Skocz do zawartości

Cambridge Audio Sonata NP30

Fr@ntz

Po pełnowymiarowych odtwarzaczach sieciowych Marantza i Yamahy przyszła pora na ich mniejsze rodzeństwo – Cambridge Audio Sonata NP30. Różnica w rozmiarze idzie w parze ze sporą redukcją ceny, co może przekładać się na większą popularność, jeśli tylko oszczędności nie wpłynęły na funkcjonalność, oraz brzmienie. Od strony funkcjonalnej całe szczęście nie ma się do czego przyczepić, tym bardziej, że jako jedyny z testowanej trójki został w standardzie wyposażony w odbiornik Wi-Fi. Spełnia więc wymagania większości nabywców – ma działać po wyjęciu z pudełka i działa. Oczywiście trzeba się zalogować do sieci domowej, ale to oczywista oczywistość i nie ma się nad nią rozwodzić. Wyszukiwanie i zapamiętywanie ulubionych stacji radiowych jest intuicyjne i szybkie. W dodatku jeśli pośród ponad 20 000 zaprogramowanych rozgłośni nie ma waszej ulubionej wystarczy wysłać jej „namiary” do Cambridge Audio i jeśli tylko przejdzie ich weryfikację pod względem jakości zostanie dodana do listy. Jest tylko jeden warunek – trzeba się zarejestrować na portalu UuVol.

 

Jednak po kolei. Odtwarzacz pomimo niewielkich gabarytów i mało imponującej wagi sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Front ze szczotkowanego aluminium mieści wszystko to, co do obsługi urządzenia jest konieczne. Patrząc od lewej jest całkiem zgrabnie zaślepiony port USB, umieszczony pod nim włącznik , czterowierszowy wyświetlacz otoczony z obu stron ośmioma przyciskami nawigacyjno / funkcyjnymi i pokrętło wyboru / zatwierdzenia. W przypadku zagubienia, bądź zdewastowania pilota spokojnie da się do czasu otrzymania nowego obsłużyć urządzenie palcując front.

 

post-2651-0-34989100-1302888377_thumb.jpg post-2651-0-99193700-1302888434_thumb.jpg post-2651-0-65127100-1302888474_thumb.jpg post-2651-0-06791400-1302888813_thumb.jpg post-2651-0-92761900-1302888837_thumb.jpg

 

Tylna płyta również nie pozostawia wiele do życzenia. Co prawdo gniazdo sieciowe jest typu C7 i jeśli ma się ochotę na zastąpienie firmowego kabla „od lampki” czymś bardziej audiofilskim warto zaopatrzyć się w stosowną przejściówkę C7 / C13 (IEC 320). Nad gniazdem umieszczono wyłącznik główny, obok łącze antenowe Wi-Fi i dalej: gniazdo USB, gniazdo Tiggera, port Ethernet, dwa wyjścia cyfrowe (koaksjalne i optyczne), oraz niezbalansowane analogowe.

 

post-2651-0-99001000-1302888505_thumb.jpg post-2651-0-90618000-1302888582_thumb.jpg

 

Wnętrze nie kryje żadnych niespodzianek. Z resztą przy wadze ok. dwóch kilogramów nie liczyłem na rozbudowaną sekcję zasilacza z przewymiarowanym trafem wielkości miny przeciwczołgowej. Jest za to schludnie wykonana, sporych rozmiarów, płytka z układami odpowiedzialnymi za dostarczanie pozostałym komponentom jak najlepszego zasilania. Sygnał trafia najpierw do odbiornika cyfrowego AKM AK4103 a następnie do przetwornika Wolfson WM8728S. Za obsługę peryferiów odpowiada kość Realtek RTL8150.

 

post-2651-0-83418100-1302888534_thumb.jpg post-2651-0-27279700-1302888598_thumb.jpg post-2651-0-96934900-1302888619_thumb.jpg post-2651-0-75783800-1302888645_thumb.jpg post-2651-0-97580000-1302888695_thumb.jpg post-2651-0-00361100-1302888747_thumb.jpg post-2651-0-78030500-1302888773_thumb.jpg

 

Przeglądając instrukcję obsługi natrafiłam na taki oto kwiatek:

„Uwaga: do słuchania nagrań w postaci dostępnych na serwerze UPnP plików o rozdzielczości 24 bitów i częstotliwości próbkowania 48 kHz albo o rozdzielczości 24 bitów i częstotliwości próbkowania 96 kHz wymagane jest połączenie przewodowe typu Ethernet, ponieważ sieci Wi-Fi nie zapewniają wystarczająco dużej prędkości przesyłu danych.”

Powyższy wpis uważam za zwykłe asekuranctwo, gdyż podczas ponad dwóch tygodni testów ani razu nie odnotowałem problemów z „gęstymi” plikami. Bardziej martwiłbym się komunikacją poprzez porty USB pracujące w standardzie 1.1. Ciekawe co kierowało projektantami przy wyborze tego archaicznego standardu w czasach gdy coraz większą popularność zdobywają urządzenia pracujące na USB 3.0. Mniejsza z tym, w końcu i tak ze względu na to, że wszystkie dyski i pendrajwy mam sformatowane w NTFS’ie, przez cały okres testów grałem po Wi-Fi.

 

Nawigacja po katalogach jest prosta i intuicyjna, jednak jeśli chce się odtwarzać utwory w kolejności zgodnej z tym jak zostały umieszczone na płytach a nie alfabetycznie, to zamiast przeglądać zasoby po folderach warto robić to po tagach. W dodatku przy bardziej pokaźnych zbiorach polecam zaprzyjaźnienie się z pokrętłem na froncie urządzenia. Przewijanie za jego pomocą jest o wiele szybsze od mozolnego przeklikiwania pilotem. Oczywiście w najdogodniejszej sytuacji są posiadacze wszelakiego rodzaju iPhonów /iPadów i innych ustrojstw z nadgryzionym spadem w logo. Ja niestety na swojego iPada do końca testów się niestety nie doczekałem. Ponadto po dłuższym obcowaniu z odtwarzaczami Marantza i Yamahy miałem już pewną wprawę i nawet bez najnowszych zdobyczy współczesnej techniki dawałem sobie radę. Na otarcie łez sonatowy leniuch dziwnym trafem sam z siebie dogadał się z moją integrą Hegla, dzięki czemu niejako „w gratisie” dostałem regulację głośności i możliwość wyboru źródła.

 

Pierwsze godziny z Cambridgem w roli źródła nie przyniosły żadnych euforycznych uniesień, jak i rozczarowań. Ot poprawnie grające źródło za rozsądne pieniądze. O gapless można zapomnieć, jedynie ponad dwukrotnie droższa Yamaha miała zaimplementowaną tą przydatną funkcjonalność. W NP30 każdy utwór zanim zostanie odtworzony jest buforowany i przerwy, choć niezbyt uciążliwe, jednak występują. Odtwarzacz okazał się mało wybredny jeśli chodzi o repertuar, a przy tym delikatnie „poprawiał” przetwarzane dane dodając od siebie szczyptę dynamiki i o kilka stopni podnosząc temperaturę średnicy. Zabieg ten wydaje się celowy, gdyż patrząc na cenę można podejrzewać, że jest to model dedykowany budżetowym zestawom, dla których finezja barw, krystaliczność najwyższych składowych i referencyjne nagrania nie są chlebem powszednim. A tak, nawet za przeproszeniem empetrójki potrafiły zabrzmieć znośnie i zbytnio nie ranić uszu. Jednak swoją najmocniejsze strony niepozorny Brytyjczyk pokazywał na co najmniej poprawnie zrealizowanym materiale. Tym razem rozpocząłem od klasyki - „Messiah” Handela (Chesky Records CD106) zabrzmiał z właściwym sobie dostojeństwem i choć wgląd w dalsze rzędy muzyków nie był idealny, jednak soliści wyraźnie odznaczali się na scenie. Dalsze plany były prezentowane z lekkim zamgleniem i nie absorbowały zbytnio uwagi słuchacza. Za to chmary much rozpoczynające „Bangkok" („Fire Garden” Steve Vai ; Sony Music, Japan) charakteryzowały się nad wyraz realistycznym brzęczeniem, powodując nerwowe ruchy wśród zdezorientowanych słuchaczy. Również „There's a Fire In The House” pochodzący z tego samego albumu potrafił zdrowo szarpnąć membranami głośników. Dźwięk był drapieżny i naładowany sterydami jak enerdowska kulomiotka. Podążając ścieżką mroku skierowałem swe kroki ku plikom z niebezpiecznymi niewiastami gotowymi sprowadzić niewinne dusze strudzonych wędrowców na manowce. „Njord” Leavles’ Eyes (Napalm Records) kipiał energią intrygującego mariażu dziewczęcego wokalu Liv Kristine z przepełnionym agresją growlingiem Alexandra Krull’a. Niby pomysł oklepany do bólu, jednak Cambridge postarał się, żebym podczas odsłuchu się nie nudził. Odpowiedni fundament basowy, ściana gitarowych riffów przeplatanych od czasu do czasu smyczkami bardzo przypadły mi do gustu, a nieśmiertelne „Scarborough Fair” wydaje się idealne jako kołysanka dla małych heavymetalowców. Zdaję sobie sprawę, że większość normalnych rodziców wybrałoby raczej coś w stylu „Slow Motion Orchestra” Solveig Slettahjell, która przez Kambodżę brzmiała również bardzo przyjemnie. Leniwie sączące się dźwięki, lekko matowy i miły głos wokalistki zostały ukazane z właściwym czarem i niespiesznym tempem. Wystarczyło włączyć „My Heart Belongs to Daddy” by odpłynąć , dać się unieść fali lekko poszarpanych, ale jednocześnie pełnym harmonii dźwiękom.

 

Rezygnacja z wyjść analogowych na rzecz cyfrowych (najczęściej koaksjalnego) i wpięcie Sonaty w DACa było krokiem w dobrą stronę. Zarówno ze Stello DA 100 Signatute 96/24, jak i Regą odtwarzacz stanowił wyśmienity duet. Niestety oba ww. przetworniki przewyższały ceną testowane urządzenie. O ile brzmieniowo taki mariaż był niezwykle korzystny, o tyle przy polityce równomiernego rozłożenia kosztów pomiędzy poszczególnymi elementami systemu mógłby zbyt mocno nadszarpnąć przeznaczony na zabawę w Hi-Fi budżet. Jednak, życie lubi zaskakiwać i tak też było tym razem. Pewnego paskudnego jak to ostatnimi czasy wczesną wiosna bywa dnia do mych drzwi zapukał kurier z niewielką paczką pod pachą. Zawartością okazał się niepozorny i kosztujący ok. 1,5 kzł DAC/pre/headamp NuForce Icon HDP. Okazało się, że oba urządzenia bardzo przypadły sobie do gustu. Mi z resztą też, bo w sumie za niecałe cztery tysiące udało się całkiem przypadkiem skompletować źródło, które swoją funkcjonalnością, a przede wszystkim jakością brzmienia, spokojnie mogło się mierzyć z konwencjonalnymi odtwarzaczami CD, a nawet z niedawno testowanym Marantzem NA7004. Połączenie muzykalności Cambridge’a z kipiącą energią motoryką NuForce’a dało w efekcie mieszankę wybuchową, która u miłośników wszelakiej maści odmian rocka (łącznie z tymi najbardziej ekstremalnymi), popu, reggae i hiphopopochodnych powinna wywołać szeroki uśmiech. Nad zakupem Sonaty NP30 powinni również pomyśleć właściciele niewielkich pomieszczeń cierpiący na chroniczny brak miejsca. Oprócz ww. odtwarzacza do szczęścia potrzebne będą jakieś nieduże kolumienki z własnym „napędem” w stylu zapowiadanych rodzimych APS’ów Nano, czy bardziej rozpoznawalnych AktiMate Mini. NASa i router zawsze gdzieś można upchnąć a posiadane zdigitalizowanej zbiory muzyczne i inne funkcje Cambridga obsługiwać z poziomu iPada, lub innego urządzenia przenośnego, jeśli firmowy pilot nie wystarczy.

 

 

Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski

Dystrybutor: Audio Center Poland

Cena: 2390 zł

 

 

Dane techniczne:

- DAC: Wolfson WM8728 24 bit 96 kHz

- THD+N: 0.003% @ 1kHz

- Stosunek sygnał / szum: > 95 dB

- Poziom całkowity zakłóceń jitter: <200pS

- Wyjścia cyfrowe: S/PDIF, Co-axial and TOSLink Optical

- Formaty audip: WAV, PCM 16-24 Bit; 32-96 kHz, FLAC, PCM 16 Bit 44.1/48kHz, Microsoft® Windows - Media™,Audio (WMA 9 Standard) 16–320 kb/s; MP3 (CBR / VBR) 16–320 kb/s; AAC; HE AAC / AAC+ (CBR lub VBR) 16–320 kb/s; OGG Vorbis 32–320 kb/s

- Protokoły transmisji strumieniowej: RSTP, MMS, HTTP MMS

- Listy odtwarzania: ASC, M3U, PLS

- Wi-Fi: IEEE 802.11 b / g lub n (wyłącznie pasmo 2,4 GHz)

- Szyfrowanie połączeń Wi-Fi: WEP, WPA, WPA2

-Połączenie Ethernet: IEEE 802.3,10 Base-T / 100 Base-T

- USB: 2 x USB 1.1 maksymalna obciążalność prądowa każdego złącza to 500 mA.

- Akceptowany system plików: FAT32

- Napięcie wyzwalania: 12V prądu stałego

- Pobór mocy w trybie Standby: <1W

- Maksymalny pobór mocy: 21W

- Wymiary (s x g x w): 270 x 285 x 67 mm

- Masa: 2,1 kg

 

System wykorzystany w teście:

Źródło sygnału cyfrowego: transport Stello CDT100; LG DP1W

DAC: Stello DA 100 Signature 96/24; Rega DAC; NuForce Icon HDP

Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

Wzmacniacz: Hegel H-100

Kolumny: Neat Acoustics Motive One

IC: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS; Sonics Modigliani NF

IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

Kable głośnikowe: Harmonix CS-120

Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Supra Lo-Rad 3x2,5mm; Audionova Starpower Mk II

Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

    Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

    W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Muzyka 26

    Marantz Cinema 30

    Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Systemy

    Indiana Line Diva 5

    Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

    O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

    AudioNews
    AudioNews
    Newsy
  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.