Cardas jest producentem znanym w świecie audio. Charakteryzuje się umiarkowanymi cenami, jak na dzisiejsze, często abstrakcyjne pułapy, jaki osiągają niektóre firmy działające w sektorze audio. Widać, że pomimo szaleństwa, jakie ogarnęło rynek, Cardas ma propozycję dla średniozamożnych audiofilów. Oczywiście okolice tysiąca złotych za niecałe dwa metry przewodu sieciowego nie jest małym wydatkiem, jednak jest to kwota, którą wielu jest jeszcze w stanie zaakceptować, jeśli zysk w poprawie dźwięku będzie znaczny.
Szukając materiałów do artykułu, wszedłem na stronę Cardasa. Szczerze wszystkim polecam obejrzenie zamieszczonych tam filmów z różnymi doświadczeniami. Można znaleźć tam sporo ciekawostek, bez względu na to czy ktoś daje wiarę w zmiany dźwięku poprzez zastosowanie skomplikowanych technologii, czy też nie, strona naprawdę jest ciekawa.
Nie znalazłem precyzyjnych informacji na temat budowy omawianego w teście modelu. Jest pewne, że żyły są wykonane z wysokiej jakości miedzi. Z zewnątrz kabel sprawia solidne wrażenie, jednak nie będzie misternie wykonaną ozdobą, z ładnymi plakietkami, puszkami, czy drewnianymi nakładkami. Quadlink wygląda zwyczajnie, jednak nie sposób mu czegokolwiek zarzucić. Wtyki są solidne, a przewód ma słuszną grubość.
Cardas stereotypowo jest postrzegany jako producent kabli o masywnym brzmieniu, z wycofaną górą pasma. Sieciowy Qudlink po części wpisuje się w ten schemat, jednak nie w pełni. Dzieje się tak za sprawą dość dźwięcznej i szczegółowej prezentacji wysokich tonów, oraz dużej dynamice. Ta ostatnia cecha, mówi nam, że spora masa nie musi powodować spowolnienia i konturu ataku. W przypadku omawianego kabla, nic z tych rzeczy nie występuje. Owszem, wypełnienie (tak zwane „body”) jest spore, ale zachowane są odpowiednie proporcje wypełnienia do szybkości narastania i wygaszania sygnałów.
Scena kreowana przez system, nie zostanie jakoś spektakularnie powiększona, jak robią to niektóre kable. Wszystko pozostaje na swoim miejscu, bez wyżynania tego w przestrzeni. Nieco więcej mogłoby być powietrza wokół pozornych źródeł dźwięku, tutaj można by oczekiwać nieco więcej.
Wpięcie kabla w system, powoduje zmniejszenie drażniących sybilantów w głosach wokalistek. Całość staje się płynniejsza, jednak nie pozbawiona pazura. Góra pasma jest rozdzielcza, chociaż można oczywiście lepiej. Jednak jest to poziom wysoki w tym przedziale cenowym. Dzwoneczki wybrzmiewają długo i wyraźnie, podobnie ma się rzecz z wyższymi dźwiękami perkusjonali. Talerze są nieco patynowe, bez ostrego ziarna, jak się to zdarza ze zwykłej komputerówki.
Średnie tony niczym szczególnym się nie wyróżniają, są dopasowane do całości. Dźwięki w tym zakresie są dociążone i odrobinę bardziej nosowe. Objawia się to przyjemniejszym brzmieniem, pozwalającym na dłuższe słuchanie. Nie będziemy dzielić włosa na czworo, bo nie to jest na pierwszym planie. Jednak ilość szczegółów nie jest ograniczona, po prostu są one odrobinę bardziej schowane. Kabel nie wyciąga ich z tła i po prostu nie eksponuje skrzypnięć, otarć ręki o strunę itp. Wszystko to słychać, ale w drugim tle. Wielu zapewne spodoba się taka prezentacja, inni będą zawiedzeni. Moim zadaniem jest takie rzeczy zaznaczyć, resztę trzeba sprawdzić w swoim systemie.
Podsumowując, kabel w stosunku do zwykłej sieciówki załączanej najczęściej do sprzętu, wprowadza nieco analogowości, zabierając ostrości z jazgoczącej góry pasma. Z większością konfiguracji zmiany te są naprawdę duże, chociaż muszę tu nadmienić, że w systemie opartym na klockach Audioneta, były mniej słyszalne. Nie będę udawał, że wiem czemu się tak dzieje. Słyszałem o tym, że Audionet jest właśnie tak projektowany, żeby zmniejszyć wpływ kabli. Z drugiej zaś strony, znam inny system, gdzie za wzmocnienie sygnału jest odpowiedzialna identyczna końcówka mocy AMP1. Nie miałem okazji podpiąć do niej testowanego kabla, jednak właściciel systemu mówi o dużej jego wrażliwości na zastosowane kable zasilające. Tak więc wynika z tego, że Tylko w kompletnym systemie Audionet a, wpływ ten jest mniejszy niż zwykle. Być może ma to związek z prowadzeniem mas. Rozgadałem się nieco o elektronice, a przecież to kabel jest bohaterem niniejszego artykułu. Tak więc wracając do niego, przyznam, że lubię taką sygnaturę dźwięku wprowadzanych przez sieciówki. Pasuje ona do większości znanych mi wzmacniaczy tranzystorowych, z lampą może być różnie.
Cardasa Quadlink Power Cord polecam wszystkim tym, którzy szukają sposobu na delikatne ocieplenie dźwięku, przy zachowaniu jednocześnie jego detaliczności. Uważam, że w tej cenie, to uczciwa propozycja, którą obowiązkowo powinniśmy brać pod uwagę.
Na koniec chciałbym podziękować koledze goliatpl z salonu Q21, za udostępnienie kabla do testu.
Powyższy tekst przyszło mi zamieścić w okresie świątecznym, z tej okazji chciałbym wszystkim życzyć zdrowych i wesołych świąt, oraz spełnienia wszystkich marzeń, w szczególności oczywiście tych związanych z naszą wspólną pasją.
Tekst i zdjęcia:
Robert Trzeszczyński
Cena: 1 050,00 zł
Link do strony Cardasa: http://www.cardas.com/welcome.php
Dystrybucja: Voice Sp. z o.o.
43-400 Cieszyn, ul. Moniuszki 4
Telefon 33 851 26 91
office@voice.com.pl
Sprzęt udostępniła firma Q21
95-200 Pabianice, ul. Reymonta 12
Tel. +42 213 01 66 w.11/12/13
Fax. +42 213 01 66 w.19
Tel. kom. (1) 605 789 290
Tel. kom. (2) 661 735 000
Tel. kom. (3) 665 452 000
Mail: q21@q21.pl
System wykorzystany w teście:
Kolumny: Dynaudio C3, Zoller Solution
Końcówki mocy: ML 23.5, Audionet AMP 1
Preamp: Thule PR 100, Audionet PRE1V2 + zewnętrzny zasilacz EPS
CD: Audionet ART V2
Transport: SB Touch,
DAC: Audio surgery Protagonist,
Kable głośnikowe: Audioquest Midnight,
Kable sygnałowe: Cosmic Audio, Siltech SQ-56 G3
Kable cyfrowe: Audiomica Laboratory Calcit GLD,
Kable sieciowe: Nemesis Audio Project, Tara Labs, Transparent,
Listwy sieciowe: Sun Leiste,
Pokoje odsłuchowe: 19m2 i 19,5m2, zaadaptowane akustycznie