Skocz do zawartości

Ayon Spirit SE

Fr@ntz

Próbując w miarę obiektywnie ocenić współczesny rynek audio można dojść do zastanawiających refleksji, iż jesteśmy świadkami swoistego wyścigu zbrojeń. W dodatku wyścigu dwutorowego, w którym jedni obsesyjnie dążą do jak najdalej posuniętej miniaturyzacji, wraz z nieraz trudnym do zrozumienia faszerowaniem swoich produktów wszystkimi dostępnymi w danym momencie technicznymi wodotryskami, a z kolei drugim już dawno puściły hamulce zdrowego rozsądku i zatracili się w iście gargantuicznej gigantomanii. Pytanie, czy zwykły, nieskażony żadnym z powyższych „schorzeń”, meloman-audiofil ma szansę znaleźć coś „normalnego” dla siebie? Okazuje się, że tak i może dość kuriozalnie zabrzmi to co teraz napiszę, ale taki stan rzeczy możemy zawdzięczać m.in. wiosennemu, związanemu z pandemią Covid-19, lockdownowi. Tak, tak, bowiem uziemiona w domach ekipa Ayona miała wreszcie czas, by odkurzyć a przede wszystkim dokończyć zainicjowany bagatela pięć lat temu projekt niewielkiego a zarazem przystępnego cenowo wzmacniacza zintegrowanego single-ended, który finalnie przyjął nazwę Spirit SE.

Ayon_Spirit_SE-0001.thumb.jpg.b26bebc682d156bda5941eb1f8a542f1.jpg Ayon_Spirit_SE-0002.thumb.jpg.5d64ec3fe113a978c63497b5e1456923.jpg Ayon_Spirit_SE-0004.thumb.jpg.0c135510303e729536c22ff4c40ee231.jpg

Ayon_Spirit_SE-0005.thumb.jpg.9c1216fb1216d4c7fb3a40da3bc46cab.jpg Ayon_Spirit_SE-0006.thumb.jpg.c3df59cd8b2cd207e5e24c666f4b255f.jpg Ayon_Spirit_SE-0007.thumb.jpg.4c0802582c0a7a7a6b873829eba308b5.jpg

Ayon_Spirit_SE-0008.thumb.jpg.736a0dd3cef3f348e75159a39d765ae5.jpg Ayon_Spirit_SE-0009.thumb.jpg.4f0bd33e5c823e9aa156668e68a701f7.jpg Ayon_Spirit_SE-0012.thumb.jpg.e6f18a4c349aaaba4a21a3473380100e.jpg

Ayon_Spirit_SE-0013.thumb.jpg.76108ee6882cdf1e0e2a5da8ad0972a7.jpg Ayon_Spirit_SE-0016.thumb.jpg.1c0a50cd262d177d51d2e9ce86ebeab4.jpg Ayon_Spirit_SE-0017.thumb.jpg.0bfe425d79b46cd1107c288c0f607e34.jpg

Tytułowego Spirita, na tle jego austriackiego rodzeństwa, ze względu na szerokość ściany przedniej spokojnie można określić mianem „połówki”. Co prawda firmowa unifikacja bryły i jego nie ominęła, więc zaoblony korpus z anodowanego na czarno i szczotkowanego aluminium wraz z chromowanymi „rondlami” traf nadal cieszą oczy nabywców, jednak całość przybrała niezwykle kompaktową formę. Z tego względu zaledwie trzydziestocentymetrowy front zdołał pomieścić jedynie usytuowaną na lewej flance moletowaną gałkę regulacji głośności, bliźniaczy selektor wejść po prawej i centralnie umieszczone oko czujnika IR. Tuż pod ww. gałkami znajdziemy logo producenta (pod lewą) i nazwę modelu pod prawą. I tutaj od razu mała uwaga. Otóż pilot dostępny jest na zamówienie, choć jeśli posiadamy jakieś urządzenie Ayona w takowego wyposażone, to spokojnie obsłużymy Spirita SE z jego poziomu.
Płyta górna to standardowo królestwo szkła i chromu. Z przodu pyszni się para „pisanek” KT 150 Tung-Sola uzupełnionych duetem pracujących w sekcji przedwzmacniacza i sterownika 150-ek naszych rodzimych, wyprodukowanych w latach 70-ych ubiegłego wieku (a więc mamy do czynienia z NOS-ami) przez Polamp lamp PCL86. Tuż za nimi pysznią się trzy chromowane kubki traf. Klatki na „szklarnię” brak, co śmiem uznać za zaletę, gdyż szkoda byłoby chować ją za jakimiś kratami.
Ściana tylna prezentuje się równie elegancko. Patrząc od lewej mamy zintegrowane z bezpiecznikiem gniazdo zasilające IEC, dedykowane obciążeniu 4 i 8 Ω terminale głośnikowe, oraz cztery pary wejść liniowych (tylko RCA). I jeszcze mała ciekawostka. Otóż choć zarówno na stronie producenta, jak i naszego rodzimego dystrybutora w rubryce „moc wyjściowa” podawana jest wartość 15W na kanał, to już w dołączonej instrukcji znajdziemy owych Watów 12. Czy to ma jakieś znaczenie? Uprzedzając nieco fakty, czyli brzydko mówiąc spoilerując, akurat w tym wypadku najmniejszego, gdyż oceniając „na ucho” możliwości naszego dzisiejszego gościa spokojnie moglibyśmy wpisać w ww. pole 150 i też byłoby dobrze.

Mając na koncie odsłuchy jeśli nie wszystkich, to przynajmniej większości odsłon austriackich Spiritów byłem szalenie ciekaw, co też udało się Gerhardowi Hirtowi wycisnąć z pojedynczej, pracującej w trybie triodowym i to w purystycznej konfiguracji single-ended 150-ki. W dodatku kolejną niewiadomą była deklarowana przez Austriaków moc tytułowej konstrukcji w dość oczywisty sposób sugerująca przemyślany dobór kolumn. O ile jednak pierwszymi dylematami zajmę się dosłownie za chwilę, to z drugimi obawami pozwolę sobie rozprawić się już teraz. Otóż Spirit SE jest kolejnym, nader namacalnym dowodem na to, że „lampowe Waty” należy mnożyć razy dwa, albo i trzy, gdyż to, co potrafią one wyczyniać z nawet niezbyt łatwymi do wysterowania kolumnami może wprawić w zdumienie nawet starych audio-wyjadaczy. Założenie było takie, że na początek spróbuję podłączyć go pod moje dyżurne Contoury 30 i najwyżej posłucham go na małych składach i niezobowiązujących poziomach głośności a jeśli byłoby naprawdę mało ciekawie poszukam łatwiejszych kolumn. Plany planami, jednak po wpięciu w tor Spirita niespecjalnie chciało mi się zmieniać playlistę, na której dziwnym zbiegiem okoliczności gościła ścieżka dźwiękowa z „Transformers: The Last Knight” autorstwa Steve’a Jablonsky’ego, której ani za kameralną, ani mało wymagającą uznać nie sposób. Gwałtowne spiętrzenia dźwięku, iście hollywoodzki rozmach i schodzący bram Hadesu bas potrafią wprawić w zakłopotanie niejednego pretendenta do miana super-integry, a tymczasem nasz kikunastowatowy maluch nic nie robiąc sobie z własnej metryki po prostu grał, to co mu na wejścia podano i nawet przez myśl mu nie przyszło grymasić. Atakowi nie brakowało nie tylko pazura, ale i masy, bas sięgał tam, gdzie sięgać powinien i może nie miał aż takiej kontroli, jak z mojego dyżurnego 300W Brystona, lecz nie sposób było mówić o jakimkolwiek poluzowaniu a co najwyżej lekkim pogrubieniu i to też pod warunkiem usilnego szukania dziury w całym. W dodatku motoryka i timing reprodukowanych nagrań wydawały się wręcz lekko podkręcone, jakbyśmy zamiast 12-15 Watami dysponowali co najmniej setką, czyli mieli do czynienia z naprawdę poważnym lampowym piecem.
Powyższe obserwacje potwierdził odsłuch niezwykle energetycznego krążka „Bite!” chorwackiej formacji Animal Drive. Nie muszę chyba dodawać, że suto zakrapiany heavy metalem hard rock nie jest oczywistym, bądź nawet opcjonlnym wyborem dla „słabowitego SET-a”. Sugeruję jednak tego typu stereotypy odłożyć na bok, bo śmiem twierdzić iż Spirit SE właśnie przy ostrym łojeniu radzi sobie wcale nie gorzej od swojego pełnowymiarowego rodzeństwa. Oczywiście ma swoje ograniczenia i iście koncertowych poziomów głośności z jego pomocą bez wysoko-skutecznych kolumn raczej nie osiągnięcie, ale do odsłuchów  z cywilizowanymi dawkami decybeli nadaje się wręcz wybornie i to z „normalnymi”, niekoniecznie dedykowanymi lampowcom kolumnami.
Warto przy tym pamiętać o zapewnieniu mu odpowiedniej miejscówki, czyli dedykowanej półki na solidnym „audiofilskim” stoliku, bądź przynajmniej platformy, bo akurat za wibracjami lampy nie przepadają i po macoszemu potraktowany Ayon może zemścić się lekką nerwowością i szorstkością wysokich tonów. Z podobną uwagą sugerowałbym również podejść do kwestii okablowania zasilającego i nie jest to jakiś przejaw moich osobistych preferencji, czy też fobii a jedynie obserwacji poczynionych podczas odsłuchów, kiedy to przesiadka z jednego przewodu na inny potrafiła w zauważalnym stopniu wpłynąć na dźwiękowy efekt finalny. U mnie Spirit upodobał sobie nie tylko mistrzowsko łączącego rozdzielczość z dynamiką topowego Furutecha Nanoflux Power NCF, lecz równie świetnie dogadywał się z nieco „dopalającym” emocjonalnie i wolumenowo Acoustic Zen Gargantua II. A właśnie. Śmiało można powiedzieć, że „mały” Ayon gra „całym serduchem” – stawia na emocje i nie pozwala na obojętność. Może i w kategoriach bezwzględnych na swój sposób „robi” spektakl, gdyż nie dość, że gra dużym dźwiękiem, to z taktem i umiarem potrafi przybliżyć pierwszy plan sprawiając, że uzewnętrzniający się tam muzycy i wokaliści z łatwością materializują się w naszych czterech kątach. Wystarczy tylko sięgnąć po wiekowe nagranie „Ella And Louis Again” Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga, by doświadczyć swoistego absolutu niezwykłej swobody, niewymuszenia i mistrzostwa w śmiem twierdzić nieosiągalnym dzisiaj wydaniu. To jak podróż w czasie do epoki kiedy do mikrofonów dopuszczano niekoniecznie najpiękniejsze osoby, lecz za to takie, które miały talent i umiały go wykorzystać, dzięki czemu muzyka była grana i nagrywana na zdecydowanie wyższym poziomie, aniżeli mamy serwowaną ją obecnie. I to z pomocą Ayona staje się czymś na tyle oczywiste, że nie wiedzieć kiedy łapiemy się na przesłuchiwaniu archiwaliów z lat 50,60 i 70-ych ciesząc się jak dzieci z możliwości goszczenia we własnym salonie ówczesnych gwiazd.

Krótko mówiąc, jeśli w muzyce liczą się dla Was emocje a „sprzęt” włączacie nie po to by słuchać właśnie sprzętu a muzyki, czyli bliżej Wam do bycia melomanami, aniżeli zmanierowanymi audiofilami, poświęćcie przynajmniej kilka kwadransów i rzućcie uchem na Ayona Spirit SE. On potrafi oczarować nie na dzień, czy dwa, ale na miesiące i lata a biorąc pod uwagę dostępność i przystępne ceny zamontowanych w nim lamp powinien na długo zmienić Wasze pole poszukiwań – ze sprzętowego na muzyczne. I lepiej nie czekajcie, bo Spirit SE powstał jedynie w 100 egzemplarzach a coś czuję w kościach, że jeśli ktoś go kupi, to raczej nieprędko wypnie go ze swojego systemu, więc na rynek wtórny niespecjalnie bym liczył.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp; Musical Fidelity M6 Vinyl; RCM Audio Sensor 2 Mk II
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB + Ideon Audio 3R USB Renaissance mk2 Blackstar edition
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Anort Consequence; Artoc Ultra Reference; Arago Excellence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Dystrybucja: Nautilus / Ayon
Cena: 13 900 PLN

Dane techniczne
• Typ układu: SE-trioda, klasa A
• Lampy wyjściowe: 2 × KT150
• Impedancja obciążenia: 4-8 Ω
• Moc wyjściowa:2 × 15 W
• Pasmo przenoszenia: 15 Hz - 40 kHz
• Czułość wejściowa (pełna moc): 330 mV
• Impedancja wejściowa (1 kHz): 100 kΩ
• NFB: 0dB
• Pilot zdalnego sterowania: Tak (opcjonalnie)
• Wejścia : 4 × RCA
• Wymiary (S x G x W): 300 × 430 × 230 mm
• Waga: 22 kg




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Gość
Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

  • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

    Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

    W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Muzyka 13

    Marantz Cinema 30

    Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Systemy

    Indiana Line Diva 5

    Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

    O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

    AudioNews
    AudioNews
    Newsy
  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.