Świat się zmienia i to, co było jeszcze nie do pomyślenia kilka lat temu - dziś zaczyna być normą. Przywykliśmy do zalewu w marketach głośników bezprzewodowych różnej jakości i różnych firm, z czego zdecydowana większość kierowana jest do klienta oczekującego produktu taniego i funkcjonalnego. Często nawet nie chodzi o jakość brzmienia, czy samo wykonanie, a o cenę i prostotę w codziennym użytkowaniu.
A co jeśli chcemy głośnik bezprzewodowy nie tylko funkcjonalny ale i trwały, przy tym dający co najmniej zadowalającą jakość brzmienia? Na przeciw takim oczekiwaniom wychodzą marki znane i cenione, rzecz jasna - ceniące się także w kontekście kwoty, jaką musimy wyłożyć za konkretnej marki sprzęt. I kiedy wydawałoby się, że sytuacja jest jasna i czytelna - na rynku zawitała seria YOYO firmy Cambridge Audio.
Ostatnio miałem okazję przedstawić Wam model M - średniej wielkości dwa głośniki, do tego z wbudowanym akumulatorem zdolnym pracować 24 godziny bez ładowania:
Obecnie w moje ręce wpadł model najwyższy z całej rodziny - L. Oznaczenie to wydaje się logiczne i czytelne dla każdego użytkownika elektroniki, nie będzie niedomówień w kwestii rozpoznawalności danego modelu, przynajmniej pod względem wielkości.
"L" to z całej rodziny YOYO model największy i pozbawiony dla niektórych ważnej cechy definiującej "głośniki bezprzewodowe". O ile mniejszy brat "M" (a raczej bracia, bo kupowane w duecie) mają możliwość pracy bez zasilania z sieci, o tyle model "L" nie posiada takich możliwości - firma Cambridge Audio nie przewidziała w tym modelu pracy na baterii. I słusznie, bo złącza oraz cała konstrukcja (waga, budowa urządzenia) wskazują na zgoła inne zastosowanie i odmienne rozumienie idei świata bezprzewodowego.
YOYO L to bardziej głośnik pretendujący do miana kompletnego systemu rozrywki dla przeciętnego Kowalskiego, dla którego świat cyfrowych mediów i świat bezprzewodowego audio opiera się w głównej mierze na takich funkcjach jak: sparowanie telefonu/tabletu Bluetooth, podłączenie głośników do TV czy używanie serwisów muzycznych via Chromecast.
Najwyższy model rodziny YOYO łączy w sobie świat domowej rozrywki audio z bezprzewodowym światem naszych tabletów czy telefonów komórkowych. YOYO L to także możliwość podłączenia TV do portu HDMI oraz wejście cyfrowe, które może współpracować spokojnie z odtwarzaczem CD czy innym źródłem cyfrowym posiadającym klasyczne wyjście optyczne Toslink.
Czy zmiana z podwójnego systemu YOYO M na większy, ale pojedynczy głośnik oznaczony jako L dała wymierne korzyści z perspektywy użytkownika głośnika bezprzewodowego? Zdecydowanie tak i jest ku temu kilka powodów.
Cambridge Audio w swoim największym głośniku zaimplementował obok Bluetooth pełne wsparcie dla Google Chromecast, co uczyniło ten głośnik jeszcze bardziej funkcjonalny. Dedykowana aplikacja od Google gwarantuje nie tylko szybką i bezproblemową konfigurację głośnika, ale daje dostęp do szerokiej gamy serwisów streamingowych. Komu "mało" lub w głównej mierze opiera się na Bluetooth i tym razem nie zawiedzie się. Rzecz jasna idea świata bez przewodów w tym przypadku została w oczywisty sposób ograniczona. Jeśli głośnik ma pracować - musi być podłączony do sieci zasilającej nasze YOYO L. Jeśli chcemy zwiekszyć funkcjonalność urządzenia i wykorzystać jego potencjał - niezbędne będą kolejne kable (HDMI czy optyczny - światłowodowy).
Z jednej więc strony mamy ograniczenie i współdzielenie dwóch światów, z drugiej dzięki temu zwiększona została funkcjonalność całego urządzenia, a dla wielu (w tym dla piszącego te słowa) jest to największa wartość w tego typu urządzeniu.
Do całego urządzenia dostajemy prosty i intuicyjny pilot, który nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu, a często w chwilach potrzeby wygody jest niezbędny do sterowania YOYO L.
Pod podstawą urządzenia znajdziemy pomysłowo wykonany panel z portami wejść, który umożliwia podłączanie innych urządzeń do naszej "L-ki", bez obaw o estetykę całości. Na panelu tym znajdziemy także pełnowymiarowy port USB, który służy do ładowania naszych telefonów czy tabletów. Wydajność prądowa USB jest na bardzo dobrym poziomie i w pełni zastępuje ładowarkę fabryczną dla np.: iPhone Xs. Pod tym względem spokojnie możemy przyjąć, że Cambridge nie tylko dostarcza nam centrum audio dla przeciętnego Kowalskiego, ale też dokłada praktyczne urządzenie, dzięki któremu możemy spokojnie pozbyć się fabrycznych ładowarek do naszych telefonów. Jest też funkcja NFC, która dla wielu osób bywa już codziennością.
Nasz głośnik możemy nauczyć poleceń zmiany poziomu głośności pilota telewizora, co raczej jest dublowaniem funkcji w przypadku już posiadanego do głośnika pilota lub w przypadku podpięcia się pod HDMI (HDMI-ARC). Widocznie jak to mówią mądre głowy: "od przybytku głowa nie boli". Od spodu na tylnym panelu znajdziemy też analogowy 3,5 mm jack, który (o czym za chwilę) raczej jest, niż "dobrze, że jest".
Całość wykonania sprawia bardzo dobre wrażenie, a odporna na zachlapania wierzchnia część głośnika wykonana iście "po Brytyjsku" - z materiałów firmy Marton Mills, co daje bardzo pozytywne wrażenie całości pod względem estetycznym.
Środek urządzenia jest klasycznym przykładem pogodzenia miniaturyzacji z potrzebą uzyskania jak najlepszych efektów dźwiękowych. W środku urządzenia znajdziemy trzy zestawy głośników (każdy zawiera głośnik pełnopasmowy oraz subwoofer), a zamontowane je na froncie oraz lewej i prawej ściance YOYO L.
Całość zarządzana jest przez cyfrowy procesor wykorzystujący zestaw narzędzi MaxxAudio. Ma to zgodnie z zapowiedziami konstruktorów gwarantować doskonałą jakość przy tym relatywnie niewielkim urządzeniu. A "wielkość" raczej jest słowem - nadużyciem, bowiem urządzenie to nie jest zbyt duże i zmieści się w każdej praktycznie sytuacji domowych regałów czy półek. Wymiary 12,5 wysokość oraz 26,9 x 26,9 cm nie sprawiają wrażenia, że przed nami stoi "kawał systemu audio", ale za to waga 4,25 kg podpowiada, że w środku jest ciut więcej, niż tylko odrobina plastiku.
Brzmienie urządzenia najgorzej wypada w przypadku połączenia analogowego. Jeśli przychodzi komuś do głowy tego typu podłączenie "L-ki", niech już na samym początku da sobie spokój. Dźwięk via jack 3,5 nie dorównuje jakości łączom cyfrowym czy bezprzewodowemu podłączeniu. Za to pozostałe łącza, w tym rewelacyjne HDMI gwarantują dźwięk, który może się podobać w tego typu konstrukcji. To, co wyłapuje nasze ucho od pierwszych chwil określić można solidną podstawą niskich tonów. Nie jest to brzmienie mające cechy jednolitego dudnienia i zakrywania pozostałych częstotliwości pomimo czasem wrażenia, że niskie potrafią dominować w przekazie muzycznym. W takich przypadkach przychodzi nam z pomocą odrębna regulacja niskich częstotliwości, jaką znajdziemy na fabrycznym pilocie. Każdy zapewne spokojnie ustawi sobie odpowiedni zakres głośności dla niskich tonów. A bas prezentowany przez ten model może się podobać, jest odpowiednio gęsty i dobrze budowany. Dodatkowym atutem "za" może okazać się przemyślane ustawienie głośnika, z zapewnieniem mu od tyłu odpowiedniej ściany do odbić dźwięku.
Średnie i wysokie są czytelne oraz na tyle dobrze prezentowane w tym systemie, że wpisują się w całość prezentacji muzycznej - nie ujmując niczego z całości przekazu. Osobiście byłbym zwolennikiem dołożenia wyższych w trakcie odtwarzania niektórych znanych mi utworów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by korzystać z programów dla transmisji BT czy Chromecast, które posiadają stosowną regulację barwy brzmienia.
Czy system YOYO L jest systemem idealnym? Nie, bo nie taka jest jego rola. To nie audiofilski odpowiednik dla tych, którzy są zmęczeni drogimi kablami i dziesiątkami sprzętów. Po głośnik "L" od Cambridge sięgną wszyscy ci, którzy szukają uniwersalnego sprzętu zdolnego zastąpić przeciętny sprzęt audio i do tego umożliwi im poprawę brzmienia ich TV w salonie. Dźwięk jest bardzo czysty, przez co staje się świetnie czytelny, nie mamy wręcz poczucia, że tak małe urządzenie zabiera nam cokolwiek z przekazu. To, co możemy oczekiwać od tej wielkości urządzenia w temacie jakości brzmienia - wypełnione jest aż z nawiązką. Cambridge Audio wykonało kawał solidnej pracy. Jako podstawa poprawy jakości brzmienia dla naszych TV - spokojnie bije na głowę większość soundbarów (nawet tych droższych), o podstawowych modelach nawet nie wspominając.
Przeznaczeniem dla tego głośnika będzie living room, pokój do codziennych zajęć, gdzie muzyka ma być tłem, ale istotnym tłem w naszej codzienności. YOYO L w takim pokoju okaże się także świetnym kompanem dla naszego TV i konsoli, dając może nie namacalny dźwięk kinowy, ale wypełni pokój średniej wielkości dźwiękiem, który będzie się podobał wszystkim domownikom.
Czy urządzenie ma jakieś wady? Patrząc na cenę katalogową (niespełna 1790 złotych) i jego możliwości (funkcjonalność, brzmienie) oraz wykonanie - jest praktycznie bez wad. Oczywiście na rynku znajdziecie urządzenia grające lepiej, jednak żadne z tego typu urządzeń nie zbliży się cenowo do oferty Cambridge Audio. Szkoda, że urządzenie pomimo łączności WiFi nie posiada dedykowanej aplikacji od CA, która umożliwiałaby wykorzystywanie własnych zasobów muzycznych z np. dysków NAS. Ale wszystkiego chcieć po prostu nie można.
Głośnik pozytywnie zaskoczył jakością wykonania, prostotą konfiguracji, ilością przyłączy i funkcjami. Jedynym poważniejszym minusem jest użytkowanie kabli HDMI - muszą być to przewody bez specjalnych "ambicji" audio-maniaków, polegających na wymyślnej konfekcji. Ilość przestrzeni pod głośnikiem, by podłączyć przewody do portów jest na tyle oszczędna, że bardzo grube przewody nie będą miały racji bytu.
Dla naszych czytelników zainteresowanych zakupem głośników z serii YOYO - firma AUDIOMIX przewidziała okazyjne rabaty na hasło: "AUDIOSTEREO".
Za inspirację i dostarczenie głośnika YOYO z serii L dziękujemy firmie AUDIOMIX z Krakowa.
AudioRecki (Magazyn AudioStereo)