"Beetlejuice Beetlejuice" - film USA z 2024 r. w reż. Tima Burtona. Grają: M.Keaton, W.Ryder, M.Belluci, J.Ortega, W.Dafoe
"Beetlejuice Beetlejuice" - film USA z 2024 r. w reż. Tima Burtona. Grają: M.Keaton, W.Ryder, M.Belluci, J.Ortega, W.Dafoe
Cyt. "Beetlejuice Beetlejuice – amerykańska filmowa komedia grozy z elementami fantasy, wyreżyserowana przez Tima Burtona do scenariusza Alfreda Gough i Milesa Millara, który napisali na podstawie historii Setha Grahame’a-Smitha. Kontynuacja Soku z żuka (1988), w której do aktorów z oryginału – Michaela Keatona, Winony Ryder i Catherine O’Hary – dołączyli m.in. Jenna Ortega, Monica Bellucci, Willem Dafoe i Justin Theroux. Muzykę ponownie skomponował wieloletni współpracownik Burtona, Danny Elfman. Trzydzieści sześć lat po wydarzeniach z części pierwszej Lydia Deetz wraca do nawiedzonego domu na pogrzeb swojego ojca, gdzie ponownie spotyka demona Betelgeuse’a."
"Beetlejuice powraca! Po nieoczekiwanej tragedii rodzinnej trzy pokolenia Deetzów wracają do domu w Winter River. Lydię wciąż prześladuje wspomnienie Beetlejuice'a. Teraz jej życie staje na głowie, kiedy jej buntownicza nastoletnia córka, Astrid, znajduje tajemniczą makietę miasteczka na strychu. Tym samym przypadkiem zostaje otwarty portal prowadzący w zaświaty. W obu światach w powietrzu wiszą kłopoty, tak więc kwestią czasu jest, kiedy ktoś trzykrotnie wypowie imię Beetlejuice'a, a podstępny demon wróci, żeby wywołać chaos taki, jaki tylko on potrafi."
***
Na początku przyznać muszę, że nie jest to moja estetyka gatunkowa kinematografii wszelakiej. Natomiast miałem przyjemność brać udział w tym seansie wraz ze swoimi pociechami. Wytłumaczyły mi o co chodzi w pierwszej części filmu. Trochę szkoda, że namówiłem je do tego po seansie, ale lepiej późno niż wcale.
Winonę Ryder i pozostałych aktorów kojarzę z lat 90-tych ubiegłego wieku. Piękna zgrabna w otoczeniu Edwarda Nożycorękiego granego przez Johhnego Deepa (notabene zapalonego aktywnego gitarzystę) - zapadła mi w pamięci. Uroda nie przeminęła. Podobnie jest z pozostałymi aktorami z tej obsady. Znane nazwiska w każdym nowym filmie teoretycznie powinny iść w parze z gwarantowanym sukcesem. Pytanie czym jest sukces? Czy tylko milionami $ zysku? Pewnie dla każdego oznacza co innego.
Nie podejmę się rzetelnej oceny tego filmu, natomiast opiszę swoje przemyślenia. Przede wszystkim Tim Burton powinien był zostać pouczony przez kogoś bardziej kumatego w te klocki, że Maria Curie-Skłodowska była Polką. Mina moich dzieci bezcenna, ale co miałem im powiedzieć? Odparłem, że miała męża Francuza, stąd pewnie ta pomyłka.
Dużo efekciarstwa i chęci zaskoczenia widza "terapią szokową", czyli flaki na wierzchu, "Ręka, noga, mózg zna ścianie", ewentualnie ulubiona przyśpiewka mojej ciotki z Włocławka, która straszyła mnie i moje kuzynostwo taką oto treścią:
"Zupa z trupa, kluski lane, rzygowiną oblewane,
A na deser pół słoika tłustej flegmy od gruźlika"
Stąd pewnie moja niechęć do tego typu kina i ogólnie estestyki. Bezpośredniość, gotowiec, "odmóżdżacz", "efekciarz", podanie treści jak na tacy, brak subtelności artystycznej: słownej, symbolicznej, alegorycznej.
Ale to taki gatunek. Jest kilka wątków humorystycznych oraz intelektualnych, jak chociażby epizod książkowy "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego. Jest też epizod humanizmu i uczuć - w ukazaniu innego świata, tego pozaziemskiego. Pewnie to truizm. Gatunek "fantasy" to przecież wielowymiarowość świata, ewentualnie mnogość światów równoległych.
Czas umila muzyka pop oraz choreografia taneczna wprost z lat 70-tych ubiegłego wieku. Sala nieduża. Głośno. Pomimo wytłumienia sali - dźwięk trochę za ostry.
Być może to kąsek dla fanów twórczości Tima Burtona. Gdyby nie czas miło spędzony z dziećmi (seans oraz cała otoczka, jak wspólny dojazd i chociażby na koniec szukanie auta w olbrzymim garażu podziemnym we Wroclavii, w której wczoraj po raz pierwszy parkowałem w podziemiu i moja córka odnalazła drogę) to pewnie uznałbym te dwie godziny za stracone. Z drugiej strony zaś obserwujemy jak światowa kinematografia zmienia się i ile pozostało z prawdziwej sztuki filmowej. Ale to chyba normalna sprawa w dzisiejszych czasach.