Agnieszka Osiecka. Gdyby żyła, miałaby dzisiaj 87 lat. Zmarła w 1997 roku, dokładnie w czasie gdy ja zabrałem się za pisanie wierszy i opowiadań.
Około 2000 tekstów do piosenek na koncie artystki.
Tytułowy cytat pochodzi z: "Agnieszka Osiecka, Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze".
***
W okresie studiów jej partnerem życiowym był Janusz Gazda. Na przełomie 1956 i 1957 roku zaczął rozwijać się jej romans z pisarzem Markiem Hłaską, z którym była zaręczona. Ich znajomość przebiegała burzliwie, głównie ze względu na fakt częstego życia na odległość. W 1958 Hłasko wyjechał do Paryża, a następnie do Berlina Zachodniego, skąd nie chciał wrócić do Polski w obawie przed powołaniem do wojska oraz represjami władz. Osiecka nie mogła dołączyć do ukochanego za granicą, ponieważ nie otrzymała paszportu. Niedługo później Hłasko zerwał kontakt z Osiecką. W jednym z listów napisał: „Co będzie, jeśli ja rzeczywiście zdechnę i nie zobaczę Cię już? Może by było lepiej dla Ciebie, żebyś się zakochała i zapomniała o mnie?”. Następnym razem spotkali się dopiero – po raz ostatni – w kwietniu 1968 w Los Angeles, gdzie Osiecka odbywała podróż stypendialną po Ameryce. Podsumowując związek z Hłaską, po latach uznała: „Pewnie byśmy się rozwiedli. Chyba nie bardzo sprawdzam się w życiu z kimś drugim”. Po Hłasce została jej korespondencja oraz maszyna do pisania, która stała na biurku poetki do końca jej życia. Na pogrzebie Hłaski pojawiła się w charakterystycznym białym kożuchu, który od niego dostała, i z butelką wódki.
Z Wikipedii i materiałów źródłowych:
34 Kienzler I., Uwodzicielki, skandalistki i seksbomby PRL, Bellona SA, 2015, ISBN 978-83-11-13845-2. s. 85-91.
35 Barbara Stanisławczyk: Miłosne gry Marka Hłaski. Poznań: Rebis, 2010, s. 128.
***
Utworów z tekstami Agnieszki Osieckiej powstało mnóstwo. Nie jest łatwo wybrać jeden - najważniejszy. Jeśli o mnie chodzi, to wybieram na dziś to oto dzieło literackie i muzyczne.
Doskonale udało się zakamuflować przekaz. Jest to utwór interpretowalny na kilka sposobów, ale przekaz był tak naprawdę jeden. Tekst traktuje o rozstaniu dwóch osób zakochanych w sobie. Jednak drugie dno to pewnego rodzaju bunt, rozgoryczenie i opowieść o wydarzeniach z końca lat 60-tych, a dokładniej marca 1968 r. To hołd, opowieść o przyjaciołach Osieckiej, Polakach żydowskiego pochodzenia, którzy byli zmuszani do wyjazdu z Polski. Utwór zaśpiewany przez Łucję Prus i Jacka Zielińskiego został nagrodzony na festiwalu w Opolu w 1970 roku.
"W żółtych płomieniach liści"
W żółtych płomieniach liści brzoza dopala się ślicznie
Grudzień ucieka za grudniem, styczeń mi stuka za styczniem
Wśród ptaków wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostają
Na łące stoją jak na scenie, czy też przeżyją, czy dotrwają
I ja żegnałam nieraz kogo i powracałam już nie taka
Choć na mej ręce lśniła srogo obrączka srebrna jak u ptaka
I ja żegnałam nieraz kogo, za chmurą, za górą, za drogą
I ja żegnałam nieraz kogo, i ja żegnałam nieraz
Gęsi już wszystkie po wyroku, nie doczekają się kolędy
Ucięte głowy ze łzą w oku zwiędną jak kwiaty, które zwiędły
Dziś jeszcze gęsi kroczą ku mnie w ostatnim sennym kontredansie
Jak tłuste księżne, które dumnie witały przewrót, kiedy stał się
I ja witałam nieraz kogo, chociaż paliły wstydem skronie
I powierzałam Panu Bogu to, co w pamięci jeszcze płonie
I ja witałam nieraz kogo, za chmurą, za górą, za drogą
I ja witałam nieraz kogo i ja witałam nieraz
Ognisko palą na polanie, w nim liszka przez pomyłkę gore
A razem z liszką, drogi Panie, me serce biedne, ciężko chore
Lecz nie rozczulaj się nad sercem, na cóż mi kwiaty, pomarańcze
Ja jeszcze z wiosną się rozkręcę, ja jeszcze z wiosną się roztańczę
I ja żegnałem nieraz kogo i powracałem już nie taki
Choć na mej ręce lśniła srogo obrączka jaką noszą ptaki
I ty żegnałeś nieraz kogo, za chmurą, za górą, za drogą
I ty żegnałeś nieraz kogo i ty żegnałeś nieraz