Skocz do zawartości
Żródła

Eximus DP1

Fr@ntz

To, co do niedawna było modą i oznaką nowoczesności powoli staje się standardem i niemalże być albo nie być dla coraz większego grona producentów. Mowa oczywiście o kompatybilności z niezwykle prężnie rozwijającym się sektorem PC-Audio, który z plastikowych charcząco-trzeszczących pierdziawek ewoluował do wysokiej klasy desktopowych systemów będących ozdobą ekskluzywnych gabinetów i pracowni wysoko opłacanych specjalistów maści wszelakiej. W dodatku oprócz nieodzownego wejścia USB akceptującego gęste formaty, kompaktowych gabarytów, wysublimowanej szaty wzorniczej okazało się, że warto zaoferować potencjalnemu klientowi coś extra, np. regulowany stopień wyjściowy, lub a jeszcze lepiej „i” wydajny prądowo wzmacniacz słuchawkowy. Wszystkie powyższe kryteria spełnia obiekt niniejszego testu – wielofunkcyjny południowokoreański kombajn Eximus DP1.

Wśród nieprzebranego mnóstwa srebrnej, szampańskiej, czy też ponadczasowo czarnej konkurencji warto się jakoś wyróżnić. Mieć w sobie to coś, na czym znudzony wzrok zmęczonego otaczającą go unifikacją klienta się zatrzyma i pozostanie na dłużej. Powstaje zatem pytanie jak to zrobić. O ile sprawy, nazwijmy je umownie, natury czystko konstrukcyjnej specjaliści z April Music mieli opanowane od dawna, to do rozwiązania pozostawała kwestia wyglądu. Problem w tym, że o ile w starej serii 100 pewna skromność i prostota podporządkowane ergonomii były mile widziane, to w stosunku do urządzeń wyższej klasy oczekiwania rosną. I tym oto sposobem odpowiednie zlecenie trafiło do Alexa Rasmussena ( nie, nie chodzi o multimedalowego kolarza) z firmy A-Rex/Neal Feay odpowiedzialnej dotychczas za wygląd produktów m.in. takich marek jak Ayre, Black Diamond Video, Constellation Audio, Playback Designs, czy Resolution Audio. Efekt? Hmm, jeśli napiszę, że DP1 jest jednym z najładniejszych urządzeń dostępnych na rynku i to niezależnie od ceny to … nie będę w tym osamotniony. Projektantom udało połączyć się wysublimowaną elegancję ze skromną prostotą tworząc bryłę cieszącą oko ilekroć się na nią popatrzy. A jak to osiągnięto? Cóż możliwości obecnych obrabiarek CNC są wprost zdumiewające, lecz trzeba umieć je wykorzystać i przede wszystkim za nie zapłacić, a o ile chętnych do zaawansowanych parków maszynowych jest multum, to już przy kasach tego typu przybytków bywa raczej pustawo.

 

ccs-2651-0-03315300-1357334802_thumb.jpg ccs-2651-0-43624500-1357334803_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-76952800-1357334804_thumb.jpg ccs-2651-0-27738900-1357334806_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-60656100-1357334807_thumb.jpg ccs-2651-0-06482200-1357334809_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-44833500-1357334810_thumb.jpg ccs-2651-0-83531300-1357334811_thumb.jpg

 

Wróćmy jednak do urządzenia April Music, w którym obudowa jest praktycznie w całości monolitem – płytę górną, ściany boczne, oraz front wykonano z jednego bloku aluminium. Ponadto boczne ścianki ozdobiono perforacją układającą się w faliste wzory a płytę górną pokryły motywy roślinne w formie różnej wielkości łódkowatych listków. W końcu grzechem zaniedbania byłoby niewykorzystanie tak nośnej nazwy firmy zleceniodawcy (April oznacza po angielsku kwiecień - pierwszy miesiąc wiosny), która podziałała na wyobraźnię projektanta. Nawet włącznik sieciowy zlokalizowany na froncie umieszczono w podobnym wyżłobieniu. Skoro już napomknąłem o froncie, to pozwolę sobie kontynuować ten wątek. Oprócz wspomnianego włącznika hebelkowego znajduje się tam przycisk pełniący rolę selektora źródeł, oraz dioda informująca o otrzymaniu sygnału i jego parametrach, ustawionych w dwóch rzędach 8 mini diodek wskazujących wybrane źródło, przycisk załączający filtr słuchawkowy, unieszczone pod nim gniazdo słuchawkowe (duży jack), kolejny przycisk odpowiedzialny za wybór częstotliwości upsamplingu, wejście liniowe w standardzie mini jack, oraz intrygujące wzorniczo pokrętło głośności przypominające regulatory, jakie można spotkać w produktach szwajcarskiej Nagry.

 

A teraz, przynajmniej dla mnie, jako byłego posiadacza 100ki (Stello DA100 Signature), mała powtórka z rozrywki, czyli kilka słów o tym jak interpretować to, co urządzenie stara nam się powiedzieć poprzez jedną ze swoich dwunastu (!) uroczych diód. Po pierwsze dobrze byłoby wiedzieć, czym Eximusa karmimy i tak: bursztynowy kolor diody oznacza sygnał 44.1kHz/48kHz, czerwony 88.2kHz/96kHz a zielony 176.4kHz/192kHz. Dodatkowo z otrzymanym sygnałem możemy zrobić coś, bądź nie robić niczego. Wszystko zależy od tego, czy będzie nas korcił przycisk „Upsample”, czy nie. Jeśli nie, to sąsiadująca dioda powinna być zgaszona, co oznaczać będzie tryb bypass, gdy zapłonie czerwienią możemy mieć pewność, że właśnie zadziałał upsampling do 96kHz a barwa zielona tożsama jest z upsamplingiem do 192kHz. No i jeszcze został filtr słuchawkowy, który zgodnie z logiką, przy wyłączonej diodzie nie działa i działa, delikatnie podbijając najniższe częstotliwości, kiedy dioda świeci na czerwono. Patrząc na ten diodowy galimatias można dość pochopnie dojść do wniosku, że urządzenie w szczytowej formie (wszystko powłączane) świeci się i mieni nie gorzej niż Trakt Królewski i choinka na Placu Zamkowym w czasie świątecznej iluminacji razem wzięte. Nic z tych rzeczy. Diody oczywiście świecą, ale robią to w na tyle dystyngowany i stonowany sposób, że nawet podczas wieczorno-nocnych odsłuchów przy prawie całkowitym zaciemnieniu ich światło nie jest irytujące.

 

ccs-2651-0-17018800-1357334923_thumb.jpg ccs-2651-0-80322800-1357334924_thumb.jpg ccs-2651-0-17753000-1357334926_thumb.jpg

 

Ściana tylna to praktycznie spełnienie marzeń osób posiadających sporą ilość źródeł cyfrowych i mających problemy z ogarnięciem tego całego bajzlu. Eximus ogarnia – zdublowane(RCA i XLR) wyjścia analogowe, para wejść analogowych RCA i prawdziwa kolekcja wejść cyfrowych, na którą składają się gniazdo optyczne, I2S, dwa coaxialne, USB i AES/EBU. Z ledwością udało się wcisnąć zintegrowane z bezpiecznikiem sieciowe gniazdo IEC.

 

Jeśli zaś chodzi o budowę wewnętrzną, to po tym jak poprzedni recenzent spędził na rozkręcaniu urządzenia dłuższą chwilę tylko po to, by zobaczyć toroidalne trafo i spodnią część płytki drukowanej szczelnie wypełniającą wnętrze urządzenia uznałem, że wolę pozostać przy odsłuchu i lekturze materiałów dostarczanych przez producenta. Upsamplig wykonywany jest za pomocą dwóch oscylatorów, z których jeden obsługuje wielokrotności 44,1kHz a drugi 48kHz, oraz asynchronicznego układu TI SRC4192. Asynchroniczne wejście USB oparto na układzie XMOS – 32 bitowym procesorze XS1-L1 (sterowniki znajdują się na stronie producenta i dołączonej do urządzenia płycie CD) a jako odbiornik sygnałów z wejść cyfrowych pracuje kość Cirrus Logic CS8416. Sercem całego układu są dwa przetworniki TI PCM1794A pracujące w konfiguracji dual mono. Nie zaniedbano również stopnia wyjściowego, który jest w pełni zbalansowany, dyskretny i pracuje w klasie A, co z resztą jest wyczuwalne, gdyż podczas kilkugodzinnej pracy obudowa Eximusa zauważalnie się nagrzewa. Sekcja wzmacniacza słuchawkowego jest niejako niezależnym modułem, odizolowanym zarówno od sekcji przedwzmacniacza, jak i DACa i radzi sobie z obciążeniami w zakresie 8 – 600 Ω.

 

Ponieważ przetwornik dotarł do mnie prosto z wcześniejszych testów proces wygrzewania mogłem sobie praktycznie darować i jak tylko osiągnął właściwą temperaturę od razu traktować go bez taryfy ulgowej. Tak też uczyniłem i … na szukaniu dziury w całym niepostrzeżenie upłynęło mi ładnych parę godzin. W dodatku efekt tychże poszukiwań był nader mizerny, gdyż niezależnie od przepuszczanego przez Eximusa repertuaru jedyną powtarzająca się w moich notatkach adnotacją była „muzykalność”. Szczegółowa analiza i skupianie się na poszczególnych składowych, detalach podczas odsłuchów to w przypadku DP-1 istny koszmar, gdyż nader kiepsko rozbijało się na atomy emocje, a te koreański kombajn przekazywał perfekcyjnie. Nie dość, że wszystkie podzakresy były ze sobą idealnie zszyte i stanowiły wprost homogeniczny monolit, to nawet samplery zyskiwały coś, czego nawet na droższych urządzeniach nie zawsze dane jest słyszeć – nie zlepek, nieraz oderwanych od siebie, ale za to wycyzelowanych i podkręconych do granic możliwości dźwięków, lecz spójną całość, w której był jakiś głębszy sens i przy której po prostu można było odpocząć. Idąc tym tropem odkurzyłem nagrania U2 („The Best of 1980-1990”) i Helloween („Keeper of the seven Keys part.1”) i o ile w przypadku Bono z kompanią bez trudu dało się usłyszeć zbawienny wpływ przetwornika, to niestety niemieckim metalowcom chyba nic nie jest w stanie pomóc, bo o ile krew z uszu nie leciała, to całość brzmiała tak płasko, że po kilkunastu minutach mąk dałem sobie spokój i zmieniłem repertuar. Muzykalność muzykalnością, lecz z „g***a bata się nie ukręci” i tyle. Mniejsza z tym. Zabawa w Hi-Fi przecież nie polega na tym, żeby katować się złym, lecz dążyć do jak najlepszego dźwięku. W związku z powyższym krążki nagrane koszmarnie i tak sobie powędrowały na półkę a ich miejsce zajęły albumy, których na niższej klasy urządzeniach też chciało się słuchać.

 

„Recuerdo (Soghati)” z najnowszego albumu „Libertad” Yasmin Levy rozpoczynający się partią gitary, do której dołącza wokalistka śpiewająca w ladino świetnie pokazał, że pod względem tworzenia intymnego nastroju, skupieniu uwagi słuchacza na rozgrywającym się przed nim spektaklem trudno będzie znaleźć podobnie wycenionego konkurenta. Lekko szorstka faktura głosu pomimo pewnej, promowanej i przemycanej przez DACa jedwabistości była doskonale słyszalna. Podobne spostrzeżenie poczyniłem podczas odsłuchu „Misa Criolla” A. Ramireza z Mercedes Sosa, lecz na tej kreolskiej liturgii doszedł jeszcze jeden, bardzo istotny, choć czasem odsuwany na dalszy plan element – fenomenalna akustyka. Wspominana wcześniej spójność i monolityczność przekazu w najmniejszym stopniu nie przeszkadzała w ukazaniu odległości między solistką a znajdującym się za nią chórem, uzyskaniu tak koniecznej w tego typu repertuarze aury pogłosowej, dzięki której nagranie brzmi żywo i naturalnie. Pozostając w tematyce sakralnej nie mogłem pominąć „The Divine Liturgy of St John Chrysostom” w wykonaniu Choir of Danilov monastery Moscow. Jeszcze większa namacalność „sacrum”, jeszcze większy, w pełni naturalny pogłos i świetna prezentacja różnic między zebranymi przez mikrofony dźwiękami bezpośrednimi i odbitymi.

Pewna, cały czas wyczuwalna analogowa naturalność i delikatnie przesaturowana soczystość Eximusa były, co prawda oczywistym odstępstwem od całkowitej transparentności i idei znikania w torze, jednak im dłużej obcowałem z takim „pomysłem na dźwięk”, tym bardziej bolała przesiadka na urządzenia preferujące bardziej analityczne podejście do tematu. Patrząc na rynek audio i szukając przetworników oferujących podobne walory brzmieniowe z pewnym zdziwieniem zauważyłem, iż ten „niedrogi” DACzek posiada zaskakująco dużo cech, które można spotkać na zdecydowanie wyższych pułapach cenowych. Oferując niesamowitą gładkość i opowiadając się za traktowaniem muzyki jako nierozerwalnej całości a nie zbioru odrębnych elementów wpisuje się do „klubu”, na którego szczycie spotkać można np. Calyxa Femto, czy Reimyo DAP-999EX. O ile jednak kierunek, w jakim podąża, bądź klub, do jakiego można Eximusa zapisać dają jakieś wyobrażenie o jego fenotypie, to potencjalnych klientów interesuje zdecydowanie bardziej to, jak wypada na tle konkurencji. Całe szczęście od dłuższego czasu na brak przetworników narzekać nie mogłem i koreański DAC miał okazję dzielić się swoim miejscem w systemie początkowo z Mytekiem Stereo 192-DSD a później z Heglem HD25.

 

W porównaniu z Mytekiem już od pierwszych taktów słychać było zdecydowanie bardziej jedwabistą i finezyjną górę a kontury źródeł pozornych rysowane grubszą, miększą kreską. Bas nie był tak natychmiastowy, ale na pewno nie cierpiał na monotonność i jednorodność. Był równie dobrze zróżnicowany, tylko zamiast „studyjnej inżynierii” stawiał na „audiofilskie wysublimowanie”. Porównując go za to z Heglem pod pewnymi względami można było postawić znak równości. Dotyczyło to głownie bardzo podobnej gładkości i spójności, choć jeśli chodzi o przekaz emocjonalny, to Eximus szedł o jakieś pół kroku, bądź krok dalej a Hegel cyzelował detale i skupiał się na pokazaniu obecnego w nagraniach planktonu, co na referencyjnych realizacjach wypadało nader przekonywująco, lecz na słabszych obnażało ich wady. Choć z drugiej strony … „Jett Rock: Greatest Hits Of Joan Jett & The Blackhearts” Joan Jett & The Blackhearts na Heglu było chropawe, brudne i surowe jak krwisty stek przeciągnięty przez pół podwórza, za to z Eximusem pojawiło się więcej tkanki wypełniającej kontury. Czy któryś był lepszy, czy gorszy trudno powiedzieć, gdyż w zależności od nastroju i repertuaru raz sięgałem po jeden, raz po drugi i dobrze mi z tym było. Jest za to parę, a dokładnie dwie rzeczy, które stawiają Eximusa w bardzo korzystnym świetle. Pierwszą jest świetna sekcja wzmacniacza słuchawkowego, która dostarcza niezwykle energetyczny i bogaty dźwięk nawet opornym do rozruszania słuchawkom, oraz wejście USB, które nawet na jotę nie odstaje od pozostałych, dzięki czemu można zaoszczędzić na zaawansowanych konwerterach USB/Coax, które delikatnie mówiąc tanie (szczególnie te dobre) nie są. Do sekcji przedwzmacniacza również nie mam żadnych zastrzeżeń i choć zarówno z ECI5, jak i z Diablo nie dawała powodów do krytyki, to podskórnie czuję, że pokazała 100% swoich możliwości, gdyż w obu ww. integrach wejścia na końcówkę były w standardzie RCA a Eximus, przynajmniej w moim systemie preferował połączenie po XLRach.

 

Generalnie DP1 stawiając na liryczność, szczególnie przy muzyce gitarowej ( „Emotion & Commotion” Jeff Beck) i przykuwając do fotela na długie godziny nie maskował detali, nie łagodził kłujących nieraz w ucho kryształków na samej górze, lecz sprawiał, że tworzyły one nierozerwalną całość z resztą pasma i tak przez słuchacza były odbierane. Wystarczyło włączyć „When A Blind Man Cries” w wykonaniu Metallicy z albumu “Re-Machined - A Tribute To Deep Purple's Machine Head”, by zrozumieć, że potęgę, agresję i delikatne piękno da się zakląć w jednym istnieniu.

 

Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Tak też jest i tym razem. Chciał, nie chciał nieuchronnie zbliża się moment, gdy urządzenie trzeba będzie spakować i grzecznie oddać dystrybutorowi. Zanim jednak nadejdzie ta smutna chwila pozwolę sobie na, już pozakonkursowe, porównanie z moim Ayonem CD 1sc. Pozakonkursowe, bo Ayon to po pierwsze głownie odtwarzacz, acz z kompletem wejść cyfrowych, a po drugie jest „ciutkę” droższy od testowanego DP1. I niestety różnicę w cenie słychać, co prawda głównie chodzi o namacalność i umiejętność niemalże holograficznego ulokowania poszczególnych muzyków na scenie (Enrico Rava „On the Dance Floor”), ale nie podlega to dyskusji. Ponadto zaobserwowane różnice wynikają również z wykorzystania różnych technologii w stopniach wyjściowych obu urządzeń i bezsensem byłoby próbować wykazać wyższość lamp nad tranzystorami, bądź na odwrót.

 

W każdym bądź razie April Music tworząc Eximusa osiągnęło bardzo wysoki pułap i to nie tylko designerski, ale i brzmieniowy oferując swoim klientom urządzenie charakteryzujące się dźwiękiem dojrzalszym i zdecydowanie wyższej klasy niż np. z bardziej okazałych gabarytowo przedstawicieli serii 500. Jeśli tylko stereofoniczna końcówka mocy S1 reprezentuje równie ambitny poziom, to wystarczy znaleźć odpowiednie kolumny, by stworzyć system kompaktowy pod względem rozmiarów, lecz dźwiękowo niebezpiecznie zbliżający się do górnego pułapu Hi-Fi. Krótko mówiąc małe jest piękne, a w tym przypadku piękno nie tylko widać, ale i słychać.

 

 

Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski

Dystrybucja: Sound Club

Cena: 9 900 zł

Dane techniczne (wg. producenta):

- Wejście cyfrowe: 1 x USB 2.0, 1 x I2S 100 Ω, 2 x COAX 75 Ω, 1 x AES/EBU 110 Ω, 1 x OPT

- Wejścia analogowe: para RCA, 1 x Mini Jack

- Wyjścia analogowe: para RCA,para XLR, 1 x Jack (słuchawkowe)

- Napięcie wyjściowe: RCA: 3 V rms/0 dBFS ; XLR: 6 V rms/0 dBFS

- Dynamika: 132 dB

- THD+N: 0,0004%

- Dynamika: 132 dB

- Pasmo przenoszenia: 2 Hz - 95 kHz (-3 dB)

- Impedancja wyjściowa: 75 Ω

- Pobór mocy: 16 W (max 25 W)

- Wymiary: 208 x 62 x 291 mm

- Waga: 3,6 kg

 

System wykorzystany w teście:

CD/DAC: Ayon 1sc

DAC: Mytek Stereo 192-DSD DAC; Hegel HD25

Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center; Ayon NW-T

Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5; Gryphon Diablo

Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes; Ascendo C8 Renaissance

Słuchawki: Brainwavz HM5

IC RCA: Antipodes Audio Katipo

IC XLR: LessLoss Anchorwave; Audiomica Pearl Consequence

IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver

Kable głośnikowe: Harmonix CS-120; Audiomica Miamen Consequence; Organic Audio

Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Gigawatt LC-2mk2

Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2

Kondycjoner: Gigawatt PC-1 EVO + kabel LC-2mk2

Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari

Przewody ethernet: Neyton CAT7+

Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring

ccs-2651-0-03315300-1357334802_thumb.jpg

ccs-2651-0-43624500-1357334803_thumb.jpg

ccs-2651-0-76952800-1357334804_thumb.jpg

ccs-2651-0-27738900-1357334806_thumb.jpg

ccs-2651-0-60656100-1357334807_thumb.jpg

ccs-2651-0-06482200-1357334809_thumb.jpg

ccs-2651-0-44833500-1357334810_thumb.jpg

ccs-2651-0-83531300-1357334811_thumb.jpg

ccs-2651-0-17018800-1357334923_thumb.jpg

ccs-2651-0-80322800-1357334924_thumb.jpg

ccs-2651-0-17753000-1357334926_thumb.jpg


Koncert Chopinowski

O wydarzeniu Zapraszamy na niepowtarzalne koncerty muzyki Fryderyka Chopina w pięknej, neoklasycystycznej Sali Koncertowej Fryderyk w Warszawie.  Koncerty Chopinowskie bilety już w sprzedaży! Koncerty Chopinowskie Warszawa Koncerty Chopinowskie w Sali Koncertowej Fryderyk odbywają się codziennie. To wspaniała okazja, by podzielić się z gośćmi magią muzyki Fryderyka Chopina w wykonaniu wybitnych pianistów.  Koncert jest dwuczęściowym recitalem trwającym ok. 60 minut, opar

AudioNews
AudioNews
Newsy

Michał Wiśniewski Akustycznie

O wydarzeniu Po bardzo dobrym przyjęciu przez publiczność pierwszej odsłony trasy akustycznej Michała Wiśniewskiego "A niech gadają", artysta postanowił ponownie zaprezentować się w odsłonie akustycznej! Michał Wiśniewski bilety na koncerty już w sprzedaży.  Wywiad z Michałem: Michał Wiśniewski bez maski. 🎭 Szczera rozmowa tylko o muzyce 🎤 | #eBilet (youtube.com)     Bilety i terminy: Michał Wiśniewski Akustycznie | Koncerty Pop | bilety na eBilet.pl DS

AudioNews
AudioNews
Newsy

iFi Audio ZEN DAC 3 i ZEN Phono 3 światowa oraz polska premiera !

Informacja prasowa – 16 kwietnia 2024 iFi Audio ZEN DAC 3 i ZEN Phono 3 – inauguracja najnowszej linii ZEN iFi Audio, brytyjska marka znana z produkcji niezwykle ciekawych, świetnie brzmiących, a przy tym atrakcyjnie wycenionych urządzeń wprowadza właśnie dwa nowe modele: przetwornik cyfrowo-analogowy ZEN DAC 3 oraz przedwzmacniacz gramofonowy ZEN Phono 3. Urządzenia te inaugurują trzecią, zmodernizowaną i ulepszoną linię ZEN tego producenta. Linia ta już od początku jej istnienia

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne

Przebarwienia na skórze - felieton

Przebarwienia skórne są problemem, który może dotknąć każdego. Jak sobie z nim poradzić? Przebarwienia w czerwonym i białym kolorze Na skórze mogą występować czerwone i białe plamy. Mają one różne podłoże –czerwone plamy często mają charakter przemijający i nie stanowią tak naprawdę prawdziwych przebarwień, występują jako skutek alergii, wynik problemów z krążeniem czy nawet jako efekt stresu. Jeżeli takie plamy nie mają charakteru ustępującego, ale utrzymują się przez dłuższy czas, wa

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony 4

Rocznice 26.02: N.Johnes, Paco de Lucia, M.Peszek

26 lutego - rocznice Co łączy te trzy rocznice i osoby stojące za nimi? Z pewnością pasja do tego co robią, co robiły. Wkładanie w to serca, prawda muzyczna. Trzy różne postaci, a jednak da się wytypować cechy wspólne - wspólny mianownik. Czarowanie podczas śpiewania, nieprzeciętna uroda, piękna barwa głosu. Następnie mamy wirtuozerię, szybkość, timing i charakterystyczne frazowanie oraz niesamowitą i niezbyt często spotykaną rzecz taką jak umiejętność gry z innymi muzykami w sensie, pozost

kangie
kangie
Muzyka 1


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.