Wypuszczając się na zimowe ferie, z którymi dziwnym zbiegiem okoliczności przychodzi nam się właśnie mierzyć, i myśląc o jakimś przenośnym generatorze dźwięków wszelakich najczęściej bierzemy pod uwagę bądź to słuchawki, bądź przenośne, oczywiście bezprzewodowe głośniczki z powodzeniem mieszczące się może nie w kieszeni, ale na pewno w torbie, bądź plecaku. I jest to bardzo słuszna koncepcja o ile lokum, w którym będziemy bywać (zakładam, że wyjazd niesie ze sobą wzmożoną aktywność na świeżym powietrzu) jest pokojem w hotelu/pensjonacie. Jeśli jednak w przypływie szaleństwa rezerwujemy coś nieco bardziej przestronnego, to już przysłowiowym „termosem” JBL-a raczej owej kubatury nie nagłośnimy. Jak się jednak domyślacie wyjazd to jedynie jedna z wielu opcji a zarazem pretekstów do tego, aby zainteresować się rozwiązaniem zdolnym zapewnić odpowiednio wyrafinowany dźwięk a przy okazji na tyle nieabsorbującym gabarytowo, by dysponując np. własnym transportem móc okazjonalnie wziąć owe coś pod przysłowiową pachę. O ile jednak pierwsze z kryteriów z nawiązką spełniały recenzowane na naszych łamach w grudniu podłogowe A48, to z drugim, dotyczącym przenaszalności było już tak sobie. Dlatego też korzystając z nadarzającej się okazji, gdy tylko ze strony Sieci Salonów Top HiFi & Video Design padła propozycja dostarczenia na testy ich młodszego rodzeństwa, czyli mini-monitorów Audio Pro A28 z entuzjazmem na nią przystałem.
Jak widać na powyższych zdjęciach 28-ki są naprawdę uroczo filigranowe i zaskakująco mało absorbujące gabarytowo. Ba, ustawione obok siebie zajmują relatywnie mniej miejsca niż niejeden głośnik (ot chociażby daleko nie szukając z rodzimej serii T, bądź C – vide C10 MkII) , czy nawet dość wąskie, acz niezaprzeczalnie rozłożyste soundbary. Zgrabne, wykonane z MDFu skrzynie mieszczą po zestawie klasycznych przetworników pod postacią 1” kopułki wysokotonowej i 4” mid-woofera, którego pracę wspiera umieszczony w górnej części ściany tylnej podłużny wylot układu bas refleks. Zgodnie z tradycją lewa kolumna pełni rolę centrum dowodzenia mieszcząc na swych plecach komplet stosownych przyłączy łaskawie pozwalając prawej cieszyć się jedynie pojedynczymi terminalami głośnikowymi. Wracając jednak na zakrystię lewicy dzieje się tam zaskakująco sporo, gdyż oprócz wyprowadzeń na prawą kolumnę do dyspozycji otrzymujemy parę wejść liniowych RCA, wejście optyczne i HDMI ARC. To jednak nie wszystko, gdyż z racji kompaktowości w pewnych okolicznościach przyrody 28-ki mogą może nie tyle wymagać, co być wdzięczne za wspomaganie najniższych składowych subwooferem, wiec i takowe wyjście znajduje się na pokładzie. Jest też przycisk resetu gdybyśmy chcieli dokonać stosownych nastaw połączeń od nowa.
A właśnie niby wszystko da się ustawić z pomocą dedykowanej apki Audio Pro Control, lecz podobnie jak w przypadku A48 na wyposażeniu nie zabrakło masywnego aluminiowego pilota. Oczywiście przy połączeniu z TV po HDMI ARC całością z powodzeniem można zawiadywać pilotem od odbiornika telewizyjnego, choć już nastawy dotyczące trybu Virtual Surround zarezerwowane są dla firmowej aplikacji, podobnie z resztą jak i dostęp do equalizację. Z niuansów natury technicznej warto jeszcze wspomnieć, że kolumienki napędzane są 70W, D klasowymi wzmacniaczami.
Zabierając się za przelewanie na wirtualny papier / komputerową klawiaturę obserwacji poczynionych w trakcie blisko dwutygodniowych odsłuchów zachodziłem w głowę jak możliwie dyplomatycznie ująć to, co przecież słyszałem, lecz w co do końca nie byłem skłonny uwierzyć. Przecież A28, to mini-monitorki, które większość użytkowników, oceniając je li tylko po gabarytach, najchętniej ustawiłaby w roli desktopowych głośniczków podpiętych do komputera. Tymczasem tytułowe maluchy poniekąd przecząc prawom fizyki ustawione na stoliku Solid Tech Radius Duo 3 w blisko 25 metrowym, dodatkowo otwartym na hall salonie zagrały tak, że początkowo nawet przez myśl mi nie przeszło, by nawet zastanawiać się nad sensownością wspomagania ich jakimkolwiek adekwatnym cenowo subem. Ot kawał soczystego energetycznego grania, gdzie bas miło masuje trzewia i może nie zapuszcza się do najniższych poziomów Hadesu, lecz na pewno nie jest ani suchy, ani tym bardziej anemiczny, a jednocześnie nie przejawia tendencji do boomboxowego, monotonnego dudnienia. Ba, z racji swej kontroli i zróżnicowania problematycznym staje się dobór odpowiedniego dla niego subwoofera, bo otwarcie trzeba sobie powiedzieć, że budżetowe konstrukcje raczej zawieszonej przez A28 poprzeczce nie sprostają. Weźmy na ten przykład „A Better Tomorrow” Wu-Tang Clan, gdzie legendarny kolektyw wyciska ostatnie soki z tłustych beatów a syntetyczny bas przeplata się z imponującymi orkiestracjami, oraz agresywnymi wejściami syntezatorów. Tytułowe kolumienki nie dość, że jak za dotknięciem magicznej różdżki znikały, to jeszcze zachwycały stereofonią, głębią sceny i właśnie zdolnością oddania basu, na poziomie gdzie większość przystępnych cenowo subów może jedynie od czasu do czasu wypchnąć lepkie i bezkształtne … puff, które najdelikatniej rzecz ujmując zabiją ponadprzeciętną motorykę i timing filigranowych Audio Pro.
Z kolei „Night” norweskiej formacji Gazpacho oprócz elektroniki czerpiącej pełnymi garściami z Dead Can Dance oferuje sporo ambientowych smaczków kontrastujących z przepięknymi partiami gitarowymi i skrzypcowymi wtrąceniami. Mamy zatem zaskakująco różnorodny amalgamat wszelkich stylów i brzmień, który niespecjalnie przepada za uśrednieniami. I A28 ową myśl przewodnią wychwytują w lot dwojąc się i trojąc, by możliwie wiernie oddać natywną fakturę każdego z instrumentów a sam instrument z niezwykłą precyzją umieścić w obszernej przestrzeni. Górze też nie sposób zarzucić cokolwiek. Jest otwarta, komunikatywna i swobodna a jednocześnie z wrodzonym wdziękiem tonizuje większość pasożytniczych szorstkości i granulacji odbierających przyjemność odbioru. Jednak to, co najbardziej przykuwa uwagę, to namacalność i organiczność wokali, które nie mają w sobie nic a nic ze sztuczności, dzięki czemu odbieramy je jako niezwykle naturalne i umiejscowione na wyciągniecie ręki. Powyższa maniera wydaje się wprost idealna dla wszystkich miłośników streamingu i to nie tylko tych delektujących się plikami Master z Tidala, lecz również z godnością znoszących siermiężną jakość podstawowych subskrypcji ww platformy, bądź nawet Spotify i Deezera.
Czy Audio Pro A28 mają zatem jakieś wady? Powiem szczerze, że znajduje w nich jedną i to tak naprawdę na siłę, w dodatku spoza obszaru związanego z ich brzmieniem. Chodzi mi bowiem jedynie o ich umaszczenie, które zgodnie z materiałami promocyjnymi obejmuje jedynie asekuracyjną czerń i biel. Sądzę bowiem, że przy tej klasie dźwięku, jakie A28 oferują spokojnie mogłyby doczekać się wersji SE wykończonej kilkoma naturalnymi okleinami i nawet jeśli cena wzrosłaby do 3kPLN, to nie sądzę by zabrakło na nie chętnych.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 2 299 PLN
Dane techniczne
Wbudowany wzmacniacz: 2 x 70W klasa D
Zastosowane przetworniki: 1” kopułka tekstylna; 4.5″ nisko-średniotonowy
Wejścia: HDMI ARC, RCA, Toslink
Wyjścia: RCA Sub
Komunikacja: Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac (2,4 GHz/5 GHz); Bluetooth 4.2
Wsarcie: Spotify Connect; Tidal Connect; AirPlay2; Multiroom Google Cast; Multiroom Audio Pro
Obsługiwane formaty audio: MP3, WMA, AAC, FLAC, ALAC
Wymiary (S x W x G): 150 x 238 x 200 mm
Waga: 2 x 3.3 kg