Skocz do zawartości

Odtwarzacz CD TRI TRV-CD4SE

Fr@ntz

Po atrakcjach związanych z domniemaną (jak się później okazało niesłusznie) zmianą kraju pochodzenia recenzowanego w zeszłym miesiącu wzmacniacza TRV-35SE przyszła pora na dedykowane mu źródło - TRV-CD4SE. Po drobiazgowej kontroli naklejek i oznakowań zarówno odtwarzacza jak i opakowania mogłem odetchnąć. Wszystko było w 100% w porządku – czyli japońskie.

 

Po prawdzie Tri ma w ofercie tylko jeden odtwarzacz, więc dedykacja jest "grupowa". Biorąc pod uwagę rozstrzał cenowy poszczególnych modeli, jest to dość ryzykowne posunięcie. Z drugiej strony, skoro udało się wyprodukować odtwarzacz nie degradujący brzmienia najwyższych modeli wzmacniaczy, to czemu nie polecać go do wszystkich? Wyceniono go na poziomie najtańszej integry Tri, nie pozostaje więc nic innego, jak pogratulować pro-klienckiej polityki. Oczywiście, jak na "triodową" firmę przystało, odtwarzacz kryje w sobie lampę elektronową. Nie będę jednak od razu odkrywał wszystkich kart.

 

Podobnie jak TRV-35SE, kompakt ma front o niestandardowej szerokości (34 cm), wykonany ze szczotkowanego aluminium. Znajduje się na nim tylko to, co niezbędne - szuflada, włącznik, okno wyświetlacza i umieszczone pod nim cztery przyciski sterujące funkcjami odtwarzacza. Wyświetlacz daje się wygasić w dwóch krokach, jednak zmysły posiadacza będzie atakować jaskrawa błękitna dioda informująca o działającym (niewyłączalnym) upsamplingu 24/192. Ścianka tylna to istna rozkosz dla kablomaniaków. Do dyspozycji są zbalansowane i niezbalansowane wyjścia analogowe, oraz optyczne i koaksjalne wyjście cyfrowe. Gniazdo sieciowe to trójbolcowy zintegrowany z bezpiecznikiem IEC. Wnętrze odtwarzacza kryje bardzo przyzwoitej wielkości, ekranowane czarnym „rondlem” toroidalne trafo oraz napęd Sony z głowicą KSS-213, współpracujący z układem Philipsa SA7824. Kość DACa to zintegrowany z upsamplerem Burr-Brown PCM1792. Jednak i tak wzrok obserwatora podąża ku podwójnej triodzie 6922EH Electro-Harmonix'a spełniającej rolę bufora lampowego. Lampa zamontowana jest na podstawce (co u konkurencji nie zawsze jest standardem), dzięki czemu nie tylko można w prosty sposób wymienić ją w przypadku zużycia, ale i pobawić się w tuning poprzez stosowanie NOS-ów i innych lampowych ekstrawagancji. Mało widoczną, a jednak miłą drobnostką, na którą zwróciłem uwagę, było zastosowanie silikonowych podkładek pod śrubki mocujące obudowę. Skoro można choć odrobinę zniwelować przenoszenie na obudowę drgań, generowanych przez kręcącą się w napędzie płytę, to dobrze, że pomyślano o tym już na etapie produkcji. Kolejnym elementem służącym do walki z drganiami są wykonane z niezwykłą precyzją nóżki, na których spoczywa odtwarzacz. Nie dość, że są ładne, to w dodatku zostały tak zaprojektowane, że dzięki gumowym elementom nie ma zagrożenia zarysowania powierzchni, na której go postawimy. Jeśli jednak naszłaby kogoś ochota na ustawienie firmowej wieży, to sugerowałbym jednak odtwarzacz stawiać pod wzmacniaczem, a nie na nim. Warto jeszcze na koniec wspomnieć o pilocie. W czasach, kiedy do urządzeń za kilka, a czasem i kilkanaście tysięcy dołączane są plastikowe koszmarki, widok w pełni metalowego sterownika, wykonanego z takim samym pietyzmem jak odtwarzacz, może zaskoczyć. W dodatku nikt nie każe za to idealnie pasujące wzorniczo przedłużenie ręki dopłacać.

 

A jak to gra? Nawet bez wiedzy o siedzącej wewnątrz lampie mógłbym napisać, że lampowo. Dźwięk nie jest neutralny, lecz naturalny. Zamiast beznamiętnego i bezosobowo podanego obrazu rzeczywistości słychać jej bardziej nasyconą, podkolorowaną, lekko kinową wersję. Wszystko wydaje się odrobinę wyidealizowane. Całe szczęście nie jest to cukierkowo-pocztówkowy landszaft, lecz wysmakowana reklama dobrej whisky. Kobiety są piękne, mężczyźni przystojni. .. a realizatorzy utalentowani. Już od pierwszych taktów Tri czaruje słuchacza. Analogia do szlachetnej barwy burgunda (na obudowie) jest aż nazbyt oczywista. Zresztą takich analogii można doszukać się więcej. Napisanie, że sposób prezentacji jest adekwatny do działania tacki napędu, nie wydaje się w tym momencie niestosowne. Wszystko jest płynne, dostojne i pozbawione zbędnej nerwowości.

 

Powyższy opis mógłby sugerować, że mamy oto do czynienia z urządzeniem mogącym "zabłysnąć" jedynie w niewielkich składach i w niezbyt skomplikowanym repertuarze. Nic bardziej mylnego. Odrobina słodyczy i swoistej analogowości bardzo pomagała nie zawsze dobrze (lub choćby poprawnie) zrealizowanym albumom z szeroko rozumianą muzyką metalową. Szczególnie miłe było lampowe "dopalenie" głosów wokalistek Nightwish, Within Temptation, czy Syrenii. Oczywiście CD-4SE nie potrafi czynić cudów i z koszmarków w stylu Unsun nie zrobi referencyjnego albumu sygnowanego logiem Taceta. Jednak poprzez swoją manierę potrafi obniżyć poziom bólu podczas odsłuchu do znośnego poziomu.

 

Prawdziwa magia zaczęła się na krążkach, których poprawiać nie trzeba. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym uwagi nie skupił na przedstawicielkach płci pięknej. I tak zarówno Beyonce na ścieżce dźwiękowej z „Cadillac Records”, jak i Brittany Murphy na ścieżce z „Happy Feet” zabrzmiały tak jak tylko pięknie śpiewające kobiety na lampie zabrzmieć potrafią – jakby śpiewały tylko dla jednego słuchacza na najmniejszym koncercie na świecie. Jest taki teledysk bodajże En Vogue – dziewczyny śpiewają i prężą się na scenie małego klubu, a siedzący na widownie „samotni” faceci ukradkiem zdejmują i chowają obrączki. Podobny efekt potrafił wykreować odtwarzacz Tri [z obrączkami? Red.]. Ponadto im lepsze towarzystwo mu zapewniałem, tym czary stawały się bardziej namacalne. Z TRV-35SE było dobrze, lecz z Air Tight ATM-1s burgundowy Japończyk radził sobie na tyle dobrze, że zaprzestałem doszukiwania się wad, ograniczając krytykę do kilku uwag dotyczących zbyt pobłażliwego traktowania miernej jakości nagrania. Prawdę powiedziawszy odtwarzacz Tri był najbardziej lampowo brzmiącym urządzeniem jakie miałem okazję ostatnio słuchać, i uwaga ta dotyczy nie tylko źródeł, czy DAC-ów, ale również wzmacniaczy.

 

Próby z klasyką również wypadły pozytywnie. Zarówno pompatycznie zrealizowana, wydana przez Telarc „1812” Czajkowskiego, jak i anielski głos Anny Netrebko powodowały wręcz niedosyt. Rozmieszczenie solistów, poszczególnych instrumentów w orkiestrze układało się w idealną całość. Nie było miejsca na bałagan, nerwowość. Wszystko miało swój czas i określone miejsce. Czy to były ledwo słyszalne muśnięcia smyczków, czy wystrzały armatnie, to ja decydowałem o stopniu zagłębienia się w nagranie. Od odbierania utworu jako melodii sączącej się gdzieś w tle, po uważne śledzenie partii poszczególnego instrumentu. Dopiero po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że Tri ani razu nie pozwolił na odwrócenie uwagi od spektaklu muzycznego poprzez wysunięcie na pierwszy plan jakiegoś zarejestrowanego podczas koncertu kaszlnięcia na widowni, czy przypadkowego skrzypnięcia krzesła. Albo zastosowany został jakiś tajemniczy i niezwykle skuteczny filtr umożliwiający odfiltrowanie pozamuzycznych śmieci od „audiofilskiego planktonu”, albo to ja uległem czarowi Tri. Z perspektywy czasu widzę, że był to efekt naczyń połączonych, swoistej symbiozy. Odtwarzacz po prostu dawał mi to czego od niego oczekiwałem, a ja w zamian „karmiłem” go krążkami, na których mógł zabłysnąć i prawdziwie zachwycić. Dodatkowo, kiedy miałem wygospodarowany czas na przesłuchanie jednej, góra dwóch płyt z reguły kończyło się to trzema – czterema godzinami spędzonymi na odsłuchu. Całe szczęście nie dysponuję kilkunastopłytowymi boxami tematycznymi, bo mogłoby to się skończyć albo całkowitą rezygnacją ze snu, albo zaognieniem stosunków rodzinnych. Mając to na uwadze, na słuchanie trzypłytowego „Box of Dreams” Enyi pozwalałem sobie jedynie w weekendy, lub podczas dłuższej nieobecności domowników.

 

Taki sposób prezentacji potrafi urzec i prawdę powiedziawszy po ponad miesięcznym obcowaniu stałem się silnie związany z nim emocjonalnie. Powoli piękniejszy obraz świata stawał się moim naturalnym otoczeniem i jedynie przełączanie na mój dyżurny zestaw pozwalało mi na zachowanie więzów z rzeczywistością.

 

Wydaje mi się, że odtwarzacz Tri jest idealnym panaceum dla audiofilów, którzy zbytnio zapędzili się w stronę ponadnaturalnej detaliczności, przekraczając niejednokrotnie próg prosektoryjnego grania. Jeśli słychać ruch skrzydeł przelatującej przez studio muchy i drobinki śliny osiadające na „sitku” mikrofonu, to bardzo często jest to na dłuższą metę męczące. Cóż z tego, że system reprodukuje tysiące, czy też dziesiątki tysięcy dźwięków, skoro ta kakofonia nijak nie chce ułożyć się w coś na kształt muzyki. Tri w takich systemach pomoże, doda trochę ciepła, uczłowieczy przekaz i przywróci radość, jaką może sprawić odtworzenie ulubionej płyty w wysokiej klasy systemie.

 

Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski

 

 

 

Szczegółowe dane:

Dystrybutor: Pełne Brzmienie Piotr Bednarski (http://www.hi-endstudio.com)

Cena: równowartość 1,950 euro wg. aktualnego kursu PLN.

 

Napięcie wyjściowe: 2,2 V

Całkowite zniekształcenia: 0,002%

Stosunek sygnał / szum (S/N ratio): 100 dB

Pasmo przenoszenia:20 - 20 kHz (± 0,2 dB)

Separacja kanałów: 92 dB

Dynamika: 120 dB

Lampa: 6DJ8 (6922, ECC88) * 1

napęd CD: Sony

Wymiary: 340/330/100 mm (S/G/W)

Wyjścia analogowe: RCA, zbalansowane XLR

Wyjścia cyfrowe: RCA, TOSLINK

Pobór mocy: 20 W

waga: 8 kg

Pilot zdalnego sterowania, kabel zasilający

 

 

System wykorzystany w teście:

Źródła sygnału cyfrowego:

CD: Pioneer PD-9700

Apple Airport Express

DAC: Stello DA 100 Signature

Wzmacniacz: Raysonic SE-20 MKII; Red Wine Audio Isabella + Signature 30.2; Air Tight ATM-1s; Tri TRV-35SE; Densen DM-10

Kolumny: Neat Acoustics Motive One; Zu Essence

IC: Antipodes Audio Katipo; Zu Varial Mk3

IC cyfrowe – Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Monster Cable Interlink LightSpeed 200; Apogee Wyde Eye

Kable głośnikowe: Slinkylinks S1; Zu Ibis; Zu Libtec

Kable zasilające: Garmin; Supra Lo-Rad 3x2,5mm; Audionova Starpower Mk II

Listwa : GigaWatt PF-1 + kabel LC-1




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

    Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

    W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Muzyka 26

    Marantz Cinema 30

    Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Systemy

    Indiana Line Diva 5

    Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

    O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

    AudioNews
    AudioNews
    Newsy
  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.