Paul Kalkbrenner to dziecko złotych (nowych) czasów, w których idole znaczyli coś więcej, niż obecne gwiazdeczki i pato-celebryci. Lata 70, 80 i dobra połowa lat 90 pomimo wszystko przyniosła dla muzyki wiele dobrego. Rozwój nowych gatunków, MTV i teledyski, koncerty jakich wcześniej nigdy nie było. Rozwój technik komputerowych dawał okazję do eksperymentowania także z muzyką. To wszystko można ująć zdaniem - "złote 3 dekady muzyki".
I bez znaczenia był fakt, czy mieszkał ktoś po tej "dobrej" stronie świata (czy muru), czy po tej "złej", po której wszystko przychodziło z opóźnieniem, a ludzie zachwycali się każdym powiewem dochodzącym z tej drugiej - "lepszej" strony świata.
Dlaczego o tym wszystkim piszę w kontekście Paula Kalkbrennera? Otóż Paul urodził się w 1977 r. w NRD, a dokładnie w Berlinie Wschodnim, więc wszystko co powyżej zostało wymienione - dotykało też i jego osobę. Lata 90 dla młodego Paula to okres pierwszych doświadczeń muzycznych w legendarnych klubach E-Werk, Planet i Whale. W tamtym okresie nagle świat stanął otworem, zachód swoim kolorytem i szybkością życia zalał "spragniony wschód" wszystkim, co tylko dało się przeszczepić na grunt "nowej demokracji". Łącznie z muzyką. Ten okres, jak wspomina sam artysta - ukształtował go muzycznie i zainspirował do twórczego działania. W 1999 roku roku powstała pierwsza EP-ka „Friedrichshain”
W 2008 Hannes Stöhr, niemiecki reżyser i wielbiciel muzyki Kalkbrennera, zaproponował mu kooperację przy filmie „Berlin Calling”, który miał być opowieścią o berlińskiej scenie techno. Okazało się, że Paul nie tylko będzie idealnym twórcą ścieżki dźwiękowej, ale doskonale nadaję się do zagrania głównej roli (w filmie wcielił się w postać DJ Ickarusa).
W 2001Paul pokazał światu swoje aż dwa nowe albumy - „Time” i „Superimpose”. Nie były przełomowe czy odkrywcze i w opinii wielu - stanowiły dopiero tło do tego, co miało nadejść. I tak też było - bo to 2004 rok przyniósł artyście prawdziwe uznanie na scenie elektro. Przełomem okazał się album „Self”, ukazujący świeżość i potencjał twórczy młodego wtedy artysty.
Od 2005 roku Kalkbrenner swoje inspiracje muzyczne przekłada na nowe Ep'ki, single czy albumy rok w rok. Jednym z ciekawszych albumów i już ukazujących pełną dojrzałość artystyczną Paula jest utwór z 2012 roku "Das Gezabel"
Artysta ma też na swoim koncie rolę jako aktor filmowy. Hannes Stöhr - niemiecki reżyser (świetna komedia "Jeden dzień w Europie" - polecam) i wielbiciel muzyki Kalkbrennera, wyszedł z propozycją współtworzenia filmu „Berlin Calling”, który jest opowieścią o berlińskiej scenie techno. Kalkbrenner zadebiutował w tym filmie jako (DJ Ickarus).
W zeszłym roku nakładem Sony Music wyszedł na rynku ciekawy album artysty - "Parts Of Life". Muzycznie pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku house, dla których takie klimaty jak minimal house czy deep house są codzienna porcją muzyki.
Jak widać artysta rozwija się przez te wszystkie lata, poszukując wyrazu siebie i swojej muzyki, jednocześnie nie szufladkując się z góry w narzuconym nurcie czy gatunku muzycznym.
W tym roku Paul mocno koncertuje na festiwalach jakie odbywają się licznie w różnych miastach Europy. Zobaczymy go m.in. na Social Music City, Home Venice, Sonar Festival czy Colors Selection (odbędzie się w Pradze).
Artykuł powstał w ramach "Promocja muzyki ...(mniej) znani" w Magazynie Kulturalnym, AudioStereo Forum.
AudioRecki