Po miło wspominanych testach 3-ek i 5-ek przyszła pora na resztę „nowych” Tesi z portfolio Indiana Line. Zamiast jednak drobić niczym gejsza (dla niezorientowanych jednie nadmienię, iż z racji nieco zbyt opływowej postury zdecydowanie bliżej mi do młodzików trenujących sumo) wraz ze stołecznym dystrybutorem marki - Siecią Salonów Top HiFi & Video Design doszliśmy do wniosku, iż tym razem na tapet weźmiemy kompletny kinowy set, w skład którego wejdą nierecenzowane do tej pory modele. Tym oto sposobem w niemalże pachnących jeszcze nowością wnętrzach zlokalizowanej na warszawskiej Pradze Południe (ul. Grochowska 87 (lok. U3)) placówki wiadomego podmiotu na potrzeby niniejszej recenzji skonfigurowany został system obejmujący podłogowe - największe z rodziny Tesi 6 w roli frontów, centralny Tesi 7 i najmniejsze w puli efektowe Tesi 2 nad którymi kontrolę powierzono jakiś czas rezydującemu u mnie na gościnnych występach amplitunerowi Yamaha RX-A4A. Nie przedłużając zatem wstępniaka serdecznie zapraszam na ciąg dalszy.
Salonową salę odsłuchową zdążyłem już w ramach wcześniejszej relacji pokrótce opisać, więc tym razem jedynie z kronikarskiego obowiązku wspomnę o samych bohaterkach stanowiących pretekst do kolejnej wizyty na Grochowskiej. I tak, 6-ki są zgrabnymi trójdrożnymi podłogówkami z bas-refleksem w podstawie skierowanym w podłogę, 2-ki są dwudrożne z bas-refleksem umieszczonym na plecach i podobnie jest w przypadku 7-ki. Jeśli chodzi o przetworniki, to wszystkie ww. konstrukcje wykorzystują 26mm tekstylne tweetery umieszczone w charakterystycznych, dość płytkich tubkach wykładniczych o charakterystycznych kwadratowych kołnierzach ozdobionych firmowym logotypem. Środek i dół pasma przetwarzają w 6-kach i 7-kach 160 mm a 120 mm w 2-kach drajwery o polipropylenowych membranach domieszkowanych miką i dopieszczone aluminiowym pierścieniem linearyzującym indukcyjność. Impedancję asekuracyjnie określono na mieszczącą się w zakresie 4 - 8 Ω a skuteczność, poza 89 dB w Tesi 2 przekracza 90dB. Obudowy wykonano z MDF-u a 6-ki dodatkowo uzbrojono w poprawiające ich stabilność stopy.
Wygląd, wyglądem, parametry parametrami, lecz jak wszem i wobec wiadomo w audio, pod którą to kategorię pozwolę sobie zaliczyć również wielokanałowe systemy A/V, w tym tytułowy, liczy a przynajmniej liczyć się powinno przede wszystkim brzmienie. W związku z powyższym skupmy się na nim. A jest na czym, bo patrząc z perspektywy ceny niespecjalnie należało spodziewać się jakichkolwiek wodotrysków. Tymczasem całość zaprezentowała się zaskakująco spójnie i przekonująco zarazem. Oczywiście nie dziwił fakt, że pierwsze skrzypce grały dysponujące najpoważniejszą baterią przetworników 6-ki, którym dzielnie wtórowała centralna 7-ka a ustawione tuż za kanapą 2-ki jedynie dyskretnie dopełniały dzieła zniszczenia. A właśnie, skoro o zniszczeniu mowa w roli materiału testowego zamiast asekuracyjnego plumkania wykorzystałem w ramach rozgrzewki ostatni album Metallici – „72 Seasons” by na własne uszy przekonać się, że Indiany dają radę. Ba, nawet w najbardziej dynamicznych momentach ani przez chwilę nie czułem niedosytu związanego z ilością, kontrolą i mocą najniższych składowych, więc temat wsparcia ze strony jakiegoś subwoofera przynajmniej na jakiś czas można mieć z głowy. Aby jednak ów stan zadowolenia osiągnąć warto zadbać o odpowiednią – dysponującą wystarczającą mocą (7 x 110W z Yamahy było OK) amplifikację. Jedynie, ale to już niejako poza konkursem, dla lepszego zrównoważenia tonalnego zamiast 2-ek z tyłu postawiłbym docelowo 3-ki, bądź dysponując mniejszym aniżeli salonowe pomieszczeniem zszedł z frontami oczko niżej i sięgnął po 5-ki. Niemniej jednak dysponując tym, czym dysponowałem zdecydowanie bardziej wolałem skupić się na muzyce aniżeli usilnym szukaniem dziury w całym i kręceniem nosem. Wracając do Mety – było ostro, dynamicznie i z właściwą amerykańskim szarpidrutom agresją, więc i z głośnością można było nieco poszaleć ciesząc się czystym i nieskompresowanym, jakże miłym uszom wyliniałego metalowca ciężkim rockowym jazgotem.
Nie mniej przekonująco wypadła soczysta elektronika w stylu „Touch” Yello z odważnie cykającą górą, sugestywnie wysuniętą, soczystą średnicą i miękkim, przyjemnie pulsującym basem. Z premedytacją wspominam o basie, gdyż o ile na Metallice jego kontrola była wysoce satysfakcjonująca, to tutaj z racji wykorzystania syntetycznych sampli oddana została oniryczność tego zakresu. Całe szczęście owa pluszowość i obłość pojawia się jedynie w przypadku jej obecności na materiale źródłowym, więc mowy o takowej, nie daj Bóg permanentnej sygnaturze tytułowego systemu mowy być nie może. I nie ma, bo już naturalne instrumentarium wykorzystywane przez ww. duet było jak z żurnala wycięte – świetnie zdefiniowane tak pod kątem brył, jak i lokalizacji na scenie.
A jak kwintet Indiany Line wypadł w roli nagłośnienia obfitujących we wszelkiej maści eksplozje, pościgi i katastrofy ścieżek dźwiękowych hollywoodzkich super-produkcji? Cóż, może nie jestem jakimś rozkapryszonym wideofilem, ale śmiem twierdzić, że jeśli tylko nie oczekujemy, że przy każdym trzaśnięciu drzwiami samochodu będzie nam zwiewało papucie z nóg i domową szarlotkę z talerzyka, to raczej nie powinniśmy mieć powodów do narzekania. Niby w tego typu blockbusterach sub zawsze jest mile widziany, jednak jeśli chcemy dbać o dobrosąsiedzkie relacje, to i tak raczej nie będziemy odkręcać go na full a już wieczorami jego rola może okazać się czysto umowna. Dlatego też, przynajmniej na początku oswajania się z możliwościami sonicznymi tytułowego zestawu Indiany Line z serii Tesi sugeruję zacząć od konfiguracji 5.0 a dopiero, gdy całość się ułoży a i my sami będziemy wiedzieć czy czegoś nam brakuje i w którą stronę chcielibyśmy, by brzmienie naszego systemu ewoluowało, wykonywać jakieś świadome i przemyślane kroki.
Jak mam cichą nadzieję z powyższej relacji jasno wynika nowa odsłona linii Tesi jest nie tylko szalenie spójna wzorniczo, co przede wszystkim brzmieniowo, więc nawet obracając się wyłącznie w jej obrębie bez większego problemu można skonfigurować nader udany zestaw tak stereo, jak i wielokanałowy. Jedynie od naszej fantazji, metrażu i potrzeb zależeć będzie po które modele sięgniemy, lecz mając już na koncie przesłuchane wszystkie propozycje Indiany Line śmiem twierdzić, że ryzyko przysłowiowej „wtopy” w ich przypadku praktycznie nie istnieje. Dlatego rozglądając się na rynku za jakimiś estetycznymi, dobrze grającymi i co równie istotne zdroworozsądkowo wycenionymi konstrukcjami sugeruję zwrócić uwagę na nową serię Tesi i nawet z czystej ciekawości rzucić na nią uchem.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Ceny
Indiana Line Tesi 6: 4 198 PLN
Indiana Line Tesi 2: 1 300 PLN
Indiana Line Tesi 7: 1 199 PLN
Yamaha RX-A4A: 6 579 PLN
Dane techniczne
Indiana Line Tesi 6
Konstrukcja: 3-drożna/Bass-reflex/podłogowa
Wykorzystane przetworniki
- wysokotonowy: 26 mm
- średniotonowy: 160 mm
- niskotonowy: 2 x 160 mm
Pasmo przenoszenia: 35 - 22000 Hz
Skuteczność: 92 dB (2.83 V / 1 m)
Częstotliwość podziału: 300 / 3000 Hz
Impedancja: 4 - 8 Ω
Rekomendowana moc wzmacniacza: 30 – 160 W
Wymiary (S x W x G): 180 x 942 x 300 mm
Waga: 15,6 kg
Wersje wykończenia: Biały, Czarny, Mokka
Indiana Line Tesi 2
Konstrukcja: 2-drożna/Bass-reflex/podstawkowa
Wykorzystane przetworniki
- wysokotonowy: 26 mm
- nisko/średniotonowy: 120 mm
Pasmo przenoszenia: 55 - 22000 Hz
Skuteczność: 89 dB (2.83 V / 1 m)
Częstotliwość podziału: 2400 Hz
Impedancja: 4 - 8 Ω
Rekomendowana moc wzmacniacza: 30 - 80 W
Wymiary (S x W x G): 140 x 245 x 180 mm
Waga: 3 kg
Wersje wykończenia: Biały, Czarny, Mokka
Indiana Line Tesi 7
Konstrukcja: 2-drożna, centralna
Wykorzystane przetworniki
- wysokotonowy: 26 mm
- nisko/średniotonowy: 2 x 160 mm
Pasmo przenoszenia: 45 - 22000 Hz
Skuteczność: 93 dB (2.83 V / 1 m)
Częstotliwość podziału: 2200 Hz
Impedancja: 4 - 8 Ω
Rekomendowana moc wzmacniacza: 30 - 140 W
Wymiary (S x W x G): 460 x 180 x 240 mm
Waga: 7,3 kg
Wersje wykończenia: Biały, Czarny, Mokka