Za mistrzów miniaturyzacji zwykło uważać się przedstawicieli krajów azjatyckich. Co prawda od czasu do czasu w sieci i na wystawach pojawiały się informacje o próbach czynionych przez europejskich producentów w stylu Tannoy Autograph Mini, czy Chord Chordette, lub sięgając do rynku motoryzacyjnego przeuroczego i przekomicznego angielskiego Peel’a P50. Jednak o osiągnięciach krajowych producentów na tym polu nic mi nie było wiadomo. Do czasu kiedy wypakowałem Pulsary. Odniosłem bowiem dziwne wrażenie, że albo cofnąłem się w czasie - do końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, albo komuś udało się dotrzeć do nie wdrożonych do produkcji nieznanych wersji Mozartów Vienna Acoustic. Nawet okleina do złudzenia przypominała tą, którą pamiętam z salonu odsłuchowego dystrybutora i recenzji opublikowanej w Stereophile'u z 1997 r.
Jednak tym razem, zamiast ScanSpeaków zastosowanych w "protoplastach" użyto pierścieniowego tweetera Vifa XT i wooferów (a raczej wooferków) Ushera. Porównanie z austriackimi kolumnami nasunęło mi się zupełnie przypadkiem, ale skoro część moich znajomych podzielających moje zainteresowania i "siedzących" w temacie miała podobne skojarzenia, to coś pewnie jest na rzeczy.
Obudowy zostały wykonane z 20 mm MDFu, z wyjątkiem ścian przednich, które zasłużyły na płyty o grubości 25 mm. Tweetery mają wydzielone własne komory i filtrowane są kondensatorem Jantzen Z-Cap. Tłumienie przeprowadzono za pomocą rezystorów o niskiej indukcyjności marki Superes. Wszystkie filtry są filtrami pierwszego rzędu. Głośnik niskośredniotonowy filtrowany jest za pomocą cewki powietrznej, natomiast niskotonowy, z powodu dużej wartości elementu, cewką rdzeniową. Głośniki pracują we wspólnym układzie bas refleks. Poniżej wooferów umieszczona jest ażurowa wręga usztywniająca, oraz skośna przegroda ustalająca objętość układu.
Podobnie jak więksi bracia (Quasarusy) Pulsary zostały wyposażone w pokaźnych rozmiarów tunele bass refleks, jednak tym razem układ zestrojony został zupełnie inaczej i kolumienki pomimo swoich filigranowych gabarytów potrafią zdrowo przyłoić. Warto jednak poświęcić trochę czasu na eksperymenty z ich ustawieniem i zapewnić co najmniej 50 cm „oddechu” od tylnej ściany. Ponadto ze względu na niewielką wysokość w moim pokoju sprawdziło się lekkie odchylenie kolumn do tyłu. Po kilku rozmowach z konstruktorami wiem, że kolejne egzemplarze będą już wyposażone w odpowiednio dobrane kolce nadające skrzynkom właściwy kąt odchylenia.
Dzięki tym zabiegom scena budowana była znacznie szerzej niż rozstaw kolumn, rozpoczynała się na linii głośników i sięgała na sporą głębokość.
Pomimo tych zabiegów lwią część odsłuchów odbyłem „po japońsku” - spędzając długie godziny na podłodze. Przy moich gabarytach, siedząc na kanapie tweetery znajdowały się na tyle nisko, że różnica w kreowaniu przestrzeni była warta przesiadki na podłogę. W nowej – produkcyjnej wersji kolumny urosły o pięć centymetrów, co w zupełności powinno wystarczyć do tego, by potencjalny nabywca nie musiał narażać się na docinki rodziny związane z urzędowaniem na dywanie.
Całe szczęście, przy wyborze repertuaru miałem wolną rękę, ponieważ każdy gatunek brzmiał na tyle dobrze, że zamiast szukać wad i niedociągnięć wolałem skupić się na muzyce. Nie było grymaszenia, nie było chwil, w których byłoby słychać że kolumny czują się niekomfortowo. Z przejrzystą amplifikacją, jaką jest mój Hegel, bas był sprężysty, zróżnicowany, ale lekko zaokrąglony. W związku z powyższym dobierając wzmacniacz z ostrożnością podchodziłbym do konstrukcji zbytnio folgującym najniższym składowym. Nie skreślałbym jednak w tym miejscu nawet niedrogich konstrukcji lampowych i jeśli komuś zależy na widoku pięknie żarzących się szklanych baniek, to na początek spróbowałbym np. z Xindakiem MT-3. Spontaniczność prezentacji powinna skutecznie zapobiec ewentualnej nudzie, bez obaw o dominację basu nad resztą pasma.
Średnica była soczysta, gorąca i lekko dopalona, dzięki czemu wokale damskie zyskiwały na sex apeal’u a męskie na charyzmie. Niby jest to odstępstwo od bezwzględnej neutralności, ale warto uwzględnić fakt, iż nie są to zestawy dedykowane high-endowej elektronice i taki zabieg wydaje się jak najbardziej na miejscu. Nie powinien być zatem postrzegany jako wada, a co najwyżej "maniera". Ścieżka dźwiękowa z "The Fast and the furious: Tokyo Drift" zyskała parę dodatkowych oktanów i potrafiła postawić na nogi lepiej niż poranna „mała czarna”. Bas miło masował moje trzewia i nawet sąsiedzi nie mogli mieć wątpliwości, że tym razem na testach mam podłogówki, w dodatku grające dźwiękiem większym niż wskazywały by ich gabaryty.
W tym miejscu chciałbym zrobić mało audiofilską dygresję. Co jakiś czas pojawiają się podczas rozmów ze znajomymi i na forum pytania o to jak skompletować zestaw potrafiący pogodzić stereo z oglądaniem filmów. Otóż Pulsary są właśnie jednym z pomysłów na taki mariaż. Świetnie sprawdzając się w systemie hi-fi oferują iście kinową dynamikę i rozmach godny hollywoodzkich superprodukcji. Wszelkiego rodzaju eksplozje, wystrzały, czy dźwięki towarzyszące bijatykom wypadają na nich niezwykle sugestywnie.
Wracając do meritum. Na albumie Adele "21" lekko chropawy głos wokalistki całe szczęście nie został złagodzony, dzięki czemu nie uległ przesłodzeniu i prawie 23 letnia pannica nie musiała udawać kolejnej plastikowej gwiazdki jednego sezonu. Utwór "One and only" bez trudu potrafił rozbujać moje zmęczone kończyny w piątkowe popołudnie, nawet po morderczym tygodniu. "Lovesong" wprowadzał za to w zadumę. I tak było za każdym razem. Łatwość w przekazywaniu emocji drzemiących w poszczególnych utworach była wręcz zaskakująca. Wystarczyło ustawić odpowiednio zróżnicowaną „play listę”, albo jeszcze lepiej włączyć funkcję „random” w odtwarzaczu sieciowym, aby co kilka minut zmieniać rytm, klimat nagrań i nastrój. Ot taki muzyczny misz-masz, od Monteverdiego po Timbalanda i od Barbry Streisand po Avenged Sevenfold. Proszę mi wierzyć, że od czasu do czasu takie repertuarowe szaleństwo potrafi przypomnieć o dawno zakurzonych i nie słuchanych nagraniach. Jednak to co Pulsary kochają najbardziej to drive. Przykładowo - na ostatnim krążku Carlosa Santany („Guitar Heaven”) dynamika urywała cztery litery. Rozpoczynający „Whole Lotta Love” z Chrisem Cornellem na wokalu powalał na kolana i przywracał wiarę w nieśmiertelność Rock’N’Rolla. Ciemne brzmienie gitary leadera i kipiąca energią sekcja rytmiczna postawiłyby umarłego na nogi. Za to za niebiańskim głosem Indii Arie na „While My Guitar Gently Weeps” można by iść na koniec świata. Bądź co bądź niewielkie podłogówki doskonale odnajdywały się w takich klimatach i powodowały, że podświadomie karmiłem je tym co zarówno im jak i mi sprawiało największa frajdę. Zamiast dzielić włos na czworo i z wypiekami na twarzy śledzić ruch powietrza wokół strun sitara Ravi Shankara wolałem dać trochę połomotać chłopakom z Sentenced, czy Disturbed. Wypchnięte przed scenę, kreowaną na linii głośników, wokale frontmanów miały właściwą namacalność, gitarowe riffy tworzyły istną ścianę dźwięku opartą na solidnych basowych fundamentach.
Porównując Pulsary do prawie dwukrotnie droższych Xavianów XN 250 evoluzione, które testowałem równolegle z nimi, można było zauważyć mniejszą finezję i szlachetność dźwięku, przy większej uniwersalności. W końcu obie konstrukcje dedykowane są zupełnie innemu klientowi. Powyższa uwaga dotyczy nie tylko zasobności portfela potencjalnego Klienta, ale i jego preferencji muzycznych. Audio Solution Pulsar to bardzo spontanicznie reagujące na materiał z nawet śladową ilością rytmu kolumny. Nie grymaszą przy słabiej zrealizowanych nagraniach, lubią prąd, a przy tym wyglądają na zdecydowanie droższe niż wycenił je producent. Warto posłuchać.
Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski
Dystrybutor: Audio Solution
Cena: 4000 zł
Dane techniczne:
Moc: 70 W
Efektywność: 86 dB (W/m)
Obudowa Bass-Reflex - wentylowana do tyłu
Impedancja: 4 ohm
Wymiary: 85cm x 30cm x 17cm (obecnie oferowana wersja; recenzowana para : 80cm x 30cm x 17cm)
Waga: około 15kg/szt
System wykorzystany w teście:
Źródło sygnału cyfrowego: transport Stello CDT100; LG DP1W; Yamaha NP-S200; Samsung N150 (Netbook);
DAC: Stello DA 100 Signature 96/24; Rega DAC
Wzmacniacz: Hegel H-100
Kolumny: Neat Acoustics Motive One; Xavian XN 250 EVO
IC: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS; Sonics Modigliani NF
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper
Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Supra Lo-Rad 3x2,5mm; Audionova Starpower Mk II
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2