Pomimo usilnych starań pracowników jednej z większych firm spedycyjnych pewnego piątkowego wieczora dotarły do mnie nad wyraz ciekawe kolumienki. Jak powszechnie wiadomo ważne jest pierwsze wrażenie, a to było dobre już od … wypakowywania. Nie dość, że kolumny zapakowane są naprawdę porządnie to dodatkowo każda z nich znajduje się białym materiałowym woreczku chroniącym obudowy przed przypadkowym zarysowaniem. Wszystkie akcesoria i kable również są podobnie zapakowane.
Kiedy słyszymy „All In One” oczami duszy widzimy jakieś hipermarketowe koszmarki o aparycji bękartów Lorda Vadera, wydobywające z siebie dźwięki rodem z najkoszmarniejszych snów złotouchego audiofila. Podobnie jest z głośnikami komputerowymi. Co prawda od czasu do czasu pojawiają się jakieś znośne nabiurkowe „maluchy” ze stajni Creativa, JBLa, czy nawet Bose, ale na ogół traktuje się je jako zło konieczne i jeśli tylko nie trzeszczą to uznajemy że jest dobrze. Widocznie taki „status quo” niezbyt przypadł do gustu pewnej grupie zapaleńców z dalekiej Australii. A co może powstać z mariażu wszystko mającego „grajła” i komputerowych „pierdziawek”? Katarynka szatana? Teoretycznie tak, lecz tym razem traf chciał, że za ten z góry skazany na porażkę projekt, wzięło się dwoje pasjonatów. O ile o Jacki z Concept Audio słyszałem pierwszy raz, o tyle Mike’a Creeka przedstawiać nikomu nie trzeba. Tym oto sposobem mając do dyspozycji przetworniki Eposa i elektronikę Creeka (Concept Audio było dystrybutorem obu marek na terenie Australii) oraz wiedzę o rynku Hi-Fi w małym palcu, wystarczyło popracować nad wyglądem nowego produktu. Podejrzewam, że wizualny efekt finalny zawdzięczać można głównie Jacki. Aktimate Maxi są po prostu ładne niezależnie od koloru wykończenia, a w fortepianowej czerwieni (w jakiej do mnie dotarły) są po prostu śliczne. W dodatku gabarytowo bliżej im do konstrukcji studyjnych typu APS IO (które również dostępne są w intrygującej czerwieni), niż do stereotypowego wyobrażenia o głośnikach komputerowych. Jakość wykonania również wskazuje na poważne / profesjonalne traktowanie klienta. Na tym podobieństwa z rynkiem pro-audio się kończą a zaczyna się istny lunapark funkcjonalności.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ciekłokrystaliczny wyświetlacz na froncie lewej kolumny. Wbrew pozorom nie jest to niczemu nie służący gadżet, a zwykła konieczność. O ile regulacji głośności można dokonać na niego nie patrząc, o tyle logowanie do sieci, wybór stacji radiowej (FM / Internet) i potwierdzanie dodatkowych ustawień jest bez niego niemożliwe. Tym bardziej, że pilot pozbawiony jest jakiegokolwiek wyświetlacza, a wpisując przykładowo hasło sieciowe trzeba mozolnie przewijać w tą i z powrotem rządek znaków. Generalnie pilot nie należy do najlepszych przykładów ergonomii i jeśli tylko zapragniemy zaprząc go do bardziej ambitnych zadań niż regulacja głośności i zmiana wejść, tona nim trzeba skupić swoją uwagę. Wróćmy jednak do wyświetlacza. Na standardowych ustawieniach, w trybie stand-by, jego jasność była zbyt duża, jednak obniżenie jej do poziomu 1 pozwoliło mi na wykreślenie z listy możliwości kolumn funkcji lampki nocnej. Oprócz wyświetlacza na froncie mamy jeszcze schowany za metalową siateczką tweeter na licencji Eposa, 16,5 cm polipropylenowy woofer otoczony zdejmowanym plastikowym pierścieniem, który może zostać zastąpiony całkiem zgrabną maskownicą, czujnik IR z wbudowanymi diodami sygnalizującymi stan pracy i wielofunkcyjne pokrętło. Prawa kolumna wygląda już zdecydowanie bardziej konwencjonalnie i oprócz przetworników jej front zdobi jedynie logo producenta.
Podobnie sprawa ma się ze ścianami tylnymi. O ile plecy prawej kolumny wyglądają nad wyraz pospolicie i oprócz otworu bass refleksu oraz pojedynczych terminali głośnikowych nie ma na czym oka zawiesić, o tyle lewej to niemalże centrum sterowania wszechświatem. Producent nie zapomniał chyba o niczym. Obok dwóch par wejść liniowych RCA umieścił gniazdo mini Jack, USB do podłączenia dowolnego odtwarzacza MP3, wyjście liniowe do subwoofera, lub kolejnego zestawu Aktimate, oraz pojedyncze terminale głośnikowe do podłączenia drugiej kolumny. Co ciekawe są to całkiem solidne, złocone nakrętki. Do kolumn dołączony jest dość mikrej średnicy przewód głośnikowy z zarobionymi końcówkami i bajecznie łatwymi w montażu, zakręcanymi wtykami bananowymi, więc przynajmniej na początku można ograniczyć się do zawartości kartonu. Prawdziwe plug and play. Co ciekawe, złoceń nie doczekały się ani wejścia, ani wyjście liniowe, lecz terminal anteny Wi-Fi. Można to zinterpretować jako wskazówkę, że nacisk został położony właśnie na ten sposób przesyłania muzyki. Jest jeszcze gniazdo antenowe FM, w które jest co wpiąć, bo około 150cm przewód również znalazł się w standardowym wyposażeniu. Jeśli uznamy, że przesył danych drogą bezprzewodową w obrębie sieci lokalnej, lub standardowymi falami UKF jest mało satysfakcjonujący zawsze można spiąć kolumny z posiadaną siecią poprzez standardowy port Ethernet. Odpowiednia opcja w menu pozwala użytkownikowi zdecydować jaką drogą Aktimaty mają komunikować się ze światem i w razie potrzeby włączać, bądź wyłączać dany kanał.
Pod gniazdami na niemalże całej szerokości tylnej ściany ulokowano solidnych rozmiarów radiator, który podczas pracy kolumn zauważalnie się nagrzewa.
Amplifikację oparto na bardzo chwalonej i popularnej (szczególnie wśród DIYowców) kości National Semiconductor LM4780 o mocy 2x60W. Wbrew pozorom nie mamy więc do czynienia z kolumnami aktywnymi z aktywną zwrotnicą, lecz parą kolumn pasywnych, z tą tylko różnicą, że wzmacniasz znalazł się wewnątrz jednej z nich, zamiast w osobnej obudowie. Z elementów przeznaczonych do praktycznie jednokrotnego użycia (typu kliknij i zapomnij) jest wyłącznik sieciowy ze znajdującym się w jego pobliżu selektorem 120/240V i gniazdem sieciowym ze zintegrowanym bezpiecznikiem. Na deser zostawiłem uniwersalne gniazdo do iPodów/iPhonów umieszczone pod plastikową klapką na górnej ściance lewej kolumny. W związku z różnorodnością dostępnych modeli producent dostarczył komplet dedykowanych podstawek, dzięki którym odtwarzacze będą stabilnie siedziały w „docku”.
Zanim zacznę rozpisywać się o walorach brzmieniowych tej cieszącej oczy domowników czerwonej parki, chciałbym przynajmniej w skrócie wspomnieć o możliwościach funkcjonalnych Aktimatów. Decydując się na zakup razem z monitorami klient otrzymuje:
- wzmacniacz
- tuner FM (z RDS) / radio internetowe
- sieciowy odtwarzacz plików MP3, WMA, FLAC
- stację dokującą dla wszelakiej maści iPodów i iPhonów
- zegar/budzik
Całkiem sporo jak na niebrzydkie i nieduże kolumny podstawkowe.
W ramach rozgrzewki przez kilka pierwszych dni korzystałem głównie z funkcji tunera FM, który musiał sobie radzić w mocno niesprzyjających warunkach (sygnał FM w pokoju, gdzie grały Aktimate jest bardzo słaby i niestabilny). Tam gdzie większość standardowych odbiorników po prostu szumiało i traciło zasięg australijskie maluchy ze stoickim spokojem dalej grały, a jedyną niedogodnością było przejście z transmisji stereo na mono. Dodam, że anteną był dołączony półtorametrowy drucik dość niefrasobliwie zaczepiony przeze mnie do półki z książkami. Różnice między poszczególnymi stacjami były zauważalne, a sam dźwięk wydobywający się z kolumn nie dawał powodów do narzekania. W bardziej komfortowych warunkach jego jakość powinna być wysoce satysfakcjonująca.
Jednak nie po to kupuje się naszpikowane elektroniką cudeńka, żeby korzystać jedynie z ułamka ich możliwości. Najwyższy czas na wejście do matrixa.
Granie ze współdzielonych zasobów sieciowych jest możliwe dopiero po kilku kliknięciach z poziomu komputera. Przynajmniej tak było u mnie, gdyż sieć w większości czasu funkcjonuje po kablu, a dyski z reguły nie są w niej widoczne. Dokładny proces udostępniania plików muzycznych jest dokładnie opisany w instrukcji zawierającej również linki do strony Microsoftu. Co mają zrobić posiadacze innych systemów nie mam pojęcia.
O wiele więcej frajdy sprawiło mi buszowanie po stacjach radiowych nadających w sieci. Pierwsze zalogowanie do mojej sieci lokalnej po Wi-Fi nie sprawiło Aktimatom żadnych problemów. Widoczne też były wszystkie okoliczne sieci, jednak nie próbowałem się do nich wbijać. Szkoda, że (przynajmniej na razie) obsługiwany jest jedynie standard 802.11b/g i brak jest szybszej „enki”. Jednak nawet na „starszym” Wi-Fi sygnał na poziomie 60-70% gwarantował stabilne połączenie. Już po chwili na wyświetlaczu pojawił się komunikat o … dostępnym nowym oprogramowaniu i możliwości upgrade’u softwaru zainstalowanego w kolumnach. Skoro dystrybutor sam o takiej możliwości wspomniał a kolumny miały zostać porządnie przetestowane nie omieszkałem zaryzykować i kliknąłem OK. Po pobraniu odpowiedniej paczki kolumny się zrestartowały i bez problemu „wstały” (co np. przy komputerach nie zawsze jest takie oczywiste).
Wyszukiwanie stacji radiowych jest intuicyjne, może odbywać się zgodnie z porządkiem alfabetycznym, pod względem okresu z jakiego pochodzi nadawana muzyka lub kraju, w którym dana rozgłośnia się znajduje. Od razu powiem, że radio z internetu zagrało zdecydowanie lepiej niż po FM. Pomijam fakt, że zawsze było w stereo, ale jeśli tylko wybierałem stację o transferze powyżej 128 kbps dźwięki dobiegające z kolumienek były na mocno akceptowalnym poziomie.
Dźwięk był nasycony, dynamiczny i z odpowiednim wykopem. Taki lekko podrasowany. Słychać było, że kolumny zostały zestrojone tak, żeby udawać o drobinę większe niż są w rzeczywistości. Warto więc odsunąć je od tylnej ściany, dać im trochę luzu wokół. Sensownym rozwiązaniem wydaje się tez zastąpienie standardowych filcowych guziczków przyklejanymi kolcami, lub podkładkami antywibracyjnymi np. Vibrapoda.
O oczko wyżej z jakością dźwięku Aktimaty wskoczyły w chwili, gdy źródłem stał się iPod. W porównaniu z sieciowymi mp3-kami pojawiła się przyjemna analogowość i wreszcie można było mówić o kreowaniu sceny dźwiękowej budowanej pomiędzy kolumnami i nieśmiało próbującej sięgać w głąb. Generalnie już przy iPodzie można było mówić o całkiem sensownym graniu na poziomie budżetowego Hi-Fi. Podpięcie dzielonego Stello tylko to wrażenie pogłębiło i taki zestaw mógłby spokojnie awansować z kategorii „sprzęt do sypialni / gabinetu” na „system główny”. Równie dobrze rolę źródła mógłby pełnić MiniMAC, co dodatkowo przy komunikacji po Wi-Fi ograniczyłoby ilość kabli do minimum. Jeśli już przy kablach jesteśmy to firmowe kable głośnikowe pozwoliłem sobie zastąpić przewodem FS-502 Furutecha. Wpłynęło to na dalsze ukulturalnienie przekazu a przy tym poprawiło mój komfort psychiczny.
Patrząc z perspektywy czasu zauważyłem, że Maxi karmione były przeze mnie jak i resztę domowników głównie muzyką rozrywkową. Oczywiście klasyka i jazz też się pojawiały, jednak na rocku i popie Aktimaty rozwijały skrzydła. Czuć było radość grania, drajw, adrenalinę. Niezależnie od tego czy była to Metallica, czy Timbaland trudno było powstrzymać się od rytmicznego podrygiwania. Nie był to spektakl wymagający od słuchacza skupienia. Chodziło raczej o muzykę jako całość, która wprowadza w dobry nastrój, sprawia przyjemność. Podświadomie wyłączałem chęć analizowania poszczególnych elementów, zakresów, detali a w zamian pozwalałem unosić się rytmowi.
Większość odsłuchów prowadziłem grając z Aktimatów w pokoju o powierzchni 21 metrów kwadratowych i musze przyznać, że w takiej kubaturze kolumny radziły sobie bardzo dobrze. Ustawienie ich na biurku, z całkiem sporym blatem roboczym też sprawdziłem, jednak ze względu na swoje gabaryty komfort użytkowania ich w takiej konfiguracji uznałem za lekko średni. O kreowaniu sceny nie było mowy a dźwięki zbyt kleiły się do kolumn. Bas był zbyt potężny i zaczynał dominować nad resztą pasma. Na monitory bliskiego pola Maxi się nie nadają i jeśli nabywcy zależy na kolumnach, które dadzą sobie radę mając 50-100cm do słuchacza polecam zainteresowanie się wersją Mini. Co prawda stracimy tuner, wyświetlacz i inne atrakcje, ale mając możliwość kilkudniowej zabawy tymi szkrabami w systemie nabiurkowym z żalem pakowałem je do pudła.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Cena: 3590 zł
Dystrybutor: T.AA.IMPORT AS
Dane techniczne
Konstrukcja: 2-Drożne kolumny podstawkowe
Moc wyjściowa: 60 W/4 Om
Przetwornik nisko-średniotonowy: 165 mm, polipropylenowy, ekranowany
Przetwornik wysokotonowy: 25 mm metalowy, neodymowy magnes, na licencji Epos Limited U.K.
Pasmo przenoszenia: 48 Hz - 28 kHz
Wbudowany wzmacniacz: klasy A/B o mocy 60 W RMS, Nat-Semi LM4780 Overture, MAS 6116 - cyfrowa regulacja głośności sterowana analogowo
Transormator: 160W, toroidalny
Wejścia: 2 pary stereo RCA; 3,5mm Jack; stacja dokująca dla iPoda, USB dla pamięci przenośnych / MP3 playerów
Wyjścia: 1 para RCA (niefiltrowane) dedykowane subwooferom. Lub do podłączenia kolejnej pary AktiMate.
Obsługiwane połączenia: Ethernet; Wi Fi 802.11b/g; FM
THD < 0.05%
Impedancja wejściowa: 22 kOm (niezbalansowana)
Impedancja głośnika pasywnego: 4 Om
Dostępne wykończenie: Czarny, czerwony i biały lakier fortepianowy, okleina orzechowa
Wymiary (W x S x G): 320 x 210 x 260 mm
Waga: 16 kg (para)
Gwarancja: 12 miesięcy
System wykorzystany w teście:
Źródło sygnału cyfrowego: Stello CDT100, Laberg, iPod
DAC: Stello DA 100 Signature
IC: Antipodes Audio Katipo; Neotech NEI-3001
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz