Skocz do zawartości

Cześć, winylce!

Korzyści płynących ze słuchania muzyki z gramofonu jest, mówiąc między nami, mnóstwo. Do znudzenia można usłyszeć i przeczytać (zwłaszcza na takich miejscach, jak forum Audiostereo) o wyższości brzmieniowej jednych świąt nad drugimi, i generalnie się z tym wszystkim zgadzam. (Nawiasem mówiąc, czy ktoś tu zastanawiał się nad etymologią pozornie prostego i zrozumiałego zwrotu „do znudzenia”? To wcale nie jest taki nudny, wróć, elegancki zwrot). Doświadczenie podpowiada, że dobry gramofon z dobrze skonfigurowaną całą resztą może dołożyć równie drogiemu, a także droższemu źródłu cyfrowemu, a na tym, co zostanie, zatańczyć w podkutych butach.

 

Czy jednak o tym dokładnie chciałem pisać? Nie, nie o tym. Chciałem poruszyć temat innej, rzadko omawianej przewagi winylu nad płytami cyfrowymi, przewagi porównywalnej niemal do sytuacji ze ściąganiem plików przez internet. Przewaga ta polega na taniości i dostępności płyt winylowych, czyli pokarmu dla naszych pieszczochów.

 

Szanowni moi, nie zwariowałem. Wiem, że pierwszym pytaniem, jakie zadaje zielony jak szczypiorek, świeżo zarażony winylec, jest: „ale czy ja do tego dostanę jakieś płyty?” Z pozoru odpowiedź jest łatwa do przewidzenia: z trudem, mało i drogo. Czy jednak łatwe odpowiedzi są tym, na czym nam tutaj zależy? Chyba nie. Naprawdę nie jest istotne, że wchodząc do – powiedzmy - Empiku widzimy szeregi półek z płytami CD i jedną półkę z czarną płytą. Empik (i cała branża) sam się trzęsie ze strachu, bo dawni nabywcy tych z pozoru masowych płyt CD ściągają dziś na potęgę pliki cyfrowe. Czy zatem można przyjąć, że sytuacja na półkach w dużym sklepie jest reprezentatywna? Nie możemy, bo w takim wypadku nie miałoby sensu posiadanie i używanie gramofonu, chyba, że jest się audiofilem trzypłytowym albo co najwyżej pięćdziesięciopłytowym. My jednak jesteśmy prawdziwymi melomanami i mamy większe potrzeby.

 

Moja kolekcja płyt winylowych, niezbyt uporządkowana i częściowo przypadkowa, składa się dziś z plus minus półtora tysiąca płyt. Kiedy przed pięciu laty przywiozłem sobie ze Szkocji pierwszy naprawdę dobry gramofon, razem z nim wylądowało pod moją strzechą około 40 kilogramów czarnych płyt, bez wyjątku wynalezionych w second-handach i sklepach towarzystw dobroczynnych (średnio 30 pensów/szt.). Te czterdzieści kilo bardzo się rozrosło i dzisiaj idzie w setki (licząc 20 kilo na sto sztuk płyt z okładkami, całość powinna ważyć z grubsza 300 kilogramów). Nieźle, jak na archaiczny nośnik, wyparty z rynku w latach 80. ubiegłego wieku. Oczywiście, znam płytoteki dużo większe, tutaj chciałbym tylko zwrócić uwagę na tempo, w jakim rzecz się dokonała. Ćwierć tony narosło w niecałe pięć latek.

 

Skąd się to bierze? Oczywiście, każdemu z nas zdarza się nabyć płytę nową, zwłaszcza gdy chodzi o nowe nagranie albo cenną reedycję. Mam również takie płyty i bardzo je cenię. Jednak nie można zapomnieć o źródle, jakim są sklepy i stragany z używanymi płytami, oraz kolekcje przyjaciół, którzy odeszli na cyfrowe pozycje. Zwracam uwagę, że płytę dobrej firmy z nagraniem klasyki można nabyć za 10 złotych, zaś płytę znanego wykonawcy rockowego lub muzyki popularnej za najwyżej 2-3 razy tyle. Jak to się ma do cen płyt CD? Ano nijak, mówiąc delikatnie i bez obelg. Do tego dochodzą prywatne kolekcje.

 

Niedawno przyjaciele zawiadomili mnie, że nasz znajomy przy okazji zmiany mieszkania musiał nieco ograniczyć się z gratami. W ramach tego ścieśnienia (powiadomiono mnie), ma dla mnie „trochę płyt winylowych”. Ucieszyłem się, podziękowałem, pojechałem. Resory w moim kombi ugięły się, ale wytrzymały: w końcu nie było tego więcej niż sto kilo. W ten sposób moja płytoteka wzbogaciła się o prawie pół tysiąca płyt, głównie rockowych i jazzowych. Z kolei jakiś czas temu koleżanka z instytutu skarżyła się, ze zmarł jej wuj-dziwak. Dziwactwo wujaszka polegało na tym, że słuchał on muzyki klasycznej i systematycznie nabywał płyty. Było tego podobno kilka tysięcy i rodzina strasznie się głowiła, gdzie ten niechodliwy towar upchnąć. W tym momencie już mi tzw. gul skoczył, bo pomyślałem, że dla pozbycia się kłopotu cichcem spuścili wszystko do pobliskiego bagna. Jednak nie: dowiedziałem się, że całym nabojem uszczęśliwiono kuzyneczkę, studentkę akademii muzycznej hen, daleko. Myślę, że kuzyneczka mocno się zdziwiła i bardzo chciałbym wiedzieć, gdzie dziewczątko ma piwnicę, bo całe to niespodziewane dobro zapewne w niej skończyło - jak to się zwykle zdarza z niezamawianymi darami.

 

Mógłbym podać jeszcze kilka podobnych przykładów, ale chyba nie ma potrzeby. Myśl jest jasna: płyty są, tylko trzeba mieć oczy otwarte, bo jeśli my nie zainterweniujemy, to się zmarnują. To jest myśl numer jeden. Zaś myśl numer dwa jest taka: pospieszmy się z tym, bo w końcu się zorientują. Sprzedaż gramofonów rośnie jak dzika i moment, w którym można jeszcze tu i ówdzie znaleźć resztki kolekcji płytowych, które zapomniano wyrzucić na śmietnik dwadzieścia lat temu, zaraz się skończy i wkroczy rynek z chorymi cenami. Życzę owocnych poszukiwań. I radzę pomyśleć o pralce do płyt.

Alek Rachwald

Data dodania






Dodaj komentarz

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Guns N’ Roses: Because What You Want & What You Get Are Two Completely Different Things | Bilety

Guns N' Roses informacje Guns N’ Roses do dziś pozostają najbardziej dynamicznym, niebezpiecznym i kultowym amerykańskim zespołem rockowym w historii. Osadzony w kulturze popularnej, ich przełomowy album z 1987 roku “Appetite For Destruction”, który osiągnął status diamentowej płyty, wyróżnia się jako „najlepiej sprzedający się debiutancki album w historii USA” oraz „11. najlepiej sprzedający się album w historii USA”. Natomiast ich trasa koncertowa Not In This Lifetime… Tour (2016-2019) za

AudioNews
AudioNews
Newsy

Muzyka na kółkach – gdyby nośniki dźwięku były samochodami.

Zainspirowani wielkim sukcesem Roberta Kubicy — który właśnie wygrał 93. edycję legendarnego 24-godzinnego wyścigu Le Mans 🏆 — postanowiliśmy spojrzeć na świat audio przez... przednią szybę. To pierwszy taki triumf w historii polskiego sportu motorowego, który zadziałał jak nitro na naszą wyobraźnię. Zrodziło się pytanie – co gdyby nośniki muzyki były samochodami? Przecież między miłośnikami dobrego dźwięku, a fanami czterech kółek jest więcej wspólnego, niż się na pierwszy rzut oka wy

AudioNews
AudioNews
Felietony

Kiedyś muzyki się słuchało, nie scrollowało. Żyliśmy w złotych czasach!

Jeśli dorastałeś w latach 80/90., to wiesz, że to był magiczny czas dla ucha. Ja tak miałem, ktoś jeszcze? Między szumem kasety a trzaskiem winyla. Pomiędzy domowym jamnikiem a pierwszą wieżą z equalizerem. Między sobotnim rynkiem pod Stadionem Dziesięciolecia a wieczornym czuwaniem przy radiu z palcem na „rec”. To była inna rzeczywistość. I miała swój rytm. Nie było Spotify. Było RMF, Trójka, Radio Zet – i święta nadzieja, że prowadzący nie zagada końcówki utworu. Nagrywani

AudioFelek
AudioFelek
Felietony 36

Bowers & Wilkins Pi8

O ile tylko pamięć mnie nie myli, a w tak podeszłym wieku niczego nie można być 100% pewnym, wszystko wskazuje na to, że jeszcze do niedawna kojarzonej wyłącznie z kolumnami głośnikowymi marce Bowers & Wilkins towarzyszymy od jej nieśmiałych pierwszych poczynań na gruncie dousznych słuchawek true wireless. Pełnowymiarowych poniekąd również, ale to nie wątek na dzisiaj, więc na razie dajmy sobie z nim spokój. Wracając jednak do meritum i wertując redakcyjne archiwalia czarno na białym widać,

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Kanto REN

Skoro w ramach przedwakacyjnych przygotowań dopiero co opisaliśmy przeuroczo umaszczony przenośny głośniczek Audio Pro Addon T3+ Mikael Jepson, to postanowiliśmy pójść za ciosem i kontynuować eksplorację oferty urządzeń skierowanych do poszukujących podobnych, zgoła nieoczywistych, doznań wizualnych odbiorców. Powiem nawet więcej – poszliśmy nawet o krok dalej, bowiem o ile szwedzki maluch kusił jedynie fikuśnym malowaniem dodatków, o tyle nasz dzisiejszy gość a raczej gości(ni)e, bo jakby nie p

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.