Skocz do zawartości
Akcesoria

Gigawatt PC-3 SE Evo

Z akcesoriami poprawiającymi, choć w dzisiejszych czasach zdecydowanie lepiej pasowałoby określenie uzdatniającymi prąd jest jak z ubezpieczeniem. Do czasu aż się coś nie wydarzy większość uważa wydawanie na nie jakiś poważniejszych kwot za bezcelowe. Pytanie jednak, co będzie, jeśli jednak coś się wydarzy, bądź to, co mamy w gniazdku jest boleśnie dalekie od tego, co być w nim powinno. Krótko mówiąc ile warte są nasze nerwy i czy przypadkiem za jednym zamachem nie można zapewnić sobie zarówno komfortu psychicznego, jak i ułatwić życia, bądź nawet znacząco je przedłużyć, naszym urządzeniom audio/video. O ile z wycenieniem zszarganych nerwów dam sobie tym razem spokój, bo akurat taki rachunek sumienia każdy, wcześniej, czy później na własny użytek wykona, to z zabezpieczeniem posiadanego sprzętu nie powinno być najmniejszych problemów. Wystarczy wziąć nagromadzone przez lata rachunki, usiąść i na spokojnie policzyć. Sporo? Ano właśnie. W dodatku próba odbudowania w przypadku tfu, tfu, odpukać w niemalowane, zniszczenia systemu składającego się często z już nieprodukowanych i czasem niemożliwych, bądź niezwykle trudnych do rekonstrukcji urządzeń może pochłonąć dodatkowe kwoty. Nie chcę w tym momencie roztaczać apokaliptycznych wizji, choć jakoś tak za miesiąc zgodnie z kalendarzem Majów ma być (kolejny?) koniec świata, to czasem warto dmuchać na zimne.

 

Oczywiście pierwszym krokiem, jaki wykonuje początkujący audiofil jest, podyktowany względami czysto użytkowymi, zakup taniej listwy, tzw. przedłużacza dysponującego określoną liczbą gniazd umożliwiającą podłączenie posiadanych audio \ video i coraz częściej PC zabawek. Kiedy już wszystko gra i buczy przepełniony szczęściem ludź dowiaduje się, że takie nic nie mające przedłużacze to czyste „zuuooo” i powinien w te pędy zaopatrzyć się w porządną listwę komputerową z, choćby śladową, filtracją. W porównaniu z pierwszym zakupem za kilkanaście złotych wydatek kilkukrotnie, a czasem kilkanaście razy większej kwoty z pozoru wydaje się pozbawionym sensu i logiki, jednak dla świętego spokoju można odżałować te sto, czy dwieście złotych. W końcu jak szaleć to szaleć! Zamiana hipermarketowego badziewia na przeciwprzepięciową listwę z jakąś, dość symboliczną filtracją, oprócz spokoju ducha przynosi również zauważalną poprawę brzmienia. Przekaz ukulturalnia się, wysokie już tak nie sieją a i bas jakby mniej dudni. Jeśli zamiłowanie do dobrego dźwięku w międzyczasie się rozwinęło, to logicznym jest, że i posiadany sprzęt powoli, acz systematycznie ewoluował. I w tym momencie dochodzimy do pytania, przed którym staje rzeczony audiofil. Dalej słuchać na listwie PC, czy może warto sprawdzić jak bez porównania lepszy niż ten sprzed lat sprzęt zagra na czymś bardziej do systemów A/V przeznaczonym. Tylko tym razem jest już łatwiej. O ile akcesoriów komputerowych wypożyczyć na próbę raczej się nie da, o tyle salony audio, oraz sami producenci bez problemu udostępniają na testy w domowych warunkach konkretne urządzenia. Dopiero w takim, konkretnym otoczeniu, w konkretnym systemie i z konkretną instalacją „w ścianie” będzie można przekonać się czy warto podążać „drogą czystego prądu”. Jeśli usłyszymy na własne uszy zmiany wprowadzone przez daną listwę i uznamy je za korzystne jesteśmy w domu. Może nie kupimy pierwszej testowanej listwy, ale zaczniemy drążyć temat i szukać czegoś, co spełni nasze oczekiwania zarówno pod względem ergonomii i ceny a przede wszystkim brzmienia. Tak brzmienia, bo dla osób, które same przekonały się, co daje ich systemom czysty prąd jest to sprawa równie oczywista, jak wpływ podłoża, bądź wybór standów, czy kolców pod kolumny. Praktycznie w tym momencie można byłoby zakończyć poszukiwania, jednak raz rozbudzoną ciekawość nie tak łatwo uśpić. W końcu nawet najbardziej zaawansowana listwa za główne zadanie ma dystrybuować a dopiero potem chronić i filtrować. Co innego kondycjonery, czyli urządzenia, których ochrona idzie w parze z dystrybucją a czasem nawet całkowitą regeneracją pobranego „ze ściany” prądu.

 

Właśnie do grona kondycjonerów należy obiekt niniejszego testu – Gigawatt PC-3 SE Evo. O samym producencie nie będę się zbytnio rozpisywał, gdyż to nie pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia recenzja jego wyrobów na łamach Audiostereo. Co prawda ostatnio pan Adam Szubert, właściciel Gigawatta, skupiał się głównie na rynkach zagranicznych, gdyż po entuzjastycznych recenzjach, m.in. samego Srajana Ebaena z 6moons.com, to właśnie tam znajdował zbyt, lecz coroczna obecność na Audio Show świadczy, że i wśród rodaków szuka potencjalnych klientów. Jednak, przynajmniej na razie fakty mówią coś zupełnie innego. Wystarczy wspomnieć np. o Francji, gdzie w latach 2010-2012 nabywców znalazło więcej listew i kondycjonerów Gigawatta, niż w Polsce w okresie 1998 – 2012. Całe szczęście świadomość możliwości oferowanych przez tego typu akcesoria i otwartość na urządzenia najwyższej klasy a przy tym pochodzących od rodzimych producentów w Polsce powoli rośnie i coraz częściej promowanie niegdyś hasło „Dobre, bo polskie” nie oznacza wcale ślepego, a w tym wypadku głuchego, nacjonalizmu i ksenofobii, lecz świadomy wybór najlepszego towaru dostępnego na rynku.

 

Kondycjoner dotarł do mnie w solidnym, podwójnym kartonie a oprócz standardowej papierkologii, elegancko wydanego minikatalogu i instrukcji obsługi producent dołączył również komplet białych, bawełnianych rękawiczek. Pełna kultura. Standardowo na wyposażeniu znajduje się również sztywny i sprężysty przewód sieciowy LC-3, choć z tego, co można wyczytać w zagranicznych recenzjach i informacji uzyskanych od producenta równie popularną, choć zdecydowanie droższą kombinacją jest zestaw PC-3 SE Evo z LS-1 MK2. Skoro więc inni taką konfigurację chwalą, to i ja również poprosiłem o dostarczenie topowej, jak na razie, sieciówki do porównania. Wróćmy jednak do kondycjonera.

 

 

 

ccs-2651-0-40938700-1353522420_thumb.jpg ccs-2651-0-80482400-1353522421_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-20737000-1353522423_thumb.jpg ccs-2651-0-57430100-1353522424_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-84179700-1353522428_thumb.jpg ccs-2651-0-23579200-1353522430_thumb.jpg

 

Sama bryła urządzenia wręcz idealnie wpisuje się w kanony Hi-Fi i High-Endu. Prosta forma, wzorniczy minimalizm i brak przejawów chęci szokowania, bądź usilnego przyciągania wzroku potencjalnego nabywcy ekstrawaganckimi dodatkami bronią się same. Płaska i pozbawiona jakichkolwiek ozdobników płyta frontowa z centralnie umieszczonym akrylowym oknem, za którym skrywa się rubinowy wyświetlacz to wszystko, nie licząc czterech łbów śrub montażowych, co można dostrzec. Oczywiście nie zabrakło logo producenta i symbolu modelu, jednak nawet w półmroku jedynie wskaźnik napięcia będzie widoczny z większej odległości.

Pokrywa górna z wytłoczoną nazwą producenta ma kształt litery U, dzięki czemu pełni równocześnie funkcję boków kondycjonera. Ściana tylna niczym nie zaskakuje, bo akurat w kondycjonerze zaskakiwać za bardzo nie ma czym, choć znam przypadki, gdzie oprócz standardowych gniazd można spotkać jeszcze takie atrakcje jak port Lan umożliwiający zdalne zarządzanie, oraz monitorowanie urządzenia. Gigawatt jeszcze do tego stopnia usieciowienia się nie posunął i poprzestał na wyświetlaczu na froncie. Może to i dobrze, bo świadomość, że jakiś pryszczaty haker z drugiego końca świata byłby łaskaw włamać się do naszej „prądooczyszczalni” mogłaby spędzać sen z powiek co wrażliwszych użytkowników. Wracając do tematu, a raczej przedmiotu niniejszej recenzji – sześć firmowych gniazd schuko zostało ułożonych w trzy dedykowane sekcje, Patrząc od lewej są to pary przeznaczone dla urządzeń cyfrowych, analogowych, oraz tych wykazujących największy apetyt na prąd. Dodatkowo, blisko krawędzi umieszczono główny włącznik sieciowy, oraz trójbolcowe gniazdo IEC. Jest jeszcze dioda potwierdzająca poprawność polaryzacji, oraz uziemienia. W tym momencie warto, choć przez chwilę zatrzymać się przy wykorzystanych w kondycjonerze gniazdach schuko o symbolu G-040 zaprojektowanych pod listwy dystrybucyjne drugiej generacji. Otóż nie dość, że mosiężne styki gniazd zostały posrebrzone bez udziału metali pośrednich, to całe gniazda poddano modyfikacji kriogenicznej i demagnetyzacji. Z rzeczy czysto użytkowych zadbano o takie szczegóły jak podwyższona ochrona przed dziećmi, oraz zamieszczenie oznaczeń graficznych ułatwiających poprawną identyfikację polaryzacji zasilania. Przy czym akurat to ostatnie udogodnienie można docenić jedynie w przypadkach, gdy dostęp do kondycjonera jest mało konfliktowy. Jeśli wsadzimy kondycjoner w szafkę, lub na półkę to i tak, czy siak bez próbnika napięcia za parę złotych się nie obejdzie, chyba, że posiadamy w torze, przynajmniej jedno urządzenie z kontrolką polaryzacji.

 

ccs-2651-0-23855300-1353522665_thumb.jpg ccs-2651-0-59416200-1353522666_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-12146500-1353522668_thumb.jpg ccs-2651-0-46556600-1353522669_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-84460300-1353522670_thumb.jpg ccs-2651-0-30839000-1353522672_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-73859200-1353522673_thumb.jpg ccs-2651-0-18828600-1353522675_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-56849300-1353522750_thumb.jpg ccs-2651-0-92864100-1353522751_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-38445000-1353522753_thumb.jpg ccs-2651-0-80839100-1353522754_thumb.jpg

 

Zdjęcie dość ciężkiej i podklejonej matą bitumiczną pokrywy daje dostęp do uporządkowanego wnętrza o bardzo przejrzystej i logicznej topologii. Wyraźnie wyodrębnione trzy gałęzie filtrujące, brak traf separujących, w zamian których producent zdecydował się zastosować wielostopniową filtrację separującą dają nadzieję na czysty i wartki prąd na wyjściu. Tym bardziej, że ośmiokrotnie zwiększono ilość miedzi przeznaczonej na ścieżki i dodatkowo je posrebrzono. Ponadto, aby nie wstawiać limitujących przepustowość bezpieczników topikowych sięgnięto w bloku startowym po iskierniki plazmowe, oraz wykonywany zgodnie z wytycznymi Gigawatta amerykański wyłącznik hydrauliczno-magnetyczny Carling Technologies.

 

 

A teraz wrażenia nauszne, jakie odnotowałem po tym, jak Gigawatt zagościł w moim systemie. Doskonale zdaję sobie sprawę, że kablosceptycy, miłośnicy negowania wpływu ostatniego metra i zagorzali zwolennicy teorii rozpylonej mgły już sobie ostrzą zęby, ale co mi tam.

 

PC-3 SE EVO przyjechał do mnie praktycznie nowy, a więc wymagający wygrzania i ułożenia pod prądem, przez co najmniej tydzień. Choć korciło mnie wstawienie go gdzieś pod biurko, podpięcie laptopa i reszty desktopowego systemu uznałem, że co, jak co, ale przez jakiś czas mogę się przemęczyć z kosztownym zamulaczem w torze. Jakież było moje zdziwienie, gdy od pierwszych dźwięków dobiegających z włączonego systemu oczekiwanego koca na głośnikach i kompresji nie odnotowałem. Zmiana ECI-5 na zdecydowanie bardziej prądożerny KWI-200 również nie zrobiła wrażenia na polskiej konstrukcji a bezpośrednie porównanie z wpięciem w ścianę jednoznacznie, jako zwycięzcę wskazywało Evo. Ki czort?

Po pierwsze, do tej pory wpięcie kabli, bądź listew sieciowych Gigawatta powodowało efekt, że wszystkiego z pozoru było więcej. Więcej dźwięku, więcej masy, jakby jakaś niewidzialna ręka odkręciła mocniej kurek z muzyką. Z PC-3 było inaczej. Zero spektakularności, amerykańskiego wykopu z półobrotu i knockoutu w pierwszych kilkunastu sekundach. Zamiast tego zauważalnej poprawie uległy czytelność i stabilność sceny, znikły nerwowość, szczególnie przy operujących w wysokich tonach transjentach i dodatkowo poprawiła się artykulacja oraz zróżnicowanie najniższych składowych. Sceptycy i malkontenci z pewnością pomyśleli „Tylko tyle? Zero fajerwerków i okrzyków zachwytu?” Cóż, czasem z pozoru kosmetyczne, przynajmniej na papierze - jak to ma miejsce w przypadku recenzji, zmiany powodują dość radykalną zmianę na poziomie percepcji u odbiorcy - słuchacza. Przecież to właśnie detale decydują o tym, czy dany dźwięk odbieramy, jako naturalny, czy też od razu odrzucamy ze względu na niezgodność z zakodowanym w naszym umyśle kiedyś to zasłyszanym, bądź wyimaginowanym wzorcem. I właśnie Gigawatt do tego wzorca słuchacza zbliża. Nie oszałamia natłokiem informacji, nie epatuje mikrodetalami tworzącymi niczym elementy układanki przepiękną mozaikę, lecz podaje na srebrnej tacy obraz będący niemalże holograficznym odpowiednikiem rzeczywistości. Gdzieś po drodze usuwany jest dystans dzielący słuchacza od artysty, jeśli z głośników dobiega „Liberian Girl” (Michael Jackson „Bad” [24bit - 48 kHz]) to lekko zniewieściałego „Króla Popu” mamy na wyciągnięcie ręki, jeśli natomiast otacza nas falujący tłum długowłosych jegomości a z ich gardeł dochodzi fragment „One Second” to powinniśmy wiedzieć, że Paradise Lost powoli kończy swój show (Paradise Lost „Tragic Idol” MICP-11046). Wybór takiego dynamicznego materiału miał oczywiście swój cel. Większości i to nie tylko budżetowych kondycjonerów zarzuca się ograniczanie, limitowanie dynamiki. O braku takowych spostrzeżeń z dopiero co wypakowanym EVO już pisałem, jednak po kilkunastu dniach, kiedy poznałem jego możliwości wiedziałem, że nie tylko nie ma mowy o temperowaniu dynamicznych ambicji amplifikacji, ale o uwolnieniu drzemiącego w nich potencjału. Proszę się nie obawiać, nie chodzi o sztuczne pompowanie, kurację końskimi sterydami i wakacje w NRDowskim ośrodku lekkoatletycznym. Zamiast tego słuchacz odkrywa, że nawet mikrodynamika na tak niewinnym utworze jak „Breakfast In Baghdad” (Youn Sun Nah „Some Girl”) może być porywająca a jej starsza siostra – makrodynamika zdolna jest zrównać z ziemią wszystko, co napotka na swoje drodze. Wystarczą odpowiednio „donośne” kolumny (Everesty JBLa wydają się idealne), dwa monobloki Tenora i dziesięć minut z okładem na spotkanie z trochę nieokrzesanymi przyjaciółmi w stylowych wdziankach ( „Barbarian Horde” - Hans Zimmer and Lisa Gerrard „Gladiator”). A potem to, co się potłukło należy ładnie zmieść na kupkę i wezwać szklarza. Ww. utwór, z jednej najbardziej oklepanych ścieżek dźwiękowych, może i rozkręca się powoli, ale jeśli tylko zniecierpliwiony słuchacz zacznie nerwowo majstrować przy potencjometrze to co bardziej wrażliwi mogą zejść w kulminacyjnym momencie na zawał. W dodatku Gigawatt niejako zachęca do zapuszczanie się w rejony głośności, które do tej pory przezornie omijaliśmy. Brak jakichkolwiek zniekształceń, czy śladów kompresji daje zielone światło do dalszych porób „wytrzymałościowych”. Dźwięk cały czas pozostaje, czysty, gładki i daleki od nawet najmniejszej nerwowości, więc czemu nie spróbować jeszcze o drobinę głośniej. Słuch się przyzwyczaił? No to jeszcze oczko w górę i tak można, albo do bólu, albo do wizyty przedstawicieli organów porządkowych z najbliższego komisariatu.

Jednak z perspektywy czasu, największe wrażenie robi wewnętrzny spokój i wszechogarniający ład i porządek. Nie ma miejsca na bałaganiarstwo, za to bez problemu można delektować się wirtuozerią połączoną z szaloną spontanicznością. Słuchając „Live in Japan” duetu Rodrigo Y Gabriela do niedawna mogłem jedynie zgadywać jak powinno to brzmieć na żywo. Całe szczęście 7 listopada mogłem przekonać się osobiście, co ten meksykańsku duet potrafi wyczyniać na scenie a po powrocie do domu jeszcze raz zweryfikować dopiero co wybrzmiałe nuty z tym co dobiega z domowego systemu. Oczywiście o odwzorowaniu podobnej skali i przestrzeni nie było mowy, ale wszystko zmierzało w dobrym kierunku i akurat jeśli chodzi o ewentualne limitowanie dynamiki i niesamowitego wykopu to akurat Gigawatt byłby ostatnim elementem toru audio, którego mógłbym o to podejrzewać.

 

 

 

 

 

 

ccs-2651-0-00535100-1353522426_thumb.jpg ccs-2651-0-38827800-1353522427_thumb.jpg

 

Jest tylko jedno małe, „ale”. O ile na LC-3 sprawdza się świetnie, to wymiana na topową sieciówkę LS-1 mk2 za bagatela 6350 zł przynosi kolejną i to bezdyskusyjną poprawę. Podpięcie tego przewodu dla Evo jest porównywalne do tego, co AMG robi z najdroższymi limuzynami Mercedesa, czy Shelby z Mustangami. Niby są to „tylko” detale i z pozoru niewiele się zmienia, jednak jak to zwykle bywa pozory mylą i jeśli tylko nie przewidujemy dość znacząco podnieść kwoty przeznaczonej na zakup kondycjonera to do LS-ki nawet nie powinniśmy się zbliżać.

Tak jak w standardowym zestawie wszystko było na swoim miejscu, o kompresji można było raz na zawsze zapomnieć, z resztą skoro z końcówką Soulution na Audio Show dawał sobie radę, to i KWI200 nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Jednak pojawiło się coś więcej – lepszy wgląd w głąb sceny, precyzyjniejsze pozycjonowanie źródeł pozornych również na wysokość a nie tylko w głąb i wszerz, oraz niesamowita konturowość i precyzja w definiowaniu najniższych składowych. Czy to na bębnach KODO (Tataku „The Best of Kodo, Vol. 2 (1994-1999)”), czy na niepokojących, elektronicznych pejzażach Nilsa Petera Molvaera („Khmer”), czy wreszcie baśniowych dźwiękach Arilda Andersena („Kristin Lavrans Datter”) bas oprócz w pełni obecnej w tańszej konfiguracji potęgi zyskał na definicji, różnorodności i laserowej wręcz dokładności, Uderzał już nie tylko szybko i mocno, ale również z dokładnością naprowadzanego pocisku, choć akurat w tym wypadku skala dokładności była bliższa neurochirurgii niż destrukcyjnym działaniom wojennym.

 

Zamiast standardowego podsumowania dokonam profanacji klasyki:

„PC-3 SE EVO! Prądooczyszczalnio nie moja! ty jesteś jak zdrowie.

Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,

Kto cię stracił. Dziś prądozbawienność twą w całej ozdobie

Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.”

Tak, tak. Może i legendy o zniżkach i prezentach, jakie otrzymują recenzenci w dowód wdzięczności za pełne lukru i kolorowej posypki opisy testowanych urządzeń urosły do poziomu baśni o żelaznym wilku, ale muszę, żądnych krwi i teorii spiskowych, czytelników rozczarować. Niestety nie stać mnie było na pozostawienie tytułowego kondycjonera i nieutulony w żalu zmuszony byłem po teście grzecznie go spakować i odesłać do producenta. Wyrwa pozostała jak po usunięciu ósemki przy pomocy kombinerek i młotka, ale cóż. Utrzymanie rodziny jest ważniejsze niż spełnienie własnych, snobistycznych, audiofilskich zachcianek.

 

 

Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski

 

Producent: Gigawatt

Cena: Gigawatt PC-3 SE EVO + LC-3 - 15.350 PLN

 

Dane techniczne (wg, producenta):

- Dostępne typy gniazd: EU (Schuko), US (Nema)

- Napięcie zasilania: 220 240 V / 50 – 60 Hz

- Maksymalne obciążenie: 3 500 W

- Prąd maksymalny (ciągły): 16 A

- Pochłaniany udarprądowy: 20 000A

- Wyjścia: 1 x Stereo RCA preamp

- Wymiary (SxWxG): 440 x 115 x 400 mm

- Waga brutto: 16,20 kg

- Opcje dodatkowe: kolor wyświetlacza może być zielony, lub niebieski

 

System wykorzystany w teście:

CD/DAC: Ayon 07s

DAC & konwerter USB/Coax: Hegel HD2

Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center

Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5; ModWright KWI200

Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes

IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS

IC XLR: LessLoss Anchorwave; Siltech Classic Anniversary 550i

IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Digital Box USB Premium Link

Kable głośnikowe: Harmonix CS-120; Siltech Explorer 90L

Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; ReAr Power 71; Gigawatt LS-1 MK2; Harmonix X-DC350M2R Improved-Version; Gigawatt LC-3

Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2

Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari

Przewody ethernet: Neyton CAT7+

Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Gregitek Aerius, Aerius Graf & RG1

ccs-2651-0-40938700-1353522420_thumb.jpg

ccs-2651-0-80482400-1353522421_thumb.jpg

ccs-2651-0-20737000-1353522423_thumb.jpg

ccs-2651-0-57430100-1353522424_thumb.jpg

ccs-2651-0-84179700-1353522428_thumb.jpg

ccs-2651-0-23579200-1353522430_thumb.jpg

ccs-2651-0-23855300-1353522665_thumb.jpg

ccs-2651-0-59416200-1353522666_thumb.jpg

ccs-2651-0-12146500-1353522668_thumb.jpg

ccs-2651-0-46556600-1353522669_thumb.jpg

ccs-2651-0-84460300-1353522670_thumb.jpg

ccs-2651-0-30839000-1353522672_thumb.jpg

ccs-2651-0-73859200-1353522673_thumb.jpg

ccs-2651-0-18828600-1353522675_thumb.jpg

ccs-2651-0-56849300-1353522750_thumb.jpg

ccs-2651-0-92864100-1353522751_thumb.jpg

ccs-2651-0-38445000-1353522753_thumb.jpg

ccs-2651-0-80839100-1353522754_thumb.jpg

ccs-2651-0-00535100-1353522426_thumb.jpg

ccs-2651-0-38827800-1353522427_thumb.jpg

ccs-2651-0-40938700-1353522420_thumb.jpg

ccs-2651-0-80482400-1353522421_thumb.jpg

ccs-2651-0-20737000-1353522423_thumb.jpg

ccs-2651-0-57430100-1353522424_thumb.jpg

ccs-2651-0-84179700-1353522428_thumb.jpg

ccs-2651-0-23579200-1353522430_thumb.jpg

ccs-2651-0-23855300-1353522665_thumb.jpg

ccs-2651-0-59416200-1353522666_thumb.jpg

ccs-2651-0-12146500-1353522668_thumb.jpg

ccs-2651-0-46556600-1353522669_thumb.jpg

ccs-2651-0-84460300-1353522670_thumb.jpg

ccs-2651-0-30839000-1353522672_thumb.jpg

ccs-2651-0-73859200-1353522673_thumb.jpg

ccs-2651-0-18828600-1353522675_thumb.jpg

ccs-2651-0-56849300-1353522750_thumb.jpg

ccs-2651-0-92864100-1353522751_thumb.jpg

ccs-2651-0-38445000-1353522753_thumb.jpg

ccs-2651-0-80839100-1353522754_thumb.jpg

ccs-2651-0-00535100-1353522426_thumb.jpg

ccs-2651-0-38827800-1353522427_thumb.jpg

ccs-2651-0-40938700-1353522420_thumb.jpg

ccs-2651-0-80482400-1353522421_thumb.jpg

ccs-2651-0-20737000-1353522423_thumb.jpg

ccs-2651-0-57430100-1353522424_thumb.jpg

ccs-2651-0-84179700-1353522428_thumb.jpg

ccs-2651-0-23579200-1353522430_thumb.jpg

ccs-2651-0-23855300-1353522665_thumb.jpg

ccs-2651-0-59416200-1353522666_thumb.jpg

ccs-2651-0-12146500-1353522668_thumb.jpg

ccs-2651-0-46556600-1353522669_thumb.jpg

ccs-2651-0-84460300-1353522670_thumb.jpg

ccs-2651-0-30839000-1353522672_thumb.jpg

ccs-2651-0-73859200-1353522673_thumb.jpg

ccs-2651-0-18828600-1353522675_thumb.jpg

ccs-2651-0-56849300-1353522750_thumb.jpg

ccs-2651-0-92864100-1353522751_thumb.jpg

ccs-2651-0-38445000-1353522753_thumb.jpg

ccs-2651-0-80839100-1353522754_thumb.jpg

ccs-2651-0-00535100-1353522426_thumb.jpg

ccs-2651-0-38827800-1353522427_thumb.jpg

ccs-2651-0-40938700-1353522420_thumb.jpg

ccs-2651-0-80482400-1353522421_thumb.jpg

ccs-2651-0-20737000-1353522423_thumb.jpg

ccs-2651-0-57430100-1353522424_thumb.jpg

ccs-2651-0-84179700-1353522428_thumb.jpg

ccs-2651-0-23579200-1353522430_thumb.jpg

ccs-2651-0-23855300-1353522665_thumb.jpg

ccs-2651-0-59416200-1353522666_thumb.jpg

ccs-2651-0-12146500-1353522668_thumb.jpg

ccs-2651-0-46556600-1353522669_thumb.jpg

ccs-2651-0-84460300-1353522670_thumb.jpg

ccs-2651-0-30839000-1353522672_thumb.jpg

ccs-2651-0-73859200-1353522673_thumb.jpg

ccs-2651-0-18828600-1353522675_thumb.jpg

ccs-2651-0-56849300-1353522750_thumb.jpg

ccs-2651-0-92864100-1353522751_thumb.jpg

ccs-2651-0-38445000-1353522753_thumb.jpg

ccs-2651-0-80839100-1353522754_thumb.jpg

ccs-2651-0-00535100-1353522426_thumb.jpg

ccs-2651-0-38827800-1353522427_thumb.jpg

ccs-2651-0-40938700-1353522420_thumb.jpg

ccs-2651-0-80482400-1353522421_thumb.jpg

ccs-2651-0-20737000-1353522423_thumb.jpg

ccs-2651-0-57430100-1353522424_thumb.jpg

ccs-2651-0-84179700-1353522428_thumb.jpg

ccs-2651-0-23579200-1353522430_thumb.jpg

ccs-2651-0-23855300-1353522665_thumb.jpg

ccs-2651-0-59416200-1353522666_thumb.jpg

ccs-2651-0-12146500-1353522668_thumb.jpg

ccs-2651-0-46556600-1353522669_thumb.jpg

ccs-2651-0-84460300-1353522670_thumb.jpg

ccs-2651-0-30839000-1353522672_thumb.jpg

ccs-2651-0-73859200-1353522673_thumb.jpg

ccs-2651-0-18828600-1353522675_thumb.jpg

ccs-2651-0-56849300-1353522750_thumb.jpg

ccs-2651-0-92864100-1353522751_thumb.jpg

ccs-2651-0-38445000-1353522753_thumb.jpg

ccs-2651-0-80839100-1353522754_thumb.jpg

ccs-2651-0-00535100-1353522426_thumb.jpg

ccs-2651-0-3

Data dodania

Koncert Chopinowski

O wydarzeniu Zapraszamy na niepowtarzalne koncerty muzyki Fryderyka Chopina w pięknej, neoklasycystycznej Sali Koncertowej Fryderyk w Warszawie.  Koncerty Chopinowskie bilety już w sprzedaży! Koncerty Chopinowskie Warszawa Koncerty Chopinowskie w Sali Koncertowej Fryderyk odbywają się codziennie. To wspaniała okazja, by podzielić się z gośćmi magią muzyki Fryderyka Chopina w wykonaniu wybitnych pianistów.  Koncert jest dwuczęściowym recitalem trwającym ok. 60 minut, opar

AudioNews
AudioNews
Newsy

Michał Wiśniewski Akustycznie

O wydarzeniu Po bardzo dobrym przyjęciu przez publiczność pierwszej odsłony trasy akustycznej Michała Wiśniewskiego "A niech gadają", artysta postanowił ponownie zaprezentować się w odsłonie akustycznej! Michał Wiśniewski bilety na koncerty już w sprzedaży.  Wywiad z Michałem: Michał Wiśniewski bez maski. 🎭 Szczera rozmowa tylko o muzyce 🎤 | #eBilet (youtube.com)     Bilety i terminy: Michał Wiśniewski Akustycznie | Koncerty Pop | bilety na eBilet.pl DS

AudioNews
AudioNews
Newsy 1

iFi Audio ZEN DAC 3 i ZEN Phono 3 światowa oraz polska premiera !

Informacja prasowa – 16 kwietnia 2024 iFi Audio ZEN DAC 3 i ZEN Phono 3 – inauguracja najnowszej linii ZEN iFi Audio, brytyjska marka znana z produkcji niezwykle ciekawych, świetnie brzmiących, a przy tym atrakcyjnie wycenionych urządzeń wprowadza właśnie dwa nowe modele: przetwornik cyfrowo-analogowy ZEN DAC 3 oraz przedwzmacniacz gramofonowy ZEN Phono 3. Urządzenia te inaugurują trzecią, zmodernizowaną i ulepszoną linię ZEN tego producenta. Linia ta już od początku jej istnienia

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne

Przebarwienia na skórze - felieton

Przebarwienia skórne są problemem, który może dotknąć każdego. Jak sobie z nim poradzić? Przebarwienia w czerwonym i białym kolorze Na skórze mogą występować czerwone i białe plamy. Mają one różne podłoże –czerwone plamy często mają charakter przemijający i nie stanowią tak naprawdę prawdziwych przebarwień, występują jako skutek alergii, wynik problemów z krążeniem czy nawet jako efekt stresu. Jeżeli takie plamy nie mają charakteru ustępującego, ale utrzymują się przez dłuższy czas, wa

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony 5

Rocznice 26.02: N.Johnes, Paco de Lucia, M.Peszek

26 lutego - rocznice Co łączy te trzy rocznice i osoby stojące za nimi? Z pewnością pasja do tego co robią, co robiły. Wkładanie w to serca, prawda muzyczna. Trzy różne postaci, a jednak da się wytypować cechy wspólne - wspólny mianownik. Czarowanie podczas śpiewania, nieprzeciętna uroda, piękna barwa głosu. Następnie mamy wirtuozerię, szybkość, timing i charakterystyczne frazowanie oraz niesamowitą i niezbyt często spotykaną rzecz taką jak umiejętność gry z innymi muzykami w sensie, pozost

kangie
kangie
Muzyka 1


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.