No właśnie to jest clue, gdzie myślałem że może jest ktoś z branży realizatorskiej na forum i powie swoje zdanie z praktyki. Z moich informacji z drugiej ręki i przemyśleń wynika, że takie celowe działania są. ale rzadkie i ograniczone raczej do specyficznych segmentów i raczej to jest kierunek loudness wars niż celowe "doprawienie" barwowe w jakimś kierunku, bo nie wiem co, tak się realzatorowi podoba ? Taki ma akurat nastrój/kaprys ?
Wg mnie to są profesjonaliści, b. dobrze słyszący, którzy mają w głowie wzorzec naturalnego, zrównoważonego dźwięku, który są w stanie mniej więcej wysłyszeć *pomimo* ułomności narzędzi odsłuchowych.
Nie mówiąc już o tym, że jak dla mnie praktycznie *każda* ingerencja DSP w oryginalne indywidualne scieżki z mikrofonu w studiu spowoduje degradację jakości, co ci profesjonaliśc na pewno słyszą i mieli by z tym problem, powiedzmy etyki zawodu i swoich zasad czy poczucia bezsensu własnej pracy
Oczywiście im "lepszych" narzędzi używają w studiu tym bilżej będą tego wzorca w głowie.
Podobnie zresztą jest wg mnie z osłuchanymi audiofilami - częsty kontakt z muzyką live, akustyczną, ale też nie-stadionową elektryczną, tuninguje automatycznie nasz wewnętrzny kompas. Podobnie zresztą kontakt na codzień z bardzo dobrym , wiernym sprzętem (jeżeli taekie są, czyli to nieco bardziej ryzykowna ścieżka :)