Kiedy dotarło do mnie, skierowane przez łódzkiego dystrybutora Core Trends, zapytanie czy nie miałbym przypadkiem ochoty rzucić okiem i uchem na któryś z produktów właśnie pozyskanej przez nich szwajcarskiej i przy okazji zupełnie mi nieznanej marki Palona stwierdziłem, że czemu nie. W końcu to właśnie poprzez empirię jesteśmy w stanie zdobywać doświadczenie, poszerzać horyzonty i generalnie rzecz biorąc trzymać rękę na pulsie. Zanim jednak stosowna przesyłka do mnie dotarła pozwoliłem sobie na zupełnie niezobowiązujący rzut oka na dostępne zarówno na stronie producenta, jak i odmętach internetu zdjęcia uzgodnionego orządzenia i nie wiedzieć czemu dość spontanicznie i beztrosko zakonotowałem sobie w pamięci, iż owe ustrojstwo będzie uroczą i zarazem niewielką kostką stanowiącą swoistą reinkarnację egzystujących lata temu w świadomości większości z nas mało audiofilskich urządzeń należących do grupy … radio-budzików. Ot mały sześcienny duperelek lądujący najczęściej bądź to na sypialnianym stoliku, bądź wepchnięty gdzieś miedzy kuchenne akcesoria i spełniający zadanie niezobowiązującego brzęczenia w tle. Jakież było moje zdziwienie, gdy dostarczony mi został pokaźnej wagi karton o gabarytach zdolnych swobodnie pomieścić 15” monitor i to nie płaski LCD, lecz taki, jakie drzewiej bywały – klasyczną kineskopową „bańkę” CRT. Jesteście ciekawi co do mnie dotarło? Prawdę mówiąc sam też byłem ciekaw, więc czym prędzej przystąpiłem do unboxingu, który po dłuższej chwili zakończył się widokiem wielofunkcyjnego urządzenia o dość enigmatycznej nazwie Palona Quubi.
Jak przystało na współczesną, XXI-wieczną inkarnację wspomnianego radio-budzika Palona Quubi ma na swym pokładzie wszystko, co egzystującemu w świecie cyfrowych mediów przedstawicielowi homo sapiens do szczęścia potrzeba. Nie wierzycie? No to proszę – dwuzakresowe Wi-Fi, Bluetooth (parowanie NFC), Ethernet, obsługa internetowych rozgłośni radiowych i serwisu streamingowego Spotify (premium), to tylko wstęp do dalszej wyliczanki. Bowiem szwajcarska kostka nie tylko dogaduje się z serwerami UPnP, DLNA, lecz również „łapie” zarówno UKF, jak i cyfrowego DAB-a. Jakby tego było mało jej obsługi możemy dokonywać poprzez panel frontowy (o którym dosłownie za chwilę), intuicyjnym pilotem, oraz z pomocą dedykowanej i dostępnej na iOSa i Androida aplikacji Undok.
Jeśli zaś chodzi o wrażenia natury organoleptycznej, to Palona niejako na dzień dobry deklasuje swoje plastikowe pierwowzory, gdyż wykonano ją z iście szwajcarską precyzją. Korpus jest z lakierowanego na biało, bądź czarno MDFu a przód i tył to płaty szczotkowanego aluminium, które uzupełniają metalowe maskownice chroniące ulokowane na ścianach bocznych przetworniki. A właśnie, skoro o głośnikach mowa … Wbrew pozornej prostocie, we wnętrzu tytułowej kostki ukryto całkiem zaawansowany układ składający się z dwóch 1” tweeterów, pary 3” średniotonowców i pojedynczego, ulokowanego na spodzie, 5” woofera napędzanych dwukanałowym (2 x 15 W) pracującym w klasie D wzmacniaczem wspomaganym 30W jednostką dedykowaną do reprodukcji najniższych składowych. Przyznacie sami, że przynajmniej na papierze nie wygląda to źle. Na zdjęciach i w bezpośrednim kontakcie z resztą też. Centralnie umieszczony 3,2” ekran TFT komunikuje się z nami … po polsku a elegancko zlicowane z frontem przyciski dają bezpośredni dostęp do ulubionych, zaprogramowanych pod nimi zasobów (5 przycisków szybkiego wyboru), oraz umożliwiają wywołanie podstawowych funkcji z alarmem, menu i standby włącznie. Za regulację głośności odpowiada lewa a za poruszanie po menu prawa gałka. Oba pokrętła otaczają podświetlone aureole a całości funkcji dopełnia przycisk powrotu.
Ściana tylna w pierwszej chili przywodzi na myśl widok prostego subwoofera, lecz owo wrażenie równie szybko co się pojawiło samo z siebie mija, gdyż oprócz ujścia kanału bass reflex znajdziemy tam teleskopową antenę wspomagająca odbiór fal UKF, włącznik główny, wejście i wyjście liniowe (mini jack), raz port USB, Ethernet i gniazdo zasilające.
A jak Quubi gra? Pomijając fakt, że jego brzmienie nawet nie próbuje aspirować do miana konwencjonalnego Hi-Fi to efekt okazał się zaskakująco łatwostrawny i akceptowalny. Niby pięciogłośnikowy box stara się jak może tworzyć coś na kształt przestrzeni typowej dla konwencjonalnych zestawów kolumn, to akcent w tym momencie postawiłbym na „stara się” a nie na sam efekt finalny, gdyż usytuowanie przetworników na bokach Palony objawia się głównie rozłożonymi na szerokość impresjonistycznymi plamami aniżeli precyzyjnie lokalizowanymi źródłami pozornymi. Trudno jednak mieć o to do dzisiejszego bohatera pretensje, bo to zupełnie inny segment niż rasowe stereo i jego docelowy odbiorca również będzie miał diametralnie różne, od moich audiofilskich, oczekiwania. Abstrahując jednak od powyższego uczciwie trzeba przyznać, że Szwajcarzy przyłożyli się do roboty stawiając na niezaprzeczalną przyjemność i gładkość prezentowanego przez ich wyrób dźwięku. Całość oparto na nieco przesadzonej i przy tym zaokrąglonej podstawie basowej (miłośnicy boomboxów będą w siódmym niebie), która całkiem sugestywnie sugeruje, iż schodzi niżej i jest potężniejsza aniżeli w rzeczywistości i niemalże lampowo dosaturowanej średnicy, którym towarzyszą również stawiające na eufonię wysokie tony.
Na tego typie estetyki zyskują w szczególności materiał skompresowany stratnie i ostatnimi czasy nadające w coraz podlejszej jakości stacje radiowe. Ich płaskość, nijakość i szeleszcząco-cykająca maniera jest bowiem przez Quubi łagodzona, maskowana, doprawiana do smaku i podawana w nad wyraz zjadliwej formie. Ot szukając analogii z życia wziętych Palona z owych dźwiękowych odpadków robi coś na kształt muzycznych parówek, które najlepiej smakują, jak się nie wie co w nich siedzi. Całe szczęście nikt nikomu nie każe karmić tytułowego boxa taką właśnie wątpliwej jakości strawą, gdyż ów samograj bez najmniejszego problemu radzi sobie z plikami o jakości CD i robi to naprawdę nieźle. Jeśli zaś chodzi o repertuar na jakim może rozwinąć skrzydła i pokazać drzemiący potencjał, to oprócz wszelakiej, szeroko pojętej muzyki rozrywkowej z okolic Madonny i Timbalanda nie miałem najmniejszych obiekcji, by podczas testów załomotać od czasu do czasu Metallicą, czy nawet Sepulturą z iście dziecinną łatwością szczelnie wypełniając dźwiękiem ponad 21m pokój.
Palona Quubi to typowo lifestyle’owy gadżet, który świetnie sprawdzi się wszędzie tam, gdzie zamiast purystycznego, typowo audiofilskiego podejścia do sprzętu grającego liczy się niebanalny projekt plstyczny, estetyka, łatwość obsługi i możliwie jak najbardziej rozbudowana funkcjonalność. Mając zatem na swym pokładzie zarówno konwencjonalny tuner FM, jak i jego uwspółcześnioną wersję w postaci DAB+ wraz obsługą interetowych rozgłośni radiowych, Spotify i stacjonarnych NASów wydaje się być ucieleśnieniem marzeń większości recepcjonistek w ekskluzywnych klinikach, biurowcach i korporacjach, gdzie nieabsorbujący dźwięk ma stanowić jedynie ledwo uchwytny element pieczołowicie wykreowanego klimatu luksusu. A że po godzinach można z jego udziałem urządzić dziką imprezę, to już zupełnie inna sprawa.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Core Trends
Cena: 2 969 PLN
Dane techniczne:
Łączność: Wi-Fi ( 2,4 / 5 GHz ), Ethernet (10/100 Mbit/s) , Bluetooth 4.0 z NFC
Radio: UKF/DAB+ z RDS
Kompatybilność z UPnP, DLNA, obsługa Spotify
Obsługiwane formaty audio: MP3, WMA, FLAC (v1.2.1 - 24bit, 48 KHz ), AAC, AAC+
Pasmo przenoszenia: 70 Hz – 18 KHz (-10 dB)
Wejście liniowe: 3,5 mm mini Jack
Wyjście liniowe: 3,5 mm mini Jack
Wymiary (S X W x G): 280 x 320 x 280 mm
Waga: 7,5 kg