Japońska marka Accuphase na dobre zadomowiła się na naszym polskim rynku i jakoś specjalnie jej nie trzeba przedstawiać czytelnikowi audiostereo.pl. Najnowszy model integry jest jednocześnie jubileuszowym produktem – stworzonym by uczcić 50lecie istnienia firmy.
Accuphase E800, z racji tego, że jest poniekąd modelem specjalnym, nieco różni się koncepcyjnie od innych wzmacniaczy tej marki. Ogólnie podział wzmacniaczy spod szyldu Accuphase jest bardzo intuicyjny i klasyczny; wzmacniacze dzielą się na dwie grupy, urządzenia zintegrowane i dzielone, czyli integry oraz końcówki mocy. Z kolei te grupy, dzielą się na dwie gałęzie: urządzenia w pełni A-klasowe, oraz urządzenia AB-klasowe. Te pierwsze, nieco bardziej „audiofilskie” w swym podejściu, cechują się wyraźnie niższą mocą, bardziej się grzeją, zużywają więcej prądu i są nieco droższe, niż AB-klasowi bracia z tej samej stajni. Plusem jest oczywiście to, że jest to urządzenie pracujące w pełnej, czystej klasie A i to już samo przez siebie, jest bardzo ważnym argumentem przemawiających dla wielu audiofili. Z kolei AB klasa, tu sytuacja jest odwrotna, czyli większa moc, przy niższych temperaturach, mniejsze zużycie prądu, ale no właśnie – nie mamy już pełnej, „czystej” klasy A, tylko nieco mniej cenioną w środowisku klasę AB…
Specjalnie nie będę pisał, jakie są różnice dźwiękowe między tymi rozwiązaniami, ponieważ w przypadku Accuphase i ich najnowszych modeli, takie zaszufladkowanie z punktu widzenia dźwiękowego jest bez sensu. To znaczy, wnioski nie są tak oczywiste i jednoznaczne, że A klasa jest słabsza, droższa, ale gra lepiej, czy bardziej „muzykalnie, ciepło”, a AB klasa przewagę ma tylko w mocy… Akurat w przypadku obecnej serii Accuphase, różnice dźwiękowe są nieco zaskakujące: AB klasa posiada moim zdaniem dokładnie tyle samo zalet co A klasa, ale zalety te przesunięte są jedynie w inne miejsca i tam, gdzie jednemu bardziej będzie odpowiadało urządzenie A klasowe, tam drugi uzna, że przewagę ma AB klasa. Ale całościowo z jednego i drugiego rozwiązania jesteśmy w stanie uzyskać porównywalnie dobre granie.
Zostawmy tą dygresję na bok, gdyż w przypadku tego konkretnego urządzenia, czyli wzmacniacza zintegrowanego Accuphase E800 mamy doczynienia z pełną klasą A. Jak pisałem wcześniej, ten konkretny model odbiega delikatnie od wcześniejszych kategorii sprzętowych znanych ze wzmacniaczy Accuphase, jest to model jubileuszowy i Japończycy nieco popuścili wodze fantazji pozwalając sobie na pewną ekstrawagancję, tworząc produkt pośredni między integrą sensu stricte, a zestawem dzielonym, czyli tak zwaną super-integrę. To dosyć rzadka kategoria sprzętów, będąca de facto końcówką mocy i preampem upchanym do wspólnej obudowy.
Efekt dźwiękowy takiego rozwiązania jest jednoznacznie korzystny względem „zwykłej” integry, ale obarczone jest to pewnym problemem, a mianowicie przerostem masy i gabarytów. Stąd rozmiary i proporcje większości super-integr mogą przerazić już nie tylko mityczną żonę audiofila, ale i samego audiofila – zwłaszcza gdy będzie próbował samemu ją przenosić...
Wygląd zewnętrzny urządzeń Accuphase to, znany od lat design, stonowanego złotego odcienia front panelu, matowym lakierem solidnych blach z klasyczną bryłą bez zbędnych udziwnień. W nowszych seriach oprócz znanych od lat wskaźników wychyłkowych, alternatywnie stosowane są wskaźniki diodowe. Mi prywatnie bardziej podoba się klasyczne, analogowe rozwiązanie - czyli wskazówka - ale mając porównanie do A48 które je posiada, muszę stwierdzić, że rozwiązanie diodowe bardziej „hipnotyzuje” podczas słuchania muzyki i ciężej oderwać od nich wzrok, ale to oczywiście już kwestia bardzo indywidualna.
Tak więc, solidny metalowy front, masywne gałki poziomu głośności i wyboru źródła, pokrywa zasłaniająca rzadziej używane przyciski i pokrętła, dwa diodowe wskaźniki wysterowania, metalowe boczki oraz komplet gniazd sygnałowych, dwa komplety zacisków kolumnowych. Wszystko wykonane perfekcyjnie, bez żadnych niedoróbek, bez żadnych oszczędności – ale to standard w każdym urządzeniu Accuphase.
Wygląd E800 jest tożsamy do wszystkich urządzeń tej marki, a jedynym odstępstwem są nieco nienaturalne rozmiary i proporcje – ten wzmacniacz naprawdę jest olbrzymi… Blat stolika musi mieć co najmniej pół metra głębokości by zmieścić E800 i wytrzymać prawie 40 kilogramów punktowego nacisku. O zmieszczeniu w jakimkolwiek stoliku modułowym, segmentowym raczej nie ma mowy. Ale te problemy znikają z planu bardzo szybko, gdy zdamy sobie sprawę, że E800 to praktycznie końcówka mocy A48 oraz preamp C2150, a odróżnia je od rozwiązania dzielonego wspólne trafo i obudowa.
Ponadto, w E800 nie musimy używać dodatkowej pary interconnectów, oraz unikamy potrzeby kupna dodatkowego kabla zasilającego. Gdy to podliczymy finansowo, zauważymy, że koszt E800 jest prawie dwa razy niższy, niż analogiczny zestaw złożony oddzielnego przedwzmacniacza i końcówki mocy! Jeżeli jeszcze uwzględnimy możliwość użycia dwóch slotów rozszerzeń, to po zastosowaniu karty rozszerzania DACa oraz karty przedwzmacniacza RIAA uzyskujemy prawie kompletny system audio, do którego wystarczy tylko jeden przewód zasilający!
Nie chodzi to tylko o cenę samych kabli (które są obecnie absurdalnie wysokie) ale, co równie ważne, skrócenie ścieżki sygnału. Jak ważne to jest, niech przedstawi prosty fakt: pisałem wcześniej, że E800 to integra zbudowana na bazie końcówki mocy A48. Tyle, że A48 ma 45W, a E800 ma 50W – te 5W różnicy, czyli w tym konkretnym przykładzie, aż 10% to właśnie pozytywny wpływ pozbycia się zewnętrznego okablowania. Mierzona moc wzmacniacza tranzystorowego ma sens gdy zestawia się ją ze zniekształceniami objawiającymi się przy konkretnym obciążeniu. W E800 ten sam poziom zniekształceń pojawia się dopiero przy obciążeniu 50W, a w A48 występuje już przy 45W właśnie poprzez wpływ dłuższej ścieżki sygnału.
Dodać należy, że Japończycy są wyjątkowo surowi w metodologii mierzenia mocy swoich urządzeń i przykładowo założone przez nich 0,03% zniekształceń harmonicznych pokazuje Ich bardzo restrykcyjne podejście do tematu. W nieco bardziej realnych warunkach, patrząc jak zwykle mierzone są wzmacniacze, przyjąć należałoby moc rzędu 80-100W dla tego urządzenia i nie byłoby to naciąganie faktów – ale inżynierzy Accuphase, nie oglądając się na konkurencje (w zasadzie każdą, bo obecnie robią to chyba wszyscy…).
Zresztą, myślę, że każdy kto tylko zobaczy to urządzenie na żywo, to po samych rozmiarach i wadze będzie wiedział, że nie mamy doczynienia ze słabeuszem. Już pierwsze dźwięki rozwieją wszelkie wątpliwości. Odsłuch E800 to przede wszystkim moc, klasa i równowaga dźwięku. Wszystko to podane w bardzo przyjemny i przystępny sposób – niezależnie od tego jaki gatunek muzyczny puścimy i czy jest to dobrze wydane, czy słabo – zabrzmi tak, że będzie chciało nam się słuchać.
Ciężko tu rozpisywać się nad poszczególnymi pasmami dźwięku, lub równowadze tonalnej, mówiącej nam czy gra to „ciepło” czy „chłodno” – jest to po prostu idealnie wyważone. Z jednej strony można powiedzieć, że jest to urządzenie „ciepłe”, ponieważ muzykalność, łagodność przekazu są w nim zjawiskowe. Ale równocześnie można by powiedzieć, że jednak jest „chłodny” bo nie podbarwia dźwięków, jest dynamiczny, czujemy realizm nagrania – nie ma tu „czarowania” znanego przykładowo z lamp 300B… Każdy odbierze to już inaczej, a wynika to z tego, że wszystko jest tu idealnie wyważone.
E800 jest zadziwiająco konsekwentny w prezentacji dzwięku, stara się poddać nam muzykę w sposób jak najprzyjemniejszy, ale jednocześnie jak najmniej dodając od siebie. Ta cecha jest słyszalna w każdym urządzeniu Accuphase, ale w E800 wyjątkowo wyraźnie ją widać, szczególnie gdy porównujemy E800 do końcówki mocy i preampa (na przykład C2150 i A48) gdzie bawiąc się i dostrajając dźwięk kablami za każdym razem uzyskujemy zmianę - ale to właśnie ta koherentność E800, wynikająca z idealnego spasowania końcówki mocy z preampem i wewnętrznym okablowaniem – zamkniętej w jednej obudowie, pozwala nam docenić pomysł na dźwięk Japońskich konstruktorów. Równocześnie, E800 jest już na tyle zaawansowaną konstrukcją, że profity dźwiękowe jakie z tego wynikają (na przykład w stosunku do niższego modelu E650) pozwalają w pełni docenić siłę równowagi i porządku panującego w przekazie muzycznym, bez zbędnego „koloryzowania” czy podbarwiania dźwięku – w ogóle nie odczuwam takiej potrzeby by coś poprawiać czy upiększać, jak może to mieć miejsce w tańszych konstrukcjach.
Tak więc, jeśli chodzi o ilość poszczególnych zakresów pasma, stosunek ilości góry do dołu czy średnicy, dyskusja jest bezsensowna. Jest to idealnie wyważone, do tego stopnia, że bazując na tym sprzęcie można by stroić inne urządzenia i systemy. Każdy aspekt dźwięku podawany jest w taki sposób, by odbiór muzyczny był jak najbardziej przyjemny: średnica jest kryształowo czysta, ale jednocześnie z masą, ciepłem dociążeniem. Bas jest sprężysty, idealnie prowadzony, ale jednocześnie miękki i wypełniający przestrzeń. Wysokie tony czyste, bardzo wyraźnie słyszalne, ale nie dominujące przekazu, ani nie silące się na przerysowanie efektów przestrzennych.
Podobnie sytuacja wygląda w wyjściu słuchawkowym, które prezentuje wysoki poziom i nie jest dodany tylko jako ozdoba, ale można używać go jako pełnoprawnego źródła słuchawkowego, bez żadnych kompleksów. Nawet regulatory barwy, mają praktyczne zastosowanie, bo delikatna korekta dźwięku nie degraduje przekazu, a pozwoli nieco łatwiej wpasować sprzęt w nasze preferencje i akustykę pomieszczenia.
Podsumowując, E800 jest niezwykle ciekawym urządzeniem. Jednym z nielicznych na rynku w kategorii super-integr, bardzo korzystny cenowo w porównaniu do analogicznego systemu dzielonego. Mocny, muzykalny, ładny (nawet pomimo niecodziennych proporcji i wymiarów) solidnie zbudowany, ponadto produkt bardzo uznanej marki, długo trzymającej wysoką cenę na rynku wtórnym i słynąca z ponadprzeciętnej braku awaryjności. Czego chcieć więcej?
Dane techniczne:
Moc wyjściowa (RMS):
2 × 300 W/1 Ω, 2 × 200 W/2 Ω, 2 × 100 W/4 Ω, 2 × 50 W/8 Ω
Pasmo przenoszenia:
Wejście liniowe: 20-20 000 Hz (+0/–0,5 dB),
Power IN: 20-20 000 Hz (+0/–0,2 dB) dla pełnej mocy,
Power IN: 3-150 000 Hz (+0/–3.0 dB) dla mocy 1 W
Stosunek sygnał / szum (ważony A):
high level 104 dB, balanced 104 dB, main in 119 dB
Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD):
0.03% (20 – 20 000 Hz) /4-16 Ω
Zniekształcenia intermodulacyjne: 0,01%
Współczynnik tłumienia (Damping): 1000 (8 Ω/50 Hz)
Tłumienie: -20 dB
Regulacja barwy dźwięku:
BASS: 300 Hz/± 10 dB (50 Hz),
TREBLE: 3 kHz/± 10 dB (20 kHz)
Regulacja sygnału wyjściowego: +6 dB (100 Hz)
Wyjście słuchawkowe: 8 Ω lub więcej
Napięcie wyjściowe: 0.796 V/50 Ω
Zasilanie: AC 120 V, 220 V, 230 V, 50/60 Hz
Pobór mocy:
180 W (standby), 390 W (IEC 60065)
Wymiary: 465 × 239 × 502 mm
Waga: 36.0 kg
Cena wzmacniacza na polskim rynku wynosi 66 900 zł
Do testów dostarczył: https://nautilus.net.pl/