"Nieustannie poszukuje nowych kontekstów dla swojej muzyki i przedsięwzięć artystycznych" - o PAWLE KACZMARCZYKU, który dzisiaj obchodzi swoje 40-ste urodziny
8 lutego 1984 r. urodził się Paweł Kaczmarczyk - pianista i kompozytor jazzowy. "To jeden z najlepszych polskich pianistów jazzowych, kompozytor, lider zespołów, autor znakomitych albumów nagranych dla prestiżowej europejskiej wytwórni ACT Music. Ceniony za wirtuozerię i kreatywność muzyczną. Wielokrotnie nagradzany i wyróżniany na festiwalach i w wielu plebiscytach krajowych w kategoriach Pianista Roku i Album Roku. "Nieustannie poszukuje nowych kontekstów dla swojej muzyki i przedsięwzięć artystycznych" - zaznacza Strzelczyk-Wojciechowska." cyt. https://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/pianista-pawel-kaczmarczyk-skrzypek-adam-baldych-zagraja-na-warszawskiej-starowce
Pamiętam gdy kilka lat temu wybrałem się z kolegami na koncert grupy "Paweł Kaczmarczyk Trio" do wrocławskiego podziemia jazzowego - Vertigo Jazz Club. To było niesamowite przeżycie. Nie był to mój pierwszy koncert ani jazzowy ani z innego gatunku muzycznego. Podobało mi się nie z tego powodu, że to pierwszy koncert i efekt "WOW!". Siedzieliśmy w bardzo dobrym miejscu - po audiofilsku dość blisko sceny, czyli słyszeliśmy w sposób bezpośredni dźwięki instrumentów muzycznych, gdyż nagłośnienie było ponad naszymi głowami i było ono mniej słyszalne. Będąc dalej sceny wpływ nagłośnienia jest ogromny i tych smaczków z pobliża sceny już nie słychać. Sprawdzone wielokrotnie. Słychać było absolutnie większość, jeśli nie wszystkie smaczki uchodzące wprost z fortepianu (Paweł Kaczmarczyk), kontrabasu (Maciej Adamczak) oraz perkusji (Dawid Fortuna).
Dlaczego tak dobrze wspominam tamten koncert? Ano dlatego, że było coś co ja nazywam "magią" i "klejeniem się" dźwięku. Muzycy doskonale rozumieli się na scenie. Miałem wrażenie, że prowadzą dyskusję, a nawet bardziej spektakl muzyczno-teatralny i chcą wciągnąć widza / słuchacza. Paweł Kaczmarczyk pokazał klasę. Niesamowity pianista. Nie tylko doskonały technicznie, ale sprawiał wrażenie jakby fortepian był całym jego życiem. Wciągnął mnie z pozostałymi dwoma muzykami do ich historii i nawet nie wiem kiedy koncert się skończył. Rzecz jasna wcześniej kupiłem płyty, po koncercie wyczekałem pod ich kanciapą, poprosiłem o autograf, zamieniłem kilka zdań z muzykami. Pamiętam dokładnie jak stałem pod kanciapą, zapukałem i słysząc gwar i wręcz krzyki zachwytu nie miałem oporów aby nacisnąć klamkę, wsadzić głowę do środka i zapytać czy można prosić o autograf. Moim oczom ukazał się wtedy niesamowity obrazek. Chłopaki najzwyczajniej w świecie raczyli się jakimś przezroczystym trunkiem w ogromnej butelce. Na łamach mojego bloga załóżmy tezę, że była to zwykła woda źródlana z Krynicy Górskiej 😉 Byli uśmiechnięci. Myślałem, że mnie wygonią, ale zaprosili do środka i wręcz chcieli częstować trunkiem, ale podziękowałem. Spanikowałem. Dali autograf, przybiliśmy po piątce i tyle. Taka historia.
40 lat życia Pawła Kaczmarczyka i niechaj żyje nam 100 lat!