W celu uspokojenia atmosfery na forum po burzy, jaka rozpętała się po recenzji podstawek antywibracyjnych proponuję lekturę moich wrażeń związanych z obserwacjami wpływu na brzmienie … kabli sieciowych za bagatela ponad sześć tysięcy PLN. Jednak już na samym wstępie muszę rozczarować domorosłych audiodłubaczy – przewodów używanych przez konstruktora i właściciela Harmonixa nie znajdziecie w ofercie pobliskiego marketu budowlanego, wśród produktów Lappa, ani ożarowskiej Tele – Foniki. Krótko mówiąc z wykonania w ramach DIY dokładnej „repliki” nici. Tym bardziej nie da się policzyć wkładu materiałowego i ewentualnej, z pewnością horrendalnej, marży producenta. Dodatkowo osoby cierpiące z powodu zbyt dużej podatności na bodźce zewnętrzne, do których zostały ostatnio zakwalifikowane publikacje na łamach naszego forum, oraz jednostki o zbyt niskim poziomie asertywności również nie powinni się martwić. O ile zakupy wszelkiego rodzaju akcesoriów poprawiających zarówno wizualną jak i soniczną atrakcyjność posiadanych systemów audio nie powinny zbytnio nadwyrężyć ich domowych budżetów, to już wydatek związany z nabyciem referencyjnego Harmonixa z pewnością zostałby zauważony przez „główną księgową”. O konsekwencjach związanych z zakupem ww. przewodu bez wcześniejszych konsultacji wolę nawet nie myśleć.
Jeśli chodzi o zagadnienia techniczne dotyczące budowy przewodu, to z informacji prasowych, skąd inąd mocno lakonicznych, można dowiedzieć się jedynie tego, że X-DC350M2R został wykonany z kierunkowych przewodników z miedzi OFC i wyposażono go we wtyki Wattgate’a (350i-RH + 390i-RH Schuko). Czyli niewiele więcej niż nic. W porównaniu do swojego protoplasty, modelu X-DC “Studio Master” 350, dramatycznej zmianie uległ za to design. Zrezygnowano z czarnego i poważnego, ale jednocześnie całkowicie anonimowego czarnego peszelka, jaki zastosowano również w dwukrotnie tańszym X-DC2, na rzecz dość mocno rzucającego się w oczy czarno-żółtego „kocyka”. Widocznie Pan Kazuo Kiuchi uznał, że nawet w tak profesjonalnym otoczeniu jak studio masteringowe (w którym wykorzystywane jest okablowanie Harmonixa) przyda się odrobina szaleństwa. Nie mam pojęcia jak nowy oplot będzie sprawował się na dłuższą metę, ale podczas dwutygodniowych testów nie zaobserwowałem większego przyciągania kurzu i podatności na zabrudzenia w porównaniu z wcześniejszą wersją. Sam przewód jest dość sztywny i sprężysty, więc wato wziąć to pod uwagę przy dobieraniu docelowej długości i jeśli tylko finanse pozwolą dla świętego spokoju zamówić 0,5 metra więcej.
W przypadku testowania przewodów sieciowych można zauważyć pewną niedogodność, graniczącą z upierdliwością. Słuchając np. najpierw źródła zasilanego poprzez dany przewód a potem amplifikacji, trzeba brać pod uwagę konieczność przepinania się z przewodu testowego na „dyżurny”, któremu trzeba dać czas na ułożenie się w systemie a słuchowi do akomodacji do starego/nowego brzmienia. W końcu trzeba mieć jakiś stabilny i w miarę stały punkt odniesienia. Całe szczęście tym razem miałem „z górki”, gdyż dystrybutor był na tyle miły, że przesłał do mnie dwa przewody, dzięki czemu nie dość, że wpływ na poszczególne elementy systemu mogłem obserwować bez zbędnej żonglerki kablami, to dodatkowo zyskiwałem możliwość sprawdzenia jak Harmonixy sprawdzają się na zasilaniu od „A” do „X”. Z premedytacją nie piszę do „Z”, gdyż do tego potrzebowałbym trzeciej sieciówki, którą podpiąłbym do listwy GigaWatt PF-2 bądź kondycjonera GigaWatt PC-3 SE EVO. Jednak nawet przy jedynie w 2/3 koszernym okablowaniu sieciowym wpływ Harmonixów był wyraźnie słyszalny.
Odsłuchy rozpocząłem od lekkiej, łatwej i przyjemnej płyty „Eva & Manu” duetu Eva & Manu. Pierwszym objawem wymiany sieciówek na najnowsze Harmonixy było bardzo poważne uprzywilejowanie, faworyzowanie średnicy. Nie chodzi to u jakieś ordynarne wypchnięcie przed resztę pasma, bądź wycofanie jego skrajów, lecz takie „podkręcenie” barw i temperatury, że właśnie średnica przyciągała jak magnes uwagę słuchacza. Nie ma się co oszukiwać, że Harmonixy są całkowicie transparentne i „znikają” w systemie. Nic z tych rzeczy, jednak zamiast obojętnej neutralności oferują w zamian coś równie, jeśli nie bardziej atrakcyjnego i poszukiwanego przez miłośników brzmienia wysokiej jakości – niezwykle rzadko spotykaną wśród konkurencji naturalność. Po prostu to, co dzieje się z dźwiękiem po wpięciu ww. przewodów powoduje, iż jest on łatwiej przyswajalny przez słuchacza a jego odbiór wiąże się z autentyczna przyjemnością. Podobne odczucia miałem podczas odsłuchów topowych sieciówek Argento, jednak tam do głosu dochodziła jeszcze niesamowita przestrzenność i odpowiednio zaakcentowana krystaliczność najwyższych tonów. Wracając do testowanych przewodów, dziewczęcy i lekko matowy głos Evy zyskał na soczystości i zmysłowości a i Manu dostało się trochę głębi i czaru. Zarówno głosy wokalistów, jak i dość oszczędne instrumentarium prezentowało się na czarnym niczym aksamit tle z precyzyjnie zarysowaną sceną i lekko pogrubionymi konturami. Pierwsze skojarzenie, jakie miałem po kilkunastu minutach odsłuchu to … kraina łagodności. Miejsce, w którym chce się być, w którym po prostu się wypoczywa. Nic nie irytuje, nic nie drażni, gdyż wszystko podporządkowane jest harmonii. Taka zapowiedź, namiastka tego, jak brzmi kompletny system Reimyo. Piszę to z pełną świadomością, gdyż właśnie odsłuch w pełnym systemie sygnowanym przez Pana Kazuo, poczynając od dzielonego odtwarzacza CD a kończąc na modułowych kolumnach, skłonił mnie do zainteresowania się tymi przewodami.
W ramach testów nie omieszkałem sięgnąć po albumy w realizacji (remasteringu) których brał udział Pan Kiuchi. Mowa tu m.in. o „Adagio – Karajan” [XR480-245-9] XRCD24 K2, "Mississippi Moan" - Bruce Katz Band [XRCD24-NT006] XRCD24 K2 i "Masterpiece.Touching Folklore Music" - corazon de Mario Suzuki [XRCD24-NT001]. Wszystkie powyższe płyty charakteryzują się nie tylko wyśmienitą jakością nagrania, ale i potężnym ładunkiem emocjonalnym zapisanym pomiędzy nutami. Skoro więc sam Mistrz uznał, że warto się nad nimi pochylić podczas procesu realizacji, to i do testów Jego najnowszych przewodów wydały mi się wręcz idealne. Efekt był wyborny i spokojnie dałoby się go określić jednym słowem – synergia. Do pełni szczęścia brakowało co prawda jakiś drobnych kilkuset tysięcy zł. na pozostałe elementy toru z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale odsłuch po prostu koił skołatane nerwy przywracając wiarę w to, że w HighEndzie, bo do tej klasy Harmonixy należy zaliczyć, chodzi właśnie o to, żeby z obcowania z muzyką czerpać przyjemność a nie katować się dźwiękami, których ilość oszałamia, lecz które dziwnym trafem w muzykę układać się nie chcą.
Wrócę jeszcze na chwilkę, albo dwie, do wspomnianej naturalności. O ile odtwarzaczowi Ayona taki sposób, czy jak kto woli pomysł na granie, za przeproszeniem „zrobił dobrze”, o tyle zarówno Electrocompaniet jak i ModWright będąc przedstawicielami obozu urządzeń wybitnie muzykalnych takich zabiegów nie potrzebowali. Nie chodzi o to, że było źle, lecz o pewną przesadę, zbyt silne piętno Harmonixa na finalnym brzmieniu systemu. Delikatne pogrubienie konturów i uspokojenie przekazu w przypadku Karajana, czy Suzukiego miało niezaprzeczalne zalety, jednak sięgając do repertuaru zdecydowanie mniej cywilizowanego, do jakiego należy np. album „A Map of All Our Failures” formacji My Dying Bride zaczynałem odnosić wrażenie, jakby płyta zaczęła obracać się trochę wolniej niż dotychczas. Podobne myśli zaczęły mnie nachodzić podczas odsłuchu „Revenge” Jelonka. Coś z tym fantem trzeba było zrobić. Chwila zastanowienia i … X-DC350M2R wylądował między ścianą a GigaWattem PC-3 SE EVO, natomiast do ModWrighta wpiąłem, żeby nie obniżać lotów, Gigawatta LS-1 MK2. Taaak, to było to, co tygryski lubią najbardziej. Karmelowa słodycz i jedwabista gładkość zespolona w jedno z potęgą, motoryką i brutalnością godną nieprzyzwoicie wręcz podrasowanego amerykańskiego muscle cara. Bardzo możliwe, że większości nabywców Harmonixa nie przyjdzie nawet przez myśl sięgać po tego typu materiał i nigdy podobnych uwag, bo zastrzeżenia mają jak na tą sytuację zdecydowanie zbyt pejoratywny podtekst, mieć nie będą.
W każdym bądź razie Harmonix X-DC350M2R Improved-Version jest jednym z najlepszych przewodów zasilających, jakie dane mi było słyszeć. Piszę „jednym z”, gdyż nie w każdym systemie i nie z każdym urządzeniu jego działanie spełni 100% oczekiwań nabywcy. Całe szczęście w przypadku tak poważnych wydatków zakup w ciemno raczej nie wchodzi w grę, więc i ryzyko „przejechania się” na tym przewodzie oceniam jako bliskie zeru.
A teraz wersja dla posiadaczy systemów Reimyo – możecie już zacząć pisać list do Świętego Mikołaja, a jeśli w niego nie wierzycie, to przynajmniej zacząć grać w Totka. Czekają Was wydatki, i to spore.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Ps. I jeszcze dwa zdjęcia nadesłane przez Pana Kazuo:
Studio masteringowe JVC i … ludzie, którzy za jego brzmieniem stoją, czyli od lewej Pan Nomiyama (były JVC mastering center Manager), Pan Kotetsu (JVC mastering engineer) i Pan Kazuo Kiuchi.
Dystrybutor: Moje Audio
Cena: 1 m - 5750 zł; 1,5 m - 6650 zł; 2 m - 7650 zł; 2,5 - 8650 zł; 3 m - 9650 zł
System wykorzystany w teście:
CD/DAC: Ayon 07s
DAC: NuForce DAC100; karta DAC w ModWright Instruments KWI 200
DAC & konwerter USB/Coax: Hegel HD2
Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center; Linn Klimax
Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5; ModWright Instruments KWI 200
Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes; Isophon Europa
IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS
IC XLR: LessLoss Anchorwave;
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Digital Box USB Premium Link
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; ReAr Power 71; Gigawatt LS-1 MK2
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2
Kondycjoner: GigaWatt PC-3 SE EVO + kabel LC-3
Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari
Przewody ethernet: Neyton CAT7+
Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Gregitek Aerius, Aerius Graf & RG1