przemak

Loudness Unit

Włącz sobie czasem jakąś normalną stację może. Obecnie nadawcy trzymają się norm. Problem o którym piszesz zniknął jakieś 10 lat temu. Schemat w sieci jest. Generalnie - niejako kompresor vari-mu o bardzo długich czasach, różnych dla mowy i muzyki (niewiele). Ponieważ czasy są długie, to nie musi to być układ symetryczny.

To się nazywa "resonance" bo raz, że oczywiście podbija dół szeroko, ale dwa, że zwiększa impedancję wyjściową. Normalny DF takiego marshalla to poniżej jedności, z takim ficzerem pewnie 0,5 max. Przy charakterystyce impedancji jak poniżej (szara krecha): Będzie dodatkowe podbicie w rezonansie głośnika w okolicy tych 100Hz, przy czym dla każdego głośnika i każdej obudowy ten rezonans przypadnie w innym miejscu, więc wzmacniacz będzie inaczej reagował z każdym głośnikiem. Ważne jest to, że obie regulacje, presence i resonance, są w końcówce mocy w sprzężeniu a nie w przedwzmacniaczu, i to wyraźnie jest wydzielone na panelu czołowym - wszystkie regulatory są w kolejności takiej, jak są w układzie: Tak, te terminy są ze świata gotarowego 😉 Są oczywiście tańsze rozwiązania, powiedziałbym "oszukańcze", w których ten rezonans to po prostu dodatkowy filtr podbijający jakieś wybrane pasmo.

Średnia głośność to okolice 75-80 dBA. Ale trzeba i głośniej i ciszej. Linkowane wcześniej zalecenia EBU128 w zastosowaniu do produkcji muzycznej są niestety absurdalne, bo dotyczą raczej transmisji. Nikt nie robi muzyki na -23LUFS, nawet na nasze ulubione -14 trudno znaleźć. Większość komercyjnych nagrań to powyżej -10, okolice -8, przy standaryzacji na poziomie ebu128 urwałoby łeb. Jakieś przypadkowe z jutuba Depeche Mode poniżej - jak widać okolice -7,5LUFS.

Nagrania muzyczne to nie jest kino, nie ma ustalonego standardu głośności, głośność zmienia się ciągle. Ma być tak, jak chce klient, zasadniczo.

W kwestii formalnej 😉 - regulator presence podbija wysokie częstotliwości, to, o czym piszesz, zwykle nazywa się "resonance", ponieważ podbija dół i zwiększając impedancję wyjściową podbija dodatkowo wzmocnienie na częstotliwości zależnej od częstotliwości rezonansu zestawu głośnikowego.

To jest właśnie teza, z którą się nie zgadzam. Nie masz żadnych argumentów na to, że molekuły, cząsteczki czy co tam chcesz mogą poruszać się tylko ruchem harmonicznym prostym. Nie ma żadnych powodów, żeby to coś, o czym mówimy, nie mogło się poruszać choćby ruchem złożonym z dwóch harmonicznych. Sformułowanie "można się spodziewać" i potem "czyli" nie ma podstaw. Tak. Taka jest uznana teoria. Masz inną, pokaż dowody, że tak nie jest.

Pragnę kontekście 1234 zwrócić uwagę, że 134 i 2134 to dobre opampy są, także ten...

Właśnie na takie okoliczności masz trzy kurtki i cztery czapki pod kask buffa nie licząc i o trzech rowerach nie wspominając. I nie mów, że nie masz 😉

Ile razy można powtarzać! Pogoda na rower jest dobra albo bardzo dobra. Innej nie ma.

Oczywiście jedna cząsteczka nie wystarczy, bo jedna cząsteczka to jest próżnia. Również nie mówimy o ruchach termicznych, Browna, czy ruchach elektronów na orbicie ani innych mikro. Tak więc tak, ruchy które są przyczyną albo skutkiem fali, czyli ruchy tych cząsteczek, które są przyczyną albo skutkiem zmian ciśnienia, są ruchem wymuszonym a nie swobodnym i nie muszą być sinusoidalne, tak jak wahadło swobodnie porusza się zgodnie z fizyką ruchem harmonicznym ale ręką można nim machać dowolnie. Twierdzenie odwrotne, Twoje, czyli że jedna cząsteczka może odtworzyć tylko jedną harmoniczną, prowadzi do absurdu.

Precel "natural", kupiony akurat przy okazji sesji Detox razem ze wzmacniaczem fendera od poznańskiego muzyka, przywiezione ze Szwecji czy jakośtak. Wzmacniacz taki se, miał zresztą oidp trafiony głośnik, natomiast bas służył Benowi dość długo, udany egzemplarz. Beno chyba w ogóle kostką nie gra. Płyta Detox była nagrywana w studiu, w którym wtedy pracowałem, byłem przy tym jako kolega i widz. Ale to tak poza konkursem 😉

Tylko że to palcami jest grane...

Powietrze to jest mieszanina i nie ma żadnych cząsteczek powietrza, to raz. Dwa, nie wiem w ogóle skąd te cząsteczki, domyślam się, że próbujesz dyskutować z Szymonem, cóż, powodzenia. Zaraz przejdziemy na ruchy Browna czy jak? Generalnie ogólnie cząsteczki ośrodka drgaja i przekazują drgania innym. Nie ma wyróżnionych cząsteczek dla różnych składowych widma, one nie mają obowiązku drgac sinusoidalnie. I tak, jedna konkretna cząsteczka odtworzy dźwięk trąbki, nie ma żadnego obowiązku żeby ta cząsteczka drgala sinusoidalnie i do pełnego brzmienia trzeba było ich więcej. Ilu w takim razie? A niby na jakiej częstotliwości/harmonicznej taka cząsteczka drga, sama sobie wybiera?

Proszę bardzo - powyższa wcześniej wyboldowana teza jest nieprawdziwa. Nie dasz rady jej obronić. Pomijam filozoficzne rozważania czy drgania tej cząstki (czego cząstki? nieważne) są skutkiem czy przyczyną i czy w ogóle mają jakikolwiek związek z tematem, nie ma żadnego powodu, żeby w tych rozważaniach (w tych czyli o fali dżwiękowej) ograniczać ruch czegokolwiek do jednej harmonicznej przebiegu okresowego. Jakoś jednym samochodem możemy wrócić do domu z wakacji dowolną drogą i nie musimy mieć wielu samochodów jadących sinusoidami, które w sumie złożą się na profil wysokości trasy choćby. Potem można sobie fft z tego profilu wysokości trasy zrobić, jak ktoś chce. Również membrana głośnika może w jednym momencie być w jednym miejscu a jednak wykonywać ruch odzwierciedlający na miarę swoich możliwości przebieg sygnału, również szumowego więc nieharmonicznego, nie trzeba pińcet głośników na kształt piszczałek w organach. Potem albo w uchu albo w komputerze można to przedstawiać na różne sposoby, domena częstotliwościowa to jedna z bardzo wielu możliwości. A tu jakaś "cząsteczka" nie, nie może się ruszać jak chce, musi harmonicznie i to jedną harmoniczną. Pewno pierwszą, a inna drugą, a kto decyduje, która cząsteczka odpowiada za którą harmoniczną? To jest jakiś kosmos normalnie...