Choć wakacje, przynajmniej dla większości z nas, już odeszły w niepamięć a i temperatury za oknem dość boleśnie dają nam do zrozumienia, że ciepło to już niestety było i na następną porcję naturalnej witaminy D trzeba będzie poczekać przynajmniej do majówki, bądź wyasygnować odpowiednio pokaźną kwotę na podróż w tropiki, to do naszej redakcji cały czas spływają muzyczne akcesoria i bibeloty nierozerwalnie związane z dopiero co zakończoną letnią kanikułą. Nie inaczej jest tym razem, gdyż zgodnie z materiałami informacyjnymi dołączonymi do dzisiejszego bohatera jego naturalnym środowiskiem są … plaże i baseny. Oczywiście nie twierdzę, że i dzisiaj nie można wypuścić się nad wodę, co z resztą potwierdzają tłumy zmierzające co weekend zarówno na Bulwary Wiślane, jak i druga stronę królowej polskich rzek, ale z kąpielami byłbym już jednak nieco ostrożniejszy. Całe szczęście wspomniane zastosowanie i sugerowane destynacje są jedynie, jak już zdążyłem przed dosłownie chwilką napisać, sugestiami, więc nic nie stoi na przeszkodzie aby, będącego współczesnym odpowiednikiem swoistej hybrydy pamiętanych z zamierzchłych czasów lamp żelowych i przenośnych radioodbiorników, JBL-a Pulse 3, bo to nad nim będziemy się dzisiaj pastwili, ustawić i używać w zdecydowanie suchszych i mniej słonecznych okolicznościach przyrody.
W tzw. pigułce i iście telegraficznym skrócie debiutującego na CESie 2017 JBL-a Pulse 3 można scharakteryzować jako przenośny, wodoszczelny (posiada klasę wodoszczelności IPX7) głośnik Bluetooth wzbogacony o diody LED zapewniające dookólne - 360° i jakby tego było mało konfigurowalne efekty świetlne. Dodając do tego nader atrakcyjną formę będącą wielce radosnym stadium przejściowym pomiędzy wspomnianą lampą żelową, chińskim termosem a pociskiem artyleryjskim, oraz możliwość połączenia, oczywiście bezprzewodowo, ze sobą takich, bądź innych - wyposażonych w funkcję JBL Connect+, 100 głośników okazuje się, że przy odrobinie fantazji z pomocą JBL-i możemy nie tylko nagłośnić, ale i rozświetlić całkiem sporą imprezę. Pulse 3 może pochwalić się również funkcją zestawu głośnomówiącego z redukcją szumów i echa, a wbudowany litowo-jonowy akumulator zapewnia do 12 godzin pracy bez przerwy wraz z efektami świetlnymi. Z głośnikiem zintegrować można również asystenta głosowego uzyskując dostęp do Siri lub Google Now. Za jakość generowanego dźwięku odpowiadają trzy 40 mm przetworniki szerokopasmowe wspomagane dwoma pasywnymi radiatorami operującymi w dole reprodukowanego pasma. W porównaniu do swoich poprzedników trzecia generacje Pulse’a została już wyposażona w „płynny” wyświetlacz, dzięki czemu diody przestały być wyraźnie wyodrębnione a przez to efekty wizualne zdecydowanie nabrały homogeniczności. Całe podświetlenie zlokalizowano pod twardym, plastikowym płaszczem za to głośniki, wraz z panelem sterującym, znalazły się w dolnej części korpusu. Skoro jesteśmy przy guzikologii, to obsługa Pulse’a jest szalenie intuicyjna – przyciski są czytelnie opisane a złącze USB (do ładowania) i wejście liniowe (mini jack) ukryto pod hermetyczna klapką. O stanie baterii informuje rządek niewielkich diod pod którym znalazł się włącznik główny a w dwóch, schodzących ku dolnej krawędzi kolumnach rozgościły się przyciski odpowiedzialne za regulację głośności, transmisję Bluetooth, parowanie w ramach JBL Connect+, sterowanie iluminacją i odtwarzanie. W komplecie znajduje się uniwersalna ładowarka z wymiennymi końcówkami – w zależności od standardu gniazdek (podczas wakacyjnych wojaży jak znalazł) i odłączanym przewodem USB a całość dostarczana jest w zamykanym na magnes eleganckim sztywnym pudełku.
A jak trzeciej już generacji Pule gra? Jak przystało na dedykowany młodzieży i pozostałym, sfokusowanym na imprezowaniu odbiorcom muzyczny gadżet śmiem twierdzić, że wybornie. Oczywiście pierwsze skrzypce gra mocno zaznaczony, potężny i nieco zaokrąglony bas, ale patrząc na gabaryty i ciężar Pulse’a tego właśnie można się było po nim spodziewać. Mamy zatem bas, bas i jeszcze trochę basu, potem przyjemnie nasyconą średnicę i ustawione w opozycji do najniższych składowych lekko wypchnięte wysokie tony. Czy to jest wzór neutralności? Absolutnie nie. Czy można go rozpatrywać w czysto audiofilskich kryteriach? Również bym tego nie polecał. Za to przy odpowiednio dobranym repertuarze JBL w roli przykuwającego uwagę niebanalną iluminacją nagłaśniającego plenerową, bądź nawet spontanicznie zorganizowaną „pod dachem” imprezę samograja sprawdza się lepiej niż dobrze. Nie ukrywam, że spora w tym zasługa owej iluminacji, która nie dość, że świetnie dopasowuje się do reprodukowanych rytmów, to w dodatku daje się sterować poprzez dedykowaną na smartfony i tablety aplikację JBL Connect. Na spore uznanie zasługuje również głośność, która powinna być w zupełności wystarczająca nawet w sytuacji, gdy nie można liczyć na wspomaganie z użyciem jakiegoś stołu, czy jeszcze lepiej skrzyni potęgującej najniższe tony.
Co do odpowiednio dobranego repertuaru, to wszelakiej maści muzyka czerpiąca pełnymi garściami z rytmu i komputerowo generowanych pomruków wydaje się być naturalnym środowiskiem egzystencji JBL-a. Niby na upartego można też próbować czerpać radość z odsłuchu cięższych odmian rocka w stylu „Concrete and Gold” Foo Fighters jednak na dłuższą metę tego typu muzyka wypada nazbyt ofensywnie i męcząco. Jeśli jednak dziwnym trafem Pulse 3 znalazł się w naszym pobliżu a niespecjalnie orientujemy się we współczesnych trendach i gwiazdkach okupujących taneczne rankingi z powodzeniem możemy zaserwować mu fenomenalnie funkujący „The Getaway” Red Hot Chili Peppers. Wokal zostanie bardzo przyjemnie wypchnięty przed szereg a w tle królować będzie nie pozwalający usiedzieć beat. Aby jednak w pełni docenić możliwości i uwolnić potencjał drzemiący w dzisiejszym gościu warto sięgnąć po nieco mocniej przetworzone pozycje. Przykładowo ostatni krążek Orchestral Manoeuvres In The Dark - „The Punishment of Luxury” zabrzmiał niezwykle świeżo, przestrzennie i z odpowiednim wykopem, więc idąc dalej tym tropem nie omieszkałem do playlisty dopisać „Confessions On A Dance Floor” Madonny, jak i „Shock Value” Timbalanda, które określić można było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Zamiast bowiem skupiać się na niuansach i audiofilskich smaczkach Pulse 3 postawił na spontaniczność i najzwyklejszy „fun” wynikający z zabawy przy muzyce.
Na tle przenośno - plażowej konkurencji JBL Pulse 3 wyróżnia się nie tylko gabarytami, lecz przede wszystkim skalą i potęgą generowanego dźwięku. W dodatku o ile w pełnym słońcu spokojnie można sobie darować efekty świetlne, to po zachodzie słońca, bądź w głębokim cieniu jego „kolorofonowe” oblicze potrafi „wyczarować” odpowiedni nastrój. Pół żartem pół serio można też uznać, że o ile „abażur” Yamahy, czyli Relit LSX-170 wydawał się idealną propozycją do sypialni rodziców to naturalnym środowiskiem JBL Pulse 3 jest pokój nastolatka.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: JBL
Cena: 1 099 PLN
Dane techniczne:
Wersja Bluetooth: 4.2
Wsparcie dla: A2DP V1.3, AVRCP V1.6, HFP V1.6, HSP V1.2
Przetwornik: 3 x 40 mm
Moc wyjściowa: 20 W
Pasmo przenoszenia: 65 Hz – 20 kHz
Stosunek sygnału do szumu: ≥80 dB
Akumulator: Polimerowy Li-Ion (3,7 V; 6000 mAh)
Czas ładowania akumulatora: 4,5 godzin przy 5 V 2,3 A
Czas odtwarzania muzyki: do 12 godzin (różni się w zależności od ustawień głośności i odtwarzanych materiałów)
Moc nadajnika Bluetooth: 0 – 9 dBm
Zakres częstotliwości nadajnika Bluetooth: 2,402 – 2,480 GHz
Modulacja nadajnika Bluetooth: GFSK, π/4-DQPSK, 8DPSK
Wymiary (wysokość x szerokość x głębokość): 223 x 92 x 92 (mm)
Masa: 960 g