Skocz do zawartości

Cezary_58669

Użytkownicy
  • Postów

    1 558
  • oraz w archiwum

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja Całkowita

661 Bardzo dobry (3/17)

Audiostereo

661

Informacje profilowe

  • Branża
    Nie ustawione

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Cezary_58669

  1. W 1968 roku wielu młodych ludzi było pod wrażeniem gry Jimiego Hendrixa. W slumsach Londynu i innych brytyjskich miast powstały grupy, które w ten czy inny sposób próbowały albo skopiować pomysły Jimiego, albo w najlepszym razie je rozwinąć. Młody mężczyzna nazwiskiem Martin Weaver większość czasu spędzał w jednej z brudnych piwnic, próbując opanować nowe akordy na starym Les Paulu. W takich właśnie warunkach, niczym nieślubne dziecko, narodziła się Zła Dama. Dwa miesiące później w tej samej piwnicy pojawił się brodaty włóczęga znany jako „Szalony” Dick Smith, twierdząc, że grał na bongo w kościele św. Katarzyny. Klasztor ten znajdował się w pustynnych, górskich regionach Szkocji. Ten człowiek został perkusistą nowej grupy. Aby skompletować „potężne trio”, sprowadzono Boba „The Motorist” Jeffriesa. Martin i Bob byli członkami Hells Angels. Jeszcze wcześniej Weaver był członkiem organizacji „Kill'em Dead” i „Death Flower”. I tak już na początku 1968 roku „Zła Dama” stała się istniejącą rzeczywistością. Początkowo muzycy występowali na zgromadzeniach Hell's Angels, w miejscach zlotów lub po prostu na nocnych imprezach. Realia pierwszych miesięcy zespołu obejmowały butelkę whisky, zgrzyt gitar i ryk motocykli. Dość nieoczekiwanie uczniowie zaczęli wykazywać zainteresowanie grupą. Latem tego samego roku grupa została zaproszona do występów na wielu uniwersytetach. Nie można jednak trzymać piranii i złotych rybek w tym samym akwarium. Muzycy dali dwa koncerty, a na trzecim przedstawiciel EMI zaproponował im kontrakt. W efekcie nieszczęsny menadżer został brutalnie pobity przez pijanego Weavera. Przedstawiciela rozebrano do naga i w stanie nieprzytomnym wrzucono na widownię. Incydent znalazł odzwierciedlenie w utworze „Fuck”em All Ophelias Lament” (kompozycja zaginęła bezpowrotnie). Nie było żadnego postępowania karnego, ale policja przerwała koncert zespołu. Incydent stał się punktem zwrotnym w „karierze” muzyków, czyli początkiem końca. Chaos i chuligańskie wybryki stały się specjalnością tej ogólnie zdolnej drużyny. Na następnym koncercie w Oksfordzie dwóch innych członków zostało poprowadzonych przez ramiona nagle rozwścieczonego „Szalonego” Dicka Smitha, który bez przerwy krzyczał: „Różowe Wróżki to gówno!” Co więcej, zdanie powtarzano przez 15 minut. W rezultacie zestaw perkusyjny został zniszczony, a jego pozostałości wyrzucono do publiczności. 12 uczniów odniosło obrażenia o różnym stopniu nasilenia. (Najprawdopodobniej prasa po prostu wyolbrzymiła skalę wydarzeń). Lista oburzeń rosła jak kula śnieżna. W Cambridge Bob Jeffries wpadł w tłum, łamiąc sobie obojczyk. Zakazano im wstępu do miasta Paisonville po „wezwaniu tłumu do zamieszek”. Koncerty w Northampton (rodzinnym mieście muzyków) stały się niemożliwe z powodu zamieszek i podpaleń. Wezwania do zamieszek i zamieszek słychać było w Norwich, Birmingham i innych miastach w całym kraju. Na jednym z koncertów obecny był sam John Peel, jego asystenci oraz przedstawiciele prasy muzycznej. Kiedy kurtyna się otworzyła, wszyscy wstrzymali oddech. Trzej członkowie The Wicked Lady „odpoczywali” na scenie w stanie nieprzytomności w egzotycznych pozach. Tyle, że przed koncertem chłopaki przesadzili z narkotykami i alkoholem. Żadna siła nie była w stanie ich unieść. Musiałem odwołać występ. To wydarzenie położyło kres działalności grupy. Postacie stawały się coraz bardziej niekontrolowane i nieprzewidywalne. Nagle „Szalony” Dick Smith zniknął w połowie 1971 roku. Wrócił dopiero na początku 1972 roku, nagrał z resztą muzyków kilka piosenek i ponownie zniknął. Bob Jeffries pojawił się w filmie motocyklowym „Easy Rider”. W 1972 roku Martin Weaver zostaje wysłany jako najemnik gdzieś do Afryki. Większość piosenek zespołu została nagrana na prostym 2-ścieżkowym magnetofonie, który Martin ukradł z małego sklepu muzycznego. Muzyka oddaje wściekłość i geniusz muzyków, teksty są niezwykle szczere i bezkompromisowe. Niestety wszyscy muzycy zażywali narkotyki i to w dużych ilościach. Muzyka jest niezwykle ciężka jak na tamte czasy, ale jednocześnie hipnotyzująca rytmem i oniryczną atmosferą. Dla mnie genialne kawałki..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.