Heed Obelisk Si to zintegrowany, stereofoniczny wzmacniacz mocy. To segment budżetowy, o zmniejszonej obudowie i z prostym, niedominującym designem. Prosta, ale też elegancka obudowa, sterowanie z pilota, możliwość upgrade poprzez podłączenie zewnętrznego zasilacza, to główne cechy tego wzmacniacza.
Target tego urządzenia to audiofile początkujący, szukający w sprzęcie czegoś więcej niż jest w stanie zaoferować marketowa konkurencja, ale przy zachowaniu równie niskiej ceny.
Druga grupa potencjalnych odbiorców to osoby mające już zaawansowane systemy audio, ale potrzebujące urządzenia do drugiego lub trzeciego systemu, który służyłby do słuchania muzyki w tle z Tidala, podpięcia TV, ale bez kaleczenia uszu, z jakimi wiąże się słuchanie muzyki z popularnych marketowych sprzętów z tego segmentu.
Patrząc na koncept tego wzmacniacza, czyli pozbycie się wszystkich zbędnych elementów i wodotrysków (takich jak dziesiątki wejść, przekombinowana obudowa, wyświetlacze i tym podobne), a skupieniu się w 100% na jakości dźwięku i podzespołom za niego odpowiedzialnych, a więc dobrego zasilania, dobrej jakości elementów elektrycznych, a przede wszystkim odpowiedniej uwadze przyłożonej do strojenia – to wszystko przypomina mi koncepcję starych NADów z lat 80-tych. Tam również – trochę na przekór panującym trendom – zamiast rozbudowania urządzenia i prześcigania się danymi z katalogów, postanowiono skupić się na sercu wzmacniacza, czyli jego układzie. Trywialne elementy jak jakość spasowania elementów, jakość gniazd czy sam design zrzucono na drugi plan. Wtedy operacja okazała się olbrzymim sukcesem, potwierdziło się, że ludzie na pierwszym miejscu, stawiają dobrej klasy dźwięk, a dopiero w drugiej kolejności chcą korzystać z wodotrysków i dodawanych – czasem na siłę – gadżetów.
Podejście do tematu wydaje się podobne. Jedna z różnic rzucających się od razu w oczy, to jakość wykonania.
W Heedzie wszystko jest zmontowane ładnie, schludnie — nie ma takich „kwiatków” jak gniazda RCA wpadające do środka obudowy podczas próby podłączenia przewodu, czy ostre krawędzie, niezeszlifowanej blachy obudowy, z jakimi ja kojarzę pierwsze modele, starych NADów z lat 80-tych.
Nie wiem, czy to kwestia tego, że jednak target ma być nie tylko skoncentrowany na Wyspach i poniekąd został dopasowany, do zdaje się bardziej wybrednego pod tym względem klienta ze starego kontynentu, czy po prostu uznano, że w obecnych czasach już takie rzeczy nie przejdą. Najważniejszy jest efekt, sprzęt wykonany jest nienagannie.
Nawiązanie do Brytyjskich sprzętów nie jest przypadkowe, gdyż projektantem wzmacniacza był Richard Hay. Był On odpowiedzialny za projekt wzmacniacza ION Obelisk, produkowanego na przełomie lat 80-tych i 90-tych w Wielkiej Brytanii ze sporym sukcesem. Po przeszło trzech dekadach projekt wzmacniacza został reaktywowany w Węgierskiej firmie Heed, gdzie pod patronatem samego Richarda Hay’a dostosowany został do współczesnych podzespołów elektronicznych i w podobnej formie co oryginał z lat 80-tych i pod tą samą nazwą „Obelisk” znów wrócił na rynek. Mamy więc doczynienia z całkowicie vintage’owym sprzętem, produkowanym z oryginalnej „receptury” pod okiem samego projektanta pierwowzoru.
Na pewno, jest to bardzo ciekawa alternatywa dla poszukiwaczy sprzętów z epoki. Nie ma co się oszukiwać, 40-letnie wzmacniacze nadgryzł już ząb czasu, kondensatory wyschły, potencjometry trzeszczą, a ceny za zadbane modele mogą zwalić z nóg. W Heed możemy dostać dźwięk z epoki, wraz z gwarancją i przystępną ceną. Być może to jeden z powodów, dla których produkty Heed’a w Anglii dominują ilością sprzedanych urządzeń w swej klasie cenowej i zebrał tyle nagród i wyróżnień.
Dźwięk Heeda da się opisać w zasadzie dwoma słowami: rytm i muzykalność. Spójne i wciągające granie, bez silenia się, na budowanie źródeł pozornych czy sceny wszerz z różnymi planami – co w tym pułapie cenowym jest po prostu nieosiągalne.
Dzięki temu, nawet z umiarkowanej klasy źródłem, jesteśmy w stanie przyjemnie słuchać muzyki.
Bardzo podoba mi się ten zabieg, że sprzęt ze swojej kategorii cenowej, nie sili się na udawanie droższego. Wzmacniacz zaprojektowano tak, by dobrze grał z urządzeniami ze swojej półki cenowej – jeśli chcemy czegoś więcej, są też modele wyższe (np. świeżo po premierze Heed Lagrange). Po prostu założenia projektantów były mniej więcej takie: jeśli ktoś szuka wzmacniacza w tym budżecie, to zapewne będzie też szukał również podobnego cenowo źródła i kolumn – niech z tego wyciśnie 100%, przy pełnej optymalizacji i zgraniu zestawu.
Ja sam, kierując się zaleceniami ekipy Heeda, słuchałem wzmacniacza z kolumnami Spendor A2 (ponoć z tą marką kolumn odsłuchiwane są i strojone są urządzenia Heed). Spendor A2 to mała, kompaktowa kolumna dwudrożna i wyceniona bardzo podobnie jak Obelisk. Bardzo ciekawa propozycja do malutkich pomieszczeń 12m, ale świetnie radząca sobie nawet w kubaturze powyżej 20m.
Dźwięk tego zestawu, gdzie źródłem był głównie wbudowany w slot rozszerzenia DAC, a przewody najtańsze z oferty kable Oyiade oraz do wypróbowania również… zwykła komputerowa sieciówka, która wcale nie dyskredytowała tego zestawu.
Wniosek taki, że mając ograniczone zasoby finansowe, oraz niezbyt duże lokum przy dodatkowym braku chęci wydawania poważnych kwot na źródło czy nawet kable – Heed sprawdza się znakomicie.
Oczywiście, każda poprawa dostarczanego sygnału, czy bardziej wyszukane przewody owocują lepszym dźwiękiem – lecz to, co najważniejsze, że nawet bez nich da się obejść i cieszyć się, naprawdę wciągającym i muzykalnym graniem z tempem, odpowiednim konturem i nasyceniem.
Bo tak właśnie gra Heed – stawia muzykalność na pierwszym planie, ale nie pozwala sobie na zlepienie poszczególnych dźwięków z sobą czy zbytnie zmulenie przekazu. Muzyka odtwarzana z tego zestawu jest dźwięczna, wciągająca i skłania do wielogodzinnych odsłuchów.
Gorąco polecam to urządzenie, szczególnie w połączeniu z gramofonem typu Rega, Project, Music Hall i do tego Brytyjskie kolumny Spendor, Harbeth – można uzyskać bardzo ciekawe brzmienie złotej epoki Hi-Fi.
Specyfikacja techniczna:
Pasmo przenoszenia (1 W, 8 Ω, < 0,1% THD): 10 Hz – 60 kHz
Impedancja wejściowa: 10 kΩ
Czułość wejściowa: 500 mV
Moc (8 Ω, obydwa kanały, 1 kHz, < 0,1% THD): 35 W (50 W wraz z X2 PSU)
Moc (4 Ω, obydwa kanały, 1 kHz, < 0,1% THD): 60 W / kanał (80 W wraz z X2 PSU)
SNR (ważony): 96 dB
Maksymalny pobór prądu: 160 W
Wymiary (Szer. x Wys. x Gł.): 220 x 85 x 325 mm
Cena katalogowa: 5900 zł.