

Wiesz, jak działa taka reklama - teraz to już Luxmanrulz na pewno nie zwlekając poszuka Goulda w strumyczkach.

 

Ciekawie będzie, jeśli później nie zechce słuchać innych wykonań. :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

Ja się ostatnimi czasy przeprosiłam z Gilelsem właśnie :-) Słuchałam dwa dni temu jego Appassionaty i Hammerklavier. Te jego gwałtowne, a jednocześnie na tyle kontrolowane tempa, żeby wszystkie szczegóły mogły się rozwinąć, pełna kontrola dynamiki, delikatne cieniowanie. Pyszności. Jak pojawił się ten wątek pomyślałam od razu, że ciekawie będzie porozmawiać dla odmiany o Beethovenie .

 

Ameryki pewnie nie odkryjemy w tym wątku, bo skądinąd wiadomo, ze pewnie Beethoven inaczej troche sobie wyobrażał brzmienie swoich utworów z racji innych instrumentów co miało pewnie wpływ na instrumentacje, dynamikę w rękopisach itd, ale akurat podejście takich mistrzów jak Gilels, Arrau czy Kempff jest na swój sposób bardzo uczciwe pod względem artystycznym. Wykorzystali najlepiej jak umieli posiadane umiejętności, wrażliwość, intuicje i stan wiedzy, tworząc wybitne interpretacje. To nie są jakies poszukiwania czy eksperymenty, to są skończone, przemyślane współkreacje pięknej muzyki.

Podobnie jak np. Karajan...wiadomo, nie we wszystkim jest wiarygodny, ale artystycznie przekonujący to on jest. Takich przykładów tysiące...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) podejście takich mistrzów jak Gilels, Arrau czy Kempff jest na swój sposób bardzo uczciwe pod względem artystycznym.

 

Bo to wybitni artyści byli. :-)

 

Przy czym jeśli Kempff, to jak dla mnie jednak starszy cykl (ten w mono).

 

A co do starych mistrzów, to wypadałoby zacząć od pierwszego nagrania kompletu - czyli Schnabla. Przez wiele lat punkt odniesienia dla wszystkich innych wykonań.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jak działa taka reklama - teraz to już Luxmanrulz na pewno nie zwlekając poszuka Goulda w strumyczkach.

 

No dobra :) Przyznaję że po tym co napisała Ola, zaintrygowany poszukałem Appassionaty w wykonaniu Goulda na Spotify i posłuchałem. Chyba faktycznie zostawię to sobie na później, bo jak na razie odczucia mam mieszane. Co ciekawe Księżycowej aż tak bardzo nie odhumanizował i nie zniekształcił. W każdym razie w Bachu bardzo lubię jego pomysły. Tutaj muszę jeszcze trochę nagrań przetrawić i wrócić do Goulda ponownie :D

 

Może tylko poszerzyć go tez na skrzypcowe i wiolonczelowe? Tez jest o czym pogadać...

 

Jeśli tylko chcecie i macie ochotę to nie ma sprawy :)

 

Ameryki pewnie nie odkryjemy w tym wątku, bo skądinąd wiadomo, ze pewnie Beethoven inaczej troche sobie wyobrażał brzmienie swoich utworów z racji innych instrumentów co miało pewnie wpływ na instrumentacje, dynamikę w rękopisach itd, ale akurat podejście takich mistrzów jak Gilels, Arrau czy Kempff jest na swój sposób bardzo uczciwe pod względem artystycznym.

 

Z drugiej strony o wspomnianym przez Olę Serkinie, czy przez Donga Schnablu w zasadzie na forum nic nie ma. Poza tym że ktoś wspomniał gdzieś jednym słowem o ich nagraniu. O Pollinim już znacznie więcej się pojawia, bo Piotr się sporo rozpisał w jednym z archiwalnych wątków o technice, podejściu Polliniego do Beethovena itd. Do tego dochodzą nowe nagrania, nowe interpretacje. Dzieła wydają się na tyle wielowymiarowe i ciągle żywe, że przynajmniej jeśli o mnie chodzi (ale i o innych nowicjuszy, którzy będą kiedyś czytali ten wątek) to wartość edukacyjna głównie Waszych rozmów i wymian spostrzeżeń może być nieoceniona i posłużyć za jakiś dodatkowy przewodnik po ogromnej ilości nagrań :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Bo to wybitni artyści byli. :-)

 

Przy czym jeśli Kempff, to jak dla mnie jednak starszy cykl (ten w mono).

 

A co do starych mistrzów, to wypadałoby zacząć od pierwszego nagrania kompletu - czyli Schnabla. Przez wiele lat punkt odniesienia dla wszystkich innych wykonań.

 

Schnabel jak najbardziej, choć jakość nagrań nie zachęca.

 

Mała dygresja: czytałem bodaj w "Horowitz..." Schonberga ze na początku XXw w Europie zachodniej bardzo forsowano jako literaturę fortepianowa głównie Beethovena i Schuberta, Berlin ze Schnablem był bastionem tych tradycji. Dla odmiany Rachmaninow, który przebywał w USA z niejakim zdziwieniem dowiedział się u schyłku życia, że Schubert pisał sonaty fortepianowe(!) Brzmi to aż nieprawdopodobnie, choć autor raczej poważna persona:)

 

Luxman>>

Takie ogólne spostrzeżenie: poszukiwania zawsze są fajne, ale materiał sonat LvB jest tak obszerny, ze jeżeli ktoś się zdecyduje na jakiś komplet któregoś z uznanych, "uczciwych artystycznie" wykonawców, to spokojnie można żyć tylko z tym, bez poczucia "nieodrobienia lekcji". Poza tym jest przecież jeszcze i M i B i rower i.... a doba tylko 24h!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony o wspomnianym przez (...) Donga Schnablu w zasadzie na forum nic nie ma.

 

Ale ten zarchiwizowany wątek namierzyłeś?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

I jeszcze ten, już ogólniejszy o fortepianistach:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

I jeszcze polecany w tym, aczkolwiek w kontekście Schuberta (nawiasem - D960 kocham bezgranicznie, a Wy?):

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie ogólne spostrzeżenie: poszukiwania zawsze są fajne, ale materiał sonat LvB jest tak obszerny, ze jeżeli ktoś się zdecyduje na jakiś komplet któregoś z uznanych, "uczciwych artystycznie" wykonawców, to spokojnie można żyć tylko z tym, bez poczucia "nieodrobienia lekcji". Poza tym jest przecież jeszcze i M i B i rower i.... a doba tylko 24h!

 

Wiadomo :) Natomiast chciałbym popróbować na spokojnie różnych wykonań, w miarę możliwości sprawdzonych, wartych uwagi, żeby wybrać sobie jakiś kolejny zestaw wykonań do dłuższego posłuchania na kolejne kilka miesięcy. Nawet niekoniecznie jednego wykonawcy. Wasze opinie to też duża pomoc przy takim próbkowaniu i testowaniu na sobie. Bez poszukiwań zawsze pojawia się ryzyko, że trafisz w coś co niekoniecznie jest dla Ciebie (a nawet o tym nie wiesz ;) W zasadzie nigdzie się nam nie spieszy, a znając życie za kilka lat też pewnie ktoś inny z takiego wątku skorzysta :) Każdy kiedyś zaczynał i poszukiwał, chociaż są tacy dwaj na forum, którzy zdają się o tym nie pamiętać ;P

 

Ale ten zarchiwizowany wątek namierzyłeś?

 

Tak. Namierzyłem. Ale w zasadzie poza właśnie lakoniczną wzmianką że dla kogoś Schnabel to nagranie wzorcowe, nie ma tam specjalnie nic więcej. Wiem :D pewnie Piotr, Ola, Krzysztof, czy Wy trochę rozpieszczacie na forum bardzo ciekawymi uzasadnieniami, które przynajmniej dają jakiś poglądowy obraz czym się dany wykonawca wyróżnia, ale to na prawdę bardzo pouczające i pomocne.

Co do D960, to ze dwa lata temu na tym forum chyba właśnie Ola poleciła mi Richtera. Mam do tej pory. Bardzo lubię. Z innych wykonań mam właśnie Polliniego. Za mało znam jednak pianistykę Schuberta żeby się wypowiadać porównawczo :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schubert to temat na oddzielny wątek. Ale fakt, Beetovenisci sprawdzają się świetnie w Schubercie. Można śmiało próbować te same nazwiska. Ja nie mogę się wyzwolić z D894 z Richterem. Koncertowe wykonanie (jak to u niego) , a taka magia na płycie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w zasadzie poza właśnie lakoniczną wzmianką że dla kogoś Schnabel to nagranie wzorcowe, nie ma tam specjalnie nic więcej.

 

Schnabla w tych sonatach ktoś kiedyś scharakteryzował mniej więcej w stylu, że gra je tak, jakby nie istniały kreski taktowe (ale w znaczeniu pozytywnym, tzn. że nie są mu potrzebne do kształtowania frazy i prowadzenia narracji). Zapamiętałem sobie - coś w tym jest.

 

A w kwestii "wzorcowości", to jednak bardziej chodziło zapewne o to, że jego nagranie stało się kanoniczne - z racji pierwszeństwa i wysokiej wartości artystycznej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o nagrania i generalnie interpretacje sonat Beethovena to ja po prostu bałwochwalczo wielbię Alfreda Brendela :-) Ciekaw jestem Waszego zdania, jeśli mieliście okazję poznać. Znam rzecz jasna Polliniego. Podobnie jak Ola bardzo lubię Appassionatę, jak również późne sonaty w wykonaniu Serkina. Pojedyncze sonaty w wykonaniu Sofronickiego to też poezja! Popełniłem jakiś czas temu mezalians z nagraniami Brautigama (bez zachwytu). Uwielbiam oczywiście niemal perfekcyjnego Andrása Schiffa, ale Brendel to jest po prostu dla mnie osobiście "Beethoven ostateczny" ;)

 

Szczególnie wspaniały jest jego drugi cykl nagrań sonat z lat 1970-77. Mimo że często Brendela uważa się za najciekawszego interpretatora Mozarta, on sam przede wszystkim uwielbia Beethovena i nagrywał go praktycznie non-stop. Dosłownie porażająca jest dla mnie jego kreacja 33 wariacji na temat walca Diabellego, zarejestrowana w trakcie koncertu w 2011. Co ciekawe mniej więcej w tym czasie wyszedł bardzo zachwalany album Piotra Anderszewskiego z tymi samymi wariacjami. Tyle że po czasie stwierdzam że to staruszek Brendel jest dużo bardziej nowatorski, wydobywa więcej z tego utworu, bardzo płynnie, spontanicznie przechodzi z nastroju patetycznego w groteskę. Technicznie jest niesamowity. Mało które nagrania tak mnie przykuwają do tych kompozycji. Miałem niegdyś dłuższy okres fascynacji Guldą, ale to jednak nie to.

 

Np. taka Waldsteinowska z poniższego cyklu. W nawiązaniu do słynnego już na forum "pedałowania", posłuchajcie chociażby finału tej sonaty w wykonaniu Brendela. Na początku jest cudownie rozmyty, ale poprzez właśnie subtelne i bardzo umiejętne zastosowanie pedalizacji dzieją się tam cuda z teksturą. Napięcie nie spada nawet na moment

 

51oXC7-WRTL._SS500.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brendla (Brendela?) świetnie się słucha choćby z racji tego ze na nagraniach zawsze brzmi świeżym, jasnym i barwnym dźwiękiem. Mi to szalenie odpowiada. Tak przynajmniej bywało na wydawnictwach Philipsa.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brendla (Brendela?)

 

W każdym artykule jaki spotkałem, czy to polskojęzycznej prasie branżowej, czy notkach dystrybytora (ale również w zapowiedziach, kiedy grał koncert w Warszawie w Filharmonii Narodowej) odmieniają "Brendela", więc można założyć, że to najbardziej poprawna forma, chociaż faktycznie brzmi nietypowo ;-)

 

Co do świeżego, jasnego dźwięku to zgadzam się w pełni. Wystarczy posłuchać jego wręcz teatralnych i rozświetlonych nagrań koncertów Mozarta. W pełni ciemne, wręcz lunatyczne brzmienie i barwę można spotkać chyba jedynie w jego nagraniach Schuberta, ale to oczywiście temat na zupełnie oddzielny wątek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Hawryluk (czy śp. Piotr Orawski) również odmieniają "Brendela", więc raczej nie ma tutaj wątpliwości ;-)

 

Np. taka Waldsteinowska z poniższego cyklu. W nawiązaniu do słynnego już na forum "pedałowania", posłuchajcie chociażby finału tej sonaty w wykonaniu Brendela. Na początku jest cudownie rozmyty, ale poprzez właśnie subtelne i bardzo umiejętne zastosowanie pedalizacji dzieją się tam cuda z teksturą. Napięcie nie spada nawet na moment

 

W końcu Beethoven obok Clementiego był prekursorem oznaczania i stosowania pedalizacji. Swoją drogą fajnie że o tym wspomniałeś, bo Brendel to właśnie jeden z tych wykonawców, którzy bardzo drobiazgowo studiowali oryginane zapisy i oznaczenia Beethovena dotyczące stosowania pedałów. Właśnie Paul Lewis, uczeń Brendela, podkreślał że jest tą "detektywistyczną" pracą swojego Mistrza zachwycony :-) Te wszystkie zabawy z teksturą i kolorystyką mają też ciekawe podłoże, bo przecież Beethoven często dążył do nietypowego łączenia dźwięków, "przezwyciężania" kresek taktowych, granic odcinków. W partyturach często brak u niego znaków zwolnienia pedału (np. w 3 cz. sonaty op. 101, w Waldsteinowskiej również). Ewentualnie, jak w 2 części op. 101, melodia powtarza się sekwencyjnie, trzykrotnie, zmianie ulega harmonia, a Beethoven oznacza użycie pedału dla efektu nietypowej barwy, "rozpływania", nachodzenia na siebie dźwięków (pięknie to zresztą odczytuje Pollini i Schiff. Wykonania Brendela akurat nie pamiętam).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brendla (Brendela?)

 

A Schnabla czy Schnabela? Bo moim zdaniem odmiana powinna być w obu przypadkach taka sama.

 

Zresztą, sprawdźmy u źródła (

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) ):

 

W wypadku nazwisk niemieckich zakończenie -el zawiera e ruchome:

Diesel, Diesla, o Dieslu;

Wackernagel, Wackernagla, o Wackernaglu;

Weigel, Weigla, o Weiglu.

 

O wyjątkach nic nie piszą...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem wracając do Brendla ;-), to jednym z moich pierwszych cedeków z klasyką było jego nagranie Piątego koncertu Beethovena (z Chicago SO pod Levinem) połączone z sonatą op. 109.

Ile to już lat... a płytę lubię do dzisiaj. Beethoven bardzo klasyczny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwila moment ;-) W Encyklopedii Muzycznej PWM (suplement dotyczący XX w. wykonawców i kompozytorów) również używana jest odmiana "Alfreda Brendela". Ola wspomniała o Hawryluku i Orawskim. Jerzy Maksymiuk, co słyszałem na własne uszy, także odmienia w ten sposób (a trudno mu odmówić kompetencji). W katalogach polskojęzycznych Universal, czy prasie również uparcie stoi "Brendela". To w końcu którą wersję powinniśmy (dla porządku) uznać za prawidłową? :-) Polskie Wydawnictwo Muzyczne i wymienieni muzykolodzy nie znaliby poprawnej odmiany nazwiska wybitnego wykonawcy? Wiem. Detal, wtórny do tematu, wątku i samej muzyki, który dotyczy w zasadzie jedynie polskiego języka, ale mimo wszystko może warto rozstrzygnąć?

 

W artykułach w dwutygodniku również pojawia się wyłącznie odmiana "Brendela".

 

Na stronie NIFC to samo, gdziekolwiek pojawia się nazwisko w/w pianisty, jest w odmianie "Brendela". Pierwsze z brzegu:

 

"kursie interpretacji muzyki Ludwiga van Beethovena prowadzonym przez Alfreda Brendela":

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

"pod kierunkiem Alfreda Brendela":

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Wszyscy się kolektywnie mylą, czy jednak mamy tu do czynienia z wyjątkiem od reguły? ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.