Skocz do zawartości
Żródła

Teac TN-300

Nieustający renesans, jaki przeżywają płyty analogowe sprawił, że gramofonami w swych katalogach mogą pochwalić się praktycznie wszyscy liczący się producenci audio. No dobrze, na chwilę obecną z „Majorsów”, czyli największych korporacyjnych graczy chyba tylko Yamaha pozostaje niewzruszona i jeszcze nie wypuściła swojego „drapaka”, ale za to konkurencja, nie oglądając się na nią robi swoje i kusi potencjalnych nabywców coraz to ciekawszymi modelami. O ile jednak większość masowych producentów, i nie mówię tu o markach w analogowym mainstreamie od zarania dziejów egzystujących w stylu ProJecta, czy Regi, lecz o typowych elektronicznych koncernach ogranicza się do jednego, bądź dwóch modeli to japoński TEAC poszedł po przysłowiowej bandzie i utrzymuje w swym portfolio 6 dostępnych w Polsce i 8 na stronie producenta propozycji. Szaleństwo? Bynajmniej. W końcu obserwując zarówno nasze forum, jak i zrzeszające miłośników analogu grupy tematyczne pytania o gramofony za kilkaset, do tysiąca pięciuset, czy nieco powyżej ww. kwoty są na porządku dziennym i to właśnie owi pytacze tak naprawdę nakręcają koniunkturę i generują obroty. Jasne, że w świecie idealnym dylematy powinny dotyczyć wyborów między Tech DASem Air Force One, Kuzmą XXL i SME 30, ale realia są nieco mniej kolorowe i przynajmniej na razie nic na to nie poradzimy. No dobrze, dość marudzenia. Skoro padła nazwa TEACa to wypadałoby w końcu zdradzić cóż takiego z ich katalogu warszawski Audio Klan do testu nam dostarczył. A jest to świetnie wpisujący się w realne możliwości nabywcze statystycznego Polaka model TN-300.

 

ccs-2651-0-32805900-1494955022_thumb.jpg ccs-2651-0-03322900-1494955023_thumb.jpg ccs-2651-0-61846100-1494955023_thumb.jpg

ccs-2651-0-21401600-1494955024_thumb.jpg ccs-2651-0-88946400-1494955024_thumb.jpg ccs-2651-0-54453000-1494955025_thumb.jpg

ccs-2651-0-02175600-1494955027_thumb.jpg ccs-2651-0-59674600-1494955027_thumb.jpg ccs-2651-0-19911400-1494955028_thumb.jpg

ccs-2651-0-83148700-1494955028_thumb.jpg ccs-2651-0-91214000-1494955036_thumb.jpg ccs-2651-0-47842400-1494955037_thumb.jpg

ccs-2651-0-04167600-1494955038_thumb.jpg ccs-2651-0-56071200-1494955038_thumb.jpg ccs-2651-0-08505700-1494955039_thumb.jpg

ccs-2651-0-64556000-1494955039_thumb.jpg ccs-2651-0-24111800-1494955040_thumb.jpg ccs-2651-0-88978800-1494955040_thumb.jpg

 

 

 

Patrząc na rodzinę dzisiejszego bohatera śmiało możemy uznać, że na tle piątki rodzeństwa 300-ka prezentuje się chyba najkorzystniej pod względem relacji jakość – cena. W niczym nie przypomina „kombajnu” LP-R500, nie jest tak utylitarnie surowa jak TN-100 i TN-200 a zarazem zdecydowanie tańsza od bazujących na niej, lecz lepiej wyposażonych i przy okazji „katafalkowo” wykończonych marmurem TN-500 i TN-570. Dodając do tego sześć wersji kolorystycznych mamy prawdziwy przebój rankingów sprzedaży, co z resztą zdążył już potwierdzić sam dystrybutor, a jeśli strona jakby nie było najbardziej zainteresowana oficjalnie przyznaje, że 300-ki idą jak ciepłe bułeczki to musi być naprawdę dobrze.

 

Trudno się z resztą temu dziwić, gdyż po pierwsze nawet osoba nie mająca praktycznie bladego pojęcia o analogu i pozbawiona nadprzyrodzonych zdolności manualnych z pomocą obrazkowej (oczywiście wzbogaconej polskim komentarzem) instrukcji obsługi dosłownie w pięć minut od wypakowania może cieszyć się brzmieniem płyt winylowych. W dodatku już na etapie unboxingu i montażu można poczuć się cokolwiek dziwnie, gdyż zarówno pierwszy rzut oka, jak i kontakt czysto organoleptyczny zupełnie nie wskazują na jego cenę. Powyższa uwaga dotyczy szczególnie dostarczonej na testy wersji w przepięknym, iście gabinetowym wykończeniu okleiną z drewna różanego. Pół żartem, pół serio można nawet stwierdzić, iż w ww. opcji TN-300 spokojnie można postawić obok elektroniki Accuphase’a, Triode Corporation, czy klasycznych Luxmanów i wcale nie będzie widać mezaliansu, przynajmniej natury wizualnej, bo co do brzmienia na razie nie będę psuł niespodzianki.

 

Plintę wykonano z solidnej płyty MDF i oklejono eleganckim fornirem, który z kolei pokryto kilkoma warstwami lakieru nadającemu całości fortepianowego połysku. Talerz też dziwnym trafem oparł się zakusom księgowych, gdyż zamiast spodziewanej plastikowej wytłoczki otrzymujemy porządny aluminiowy odlew. Podobnie miła niespodzianka spotyka nas przy inspekcji silnika – zero plastiku. Napęd przenoszony jest z pomocą płaskiego neoprenowego pasa, którym fabrycznie opasano ukryty pod płaszczyzną roboczą talerza „subplater”. W komplecie znajdziemy również gumową matę a jeśli ktoś boi się, że pod wpływem kurzu jej walory estetyczne ulegną osłabieniu zawsze może ją w czasie bezczynności ochronić firmową tekturką.

 

Proste, 8.8" ramię wyposażono w regulację docisku i pokrętło anti-skatingu a fabrycznie zamontowaną na head-shellu podstawową wkładkę MM Audio-Technica AT95E zakładamy w przysłowiowym mgnieniu oka. Jedyne o co w tym momencie prosi nas producent to prawidłowe ustawienie siły nacisku i anti-skatingu (układ magnetyczny) i voilà – możemy brać się za odsłuch. Oczywiście tak niezbędnych detali jak włącznik główny i selektor prędkości nie trzeba nigdzie szukać, gdyż pod postacią eleganckich aluminiowych pokręteł znajdziemy je w pobliżu ramienia. Ściana tylna, oprócz standardowych, acz co warte podkreślenia złoconych terminali RCA może pochwalić się również przełącznikiem umożliwiającym pominięcie wbudowanego phonostage’a i … portem USB ułatwiającym digitalizację domowej płytoteki. Jest oczywiście gniazdo dedykowane zewnętrznemu zasilaczowi wtyczkowemu i włącznik główny. Całość posadowiono na eleganckich, antywibracyjnych, aluminiowych(!!) nóżkach i oczywiście zaopatrzono w akrylową klapę chroniącą gramofon przed kurzem. Krótko mówiąc za 1 666 PLN otrzymujemy gramofon na tle którego znana i lubiana czeska (na „P”) i angielska (na „R”) konkurencja wypada cokolwiek blado.

 

No to teraz chwila prawdy, bowiem wygląd może i jest istotny, ale jak coś ewidentnie nie gra, to raczej nie ma szans, żeby na dłużej zagościć w systemach spragnionych winylowych doznań melomanów. Jednak od razu lojalnie uprzedzam, że do tytułowego gramofonu podchodziłem ze wzmożoną ostrożnością, gdyż nie oszukujmy się – może w przypadku damskiego obuwia „cena czyni cuda”, ale na poziomie Hi-Fi audio producenci za brzmienie każą sobie słono płacić. Nie chcąc jednak zbyt szybko psuć sobie humoru pierwszych kilkanaście odtworzeń poszło niejako „na sucho”, czyli najogólniej rzecz ujmując zajmując się innymi rzeczami co jakiś czas zmieniałem strony w „rozgrzewkowej” płycie korzystając w tzw. międzyczasie z innego źródła dźwięku. Kiedy wkładka miała już na koncie jakieś kilkanaście godzin pracy pod moim okiem (ile grała w salonie dystrybutora niestety nie udało mi się ustalić) uznałem, że nie ma co zwlekać, tylko trzeba wziąć byka za rogi i na spokojnie tytułowego Japończyka posłuchać. Nie chcąc jednak gościa zbyt mocno, przynajmniej na początku, deprymować poczęstowałem go kanarkowo żółtym singlem „Happy (From "Despicable Me 2")” Pharella Williamsa. To świetnie sprawdzający się w roli antydepresanta, oparty na niepozwalającym spokojnie usiedzieć w miejscu rytmie POP, ale taki w starym – dobrym stylu. Oprócz sampli i innych komputerowych wodotrysków mamy ustawione w drugim planie chórki, wyklaskiwanie linii melodycznej i sugestywnie zarysowany wokal prowadzący, czyli mieszankę mogącą już co nieco powiedzieć o możliwościach dzisiejszego bohatera.

W kategoriach bezwzględnych i porównując z np. dziesięciokrotnie droższą konkurencją można oczywiście skupić się na tym, czego na TEACu nie słychać, bądź co robi źle, ale tym razem nie o to chodzi. Chodzi za to o to, by wkraczając w dość mocno wyidealizowany świat analogu z możliwie niewielką kwotą mówiąc prosto z mostu nie tylko nie umoczyć, co się nie zrazić. A 300-ka owe warunki spełnia i to z nawiązką. Z dostarczoną przez producenta wkładką Audio-Technici i z pomocą wbudowanego phonostage’a stawia bowiem na umiar, rozsądek i przyjemność odsłuchu nawet nie próbując silić się na wyczynowość w jakimkolwiek podzakresie, czy aspekcie brzmienia. Za co w tym momencie należą jej się w pełni zasłużone brawa, bo nic tak nie rozczarowuje jak chwilowy zachwyt jakimś niuansem, np. nad-rozdzielczością, bądź potężnym basem, który po pierwszej euforii przechodzi w znużenie a następnie w psującą całą frajdę irytację. W zamian za fałszywe fajerwerki dostajemy rzetelne brzmienie stawiające właśnie na wspomniany umiar i równowagę. Jednak do dalszej bardziej dogłębnej analizy posłużyłem się nieco bardziej wymagającym materiałem i na talerzu umieściłem wściekle różowy, jubileuszowy album „The Pink Panther - Original Soundtrack” Henry’ego Manciniego. Może i temat przewodni jest jeśli nie najlepiej rozpoznawalnym, co na pewno jednym z kilku najlepiej znanych motywów muzycznych a samą zawartość tytułowego krążka zaliczyć można do gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych to warto pamiętać o pewnym drobiazgu – do moi mili symfonika pełną gębą, a więc i poziom trudności jest nieporównywalnie wyższy od wcześniejszej rozgrzewki. Pamiętając wciąż o jego cenie brzmienie zaskakuje dojrzałością i ogładą. Może skraje pasma niespecjalnie absorbują uwagę, ale w takiej lekko przyciemnionej tonacji orkiestra brzmi nader dostojnie a w kulminacyjnych momentach wręcz spektakularnie czarując sporym wolumenem i swobodą. Barwy może i są nieco przygaszone, lecz o ile na symfonice wymaga to chwili akomodacji to na ostrzejszym i bardziej „garażowym” repertuarze procentuje odfiltrowaniem irytujących zazwyczaj pików. Równie miłą niespodzianką jest całkiem dobra rozdzielczość i selektywność dzięki czemu dalsze plany nie tracą zbyt wiele na zróżnicowaniu i nie zlewają się w bezkształtne, impresjonistyczne plamy dźwiękowe. Wspomniany przed chwilą aspekt dynamiczny świetnie sprawdził się na dalekim od audiofilskich uniesień albumie „Hardwired…To Self-Destruct (Deluxe)” Metallicy, gdzie uskuteczniana przez zespół bezpardonowa muzyczna nawalanka cały czas pozostawała czytelna, piekielnie szybka i potężna zarazem. Brawo TEAC!

To jednak nie wszystko, gdyż niejako na deser pozostawiłem sesję z odłączonym wbudowanym phonostage i TN-300 wpiętym do mojego dyżurnego Tellurium Q Iridium. I to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Angielski preamp dopalił emocjonalnie, dosaturował przekaz i uwolnił drzemiący, jak się okazało całkiem spory potencjał, drzemiący we wkładce. Scena zyskała dodatkową przestrzeń a lekko wycofana wcześniej góra nabrała złocistego blasku. Krótko mówiąc decydując się na tytułowy gramofon spokojnie można eksperymentować z przedwzmacniaczami phono, gdyż tak transport, jak i wkładka są tego warte.

 

Po ponad tygodniu użytkowania Teaca TN-300 w swoim systemie wiem jedno. Jeśli ktoś szuka niedrogiego, perfekcyjnie wykonanego, banalnie prostego tak w konfiguracji, jak i codziennej obsłudze gramofonu a przy okazji nie dysonuje jakąś zawrotną kwotą, to zamiast przeglądać aukcje z ekshumowanymi szrotami powinien w te pędy udać się do najbliższego salonu Top Hi-Fi i zakończyć swą nierówną walkę z materią. Wierzcie, bądź nie, ale TN-300 to świetny gramofon i to niekoniecznie na początek przygody z winylem.

 

 

Marcin Olszewski

 

Dystrybucja: Audio Klan

Cena: 1 666 PLN

 

Dane techniczne:

Napęd: Paskowy

Silnik: DC (prądu stałego)

Obsługiwane prędkości: 33 1/3 RPM, 45 RPM

Odchyłka obrotów: +/–2%

Kołysanie i drżenie dźwięku: 0.2%

Odstęp sygnał / szum: >67dB (średnio ważony, 20kHz LPF); > 60dB(20kHz LPF)

Talerz: Aluminiowy

Średnica talerza: 30cm

 

Ramię:

Kształt ramienia: Proste

Efektywna długość ramienia: 8.8", 223 mm

Zakres nacisku na igłę: 0 to 5g

Dopuszczalna waga wkładki: 3.5 to 6.5g

Regulacja Anti-skatingu: Tak

 

Wkładka:

Typ: MM - fabrycznie zainstalowana Audio-Technica AT95E

Kształt igły: Eliptyczny

Wspornik: Rurka aluminiowa

Mocowanie: ½”

Pasmo przenoszenia: 20Hz - 20kHz

Separacja kanałów: 20dB @ 1kHz

Zrównoważenie kanałów: 2.0dB

Tracking Force: 1.5 to 2.5g

Pionowy kąt śledzenia: 20°

Znamionowa impedancja obciążenia: 47 kΩ

Napięcie wyjściowe: 3.5mV (1kHz, 5cm/sec.)

Zalecany nacisk: 2.0g +/–0.5g

Waga wkładki: 5.7g +/–0.5g

Waga Head-shella: 10g (łącznie ze śrubami, podkładkami i okablowaniem)

Wymienne igły: Audio-Technica ATN95E

 

Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy:

Obsługiwany typ wkładki: MM type (możliwość ominięcia)

Wyjścia analogowe: para złocinych RCA

Napięcie wyjściowe: 4.5mV +/–3dB (phono), 120mV (–13dBV) - liniowe

Wyjście USB: Typu B, PCM 48kHz/16-bit

 

Pobór mocy: 1.5W (less than 0.5W at Standby)

Wymiary (S x W x G): 420 x 117 x 356 mm

Waga: 4.9 kg

Dostępne kolory: Drewno różane (Cherry), Czarny, Czerwony, Biały, Natural Wood

 

System wykorzystany podczas testu:

– CD/DAC: Ayon CD-35

– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXAD-10

– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201

– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp

– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Octave V 110SE + Super Black Box; Onkyo TX-8270

– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders

– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond

– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica

– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver

– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra

– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II

– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®

– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®

– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform; Thixar Silence Plus

– Przewody ethernet: Neyton CAT7+

– Stolik: Rogoz Audio 4SM3

– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Data dodania

Top Hi-Fi & Video Design Grochowska

Aż chciałoby się napisać „Wreszcie!”. Po nie wiadomo ilu latach wreszcie ktoś „na górze” zauważył, że Warszawa, oprócz lewej połówki posiada również połówkę prawą, potocznie zwaną „praską”, której też się coś od życia należy. Np. salon audio i to taki porządny – z prawdziwego zdarzenia i najlepiej z tradycjami. I wyobraźcie sobie, że właśnie, znaczy się dokładnie 22 marca 2024 r,. na ul. Grochowską 87 (lok. U3) przeniosła się działająca od ponad 30-lat przy ul. Nowogrodzkiej 44 placówka Top Hi-F

Fr@ntz
Fr@ntz
Nowości | Testy | Inne

Kobieta wulkan! 30 lat Agnieszki Chylińskiej - Kiedyś do Ciebie wrócę

Ogień !!! Wow, co za energia. Krótka, ale wymowna recenzja aktualnej trasy koncertowej Agnieszki Chylińskiej. Agnieszka Chylińska ciągle w trasie z koncertem „30 lat Agnieszki Chylińskiej – Kiedyś do Ciebie wrócę” z okazji 30 lat swojej aktywności na scenie. O wyjątkowości Agnieszki Chylińskiej może świadczyć jej niegasnąca od wielu lat popularność. Nietuzinkowa osobowość sceniczna z ostrym wygarem. Jej ekspresja jest niczym wybuch czynnego wulkanu, a muzyka wylewa się z niej niczym lawa i pły

AudioNews
AudioNews
Muzyka

Przejmujący przekaz utworu „Zombie” The Cranberries. Ciągle aktualny?

W tym roku mija już 30 lat od wydania drugiego albumu irlandzkiego zespołu rokowego The Cranberries – No Need to Argue. Doskonały album, który sprzedał się w nakładzie 17 milinów egzemplarzy na całym świecie. W latach 90-tych wysoko uplasował się na brytyjskiej liście sprzedaży UK Albums Chart. W Polsce No Need to Argue uzyskał status platynowej płyty, a najpopularniejszy na krążku singel „Zombie” osiągnął ponad 1,5 miliarda wyświetleń na YouTube. Jak się okazuje, poruszający do głębi "Zo

AudioNews
AudioNews
Muzyka

Koncert Chopinowski

O wydarzeniu Zapraszamy na niepowtarzalne koncerty muzyki Fryderyka Chopina w pięknej, neoklasycystycznej Sali Koncertowej Fryderyk w Warszawie.  Koncerty Chopinowskie bilety już w sprzedaży! Koncerty Chopinowskie Warszawa Koncerty Chopinowskie w Sali Koncertowej Fryderyk odbywają się codziennie. To wspaniała okazja, by podzielić się z gośćmi magią muzyki Fryderyka Chopina w wykonaniu wybitnych pianistów.  Koncert jest dwuczęściowym recitalem trwającym ok. 60 minut, opar

AudioNews
AudioNews
Newsy

Michał Wiśniewski Akustycznie

O wydarzeniu Po bardzo dobrym przyjęciu przez publiczność pierwszej odsłony trasy akustycznej Michała Wiśniewskiego "A niech gadają", artysta postanowił ponownie zaprezentować się w odsłonie akustycznej! Michał Wiśniewski bilety na koncerty już w sprzedaży.  Wywiad z Michałem: Michał Wiśniewski bez maski. 🎭 Szczera rozmowa tylko o muzyce 🎤 | #eBilet (youtube.com)     Bilety i terminy: Michał Wiśniewski Akustycznie | Koncerty Pop | bilety na eBilet.pl DS

AudioNews
AudioNews
Newsy 1


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.