W czasach, gdy przekątne ekranów telewizyjnych rosną jak szalone a grubość, choć akurat w tym wypadku zdecydowanie bardziej uzasadnionym wydaje się określenie „cienkość”, nowoczesnych „okien na świat” powoli zbliża się do przysłowiowego opłatka, tak producenci, jak i konsumenci coraz częściej zadają sobie pytanie „a co z dźwiękiem?”. O ile bowiem obrazem w rozdzielczościach już nie Full HD a 4, lub wręcz 8K zachwycać można się bez końca, to jednak, choć nie wszystkim do szczęścia potrzebny jest jedenastokanałowy zestaw kina domowego, to nawet przy oglądaniu serwisów informacyjnych, bądź relacji sportowych jakaś fonia by się przydała. Warto mieć również na uwadze, że pomimo niezaprzeczalnego rozwoju technologii pewnych praw fizyki oszukać się nie da i przy tak śladowej, bądź wręcz zbliżonej do zera, objętości obudów brzmienia lepszego niż z ebonitowej słuchawki i czasów telefonii analogowej spodziewać się nie można. Dlatego też nie dziwi fakt, iż coraz większa część ludzkiej populacji wbudowane w wielkie ekrany głośniczki traktuje jako ostateczność i zakup najnowszego TV łączy z wyborem spełniającego konkretne wymagania zestawu nagłośnieniowego.
O ile jednak na łamach audiostereo.pl może nie tyle wielokanałowym audio, co po prostu kinem domowym jako takim się nie zajmujemy, do testów wzięliśmy … soundbar wzbogacony o bezprzewodowy subwoofer. Krótko mówiąc, wychodząc naprzeciw rosnącemu popytowi, do redakcji dotarł otwierający portfolio zestawów dzielonych Polk Audio model Signa S1.
Jak przystało na podstawowy a więc przecierający szlaki dla swojego starszego i bardziej zaawansowanego rodzeństwa Polk Signa S1 na sklepowe półki trafia w pojedynczym, całkiem poręcznym kartonie. Całe szczęście zarówno soundbar, jak i moduł niskotonowy posiadają własne, ściśle otulające je styropianowe wytłoczki, więc nawet podczas dość niefrasobliwego traktowania przez firmy spedycyjne nic złego nie powinno się im stać. W dodatku wszelkie, znajdujące się na wyposażeniu przewody, oraz pilot (o nim za chwilę) są porządnie zamocowane w dedykowanych slotach, co uniemożliwia ich przemieszczanie się po opakowaniu w czasie transportu. A jeśli chodzi o wymienionego przed chwilą pilota, to jest mały, lekki, poręczny i na tyle intuicyjny, że dosłownie po kilkuminutowym kontakcie można go obsługiwać niemalże z zamkniętymi oczami. Z jego pomocą uruchomimy/uśpimy system, wybierzemy źródło dźwięku, ustawimy głośność i ilość najniższych składowych, aktywujemy jeden z trzech trybów DSP i również w trzech krokach dostosujemy do własnych oczekiwań „czytelność” ścieżek dialogowych.
Sam soudbar to mierzący niecałe 90 cm zgrabny plastikowy profil, którego front szczelnie przykrywa tekstylna maskownica skrywająca parę owalnych (32 x 112mm) przetworników nisko-średniotonowych i dwie calowe kopułki wysokotonowe. Przyciski funkcyjno – nawigacyjne umieszczono na płaszczyźnie górnej, choć z autopsji zauważyłem, iż oprócz użycia podczas procedury startowej ich obecność była mi zupełnie obojętna. W końcu od czego jest pilot. Na ścianie tylnej, oprócz uchwytów montażowych do powieszenia modułu na ścianie, znajdziemy sprytnie ukryte w ułatwiających podłączenie wycięciach gniazdo zasilające i wejścia audio. Zanim jednak zaczniemy ich, nad wyraz błyskawiczne, omawianie nieśmiało chciałbym przypomnieć iż mamy do czynienia z zestawem za nieco ponad tysiąc PLN a tym samym otwierającym katalog amerykańskiego producenta. Dlatego też nietaktem byłoby kręcenie nosem na widok zaledwie jednego wejścia optycznego TOSLINK i również pojedynczego analogowego wejścia Aux (3,5mm mini jack). Na otarcie łez zostaje jeszcze komunikacja po Bluetooth. A skoro już jesteśmy przy bezprzewodowości, to najwyższy czas, żeby wspomnieć o basowym wspomaganiu w postaci właśnie bezprzewodowego, wyposażonego w 165mm przetwornik niskotonowy, subwoofera. Jego parowanie z jednostką główną nie powinno nawet zupełnie niezorientowanemu w temacie laikowi zając więcej niż minutę (zrobił to już producent), więc procedury startowej nie będę opisywał, odsyłając wszystkich zainteresowanych do obejmującej aż … cztery punkty instrukcji obsługi. Pół żartem pół serio mogę powiedzieć, że najtrudniejszym zadaniem przed jakim stanie szczęśliwy nabywca S1-ki będzie znalezienie dwóch wolnych gniazdek do zapewnienia zasilania swoim nowy zabawkom. O przewody martwić się nie musimy, gdyż zarówno zasilający, jak i optyczny (1.8m) są dostarczane w komplecie i tak naprawdę przy odrobinie szczęścia cała procedura od otwarcia pudła z Signą S1 do jej zadomowienia się w docelowym pomieszczeniu spokojnie może się zamknąć w kwadransie i to ze zniesieniem zbędnych już kartonów do piwnicy.
No dobrze. Podłączyliśmy wszystko jak trzeba, za źródło sygnału mamy wspominany we wstępie cienki jak opłatek telewizor, bądź np. jakiś multi-formatowy odtwarzacz i … pierwszą rzeczą jaka powinniśmy zrobić to całkowite ściszenie wbudowanych w ów TV głośników. Aktywowanie funkcji Mute też zadziała, lecz niejako w gratisie możemy zobaczyć na ekranie dość irytujący piktogram, ale co kto lubi. Od teraz warto się przyzwyczaić, że głośnością będziemy sterowali pilotem od Polka i 3,2,1, start. Porównanie brzmienia Signy S1 z tym, co oferują współczesne odbiorniki TV wypada na korzyść tego pierwszego po prostu miażdżąco i to pod każdym względem. Słychać więcej, lepiej, wyraźniej, z właściwą (o ile nie przesadzimy z najniższymi tonami) równowagą tonalną i w dodatku sami możemy regulować „czytelność” ścieżek dialogowych. Po prostu inny, lepszy świat.
Czemu na wstępie wspominam od razu o dialogach? Cóż, otaczająca nas rzeczywistość niestety nie jest doskonała a do mediów, świata telewizji i plany filmowe nie trafiają sami osobnicy o dykcji Jeremiego Przybory a też i nie wszyscy władający językiem Szekspira są w stanie zbliżyć się do mistrzostwa Toma Ellisa wcielającego się w postać Lucifera Morningstara. Dlatego też warto w domowych warunkach na własne uszy się przekonać ile z pomocą funkcji Voice Adjust da się z części mamrotania i seplenienia artykułowanego przez aktorów w oglądanych materiałach odzyskać. Zaręczam, że efekty mogą być naprawdę ciekawe.
Drugą sprawą jest zaimplementowana technologia Dolby Digital, dzięki której uzyskamy całkiem przyjemną namiastkę dookólnego dźwięku wielokanałowego. O latających za naszymi głowami śmigłowcach oczywiście nie będzie mowy, ale spokojnie możemy odzwyczaić się od tego, że dźwięk rozgrywających się na ekranie scen nie wykracza poza jego przekątną. Pojawi się bowiem coś na kształt swobody, oddechu, przestrzeni z zasygnalizowaną gradacją planów.
Nie należy również zapominać o najniższych składowych, czyli basie, który wreszcie jest z krwi i kości, realny i namacalny a nie li tylko sygnalizowany – kończący swoją pracę na częstotliwościach zapisanych w partyturze dajmy na to na tamburyn. Basowa jednostka Polka generuje bowiem całkiem obfite i nisko schodzące pomruki, które z pewnością spodobają się wszystkim miłośnikom kina akcji i filmów katastroficznych muszących do tej pory „dopowiadać” sobie gniew wzburzonego oceanu, bądź dziki ryk silnika rozpędzonego bolidu.
Na koniec zostawiłem kwestię odtwarzania muzyki przez tytułowy zestaw. Cóż, jeśli ktoś do tej pory raczył się dźwiękami serwowanymi z telewizora, systemów micro, bądź niewielkich głośniczków komputerowych, to po przesiadce na Polka powinien być wniebowzięty. Natomiast cała reszta populacji posiadająca chociażby średniej klasy system Hi-Fi spokojnie może przy nim pozostać. Bynajmniej nie piszę tego z wrodzonej złośliwości, ale nie ma co zaklinać rzeczywistości. Para wysokotonowców wspomaganych dwoma mid-wooferkami umieszczonych w mierzącym niecały metr profilu nie ma szans dorównać normalnemu, pełnowymiarowemu systemowi audio i tak po prawdzie mam nadzieję, że nikt racjonalnie myślący na to nie liczył. Za to w roli generatora niezobowiązującego muzycznego tła do niedzielnego obiadu, bądź spotkania ze znajomymi S1-ka sprawdzi się wybornie.
Polk Signa S1 nie jest może ósmym cudem świata, czy też biletem wstępu do najlepszych sal kinowych, lecz elementem podstawowego wyposażenia każdego świadomego konsumenta, który dopiero buduje swoją audiowizualną przestrzeń, bądź po prostu ma serdecznie dość koszmarnego dźwięku serwowanego przez posiadany telewizor.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Horn Distribution
Cena: 1099 PLN
Dane techniczne:
Głośnik subwoofera bezprzewodowego: 5.25” (165mm)
Głośniki soundbaru: 2 szt. 1.25” x 4.4” (32 x 112mm) owalne głośniki pełnozakresowe, 2 szt. 1” (25mm) tweetery
Wejścia: optyczne Toslink, AUX (mini jack), Bluetooth
Pasmo przenoszenia: 45 Hz-20 kHz
Dostępne tryby DSP: 3
Dekodery: Dolby Digital
W skład zestawu wchodzi: Pilot zdalnego sterowania (baterie w komplecie), 4’ (1.8m) kabel optyczny, dwa kable zasilające
Wymiary:
Soundbar (S x W x G): 898 mm x 56 mm x 83 mm
Subwoofer (S x W x G): 171 mm x 311 mm x 343 mm
Waga: 1,77 kg Soundbar, 5,15 kg Subwoofer