Skocz do zawartości

Ayon Crossfire II

pal55

Los czasem płata nam figle, a przypadki splatają się ze sobą prowadząc do zaskakujących wydarzeń. Zupełnie niedawno pisałem recenzję wzmacniacza firmy Ayon o nazwie Mercury, który jest młodszym bratem Crossfire'a – z odsłuchów wynikało, że to świetny wzmacniacz, ale nie aż tak dobry jak starszy i droższy brat. Tego ostatniego dla odmiany testowałem blisko dwa lata temu i od tej pory nieprzerwanie żałowałem, że mnie na niego nie stać, a na mojej prywatnej liście najlepszych wzmacniaczy, jakich słuchałem u siebie, ciągle zajmował miejsce w pierwszej trójce (obok końcówki Tenor Audio 175S i SETa AirTighta na 300B).

 

Kilka dni przed Audioshow zwróciłem uwagę na opis sprzętu, który miał wystawiać Nautilus i zobaczyłem tam, że Avantgardy Mezzo napędzać będzie Crossfire II. Wybrałem się więc do Brystolu w niedzielę rano żeby posłuchać tego zestawu – okazało się, że dystrybutor pierwszą prezentację będzie robił dopiero o 11tej (a ja byłem tam po 10tej), ale to dało mi szansę na spokojną rozmowę z Gerhardem Hirtem – właścicielem i głównym projektantem Ayona. Gdy usłyszał, jak bardzo podobał mi się Crossfire w wersji pierwszej, ze zdwojonym zapałem zabrał się za opowiadanie, jak dobra (a raczej o ile lepsza) jest nowa, druga wersja tego wzmacniacza.

Kolejnym przypadkiem, który nałożył się na całą historię był fakt, że po Audioshow miałem otrzymać od Nautilusa do recenzji dla jednego z magazynów kolumny Dynaudio Special 25 (genialne swoją drogą). Poprosiłem więc właściciela Nautilusa – pana Roberta Szklarza – o pożyczenie mi wraz z głośnikami również jakiegoś „fajnego” wzmacniacza, który dobrze z nimi zagra. A ponieważ działo się to po mojej długiej rozmowie z Gerhardem, której pan Robert był świadkiem, więc skończyło się na dostarczeniu do mnie Dynaudio w komplecie z … Crossfire II, CD5s i jeszcze na dodatek najwyższym okablowaniem Acrolinka. Nie muszę chyba dodawać, że to jeden z tych z tych przypadków, czy splotów okoliczności kiedy to bycie recenzentem pokazuje swoje piękne oblicze. Ja byłem absolutnie szczęśliwy jeszcze zanim usłyszałem jak to u mnie gra.

 

Crossfire II to, podobnie jak jego poprzednik, SET oparty o dość egzotyczne lampy mocy 62B. To taka 300B na sterydach, z której można uzyskać 30W mocy, nie tracąc bynajmniej za wiele z magii pierwowzoru a dodając świetne skraje pasma i dynamikę godne bardzo dobrego tranzystora. No i większa moc to znacznie większa swoboda w doborze kolumn. Zmiany zewnętrzne, w porównaniu do pierwszej wersji, ograniczają się do zmiany lamp w pierwszym sterującym z 6H30 na 6SL7 (i to od Tungsola). Inne są tez gałki potencjometra i selektora wejść. I to właściwie tyle, bo nawet napis na przedniej ściance głosi nadal „Crossfire”, a dopiero z tyłu zaznaczono, że to wersja druga. Zmian jest więcej, ale nie są one widoczne na pierwszy rzut oka.

Z tego co powiedział mi Gerhard to zmiany wewnątrz dotyczą przede wszystkim przeprojektowanego zasilania, które ma zapewniać jeszcze większą wydajność prądową niż ta dostarczana przez poprzednika, oraz zmian w sekcji sterującej lampami mocy, gdzie 6H30 zostały zastąpione 6SL7. Co do tej drugiej zmiany to z doświadczeń z innymi wzmacniaczami obstawiałem zmiany w oferowanej barwie. Zoptymalizowano również poszczególne stopnie wzmocnienia m.in. poprzez skrócenie drogi sygnału.

Podobnie jak w wersji pierwszej tak i tu mamy osobne transformatory dla napięcia anodowego i żarzenia – obydwa umieszczono w eleganckich, ekranowanych puszkach. W konstrukcji zastosowano drogie elementy najwyższej jakości jak choćby kondensatory foliowe MKP, gniazda WBT, czy markowe, ekranowane okablowanie wewnętrzne. Lampy mocy są obrendowane logiem Ayona – z tego co wiem są robione dla austriackiego producenta w Czechach co daje dwie opcje – KR Audio lub EML (ale raczej ta pierwsza firma specjalizuje się w produkowaniu lamp na zamówienie innych producentów). Crossfire II jest konstrukcją przemyślaną pod kątem wszechstronności i wygody użytkowania. Urządzenie wyposażono w wejścia XLR, 3 wejścia liniowe RCA, wejście na końcówkę mocy (Direct in), wyjście pre-out, odczepy głośnikowe na 4 i 8 Ω, możliwość regulacji prądu spoczynkowego lamp mocy (oraz elegancki wskaźnik na górnej płycie urządzenia), oraz wskaźnik fazy. A dla „leniuchów” jest oczywiście pilot zdalnego sterowania. Czegóż chcieć więcej?

 

Pierwsze pytanie niemal wszystkich osób, które wiedzą, że wcześniejsza wersja tego Ayona niezwykle wręcz przypadła mi do gustu, brzmiało: i jak wypada „Dwójka” w porównaniu do „Jedynki”? Ja wiem, że wiele osób swobodnie porównuje urządzenia słuchane kilka dni temu z takimi, których słuchali lata temu, ale mówiąc szczerze, mam duże wątpliwości co do wiarygodności takich wypowiedzi. Ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, który z tych wzmacniaczy gra lepiej opierając się na odsłuchach, które dzielą prawie dwa lata – może inni faktycznie potrafią, ale ja nie. Stąd pozostaje mi uwierzyć na słowo Gerhardowi Hirtowi, że nowy produkt gra po prostu lepiej, a tu spróbuję opisać jak gra.

 

Jako fan i posiadacz wzmacniacza SET opartego o lampy 300B (żeby było całkiem snobistycznie to u mnie siedzą we wzmacniaczu lampy Western Electric) pierwsze czego szukam w każdym wzmacniaczu Single Ended to magia, czar, które tak mnie urzekły w konstrukcjach opartych o tą właśnie bańkę próżniową. Owa magia to zniewalająca średnica, holografia przekazu, namacalność, która sprawia, że spektakl muzyczny dzieje się tu i teraz, specjalnie dla mnie. Słuchałem już konstrukcji opartych o różne inne lampy i większość z nich była dobra lub bardzo dobra, niektóre w pewnych aspektach miały nawet przewagę nad legendarną 300B, acz w innych jej ustępowały. Zawsze jednak w końcu bez żalu wracałem do swojego systemu, który zapewnia mi po prostu niezwykłą przyjemność obcowania z muzyką.

Wynika to po części oczywiście z faktu używania kolumn tubowych z szerokopasmowcami firmy Voxativ (choć uzupełnionymi jakiś czas temu tweeterami i subwooferem), które dzięki bardzo wysokiej skuteczności nie są wymagającymi partnerami dla wzmacniaczy a najważniejszą częścią pasma tego systemu jest oczywiście średnica.. Problemem SETa na 300B jest jedynie to, że nie napędzi on bardziej wymagających kolumn. Crossfire II wydaje się być rozwiązaniem tego ostatniego problemu. 30 W w klasie A to już nie w kij dmuchał. Nie miałem co prawda pod ręką żadnych faktycznie „trudnych” głośników, ale Dynaudio Special 25 mimo niewielkich rozmiarów, wcale nie są aż tak łatwe do napędzenia (88 dB skuteczności). Połączenie Ayona z tymi monitorami dało wyśmienite efekty. Po pierwsze bez patrzenia trudno byłoby zgadnąć, że grają naprawdę niewielkie kolumny podstawkowe. Crossfire II potrafił je tak „rozbujać”, że można było odnieść wrażenie, iż grają niewielkie kolumny podłogowe. Oczywiście niemała w tym zasługa samych głośników, ale i austriacki wzmacniacz dołożył do tego swoją cegiełkę, w postaci wybitnej dynamiki. Bas reprodukowany przez ten system brzmieniowo przypominał dobry tranzystor. Był krótki, zwarty, bardzo energetyczny i różnorodny, choć oczywiście nie schodził do poziomów wprawiających wątrobę w drgania (ale to ograniczenie kolumn a nie wzmacniacza). Z drugiej strony Ayon karmił rewelacyjny głośnik wysokotonowy Esotar2 niezwykle rozdzielczym sygnałem, co owocowało bardzo kolorową, dźwięczną, ale przede wszystkim gładką i spójną górą. Średnica … to zawsze ten moment kiedy zaczynam narzekać, porównując testowany sprzęt do prezentacji 300B i tub. Ale nie tym razem – może nie jest ona aż tak niezwykle namacalna i plastyczna, ale różnica jest naprawdę niewielka, by nie rzec wręcz subtelna. Natomiast to co Crossfire II potrafił pokazać i z moimi tubami i z Dynaudio w zakresie obydwu skrajów pasma było wybitne. Dzięki temu powstawał, właściwie przy każdym rodzaju muzyki, bardzo spójny, świetnie poukładany, eufoniczny przekaz, od którego nie dało się po prostu oderwać.

 

Nagrania wymagające „pazura”, drive'u – choćby elektryczny blues Steviego Raya Vaughana – brzmiały ostro, agresywnie, z iście tranzystorową dynamiką – czyli dokładnie tak, jak brzmieć powinny. Damskie wokale – czy to chropowaty, głęboki, ciemny Cassandry Wilson, czy dużo jaśniejszy, słodszy, bardziej gładki Evy Cassidy – czarowały namacalnością, sex-appealem, bardzo dobrze różnicowaną fakturą i barwą. Wcale nie gorzej Ayon radził sobie z męskimi głosami – znowu dwa przeciwieństwa – słynna chrypka Luisa Armstronga i czysta „słodycz” Franka Sinatry – dla wzmacniacza nie miało to żadnego znaczenia – to nagranie określało brzmienie. To co odgrywa pewną rolę to jakość samego nagrania. Tu ujawnia się „lampowy” charakter Crossfire'a, bo traktuje on dość łagodnie nieco słabsze technicznie nagrania. Nie jest sztuką dobrze odtworzyć super-hiper audiofilskie płyty – te brzmią dobrze nawet na boomboxie. Pytanie co wzmacniacz zrobi z nagraniami nieco gorszymi (od strony technicznej, raz jeszcze powtórzę). Teoretycznie high fidelity oznacza wysoką wierność (w odtwarzaniu nagrania), ale jaki sens ma wyciąganie każdego błędu realizatora, każdego brudu na wierzch? Nie da się wówczas słuchać z przyjemnością nawet jeśli wartość artystyczna nagrania jest bardzo wysoka. Sztuką jest pokazać je bez eksponowania słabych stron, z naciskiem na te dobre, na wykonanie, na muzyków/wokalistów. Crossfire II potrafi wydobyć tą „artystyczną” stronę nagrania, dzięki czemu słuchanie archiwalnych nagrań np. genialnego pianisty Józefa Hofmanna dostarcza cudownych, duchowych przeżyć. Zwracam uwagę, że to wcale nie oznacza, że Ayon wygładza, zaokrągla, chowa te trzaski, szumy, brudy etc – nie!, on ich tylko nie eksponuje, po prostu przesuwa środek ciężkości prezentacji właśnie na zawartość artystyczną.

 

Zupełnie osobnym rozdziałem jest muzyka akustyczna i właściwie nie ma tu znaczenia o jakich instrumentach mówimy. Gitara akustyczna i klasyczna brzmią tak naturalnie, że aż musiałem zdjąć z szafy własną żeby choć pobrzdąkać z Claptonem, Dżemem czy Buddy Guyem. O ile świetne oddanie strun gitary nie jest wyjątkowym osiągnięciem, o tyle pudło w przypadku wielu wzmacniaczy to najwyżej mało istotne pudełko. Ale nie tutaj – tu nazwa „pudło rezonansowe” nabiera wreszcie odpowiedniej wagi i to dosłownie, bo gitara ma w końcu odpowiednią wielkość, masę i objętość. Pięknie wypadają także małe składy smyczkowe – jest cudowna barwa, płynność, gładkość, ale i dźwięczność, która sprawia, że skrzypce jeśli trzeba potrafią zagrać ostro, ale mogą również dosłownie kapać słodyczą, jeśli to stara się osiągnąć muzyk.

Apropos ostrości – trąbka to taki instrument, dla którego ten aspekt brzmienia jest niezwykle istotny. I Luis Armstrong i wielki Miles potrafili doskonale dać odczuć słuchaczom, że ich instrumenty należą do kategorii blaszanych, wydobywając z nich niezwykle ostre, „blaszane” dźwięki. Dla Crossfire'a II przekazanie tego w sposób, jakby każdy z tych genialnych muzyków znajdował się tu i teraz, nie stanowiło wielkiego wyzwania. To zresztą jest kolejna cecha tego wzmacniacza, przynajmniej przy połączeniu go z takimi kolumnami, które miałem do dyspozycji – wydaje się, że wszystko robi bez wysiłku, z dużym zapasem mocy, możliwości, wręcz od niechcenia.

 

Takie „zachowanie” wzmacniacza prowokuje do prób zmuszenia go do prawdziwego wysiłku. Zrobiłem co mogłem nie dysponując kolejną parą kolumn, czyli próbowałem „wyłożyć” wzmacniacz odpowiednio trudną muzyką. Zacząłem od wyjęcia ekskluzywnego wydania winylowego czarnej płyty zespołu Metallica (swoją drogą jedynego, które oferuje, moim zdaniem, dobrą jakość dźwięku). Ciężkie gitarowe granie, mocno pracujący, elektryczny bas i w końcu perkusja z bardzo aktywną stopą – to spore wyzwanie dla każdego systemu. Ayon ani na moment nie tracił kontroli nad głośnikami, dzięki czemu w przekazie muzycznym nie pojawiał się chaos (dość charakterystyczny dla nagrań tego zespołu). Doskonale podawane były pace&rhythm przez co trudno było mi nie dać się ponieść wciągającym rytmom. Choć w tym nagraniu nie ma wielu instrumentów, to jednak, również dzięki zabiegom dźwiękowców, dźwięk jest bardzo gęsty, Świetna rozdzielczość oferowana przez Crossfire'a II przydawała się by w przejrzysty sposób pokazać zarówno wszystkie wydarzenia rozgrywające się na scenie muzycznej, jak i owe dodatkowe efekty dołożone w trakcie obróbki materiału. Jedyne ograniczenie jakie udało mi się stwierdzić wynikało nie z niemocy wzmacniacza, ale kolumn – Dynaudio Special 25, jako monitory, mają oczywiste ograniczenie w postaci braku najniższego basu, moich tub używałem bez aktywnego suba, więc też nie mogły schodzić bardzo nisko i właśnie jedynie najniższego basu brakowało w muzyce Metallici.

 

Skoro nie udało się znaleźć granic możliwości Ayona muzyką heavy metalową pozostała mi symfonika. Bardzo często przy takich okazjach do testów używam 9-tej symfonii Bethoveena zagranej przez Wiedeńskich Filharmoników pod dyrekcją Böhma. Po pierwsze to świetne, duże granie, a po drugie jest tu wiele zmian tempa i skoków dynamicznych. Tu właśnie przypomniał mi się jeden z bardzo nielicznych zarzutów jakie sformułowałem wobec pierwszego Crossfire'a. Otóż stwierdziłem wówczas, że to wzmacniacz, który nadaje się raczej do głośnego grania, a nieco gorzej spisywał się na niskich poziomach głośności. Słuchając 9-tej symfonii za pośrednictwem nowej wersji tego wzmacniacza musiałem przyznać, że chyba Gerhardowi udało się coś zdziałać w tym zakresie, jako że również najcichsze fragmenty były podane wybornie, z pełną czytelnością najdrobniejszych nawet szczegółów. Ani na moment dźwięk nie tracił tej cechy w trakcie narastania głośności, aż do pełnego fortissimo włącznie. Oczywiście można było jasno usłyszeć pewne ograniczenie skali dźwięku, ale wynikało ono w pierwszym rzędzie z rodzaju używanych kolumn, a po drugie z faktu, że w warunkach domowych właściwie nie da się odtworzyć realistycznie skali orkiestry.

 

Nie mogłem się oprzeć chęci posłuchania na tym zestawie jeszcze jednej ulubionej płyty - „Siedmiu ostatnich słów Chrystusa na krzyżu” Josepha Haydna w wykonaniu Le Concert Des Nations pod Jordi Savallem. Na tej płycie znakomicie uchwycono nie tylko samą muzykę, ale i niesamowitą akustykę kościoła w Kadyksie, w którym dokonano nagrania. Przyznaję otwarcie, że słuchając tej płyty skupiam się bardziej na odbiciach wędrujących po ścianach kościoła niż na samej muzyce (choć tej nic nie można zarzucić). Crossfire II zachowywał się tu jak przystało na rasowego SETa – realizm, trójwymiarowość, cudowne pokazanie głębi i tego wszystkiego co dzieje się właśnie na dalszych planach to ogromne zalety jego prezentacji.

 

Przyznałem się na początku, że nie podejmuję się porównania obydwu wersji tego wzmacniacza, bo ich odsłuch dzieli okres blisko dwóch lat. Faktem jest, że pierwszy Crossfire trafił po recenzji na moje prywatne podium najlepszych wzmacniaczy, jakich było mi dane słuchać. Pozostał tam przez te dwa lata, w czasie których słuchałem całkiem sporej ilości bardzo zacnych sprzętów. Oczywiście samo istnienie mojej prywatnej klasyfikacji zaprzecza temu, co pisze o porównywaniu sprzętów odsłuchiwanych na przestrzeni czasu, ale ja porównuję raczej jak wielkie wrażenie zrobiły na mnie dane urządzenia w momencie odsłuchu, jak bardzo ich brzmienie trafiało w mój gust, a przede wszystkim jak bardzo chciałem je mieć. I na tej właśnie zasadzie Crossfire II spycha niniejszym z podium swojego starszego brata – tak, chciałbym go mieć! Nie udało mi się znaleźć w brzmieniu tego wzmacniacza niczego, co by nie trafiało w mój gust. Jest SETowa magia, ale jest też szybkość i dynamika tranzystora, kapitalna namacalność wokali i świetne pokazanie ostrych gitarowych riffów czy mocno pracującej stopy perkusji, cudowne oddanie akustyki pomieszczeń połączone z budową bardzo obszernej i precyzyjnie ułożonej sceny muzycznej, ale też i przejrzystością, transparentnością, której czasem lampom brakuje. Jedynym oczywistym ograniczeniem tego wzmacniacza jest jego maksymalna moc, która może nie wystarczyć do napędzenia „trudnych” kolumn, ale wydaje się, że wydajność prądowa tej wersji jest naprawdę spora i mogłaby nie raz zaskoczyć po podłączeniu, wydawałoby się, zbyt trudnych głośników. Teoretyzuję, ale łatwość z jaką Crossfire II poradził sobie z Dynaudio Special 25 daje podstawy to takich przypuszczeń. Jestem osobiście zwolennikiem wysokoskutecznych kolumn, a do takich Ayon jest jednym z najlepszych możliwych wyborów. Jeśli macie właśnie takie kolumny (lub planujecie mieć) i cena testowanego wzmacniacza Was nie odstrasza, posłuchajcie go koniecznie. Całkiem możliwe, że dołączycie do grona fanów.

 

Tekst: Marek Dyba

Zdjęcia: Marcin Olszewski

 

Szczegółowe dane:

 

Dystrybutor: Nautilus Hi-End

Cena: 37 900 zł

 

 

Dane techniczne (wg producenta)

Odczepy głośnikowe: 4 i 8 Ω

Pasmo przenoszenia: 8 Hz - 35 kHz/ 0 dB

Moc: 2 x 30 W

Impedancja wejściowa: przy 1 kHz - 100 KΩ

Odstęp sygnał / szum: przy pełnej mocy 98 dB

Wymiary (SxGxW): 52x40x25 cm

Masa: 41 kg

post-2651-019470800 1291151445_thumb.jpgpost-2651-017059000 1291151454_thumb.jpgpost-2651-068856100 1291151462_thumb.jpgpost-2651-054185100 1291151471_thumb.jpg

post-2651-030466200 1291151481_thumb.jpgpost-2651-009996000 1291151491_thumb.jpgpost-2651-087079900 1291151499_thumb.jpg




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

    Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

    W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Muzyka 12

    Marantz Cinema 30

    Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Systemy

    Indiana Line Diva 5

    Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

    O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

    AudioNews
    AudioNews
    Newsy
  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.