Moi drodzy, zgodnie z moją zapowiedzią otrzymałem na testy do porównania z Wiim Amp, jego droższy, prawie odpowiednik… Audiolab 6000A Play.
Słowem wstępu, zachęcony opiniami użytkowników, że wszystko zagra lepiej niż Wiim Amp, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że przeżyję wręcz orgazm uszu. Niestety, ale tak się nie stało, co nie znaczy, że różnic nie było.
Warunki odsłuchowe – niewielki salon z kuchnią – 23m2, o prawie kwadratowym kształcie. Nie zaadoptowany akustycznie w sposób profesjonalny, ale nie doświadczam jakiś nadmiarowych pogłosów itp. Tak czy inaczej, warunki sprawiedliwe. Kolumny podłączone bi-wire, kable Klotz (wąskie gardło?)
Repertuar – różny, głównie streaming Tidal w najwyższej jakości.
Kolumny – podstawkowe Magnat Quantum 1003s. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy będą psioczyć, że może to za niska półka, ale te kolumny kosztowały 10 lat temu 6k za parę. Biorąc pod uwagę, co się dzieje na rynku to księgowi mogliby dzisiaj wycenić i na 8k lub więcej. Może to nieistotne, ale pojedyncza waży ponad 12kg.
Wykonanie – oba produkty prezentują inną filozofię w tym zakresie. Audiolab z pewnością sprawia lepsze wrażenie, jeśli chodzi o budowę i wrażenie solidności. Natomiast Wiim jest kompaktowy, wszędzie się mieści i nie można mu zarzucić „tandety”. Dla Audiolab niestety, już trzeba wygospodarować miejsce, ale u mnie to nie stanowiło problemu.
Dźwięk – czyli najważniejsze… opinie typu „przepaść”, „więcej dołu z solidnego wzmacniacza” i wiele innych, moim zdaniem są przesadzone. Faktem jest, że przy przemiennym odsłuchu, w dodatku w parach (kolumny) i pojedynczo można dostrzec pewne różnice. Przede wszystkim Audiolab prezentuje bardziej spójny dźwięk. Nie ma tutaj fajerwerków, jeśli chodzi o prezentacje, jest spokojnie. Nic się nie wychyla i nie chowa. Da się bardziej wychwycić pewne niuanse instrumentów, jest czyściej w ogólnym tego słowa znaczeniu. Czy jest odczuwalnie więcej mocy? Nie powiedziałbym, tutaj także muszę odkręcić trochę gałkę, aby to zagrało. Czy jest więcej dołu? Nie sądzę, być może to przez bardziej spójny, kontrolowany dźwięk, ale spodziewałem się więcej. Odnoszę wrażenie, że Wiim Amp sprawia nieco lepsze wrażenie przestrzenności. Przy bardzo cichym odsłuchu spodziewałem się, że Audiolab będzie miał przewagę, przekazując więcej szczegółów i lepszą prezentację, ale tutaj także można polemizować.
Wady – tak, dostrzegłem wady Wiim Ampa, ale u mnie to jedynie pilot i jego zacinanie się przy pogłaśnianiu do skrajności lub wyciszaniu do skrajności. W przypadku Audiolab negatywnie mnie zaskoczyła wieszająca się apka lub brak dźwięku, a pomaga tylko ponowne uruchomienie sprzętu i aplikacji. Myślałem, że Ethernet pomoże, ale nie, zacinające się utwory co jakiś czas, powtarzały się. Na Wifi jest już praktycznie bez problemów, ale od czasu do czasu zdarzają się podobne sytuacje. W Wiim Ampie działa to stabilniej i nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego
Wnioski – to był dosyć trudny test, ponieważ różnice są niewielkie, żeby nie powiedzieć marginalne w moim odczuciu. Moja partnerka, która gra na instrumencie również potwierdza moje obserwacje. Przypuszczam, że w ślepym teście nie byłoby łatwo wskazać faworyta. Nie tego się spodziewałem, bo zamawiając go, liczyłem na to, że go sobie zostawię. Być może gdzieś popełniłem błąd, tylko gdzie? Może powinienem dokupić lepsze kable, aby doświadczyć progresu? A może te kolumny potrzebują więcej prądu? Chciałbym odczuć wyraźną różnice na plus. Będę wdzięczny za rady.