Skocz do zawartości

Rega Research Limited Isis Valve i Osiris

Fr@ntz

Spotkałem się ze stwierdzeniem, że „recesja sprzyja nostalgii”. Nie wiem czy to wina recesji, nostalgii, czy plam na Słońcu, ale Rega wstrzeliła się ze swoim topowym zestawem idealnie. Klienci, którzy ponad trzydzieści lat temu byli nastolatkami z poważnymi problemami natury dermatologicznej i tylko zakup elektroniki o tak dyskusyjnym designie jak Rega mógł poprawić im samopoczucie (w końcu było to coś brzydszego od ich pryszczatych oblicz), dorośli. Ba, osiągnęli wiek w którym najwyższy czas na zmiany. Nowy, szybszy samochód. Nowa, młodsza (o wiele) żona i … wreszcie jest i czas i pieniądze na porządny zestaw grający. W tym momencie odzywa się syndrom inż. Mamonia, czyli „lubimy to co znamy”. A Regę znamy? Znamy. Lubimy? Lubimy! W dodatku w katalogu pojawiły się urządzenia nie dość, że zdecydowanie ładniejsze (malkontenci mówią, że po prostu mniej brzydkie) od tego co produkowano do tej pory, ale i mające niemalże high-endowe aspiracje.

Aspiracje obok pobożnych życzeń oczywiście niewiele gwarantują, ale mając wieloletnie doświadczenie w budowaniu bądź co bądź urządzeń cieszących się dobrą prasą i opiniami użytkowników szanse na spektakularną porażkę nie są zbyt wielkie.

 

Pierwszy kontakt spowodował ugięcie kolan. Dwie dość nieporęczne skrzynie o łącznej wadze przekraczającej 50kg zwiastowały niezłą zabawę. Jednak bez porządnego śrubokręta krzyżakowego nie tylko topowych Reg się nie posłucha, ale i nie zobaczy. Wieka skrzyń były tak solidnie przykręcone, jakby w środku zamiast komponentów audio znajdowała się broń automatyczna.

Pancernie zbudowane, o aparycji surowej niczym fizis Dartha Vadera, budzą respekt wśród oglądających i przerażenie wśród śmiałków mających taszczyć te kilkudziesięcio kilogramowe monstra. Zdaję sobie sprawę, że taka waga dla wzmacniacza, szczególnie w tych przedziałach cenowych, nie jest (a przynajmniej być nie powinna) niczym niezwykłym, jednak w przypadku odtwarzacza CD nie jest czymś powszechnie spotykanym.

 

Poza znakiem firmowym w postaci charakterystycznego mechanizmu top-loadera front odtwarzacza jest szczytem minimalizmu. Na akrylowej płycie znalazło się tylko miejsce na cztery przyciski funkcji podstawowych (play, stop, do przodu i do tyłu), oraz czerwony wyświetlacz LED (dający się wygasić). Tył, oprócz standardowych wyjść RCA i XLR posiada również gniazdo USB (16-bit/48kHz) i wyjścia cyfrowe – optyczne i coaxialne. Co ciekawe ww. gniazda wcale nie znalazły się w Isisie po to, by w przyszłości współpracować z mającym pojawić się ofercie topowym DACem, lecz po to, by pokazać jak dobry przetwornik znajduje się wewnątrz. Dodatkowo producent, nie wiedzieć czemu, właśnie na tylnym panelu ukrył przełącznik filtrów cyfrowych, z których każdy ingeruje w sygnał cyfrowy w celu usunięcia produktów aliasingu powstających przy konwersji D/A. Sam nie podjąłbym się ich głębszej analizy, jednak z pomocą swobodnie poruszającego się w śród technicznych zawiłości znajomego pozwolę sobie na krótką ich charakterystykę:

- F1 (linear-phase half-band filter) - nie wprowadza stałego opóźnienia czasowego, a jedynie pre-dzwonienia. Dodatkowo charakteryzuje się ostrą charakterystyką odcięcia (jest to typ IIR - o nieskończonej odpowiedzi impulsowej)

- F2 (minimum-phase apodizing filter) - charakteryzuje się stałym, minimalnym przesunięciem fazowym w całym paśmie, co skutkuje tym, że jego opóźnienie grupowe maleje z częstotliwością.

- F3 (linear-phase apodizing filter) - ma łagodną charakterystykę jest podobny do pierwszego, z tym że wprowadza dzwonienie, które jest tłumione za pomocą funkcji apodyzacyjnej, wygładza, eliminuje zafalowania na charakterystyce.

 

Ewenementem na skalę światową jest polityka firmy dotycząca produkcji i późniejszej dostępności wykorzystanego w Isisie mechanizmu lasera. Otóż do każdego wyprodukowanego odtwarzacza powstają trzy mechanizmy. Jeden trafia do odtwarzacza a dwa pozostałe lądują w magazynie producenta. W przypadku awarii wymiana modułu na nowy, w dodatku dedykowany danemu egzemplarzowi, będzie czystą formalnością. Prawdę mówiąc nie spotkałem się jeszcze z taką zapobiegliwością producenta i dbałością o klienta. Warto również poświęcić chwilę kulturze pracy pokrywy napędu. Otóż zamiast ordynarnie klapać ona dystyngowanie opada i w tym całym swoim dostojeństwie przypomina gramofonowe ramię, które lada moment znajdzie się w położeniu, w którym igła dotknie wirującego winyla, a z głośników popłynie muzyka.

Dostępu do swych trzewi Isis broni niczym cerber bram Hadesu. Nie dość, że dolna i górna płyta ważą niewiele mniej od pokryw studzienek kanalizacyjnych, to jeszcze boczne ścianki są anodyzowanymi aluminiowymi sztabami przykręcanymi do jeszcze bardziej masywnych klocków stanowiących narożniki odtwarzacza. Słowem jest to robota nie tyle zegarmistrzowska, co topowy wyrób przemysłu ciężkiego.

Środek w przeciwieństwie do stonowanej stylistyki obudowy to istny lunapark i feeria barw. Kondensatory Nichicona i widoczne kable są we wszystkich kolorach tęczy – od złotych po jaskrawozielone. Sercem odtwarzacza jest kość Wolfsona WM8741 bez trudu radząca sobie z sygnałem 24bit/192kHz. W wersji pozbawionej szklanych baniek zastosowano Burr Browna PCM1794. Inna topologia stopnia wyjściowego zasługiwała widocznie na lepiej pasujący do niej układ. Wrócę jednak do lamp. W wersji „tube” umieszczono parę triod 5814A (ECC82/12AU7) i parę ECC88 (6DJ8/6992) stanowiących bufor wyjściowy i stopień sterujący transformatorów (na wyjściach zbalansowanych). Co ciekawe w materiałach firmowych można natknąć się na notkę informującą, że technologię lampową zastosowano nie po to, by stworzyć ciepło brzmiący odtwarzacz, lecz by był po prostu „wyraźny i kompetentny”, cokolwiek by to miało znaczyć . Zasilanie oparto na dwóch niewiele mniejszych niż w dedykowanej integrze toroidach, z których jeden zasila sekcję analogową a drugi cyfrową odtwarzacza.

 

Front Osirisa jest szczytem minimalizmu. Akrylowa płytę zdobią jedynie pionowo umieszczone kursory wyboru źródeł, czerwony wyświetlacz LED i monstrualnej wielkości pokrętło głośności. Na lekko cofniętej tylnej ścianie wzmacniacza panuje wzorowy porządek. Wejścia zbalansowane, cztery pary wejść RCA, pętla magnetofonowa i wejście bezpośrednio na końcówkę mocy. Przed podpięciem kabli głośnikowych warto pamiętać o jednej rzeczy. Terminale głośnikowe są ulokowane dość nietypowo. Górne dedykowane są lewym głośnikom a dolne prawym. Wolę nie wiedzieć czym mogło by się skończyć podpięcie kabli „na pamięć”, czyli tak jak to zwykle bywa - lewe do lewego, prawe do prawego.

 

Niewątpliwa przyjemność rozkręcania wzmacniacza niestety mnie ominęła, gdyż zdjęcie otrzymałem od dystrybutora. Podobnie jak w CD za słuszną wagę Osirisa, oprócz pancernej budowy odpowiedzialne są dwa niemalże bliźniacze do tych w Isis 400VA toroidy, oraz pokaźna bateria ośmiu dużych zieloniutkich kondensatorów. Rega w swoim flagowym modelu zastosowała sprawdzone połączenie pasywnej sekcji przedwzmacniacza, opartej na zmotoryzowanym potencjometrze Alps Blue Velvet i końcówce dual mono o dużym wzmocnieniu. Potężne radiatory umieszczone po obu stronach wzmacniacza skromnie cofnięto, aby ich ostre krawędzie nie raniły rąk podczas przenoszenia tego bądź co bądź ciężkiego urządzenia.

Kończąc opis budowy chciałbym wspomnieć o dość ciekawym pomyśle konstruktorów obu urządzeń. Proszę na spokojnie usiąść i uważnie przyjrzeć się zdjęciom. Widzą Państwo włączniki, nie? Zaręczam, że pod spodem również ich nie ma. Otóż projektantowi udało się wprost idealnie wkomponować je we fronty. Są to pionowe srebrne sztabki umieszczone po lewej stronie frontów. Piloty dostarczane do Isis i Osirisa są bliźniacze, więc spokojnie jeden można zostawić w pudle, lub wozić ze sobą w samochodzie jako narzędzie obrony. Ważąca około kilograma aluminiowa sztaba może się przydać.

 

Zestaw Regi gra po swojemu. Szczególnie wzmacniacz daleki jest tak często przywoływanego w tych kategoriach cenowych idealnego „kabla ze wzmocnieniem”. Sygnatura brzmienia jest słyszalna od pierwszych taktów i można nad tym przejść do porządku dziennego, lub szukać dalej. Dźwięki podane są w sposób szalenie kulturalny, z wielką klasą i bez oznak jakiejkolwiek nerwowości. Czuć pewność i iście królewskie dostojeństwo połączone z niesamowitą kontrolą. Nawet podczas cichego słuchania kolumny są całkowicie Osirisowi oddane. Jednak najlepiej słuchać zestawu Regi głośno. Nie znaczy to wcale, że podczas cichego grania coś słuchaczowi umknie, jednak skoro „fabryka dała” mu 160W na kanał przy 8 Omach, to czemuż z tego nie korzystać. „Adagio”( Karajan, XRCD 24 K2) zabrzmiało słodko, lepko, z potęgą właściwą wielkim składom. Chwilami ściana dźwięku potrafiła wcisnąć w fotel i oszołomić różnorodnością barw drzemiących tam, gdzie do tej pory ich się nie słyszało. Muzyka niosła mnie niczym nurt potężnej rzeki, z którym walczyć niepodobna, bo i po co, skoro szanse na wyrwanie się z jego ramion są takie nikłe. Lepiej spokojnie posiedzieć i wysłuchać płyty do końca. Brak hiperdetaliczności i epatowania szczegółami nie przeszkadzał w śledzeniu partii poszczególnych instrumentów, przy jednoczesnym zachowaniu spójności spektaklu muzycznego.

 

Nie chcąc zmieniać kołyszących rytmów sięgnąłem po „The Imagine Project” Herbiego Hancocka. Choć realizacja nie była już tak wzorcowa, to jednak muzyka broniła się świetnie. I właśnie o tą muzykalność się rozchodzi. Zestaw z Essex wyciska z każdej płyty więcej muzyki, niż urząd skarbowy i ZUS razem wzięte z podatników. Przykładowo - płyta Youn Sun Nah „Same Girl” (ACT), tylko z pozoru jest niezobowiązującym albumem, kolejnego skośnego dziewczęcia o przecudnej urodzie. Bardzo szybko okazuje się, że ta urocza, drobna Koreanka potrafi pokazać pazurki. Wystarczy włączyć jej cover „Enter Sandman”. Z początku słodki jak choopa-chups głos przechodzi w pisk mogący bez trudu zdjąć kamień z zębów. Całe szczęście system Regi zachowuje zupełny spokój i prezentuje popisy wokalne panny Youn w sposób niezwykle wyważony. Nie przekracza cienkiej linii dzielącej nie zawsze miłą naturalność od szklistości powodującej tzw. „krew z uszu”. Kolejną niebanalną wokalistką, której głos chciałem usłyszeć była Lynni Treekrem ( „Haugtussa”, FXCD 159). Pomimo języka pełnego sybilantów mych uszu nie raniły żadne szeleszczenia, czy nadprogramowe mlaśnięcia zebrane przez mikrofon. Za to takie smaczki jak sztucznie stworzony pogłos w końcówce utworu „Fyrivarsl” przykuwały błyskawicznie uwagę. To nie jest płyta nadająca się jako wypełnienie tła np. podczas porządków, czy niezobowiązującej pogawędki ze znajomymi. Zarówno sam materiał jak i sposób prezentacji na zestawie Regi skłaniał do refleksji, zatrzymania się, rezygnacji z wszechobecnego wyścigu szczurów. Wymagał odrobiny skupienia i uwagi.

 

Jeśli miałbym napisać parę słów o kreowaniu sceny, to pierwsze co przychodzi mi na myśl to naturalność. Jeśli grał duży skład, to scena wykraczała poza ramy ustanowione nie tylko przez kolumny, ale i ściany mojego pokoju. Wgląd w dalsze plany był bajecznie prosty, lecz spektakl muzyczny odbierałem jako całość i nie odczuwałem wewnętrznej potrzeby wpatrywania się z obłędem w oczach w łysiejącego pana grającego na rożku angielskim i siedzącego w czwartym rzędzie orkiestry.

Wystarczyło jednak wybrać remaster „Frank Sinatra Sings for Only the lonely” (UDCD 792 MOFI), aby jeden z najpiękniejszych męskich głosów w historii muzyki rozrywkowej roztaczał swój czar jakieś pięć metrów od mojej kanapy. Właśnie na tej płycie Rega pokazała esencję tego co można określić mianem analogowości. Zero jaskrawości, nerwowości i ziarnistości, jedynie „ciemna słodycz” i jedwabistość. To tak jakby usiąść sobie nad brzegiem morza w uroczej greckiej tawernie, sączyć dwunastogwiazdkową Metaxę i patrzeć na lekka mgiełkę unosząca się nad falami. Nigdzie nie trzeba się spieszyć, nic nas nie rozprasza i wreszcie możemy cieszyć się chwilą.

 

Największe piętno na brzmieniu zestawu wywiera Osiris – to on ma władzę absolutną nad kolumnami i to on roztacza wokół siebie aurę królewskiego dostojeństwa. Isis jest bardziej neutralny, praktycznie zupełnie transparentny, z bardzo delikatną domieszką słodyczy i łagodności. Recenzowany zestaw poprzez swój pomysł na muzykę nie jest w pełni uniwersalny. O ile bądź co bądź dość melodyjnie grające zespoły jak Nightwish, Within Temptation, czy nawet Megadeth zyskują na dostojeństwie i kulturze przekazu, o tyle np. Rammstein brzmi cokolwiek karykaturalnie. Gubi się gdzieś szorstkość i siermiężność charakterystyczna dla tej formacji i zamiast kanciastych marszowych rytmów otrzymujemy jakiś piżamowo-pluszowy koszmarek. Coś jakby nagle płyta zaczęła obracać się o pół obrotu wolniej.

 

Podczas testów korzystałem głównie z dostarczonej wraz z systemem łączówki Neotech Formosa XLR. Powody były dwa. Po pierwsze producent zaleca i nakłania nabywców odtwarzacza do używania gniazd zbalansowanych, a po drugie dystrybutor postanowił pierwszemu klientowi, który zdecyduje się na zakup zestawu Isis +Osiris takowy przewód sprezentować. Nie mogłem więc przepuścić okazji sprawdzenia, czy taki souvenir będzie rzeczywiście wart pozostawienia w systemie, czy też spokojnie będzie można pozostawić go w pudle wraz ze standardowymi przewodami dołączanymi przez producenta. Dokonując kilku porównań pomiędzy Neotechem a moim Katipo RCA uznałem, że „firmowy” zestaw gra na tyle lepiej, że nie ma sensu ograniczać jego możliwości własną łączówką. Różnice dotyczyły głównie nasycenia średnicy, mikrodetali i wybrzmień na dobrze zrealizowanych nagraniach. Po przesłuchaniu albumów „Rodrigo y Gabriela”, oraz „Misa Criolla” (w wykonaniu Mercedes Sosa) powrotu do tańszego interkonektu już nie było.

 

Wydając na topowy zestaw Regi równowartość dobrze wyposażonego samochodu kompaktowego nie osiągniemy wrażenia obcowania z muzyką na żywo. Otrzymamy jednak niesamowicie spójny i wciągający spektakl, który zawsze będzie na wyciągnięcie ręki, zawsze będzie sprawiał nam przyjemność i koił skołatane nerwy.

Na zakończenie mogę napisać, że jeśli tylko pała się gorącą, acz niespełnioną , np. ze względów lokalowo – ergonomicznych, miłością do gramofonów i wzmacniaczy lampowych, to Isis z Osirisem mogą stać się tym o czym się zawsze marzyło. Zamiast zaprzątać sobie głowę niepotrzebnymi dogmatami natury technologicznej wystarczy usiąść wygodnie w fotelu i posłuchać.

 

 

 

 

Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski

 

Dystrybutor: This.pl Audio

Cena: CD Isis Valve 37000 zł, wzmacniacz Osiris 31600 zł. Cena zestawu: 63200 zł* (korzystniejsza o 5400 zł w stosunku do zakupu komponentów osobno)

 

* - dla pierwszego Klienta który kupi system Isis +Osiris dystrybutor przewidział „drobny” upominek w postaci interkonektu Neotech Formosa XLR 1m o wartości 4600 zł

 

 

Dane techniczne:

Rega Isis Valve:

- Wyjścia cyfrowe: Coax, Toslink

- Pasmo przenoszenia: 30Hz - 20kHz +/-0.5dB

- Port USB: 16bit 44,1/48kHz

- Wymiary (S x G x W): 434 x 350 x 112 mm

- Pobór mocy: 46 W

- Waga: 18 kg

 

Rega Osiris:

- Moc wyjściowa: 2 x 160 W/8 Om, 2 x 250 W/4 Om

- Wymiary (S x G x W): 434 x 350 x 122 mm

- Pobór mocy: 560 W

- Waga: 25,6 kg

 

Skrzynie w jakich dostarczane są urządzenia ważą po 13 kg.

 

System wykorzystany w teście:

Źródło sygnału cyfrowego: transport Stello CDT100; LG DP1W

DAC: Stello DA 100 Signature i DA 100 Signature 96/24

Kolumny: Neat Acoustics Motive One

IC: Antipodes Audio Katipo; Neotech Formosa XLR

IC cyfrowe – Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

Kable głośnikowe: Harmonix CS-120

Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Supra Lo-Rad 3x2,5mm; Audionova Starpower Mk II; Rega

Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2

 

post-2651-013696900 1295865574_thumb.jpgpost-2651-067127600 1295865595_thumb.jpgpost-2651-050552300 1295865607_thumb.jpgpost-2651-071399600 1295865626_thumb.jpgpost-2651-043213400 1295865632_thumb.jpgpost-2651-019720400 1295865640_thumb.jpg

post-2651-014640800 1295865649_thumb.jpgpost-2651-010235400 1295865656_thumb.jpgpost-2651-022055200 1295865663_thumb.jpgpost-2651-072214900 1295865670_thumb.jpg

post-2651-073499800 1295865690_thumb.jpgpost-2651-074334000 1295865695_thumb.jpgpost-2651-012329600 1295865706_thumb.jpgpost-2651-054168700 1295865720_thumb.jpg




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

    Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

    W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Muzyka 14

    Marantz Cinema 30

    Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Systemy

    Indiana Line Diva 5

    Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

    O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

    AudioNews
    AudioNews
    Newsy
  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.