W ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy w ofercie polskich dystrybutorów pojawiło się sporo produktów z Kanady – Hansen Audio, Tenor Audio, Virtual Dynamics, Coincident i pewnie jeszcze inne, które akurat nie wpadły w moje ręce. A przecież już wcześniej nieco „kanadyjczyków” było u nas znanych, jak choćby Sim Audio czy Bryston. Są wśród nich firmy dość młode na rynku (choćby Hansen) jak i starzy wyjadacze jak właśnie Bryston. Ta ostatnia firma powstała w 1960 roku, niedługo więc będzie obchodzić półwiecze istnienia. Urządzenia, z których jest najbardziej znana, to wzmacniacze i przedwzmacniacze tranzystorowe, używane zarówno przez audiofilów jak i przez profesjonalistów na całym świecie. W ofercie znajdziemy również inne urządzenia, jak DAC-i, zwrotnice czy phonostage.
Produkt, który trafił w moje ręce to odtwarzacz CD, pierwszy w historii firmy, który na rynek trafił dopiero w 2007 roku. Zwłaszcza dziś, gdy jesteśmy świadkami kolejnej powolnej rewolucji, a może raczej ewolucji w dziedzinie nośników dźwięku, tak późna decyzja firmy wydaje się posunięciem dziwnym. Ale pomimo trwającej ewolucji w kierunku odtwarzania muzyki z plików, format CD ma się wciąż nieźle. Ciągle jest to format oferujący największe możliwości zakupu ulubionej muzyki – takiego wyboru nie ma bynajmniej w plikach (pomijając stratne formaty), czy w winylach. Niedawno rozmawiałem o tym ze znajomym i on stwierdził, że już zaciera ręce w nadziei, że w ciągu paru lat stanie się to samo, co 20 lat temu z winylami. Otóż wówczas, w obliczu „wielkiej zmiany” i przejścia na płyty CD, ludzie masowo pozbywali się płyt winylowych i to za bezcen. Będziemy więc czekać wraz z kolegą na powtórzenie się sytuacji i kupimy tony świetnych wydań na cd, za niewielkie pieniądze. A wówczas niewątpliwie przyda się dobry odtwarzacz CD. Warto więc sprawdzić, czy takim urządzeniem może być produkt jednej z najstarszych firm na rynku.
Produkty Brystona kojarzą się z solidnością, trwałością (na część urządzeń firma udziela 20 lat gwarancji), prostotą formy, wysoką jakością wykonania i oferowanego dźwięku – innymi słowy bliżej jest tym produktom do rynku profi niż do „domowego hi-fi”. Tak też jest z BCD1 – żadnych zbędnych ozdobników. Prosta, funkcjonalna, solidna obudowa, w wypadku mojego egzemplarza z frontem w kolorze srebrnym (opcjonalnie w czarnym). Na froncie w lewym roku znajdziemy wyświetlacz – niezbyt duży, ale dość czytelny, w kolorze zielonym. Logo Brystona wytłoczono na szufladzie napędu, a całość uzupełnia gama przycisków do obsługi odtwarzacza oraz czerwona dioda sygnalizująca „stand-by”. Z tyłu wyjścia XLR i RCA, ale również toslink, AES/EBU i S/PDIF. Jako napęd Bryston wykorzystał Philipsa L1210, zmieniając jednakże zegar na taki, by uzyskać pełną synchronizację z DAC-em (Crystal CS4398), co wg producenta zapewnia minimalizację jittera do poziomu, który można pominąć.
Nie mogę nie wspomnieć o pilocie. Żadnej taniej plastikowej chińszczyzny, jaką można znaleźć w pudełkach nawet bardzo znanych marek. Solidny, ciężki pilot z aluminium, który sprawia wrażenie, że przetrwałby nawet walkę z Pudzianem. Obsługuje wszystkie podstawowe funkcje. Klawisze nie są zbyt wielkie, ale myślę, że nawet osoby z grubymi palcami nie będą miały problemów z obsługą. No i jeszcze jeden bajer, ale z gatunku użytecznych: jeśli w pomieszczeniu jest ciemno, wystarczy dotknąć dowolnego klawisza i cała klawiatura jest podświetlana. Świetne rozwiązanie dla kogoś, kto jak ja, słucha często muzyki jedynie przy blasku lamp (tych we wzmacniaczu oczywiście). Zastanawiałem się w pewnym momencie, czy nie zachować części informacji dla siebie: byłby to prosty test na to, kto czyta instrukcje obsługi. Bez przeczytania instrukcji nikt się nie domyśli, że pilotem można również regulować jasność wyświetlacza, oraz w ogóle włączać go i wyłączać. Pilota można również używać do sterowania innymi urządzeniami Brystona (jeśli mamy je w systemie). Trzeba w tym celu wykorzystać przycisk o nazwie „CODE”, oraz zawarte w instrukcji kody. Ciekawe rozwiązanie, zapewne pochodzące raczej z rynku profesjonalnego.
Jakie są zasady uzyskania dobrego dźwięku wg Brystona? Napęd i DAC muszą używać tego samego zegara (Master clock) – pełna synchronizacja to eliminacja jittera. Użyty DAC to hybrydowy, wielobitowy delta-sigma Crystal CS4398. Ten chip najpierw upsampluje sygnał z 44,1kHz do 192 kHz, a później wykonuje 128-krotny oversampling tworząc nową częstotliwość próbkowania przed przepuszczeniem sygnału przez filtr interpolacyjny, co pozwala uzyskać falę dźwiękową o bardziej „analogowym” kształcie. Sygnał jest następnie buforowany i wzmacniany przez dyskretne op-ampy w klasie A. Innym elementem niezbędnym do uzyskania dobrego dźwięku jest odpowiednie zasilanie zarówno sekcji analogowej jak i cyfrowej. Bryston poświęcił dużo uwagi odpowiedniemu zaprojektowaniu i wykonaniu obydwu, tak by zasilanie nie wpływało w żaden negatywny sposób na dźwięk.
Zabierając się do odsłuchów urządzeń, które są skierowane na rynek profesjonalny (studyjny), lub też często są przez ten sektor użytkowane, mam zazwyczaj wątpliwości, a nawet odrobinę negatywne nastawienie. Dlaczego? Otóż urządzenia studyjne mają głównie umożliwić osobom pracującym z dźwiękiem jego dokładna analizę, i w tym są zazwyczaj świetne. Ale możliwość rozbioru dźwięku na czynniki proste niekoniecznie idzie w parze z przyjemnością słuchania muzyki. Oczywiście są osoby, które chcą usłyszeć każdy detal nagrania, zanalizować poprawność brzmienia każdego instrumentu i to ich pełne prawo. Ja jednakże chcę słuchać muzyki, chcę by dźwięk, który do mnie dociera był czymś więcej, niż tylko sumą dobrze brzmiących poszczególnych zakresów częstotliwości, szerokiej, trójwymiarowej sceny, dobrej barwy etc. Ja chcę uczestniczyć w muzyce, bawić się z nią, wzruszać, przeżywać ją po prostu. Nie chcę natomiast, żeby zbyt analityczne przedstawienie dźwięku, wyciąganie drobnych szczegółów na wierzch przeszkadzało mi w odbiorze całości. Oczywiście, to co opisuję nie jest bynajmniej cechą wszystkich urządzeń studyjnych, ale zdarzyło mi się słyszeć kilka takich, na których słuchanie muzyki było ponad moje siły – dźwięk męczył mnie po kilku, kilkunastu minutach.
W przypadku Brystona oczekiwania miałem pozytywne. Mój system został zbudowany pod kątem przyjemności słuchania, muzykalności i barwy. SET na 300B, głośniki tubowe z szerokopasmowcem, CEC 51XR jako źródło cyfrowe (jedno z bardziej analogowo brzmiących w swojej klasie cenowej). Tuż przed odsłuchami BCD1 w moim systemie gościły głośniki WHT wyposażone m.in. we wstęgi. Pokazały, że bardziej dźwięczna, perlista góra i średnica mogą stać się dodatkową zaletą tego systemu, wcale nie powodując utraty jego zalet. Stąd też po bardziej przejrzystym (przynajmniej w założeniu) źródle spodziewałem się głównie pozytywów. I nie zawiodłem się. Bryston wniósł do systemu „powiew ożywczego powietrza”. Pierwsze wrażenie było porównywalne z otwarciem okna w dusznym pokoju. Oczywiście, częściowo za to pierwsze wrażenie odpowiedzialna jest sama zmiana w dobrze znanym brzmieniu. Ale faktem jest, że urządzenia słabe tez wnoszą zmiany, tyle że wówczas pierwszą reakcją jest chęć natychmiastowego odłączenia sprzętu.
CEC 51XR delikatnie dociepla brzmienie. Dotyczy to właściwie wszystkich zakresów, co sprawia, że brzmienie jest po prostu przyjemne, choć krytycy tego urządzenia twierdzą, że nieco „muli” dźwięk. Bryston ocieplenia już nie wnosi. Oferuje nieco większą przejrzystość, nie zaokrągla również basu, co sprawia, że brzmi on bardziej twardo, konturowo. Ten brak ocieplenia można „winić” również za wrażenie otwarcia się dźwięku, większej ilości powietrza. Bardzo istotna dla dla przekazu muzyki średnica jest gęsta, kolorowa, ale jak już wspomniałem, nie ma delikatnego ocieplenia CEC-a, co sprawia, że jest bardzo przejrzysta, nie tracąc jednak pięknych barw. Ani w średnicy, ani w tonach wysokich nie ma przesadnej ostrości, której się nieco obawiałem. Oczywiście, jeśli np. Katia Cardenal, śpiewając po hiszpańsku nieco „syczy”, to BCD1 odda to doskonale, ale będą to tylko naturalne sybilanty, nieprzesadnie eksponowane. Bas, o którym już pisałem, że jest twardszy i bardziej konturowy niż w CEC-u, jest też dobrze różnicowany, co nie jest łatwą sztuką. Ogólnie, brzmienie określiłbym jako neutralne, szczegółowe (ale nie analityczne), muzykalne (ale nie kluchowate), wyrównane w całym zakresie. Odtwarzacz powinien pasować zarówno do takich systemów jak mój, bardzo „analogowych”, gdzie wniesie odrobinę świeżości i otwartości, ale również do systemów po prostu dobrych, neutralnych, gdzie nie będzie wnosił własnej sygnatury dźwiękowej. Nie polecałbym go tym, który mają jasno/ostro/sucho brzmiący zestaw, bo Bryston nie będzie miał łagodzącego wpływu na takie brzmienie. Wady? W zasadzie przychodzi mi do głowy tylko jedna obiektywna: szuflada napędu chodzi dość głośno. Z kolei subiektywnie mogę powiedzieć, że element, który na pewno wolę w wykonaniu CEC-a to wokale. Lekko ocieplone brzmią przyjemniej, ale to całkowicie subiektywna rzecz. Myślę, że w swojej cenie (po dzisiejszym kursie jest to około 10 500 pln) odtwarzacz Bryston to pozycja zdecydowanie warta sprawdzenia, sprzęt który może doskonale sprawdzić się w różnych systemach.
Marek Dyba
Szczegółowe dane:
Dystrybutor: MJ Audio Lab
Cena: 3150,00 CAD netto
Dane techniczne wg producenta:
Pasmo przenoszenia: 20Hz - 20 kHz
Stosunek S/N: > 115 dB
THD:
Poziom wyjściowy: 2,3 V RCA, 4,6 V XLR
Waga: 8,2 kg
Wykorzystany system odsłuchowy:
Art Audio Symphony II z lampami 300B Western Electric; Cymer 300B SE 9.1
CEC 51 XR
Michell Gyro SE z Technoarm i wkładką AT 33PTG
EseLabs Nibiru
WHT PR1 MKII FALCON; Emerald Physics CS 3; Tuby z głośnikiem FSAC-2B
Głośnikowe: Gabriel Gold Revelation mk I, PSC Custom
IC: Gabriel Gold Extreme mk2, Neotech NA-12165, Antipodes Audio Komako
Sieciowe: ZU, Neel, DIY Acrolink