W czasach, gdy miniaturyzacja opatrzyła się na tyle, że mało kto zwraca na nią uwagę a to, co do niedawna stawało się coraz mniejsze, nagle zaczyna ponownie rosnąc. Popatrzcie tylko na rynek telefonów komórkowych, które z pułapu modeli walizkowych a potem przysłowiowych „cegieł” najpierw malały aż do stadium Ericssona T10, by obecnie w swej flagowej inkarnacji osiągać irracjonalne 7” przekątne. Całe szczęście są jeszcze jednostki, dla których maksyma iż „małe jest piękne” nic a nic nie straciła na aktualności i tak, jak w latach 50-ych i 60-ych oglądali się na ulicy za Isettą, bądź Peelem P50, tak w domu otaczali się równie kompaktowymi urządzeniami codziennego użytku. Powyższa reguła dotyczyła zapewne i elektroniki a tym samym, nawet bez zbytniej znajomości branży audio, można domniemywać, iż przez ostatnich kilkadziesiąt lat nie raz i nie dwa przez ich systemy przewinęły się urządzenia Cyrusa utrzymane w dość oryginalnym rozmiarze … pudełka po butach. Jeśli zatem kojarzycie owe maluchy, to mam dla Was dobrą wiadomość, bowiem u schyłku drugiego dziesięciolecia XXI w. Anglicy postanowili zaproponować coś nie tylko dobrze grającego, dobrze wyglądającego i co ważne rozsądnie wycenionego. Nie wierzycie? No to zwróćcie uwagę na serię One i niejako przy okazji na obiekt niniejszej recenzji, czyli nad wyraz bogato wyposażony wzmacniacz zintegrowany One HD.
Obudowę wykonano z lekkiego, wytrzymałego, nierezonującego i co ważne niemagnetycznego odlewu magnezowego, a w przeciwieństwie do swojego starszego rodzeństwa front to elegancki płat czernionego akrylu przywodzący na myśl design stosowany przez Densena np. w modelu DM-10. Różnica jest jednak taka, iż Duńczycy produkowali elektronikę w pełnym rozmiarze a Anglicy uparcie gustują w „pudełkach po butach”. Dlatego też zamiast monstrualnych gał na płycie czołowej Jedynki znajdziemy dopasowane do jej gabarytów, również utrzymane w stylowej czerni dwa pokrętła, z których lewe odpowiada za wybór źródła a prawe za siłę wzmocnienia. Oba posiadają stosowne, podświetlone aureolki a selektor wejść dodatkowo otoczono pomocnymi piktogramami. Z elementów natury użytkowej włącznik główny ulokowano tuz pod dolną przednią krawędzią a po przeciwnej stronie frontu znalazło się jeszcze miejsce na 6.3 mm gniazdo słuchawkowe zdolne współpracować z obciążeniem 8 Ω - 10 kΩ.
Jak przystało na wzbogaconą o sekcję cyfrową wersję bliźniaczej 1-ki (bez HD) tytułowy maluch oprócz trzech par złoconych wejść RCA i wyjścia z przedwzmacniacza, może pochwalić się również trzema wejściami cyfrowymi pod postacią Toslinka, koaksjalnego SPDIF i asynchronicznego USB typu B zdolnych obsłużyć sygnały do 32bit/192 kHz. Jest też dedykowane wkładkom MM wejście gramofonowe z solidnym zaciskiem uziemiającym. Miłym zaskoczeniem jest widok podwójnych , pozornie konwencjonalnych terminali głośnikowych, które w przeciwieństwie do rozwiązań lansowanych przez Cyrusa w pochodzących z klasycznej linii wzmacniaczy bez najmniejszego problemu akceptują normalne wtyki bananowe a nie rurkowe BFA. Na tym dobre wiadomości się kończą, bo widełek nadal nie podepniemy, chociaż z drugiej strony przy tak wąskim rozstawie gniazd ich montaż byłby proszeniem się o kłopoty.
Nie mniej intrygująco prezentują się jego trzewia, gdzie uwagę przykuwa zaskakująco potężny, jak na niewielką bryłę samego wzmacniacza konwencjonalny transformator toroidalny dbający o to, by pracujący w klasie D (Hybrid Class D 4 – generacji) stopień wyjściowy miał z czego oddać deklarowane przez producenta 2 x 100 W przy 6Ω. Cały układ nastawiony jest na nad wyraz porządnie skonstruowany, gdyż pobór mocy sięga 750W a na zaciskach głośnikowych prąd w impulsie może dochodzić do 78A!
Ponieważ 1-ka to konstrukcja oparta na stopniu wyjściowym pracującym w klasie D, a więc wykorzystująca właśnie na wyjściach filtry dolnoprzepustowe o charakterystykach zależnych od impedancji obciążenia, Cyrus każdorazowo przy uruchomieniu sprawdza cóż tam na końcu kabli głośnikowych siedzi. A dokładnie co siedzi w lewym kanale, po cichu i zgodnie z logiką, licząc na to, że po prawej stronie będzie to samo. W tym celu zaimplementował w One HD pomiarowe układy SID (Speaker Impedance Detection), co objawia się delikatnymi szumami i trzaskami. Całe szczęście cła procedura trwa dosłownie kilka sekund i bez problemu po kilku dniach można się do niej przyzwyczaić, w późniejszym okresie nie zwracając na nią najmniejszej uwagi, jednak wspominam o tym na wstępie, żeby lojalnie uprzedzić nieświadomych i niczego niespodziewających się nabywców. Całe szczęście po inauguracyjnej serii stuków i pyków wzmacniacz jest cichy jak mysz pod miotłą, więc spokojnie możemy uznać, iż owe filtry robią co do nich należy. A jeśli chodzi o same walory brzmieniowe dzisiejszego gościa, to uczciwie trzeba przyznać, że od pierwszych dźwięków potrafi sobie zjednać nasza przychylność. Przede wszystkim nie ma najmniejszych kompleksów związanych ze swoja nieco nikczemną posturą i gra tak, że nie widząc go spokojnie można byłoby uznać, iż mamy do czynienia z klasyczną i to wcale nie najsłabszą, pełnowymiarowa amplifikacją. Bowiem dźwięki dochodzące z głośników cechuje zaskakująca dynamika, nasycenie i drajw wyraźnie świadczące o tym , że deklarowane przez producenta waty w liczbie 100 na kanał, to nie li tylko pobożne życzenia, tylko poparty praktyką fakt. Jednak to tylko otoczka, lub jak kto woli podkład do iście magicznej średnicy grającej w Cyrusie pierwsze skrzypce. Może w tym momencie zostanę odsądzony od czci i wiary, ale śmiem twierdzić, że One HD potrafi na środku pasma czarować wcale nie gorzej od udanych konstrukcji lampowych, opartych np. na popularnych i słynących z muzykalności EL34. W dodatku zarówno powyższe, jak i kolejne obserwacje dotyczą zarówno wejść analogowych, jak i cyfrowych, które wcale nie są obowiązkowym w dzisiejszych czasach dodatkiem, lecz stanowią równorzędny interfejs komunikacyjny, co analogowe. Wyjątkiem jest bezprzewodowa łączność Bluetooth, która, szczególnie przy porównaniu 1:1 na gęstych plikach musi oddać pole kabelkom.
Mamy zatem sugestywne dopalone i wysycone zarówno pierwszoplanowe instrumenty, jak i nadające dramaturgii przekazu wokale, przez co nie sposób nie odnieść wrażenia, że ich atrakcyjność i namacalność wręcz deklasują podobnie wycenioną, bądź wręcz droższą konkurencję. Posłuchajcie tylko „Make It Rain” w wykonaniu Eda Sheerana ze ścieżki dźwiękowej „Songs of Anarchy, Vol. 4” i niewykluczone, że będzie to pierwszy i zarazem ostatni utwór, jakiego wysłuchacie w salonie zanim lekkim truchtem nie udacie się do kasy w celu uiszczenia stosownej zapłaty.
Całe szczęście skraje pasma wcale nie stanowią jedynie dodatku i nie pełnią roli służebnej, wstydliwej asysty, też mając coś do powiedzenia. Bas swym wolumenem ani myśli ustępować średnicy, lecz zamiast na wyczynowość stawia raczej na barwę i soczystość, przez co krawędzie źródeł pozornych kreślone są nieco grubszą kreską. Warto mieć to na uwadze i dobierając kolumny pierwsze kroki kierować ku konstrukcjom stawiającym na kontur i zwartość tego pasma. Świetnie pod tym względem wypada mariaż z drajwerami aluminiowymi, bądź ceramicznymi, choć nie wykluczałbym np. synergii z produktami Triangle’a.
Podobnie jest w przypadku najwyższych składowych, które dziedzicząc sporo z obecnej na średnicy soczystości ani myślą zrywać z powyższą maniera. Mamy zatem gęste, pociągnięte złotą poświatą soprany a gitarowe riffy, nawet na niezbyt referencyjnych nagraniach raczej łkają aniżeli kąsają. Co ciekawe taki sposób prezentacji niespecjalnie obniża przyjemność odsłuchu cięższego repertuaru a jedynie poleruje te fragmenty, gdzie zbytnia chropawość, czy wręcz napastliwość, mogły wywoływać u słuchaczy lekki dyskomfort. Wybornie zabrzmiał zarówno „One Second” Paradise Lost, jak i „Rainier Fog” Alice In Chains, gdzie zamiast osłabienia ataku nastąpiło dociążenie przekazu i wzrost jego monumentalności, co oczywiście odebrałem jako niezaprzeczalną zaletę, gdyż akurat w tego typu klimatach im ciężej i brutalniej, tym lepiej. A lepiej było niezaprzeczalnie.
Cyrus One HD z niezwykłą gracją trąca struny ludzkiej wrażliwości sprawiając, że ewentualne opory przed jego nabyciem topnieją niczym lody w upalne popołudnie. Gra bowiem niezwykle gęstym i zarazem organicznym dźwiękiem nie dając nawet najmniejszego pretekstu do tego, by się do czegokolwiek przyczepić. Bogato wyposażony, ze świetnym DAC-iem, phonostagem i wzmacniaczem słuchawkowym z powodzeniem powinien odnaleźć się w całkiem rozbudowanych systemach a co najważniejsze spokojnie poradzić sobie z nawet trudnymi do wysterowania kolumnami.
Marcin Olszewski
Cena: 4 499 PLN
Dane techniczne
Moc wyjściowa (każdy kanał): 100 W / 6Ω
Wejścia analogowe: 3 Liniowe
Wejścia cyfrowe: Optyczne Toslink, koaksjalne SPDIF, asynchroniczne USB (B)
Wejście gramofonowe: MM
Bluetooth: aptX® HD
Pre output: Tak, podłączenie zewnętrznego wzmacniacza
Wymiary (S x W x G): 220 x 85 x 390 mm
Waga: 5,60 kg
System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35;
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Auralic ARIES G1
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Audiomica Laboratory Pebble Consequence USB
– Kable głośnikowe: Audioquest Castle Rock
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips.