Jeśli wiarę w zbawienny, bądź jakikolwiek, wpływ kabli uznamy za grzech ciężki, to usłyszenie kabla sieciowego jest dla kablosceptyków ewidentnym przejawem herezji. Spotkałem się też z dość autorytatywnym stwierdzeniem, że „jeśli słychać wpływ kabla sieciowego na brzmienie jakiegoś urządzenia, oznacza to, że jest ono zepsute”.
W związku z powyższym oświadczam, że będąc zdrowym na ciele (umysł zostawmy na razie w spokoju) przedmiot niniejszego testu, jakim jest kabel sieciowy Harmonix X-DC2 wpłynął na brzmienie mojego systemu. Zdaję sobie sprawę, że jest to równoznaczne z otrzymaniem biletu w jedną stronę do szóstego kręgu Piekła. Uzdrowisko to leży za murami strzeżonymi przez urocze sanitariuszki Furię i Meduzę, a w ognistych grobach płoną heretycy. Jeśli jednak na starość coś by mi się odwidziało zawsze mogę uznać, że wszystko do czego wpiąłem Harmonixa było po prostu popsute, bądź źle zaprojektowane. Na razie jednak postaram się, nie popadając w zbytnią euforię i w możliwie wyważonym tonie opisać to, co podczas użytkowania japońskiego przewodu dane mi było usłyszeć.
Z produktami Combak Corporation można mieć pewien problem. Chodzi mi o ideologię wyznawaną przez pana Kazuo Kuichi, jego podejście do dźwięku, oraz roli, z pozoru błahych elementów, w procesie jego odtwarzania. Z jednej strony w katalogu znajdują się „dość” drogie i bezsprzecznie należące do high-endowego mainstreamu urządzenia Reimyo, urocze monitorki Bravo i przewody Harmonixa, a z drugiej filtry szumów Enacom, naklejki, o przepraszam „folie strojące” Harmonixa do płyt optycznych RF-1100, czy wreszcie krążki RFA-7800, do dostrajania akustyki pomieszczenia odsłuchowego. Czyli od poważnej inżynierii po okolice voodoo. Całe szczęście dla większości populacji ww. problemy mają charakter czysto hipotetyczny, gdyż elektronika Reimyo jest zdecydowanie poza ich zasięgiem finansowym a o kontrowersyjnych polepszaczach co najwyżej słyszeli, ich samych nigdy nie mając okazji posłuchać.
Dostępne informacje na temat budowy X-DC2 są bardziej niż lakoniczne. Oprócz tego, że przewód zbudowany został z żył wykonanych z miedzi OFC, oraz wtyków Wattgate’a. Jest to pewna zmiana, bo jeszcze do niedawna Harmonix używał wtyków Furutecha z obu stron, bądź z jednej Wattgate’a, a z drugiej Furutecha. Gęsty nylonowy, pleciony czarny peszel ma elegancki połysk, wtyki osłonięte są szarymi koszulkami termokurczliwymi z firmowym złotym logo. Dodatkowo znalazło się na nich oznakowanie ułatwiające prawidłowe podłączenie przewodu zarówno od strony gniazdka, jak i urządzenia. Giętkość można uznać za średnią, gdyż kabel jest o niebo bardziej sprężysty od wiotkich siecówek Supry a jednocześnie daleko mu do Gigawatta LC-2mk2. Można jeszcze nacieszyć oczy beletrystyką o poszukiwaniu zgodności rezonansów i żmudnym procesie strojenia, jednak pozwolę sobie przestać spacerów po tym niezwykle kruchym lodzie i skupić się na tym co widać. Sam przewód, na tle produktów konkurencji nie wydaje się być tani. Ba, spokojnie można uznać, że jest wręcz drogi, a to przecież najniższa półka, jeśli chodzi o sieciówki Harmonixa. Wyżej w cenniku znajduje się przewód z serii „Studio Master”. Tym bardziej warto wspomnieć, że jest on dołączany jako standardowe wyposażenie wszystkich urządzeń Reimyo, z wyjątkiem końcówek mocy. Pojawiające się w materiałach informacyjnych wzmianki o kierunkowości przewodu, można odnieść jedynie do sposobu prowadzenia żył wewnętrznych, gdyż nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem podłączenia prawidłowo zaterminowanego przewodu zasilającego „na odwrót” .
Żarty żartami, ale najwyższy czas na wrażenia odsłuchowe. W porównaniu do przewodów Gigawatta poprawie uległo po prostu wszystko. Na "Komedzie" Leszka Możdżera fortepian nie dość, że wreszcie osiągnął właściwe sobie rozmiary, to został nakreślony z taką precyzją, że idąc do kuchni musiałem uważać, żeby na niego nie wpaść. Realizm prezentacji, wierność oddania akustyki sali w jakiej dokonano nagrania, czy nawet momenty uderzeń palców pianisty w klawisze instrumentu, to wszystko zostało podane jak na dłoni.
"Teraz" Dyjaka porażała … cholerną namacalnością. Przepraszam bardzo za słownictwo, ale przecież półtora metra miedzianego kabla nie ma prawa wprowadzać takich zmian! Emocje targające wokalistą stawały się poniekąd moimi. "Rondelek" zabrzmiał tak, jak dane mi było słyszeć na żywo w warszawskich klubach na Chłodnej 25 i Huśtawce. Lokalizacja poszczególnych muzyków nie była dokładna, czy precyzyjna. Ona stała się oczywista, jakby obcować nie tyle z wysokiej jakości hologramem, czy prezentacją 3D a po prostu być w studio, klubie, stadionie. Aż bałem się włączyć jakiś większy skład, bo jak upchnąć kilkadziesiąt (set?) osób w 21 metrowym pokoju? Meksykański duet gitarowy, o thrashmetalowej przeszłości,
Rodrigo y Gabriela na swoim trzecim, studyjnym albumie „Rodrigo y Gabriela” zagrał tak, jak bardzo rzadko, nie wydając małej fortuny, można słyszeć. Do mych uszu docierało zdecydowanie więcej dźwięków i informacji niż zazwyczaj. „Przyrost” jakościowo-ilościowy był szczególnie zauważalny w wyższych rejestrach, jednak nie był pochodną przesunięcia równowagi tonalnej w górę, a krystalicznej wręcz czystości i klarowności. To tak jak z bardzo wydajnym prądowo wysokiej klasy wzmacniaczem (np.Vitus Audio, Tenor) - nagle okazuje się, że można słuchać zdecydowanie głośniej niż dotychczas, a dźwięk cały czas będzie czysty i klarowny, bez nawet najmniejszych podbarwień, zniekształceń i innego rodzaju śmiecia. "Memories in my head" Riverside zabrzmiał mięsiście, z soczystością i namacalnością godną najlepszych audiofilskich produkcji. Bas zyskał na różnorodności i niemalże na nowo została zdefiniowana jego konturowość i szybkość.Powoli zacząłem podejrzewać, że w fabryce Harmonixa z kranów zamiast wody leci co najmniej 18 YO Yamazaki a nad każdym przewodem czynione są czary aktywujące się w momencie wpięcia w system potencjalnego nabywcy. Czary powodujące uzależnienie, większe od tego, jakie niosą ze sobą wszystkie znane na chwilę obecną używki.
O ile do tej pory miałem od czasu do czasu pewne zastrzeżenia co do ilości, zaznaczam ilości, nie jakości, basu w moich A.R.T.ach, o tyle po wpięciu Harmonixa ww. niedoskonałość poszła w zapomnienie. To tak jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a bardziej obrazowo - skalpela w rękach doświadczonego kardiochirurga, udrożnić zatkane do tej pory tętnice. Pozwolić płynąć życiodajnej krwi tak, jak płynąć powinna.
Harmonix z zasilanym urządzeniem robi to co w motoryzacji daje dobry tuning. Tylko mam na myśli na prawdę dobry - w stylu Abartha, AMG, czy Mustangów Shelby'ego. Chodzi o sytuację, kiedy bazę stanowi ciekawy model fabryczny, który w rękach specjalistów staje się czymś na prawdę wyjątkowym. Z pełnoletniego szrota, który jeszcze rok, czy dwa temu był kupą złomu zawiniętą wokół niemieckiej, czy szwajcarskiej latarni, a obecnie porusza się po drogach jedynie dzięki pomysłowości obrotnego "pana Henia" i paru kilogramów szpachli nic się nie zrobi. Tak samo jest w audio. X-DC2 wyciśnie ostatnie soki z danego urządzenia lepiej niż skarbówka z opornego płatnika, jednak poprawa brzmienia będzie wprost proporcjonalna do klasy danego elementu. Im ambitniejszej konstrukcji dostarczymy Harmonixem zasilanie, tym więcej niuansów japoński przewód pozwoli nam odkryć.
Niniejszy test pozwolił mi zrozumieć filozofię pana Kazuo, według której zarówno kable, jak i pozostałe produkty Harmonixa, nie są jedynie akcesoriami, czy też łechcącymi próżność ich posiadaczy drogimi bibelotami, a pełnoprawnymi elementami systemów audio. Tu nie ma nic do rozumienia. Po wpięciu Harmonixa X-DC2 wszystko staje się oczywiste. Pytanie, czy pozwolimy zagrać naszym urządzeniom na 99% ich możliwości. Czemu nie 100? Cóż. Ten jeden procent zarezerwowany jest dla kabli serii „Studio Master”.
Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski
Dystrybutor: Moje Audio
Cena: 1m - 3000 zł; 1,5m - 3900 zł; 2m – 4200 zł
System wykorzystany w teście:
CD/DAC: Ayon 07s
Odtwarzacz multimedialny: LG DP1W
Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
Wzmacniacz: Hegel H-100 ; Rogers E 40a 60th Anniversary Edition
Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ; Rogers LS3/5a + AB1 65th Anniversary Edition
IC RCA: Antipodes Audio Katipo
IC XLR: Sevenrods ROD2
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Monster Cable Interlink LightSpeed 200; Harmonic Technology Cyberlink Copper
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2