W czasach, gdy zarówno bezprzewodowość, jak i streaming odmieniane są przez wszystkie osoby i przypadki mogło by się wydawać, że ich powszechność mamy potocznie mówiąc z głowy. Tymczasem okazuje się, że są zakamarki naszej egzystencji, gdzie najwidoczniej populacja owych ustrojstw nie jest jeszcze satysfakcjonująca, więc tym samym stanowi łakomy kąsek dla wszystkich producentów w owym segmencie egzystujących. Mowa bowiem o wszelakiej maści sypialniach, gabinetach i kuchniach / aneksach kuchennych, gdzie czasu spędzamy całkiem sporo, więc zrozumiałym jest, że i jakieś źródło muzyki by się tam przydało. W dodatku powyższe interiory rządzą się swoimi prawami i mało kto będzie zwracał uwagę na referencyjne odwzorowanie stereofonii, precyzyjną gradację planów, czy też iście holograficzne ogniskowanie źródeł pozornych. Liczy się głównie to, że coś będzie w tle grało uprzyjemniając nam codzienną krzątaninę, bądź rodzinny posiłek Dlatego też zamiast rasowego Hi-Fi dzisiejsze spotkanie poświęcimy wielofunkcyjnemu, dostępnemu w Sieci Salonów Top HiFi & Video Design urządzeniu Sonoro Elite.
Jak sami widzicie Sonoro Elite jest całkiem ciekawym reprezentantem mikro – rozmiarówki, z tą tylko różnicą, że tam gdzie mikro-wieże przechodziły w dedykowane kolumny, tam Sonoro się definitywnie kończy. Pół żartem pół serio można byłby uznać, iż Elite jest swoistym przykładem przerośniętego radio-budzika, lecz z korzeniami mocno tkwiącymi nie w 80/90 latach ubiegłego tysiąclecia, a w finiszu drugiej dekady XXI w. Z tym budzikiem to oczywiście żart, gdyż nasz dzisiejszy bohater prezentuje się wprost obłędnie i już samą swoją aparycją budzi zaufanie. Pokryty lakierem fortepianowym drewniany korpus otacza aluminiowy front z centralnie umieszczonym kolorowym wyświetlaczem LCD i znajdującą się tuż pod nim szczeliną napędu CD. Intuicyjną nawigację po menu i obsługę podstawowych funkcji zapewniają dwa bloki przycisków usytułowane po obu stronach displaya wspomagane wielofunkcyjnym pokrętłem. Pięć dodatkowych, dedykowanych głównie budzikowi, przycisków wkomponowano w ramkę aluminiowej maskownicy chroniącej ukryty pod płytą górną 3” szerokopasmowy głośnik. Oczywiście obsługę całości zapewnia również systemowy pilot.
Na ścianie tylnej znajdziemy ujście kanału bas refleks, terminale anten FM/DAB i Wi-Fi, wejście liniowe Aux, wyjście słuchawkowe, oraz porty USB (obsługa pamięci masowych + ładowanie) i Ethernet. Czyli wszystko, czego do szczęścia może użytkownik potrzebować a nawet więcej, gdyż tak na dobrą sprawę większość końcowych nabywców po koniecznej po wyjęciu z kartonu urządzenia i podpięciu stosownych przewodów konfiguracji, o ile tylko na łączność przewodową się zdecyduje, o „plecach” Sonoro po prostu zapomni.
Jeśli zaś chodzi o opcje jakie Elite swym odbiorcom oferuje, to lista okazuje się nad wyraz kompletna. Mamy bowiem do dyspozycji nie tylko konwencjonalny tuner FM, lecz i jego zdigitalizowaną odmianę DAB/DAB+, odtwarzacz CD, łączność Bluetooth®, Wi-Fi i po standardowej „skrętce”, obsługę serwisów streamingowych Spotify, Deezer, AmazonMusic, nieprzebranego mnóstwa rozgłośni internetowych i serwerów UPnP. Do tego dochodzi oczywiście podwójny budzik, jednym słowem brakuje tylko ekspresu do kawy i … jak by nie patrzeć pozostawiającego pod względem jakości w tyle resztę wspomnianej konkurencji Tidala (w wersji Hi-Fi/Master) .
Od razu zaznaczę, że tytułowa wszystkomająca kostka skierowana jest do niekoniecznie informatyczno-, czy też audiofilsko zorientowanej części populacji a sama konfiguracja jest nad wyraz intuicyjna, o ile tylko zmienimy interface z defaultowego języka niemieckiego na coś bardziej zrozumiałego – mi do pełni szczęścia wystarczył angielski. Podpięcie do sieci załatwia parowanie WPS, bądź standardowe wpisanie hasła. I to wszystko, gdyż wszystkie NAS-y pojawiają się w przysłowiowym okamgnieniu i niczego nie trzeba „na piechotę” konfigurować, chyba że komuś po Wi-Fi zacznie rwać streaming, to wtedy może pobawić się jakością transmisji. Miłym dodatkiem są białe, elastyczne rękawiczki zapobiegające pozostawianiu wielce irytujących odcisków na połyskującej elegancką czernią obudowie.
No dobrze, skoro kwestie ergonomii i konfiguracji mamy z głowy warto byłoby sprawdzić jak Elite gra. Odsłuchy prowadziłem na equalizacji ustawionej w pozycji neutralnej, gdyż posadowiony na ciężkiej drewnianej komodzie Sonoro zaoferował w pełni satysfakcjonujące rozciągnięcie najniższych składowych a ewentualne dodawanie basu powodowało mało naturalne tętnienia i utratę czytelności średnicy. Na początek, nie chcąc zbytnio stresować niemieckiego gościa potraktowałem go dość spokojnym albumem „On An Island” Davida Gilmoura, co okazało się całkiem dobrym pomysłem, gdyż leniwie sącząca się z głośnika muzyka w sposób całkowicie satysfakcjonujący wypełniła mój ponad dwudziestometrowy pokój. Mowa oczywiście o cywilizowanych poziomach głośności a nie próbie urządzenia „domówki” z tańcami i chóralnymi śpiewami. Tu raczej chodziło o stworzenie niezobowiązującego tła do spokojnych rozmów, lektury książki, czy najzwyklejszego, weekendowego relaksu na łonie rodziny. Zarówno gitara prowadząca, jak i wokal Gilmoura miały przyjemne nasycenie a samej prezentacji nie sposób było odmówić spójności i homogeniczności, co biorąc pod uwagę pojedynczy przetwornik odpowiedzialny za reprodukcję całego pasma nie powinno dziwić.
Delikatne schody zaczęły się dopiero w momencie, gdy złe licho pokusiło mnie do sięgnięcia po nieco cięższy i bardziej skomplikowany repertuar. Okazało się bowiem, iż praw fizyki oszukać się nie da i przy „Colours in the Dark” Tarji i „Let Us Burn: Elements & Hydra Live in Concert” Within Temptation trzeba było o oczko, bądź dwa zjechać z głośnością, gdyż do głosu dochodziła słyszalna kompresja nieco spłaszczająca przekaz. Nie mam jednak o to do tytułowego malucha najmniejszych pretensji, gdyż do tego typu symfoniczno-metalowego rozpasania trzeba byłoby sięgnąć, bądź po topowy, recenzowany w maju Meisterstück, bądź chociażby również stereofoniczny i wspomagany basowym wooferem Prestige. Po prostu warto mierzyć siły na zamiary i mając świadomość, że dysponujemy zaledwie 3”, pojedynczym przetwornikiem nie robić sobie wzajemnie krzywdy.
Co ciekawe wszelakiej maści pop i lżejszy rock, jaki serwuje większość komercyjnych rozgłośni nijakich anomalii nie wywoływały, więc gdy z głośnika dobiegały pierwsze takty przebojów Lady Gagi, bądź nawet Bon Jovi nie trzeba było gorączkowo szukać pilota by przełączyć na jakiś mniej dynamiczny kawałek.
Nie ma się co oszukiwać. Sonro Elite nie sposób zaliczyć do segmentu Hi-Fi, jednak całe szczęście nikt nie próbuje nam tego wmówić. To po prostu świetnie wykonany, multi-funkcyjny odtwarzacz CD, streamer i radioodbiornik pozwalający na niezobowiązujące obcowanie z ulubioną muzyką. Jeśli komuś mało to zawsze może sięgnąć po starsze rodzeństwo, jednak jeśli ktoś poszukuje możliwie kompaktowego a zarazem umożliwiającego korzystanie z dobrodziejstw tak minionych (CD/FM) jak i współczesnych (streaming/DAB+) technologii rozwiązania, to propozycja Sonoro w postaci Elite wydaje się wielce kusząca.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 1 799 PLN
Dane techniczne
Wykorzystany przetwornik: 3” pełnopasmowy
Tuner: FM, DAB, DAB+
Odtwarzacz CD: CD, CD-R, CD-RW, MP3-CD, WMA
Łączność bezprzewodowa: Bluetooth®, Wi-Fi
Obsługa serwisów: Spotify, Deezer, AmazonMusic, serwery UPnP
Wejścia analogowe: Aux (mini jack)
Wejścia cyfrowe: USB, Ethernet
Wyjścia: słuchawkowe (mini jack)
Wymiary (SxWxG): 210 x 257 x 140 mm
Waga: 3.6 kg