W fabryce Audinsta hasło, że „miniaturyzacja jest przejawem postępu” musi wisieć w bardzo widocznych miejscach, podobnie z resztą jak „małe jest piękne”. Od razu zastrzegam, że nawet nie próbuję być w tym momencie złośliwy, lecz patrząc na ofertę tego południowokoreańskiego koncernu trudno nie odnieść wrażenia, że urządzenie większe od dwóch paczek papierosów po prostu by tam nie pasowało. Całe szczęście mini dotyczy nie tylko gabarytów, ale i cen, w związku z powyższym szansa na popularyzację „maluchów” na tak „wymagającym” rynku jak nasz wydaje się całkiem spora.
Hud Mini miał być w założeniu tańszą, uproszczoną i mobilną wersją cieszącego się dużą popularnością modelu HUD-mx1 . Uprzedzając trochę dalszą treść recenzji powiem, że wszystkie powyższe założenia zostały zrealizowane, lecz czy to niechcący, czy z premedytacją stworzono przetwornik grający po prostu lepiej od swojego starszego i w dodatku droższego protoplasty. Jednak wszystko po kolei.
Korpus wykonano z zamkniętego, zaokrąglonego aluminiowego profilu a na przykręcane panele przedni i tylni przeznaczono dość cienkie blaszki. Front z ledwością mieści parę gniazd słuchawkowych (mały i duży jack), hebelkowy selektor wyjść, niewielką diodę sygnalizująca stan pracy i gumowaną gałkę regulacji głośności. Tylna ściana również nie oszałamia przepychem. Wyjście optyczne, wejście USB i dość blisko siebie osadzone gniazda RCA to wszystko, co udało się zmieścić na tak mikroskopijnej powierzchni. Projektując jednostkę na wskroś mobilną zdecydowano się na układ zasilany wyłącznie poprzez złącze USB, więc próżno szukać wejścia na zewnętrzny zasilacz.
Wnętrze obudowy szczelnie wypełnia płytka drukowana z wlutowanymi gniazdami i potencjometrem. Uwagę przykuwa pokaźnych rozmiarów kontroler USB, którym okazał się 8-kanałowy VIA Envy VT1728A zdolny obsłużyć sygnał do 24-bit/192kHz. Jego „limiterem” nie jest o dziwo kość DACa – Burr Brown PCM1791A, który również spokojnie daje sobie radę z formatem 24-bit/192kHz. Pytanie co powstrzymało producenta przed „pójściem na całość” i zaoferowaniem HUD-Mini z dedykowanymi sterownikami umożliwiającymi, dzięki trybowi asynchronicznemu, obsługę sygnałów powyżej 24-bit/96kHz. W moim systemie niestety nie miałem okazji sprawdzenia jak wygląda próba wymuszenia na Audinscie pracy z plikami przekraczającymi deklarowane przez producenta parametry, ale dystrybutor zaliczył kilka „blue screenów” i dał sobie spokój. W związku z powyższym wszelkie próby „bezinwazyjnego tuningu” nabywcy mogą przeprowadzać wyłącznie na własną odpowiedzialność, choć nie wiem , czy nie warto byłoby przyjrzeć się roli układu PCT 25VF512A. Całe szczęście w torze analogowym jest już zdecydowanie normalniej. Stopień wyjściowy oparto na LME49860 osadzonym na uniwersalnej podstawce ułatwiającej eksperymenty z innymi układami, a gniazdem słuchawkowym zaopiekował się Analog Devices AD8397.
Pierwsze co słychać po wpięciu Miniaka w tor, to … cisza. Poziom szumu własnego jest na tyle niski, że spokojnie możemy przejść nad jego pomijalnością graniczącą z nieobecnością do porządku dziennego. Kolejnym aspektem, który przykuwa uwagę słuchacza jest dynamika, która aż kipi i rwie się do przodu. Zarówno z podłączonymi Aktimatami, jak i Brainwavzami nie udało mi się osiągnąć poziomu głośności, przy którym ten niepozorny DACzek zacząłby wykazywać oznaki jakiejś zadyszki, czy kompresji. Gradacja pierwszych trzech-czterech planów zazwyczaj była poprawna i biorąc pod uwagę cenę przetwornika trudno oczekiwać czegoś lepszego. Dalsze plany były już lekko uśredniane i co najwyżej sygnalizowane impresjonistycznymi plamami dźwiękowymi, podobnie z resztą jak informacje o warunkach akustycznych, w jakich dokonywano nagrań. Do jakości gęstych, bezstratnie skompresowanych plików jeszcze wrócę a teraz chciałbym poświęcić parę zdań dla sytuacji mniej audiofilskich, za to zdecydowanie bardziej powszechnych. Mowa o wszelkiej maści serwisach udostępniających streaming muzyki jak Deezer, Spotify, czy Wimp, ze szczególnym naciskiem na ten ostatni, który nie dość, że kilka dni temu przedstawił swoją aplikację na urządzenia działające pod kontrolą Androida, to otwarcie przyznaje, że prowadzi prace nad udostępnianiem bezstratnie skompresowanych plików o jakości CD. Jednak nawet abstrahując od planów na przyszłość i skupiając się na teraźniejszości ustawiając „wysoką jakość dźwięku” (konto premium) nawet wielogodzinny odsłuch po pierwsze nie nużył, a po drugie dawał całkiem akceptowalną namiastkę „prawdziwego” grania z plików zalegających na NASie. Ba, śmiem twierdzić, ze trudno będzie znaleźć w internecie, bo o UKFie można zapomnieć, stację radiową oferującą choćby porównywalną jakość. Ponadto w warunkach biurowego openspejsa, czy zwykłego domowego tła muzycznego nic lepszego naprawdę nie jest potrzebne. W dodatku dowolny z ww. serwisów streamingowych plus Audinst, bądź jakikolwiek inny, konkurencyjny i równie tani DAC może okazać się zdecydowanie skuteczniejszą metodą zwalczania piractwa niż różnego groźby i kary wynikające z obowiązującego ustawodawstwa. W końcu, po co kombinować jak za kilkanaście złotych (19,99 za Premium) miesięcznie można zyskać niemal nieograniczony i co najważniejsze legalny dostęp do kilkudziesięciu milionów utworów?
Oczywiście cudów nie należy się spodziewać i najnowszy krążek Helloween „Straight Out Of Hell” niezależnie od formatu brzmi tak płasko, jakby został potraktowany, jeśli nie prasą hydrauliczna, to przynajmniej niedużym walcem. Za to odsłuch koncertowego albumu „W Hołdzie Mistrzowi Live” Stanisława Soyki okazał się zdecydowanie mniejszym kompromisem. Porządek na scenie, niewielki skład, czyli to, z czym Audinst radził sobie bez najmniejszego trudu, nie pozostawiały niedosytu. Przejście na pliki bezstratne ukazało na tym samym repertuarze więcej niuansów i więcej przestrzeni, pojawił się, co prawda w śladowych ilościach, ale jednak audiofilski „plankton” obecny podczas nagrań na żywo. Dźwięk nabierał namacalności a różnicowanie jakości odtwarzanego materiału stawało się zdecydowanie bardziej oczywiste. Najwyższym składowym może i brakowało otwartości i wysublimowania, do jakich przyzwyczaił mnie Eximus, lecz przesiadka z Hegla HD2 nie wywoływała nawet najmniejszego grymasu, a możliwość korzystania ze słuchawek przy zdecydowanie niższej cenie mocno wpływała na pozytywne postrzeganie koreańskiego malucha. W dodatku żywiołowość połączona z różnorodnością najniższych składowych potrafiła sprawić miłą niespodziankę.
Dla osób rozpoczynających swoją przygodę z PC-Audio, bądź poszukujących niedrogiego a przy tym dobrze grającego USB-DACa Audist HUD-Mini powinien obowiązkowo znaleźć się na liście „do odsłuchu”. Pytanie, czy po poznaniu tego niepozornego urządzenia będą chcieli Państwo szukac dalej pozostawię bez odpowiedzi.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sunnyline Computer Products Poland sp. z o.o.
Cena: 399 zł
Dane techniczne:
Interfejs: USB 1.1 i USB 2.0 pełnej prędkości
Rozdzielczość/częstotliwość próbkowania: 16 / 24bit, 44.1 / 48 / 88.2 / 96kHz
Przetwornik cyfrowo-analogowy: 24bit / 192kHz, 113dB SNR
Zalecana impedancja słuchawek: 16~300Ω
Złącza liniowe i słuchawkowe: 2xRCA / jack i mini jack stereo
Wyjście cyfrowe(S/PDIF): optyczne
Wspierane systemy operacyjne: Windows XP/2000/2003/Vista/Windows 7, 8, Mac OS X
Wymiary(mm): 100 x 75 x 22
Waga: 160g
System wykorzystany w teście:
Odtwarzacz plików: laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center
DAC: Hegel HD2; Eximus DP1
Kolumny: Aktimate Mini
Słuchawki: Brainwavz HM5
IC RCA: Antipodes Audio Katipo
Kable USB: Wireworld Ultraviolet; Goldenote Firenze Silver
Przewody ethernet: Neyton CAT7+