Skocz do zawartości
Kolumny

Tannoy Mercury 7.2

Uzgadniając z dystrybutorem zarówno termin, jak sam i przedmiot dzisiejszej recenzji nawet przez myśl mi nie przeszło, że będę miał okazję powrotu do podstaw, do umownego punktu zero od którego 99,9% części poszukującej własnego Świętego Grala audio zaczynała. Tak, tak Drodzy Państwo. Młodsi Czytelnicy nie tyle tego nie pamiętają, co po prostu pamiętać fizycznie nie mogą, ale pi razy drzwi jakieś dwadzieścia lat temu złotousi wkraczając w magiczny świat Hi-Fi decydowali się na jeden z dwóch dostępnych wtenczas i wielce popularnych modeli kolumn podstawkowych. Były to Acoustic Energy Aegis One i Tannoy M1. Oczywiście jednostki bardziej zamożne i zarazem wymagające sięgały np. po fenomenalne Acoustic Energy AE1, Totemy Model 1 a w późniejszym okresie rodzime „giant killery” – ESA Furioso. Skupmy się jednak na poziomie podstawowym a tym samym, nawet w tamtych czasach całkiem dostępnym i nie przedłużając niepotrzebnie wstępu tym razem zapraszam na recenzję. Oczywiście recenzję monitorów … Tannoy Mercury 7.2 będących w prostej linii spadkobiercami wspominanych wcześniej pierwszych M1-ek, choć tak po prawdzie pewnie M2-ek, ale jak to zwykle bywa w życiu wszystko to, co dawniej było lepsze i piękniejsze, więc i nad takim delikatnym naginaniem faktów możemy chyba przejść do porządku dziennego.

ccs-2651-0-80014300-1457300562_thumb.jpg ccs-2651-0-70346200-1457300563_thumb.jpg ccs-2651-0-55390100-1457300564_thumb.jpg

ccs-2651-0-39908800-1457300565_thumb.jpg ccs-2651-0-18988400-1457300566_thumb.jpg ccs-2651-0-03582800-1457300567_thumb.jpg

ccs-2651-0-84529000-1457300567_thumb.jpg ccs-2651-0-60306100-1457300568_thumb.jpg ccs-2651-0-45208800-1457300569_thumb.jpg

O ile pierwsze monitorki Tannoy’a z serii Mercury były małe i tanie, więc nikomu nie przeszkadzał ich dość skromny design. W końcu grały i to tak, że większość nabywców przynajmniej przez miesiąc, albo dwa nie mogła wyjść nad nimi z zachwytu i czuła się jakby złapała Pana Boga za nogi. Czasy się jednak zmieniają i tego typu oszczędności praktycznie na dzień dobry wykluczają produkt z szans pojawienia się na audiofilskich salonach. Oczywiście patrząc na rynek nie brak na nim urządzeń brzydkich a czasem wręcz szkaradnych, ale okupują one low-endowe depresje a raz na jakiś czas przemykają ukradkiem przez High-End idąc w zaparte, że da konstruktora liczył się tylko dźwięk a jeśli chodzi o obudowę, to wykorzystał coś, co akurat było pod ręką – np. pozostałości po korowarce typu cambio. Za to z tytułowymi Mercury 7.2 jest zgoła inaczej, gdyż zarówno na pierwszy, jak i każdy kolejny, i to z dowolnej odległości, rzut oka ich wartość postrzegana przekracza sugerowaną przez producenta cenę co najmniej dwukrotnie. Pisze to z całą odpowiedzialnością opierając się co prawda na doznaniach organoleptycznych z chyba najładniejszą wersją wykończenia (orzechowa okleina winylowa), ale te maluchy prezentują się po prostu rewelacyjnie. Co prawda delikatnym dysonansem, przynajmniej w moich oczach jest mocno dewastujący ścianę przednią montaż maskownic na kołki, ale powyższą przypadłością mogą się „pochwalić” konstrukcje dwu, czy nawet trzykrotnie droższe, więc nie ma co rozpaczać. Choć zastąpienie mało eleganckich kołków małymi magnesikami z pewnością zrobiłoby elegancji eMek n pewno dobrze, czego pewnie nie można byłoby powiedzieć o księgowych, którzy niestety w większości przypadków mają w procesie produkcyjno-decyzyjnym ostatnie słowo.

Jak mam nadzieję widać na załączonych zdjęciach Tannoy Mercury 7.2 to zgrabne i idealnie wpisujące się w kanon mini monitorów półkowo – podstawkowych dwudrożne konstrukcje bass refleks wentylowane do tyłu. Prostą i pozbawioną jakichkolwiek podfrezowań, czy też zaokrągleń ściankę przednią zdobią jedynie 28 mm, wykonana z powlekanego warstwą nitro-uretanową poliestru, kopułka wysokotonowa i 152 mm przetwornik średnio – niskotonowy z powlekanej pulpy papierowej. Uwagę zwraca elegancki, wyściełany miękką gumą, tworzący symboliczna – płytką tubkę kołnierz tweetera z elegancko wygrawerowanym logotypem marki. Oczywiście oba drivery zostały sadzone w precyzyjnie wyfrezowanych otworach, więc warto w tym momencie pochwalić producent za dbałość o detale.

Na tylnej ściance nie dzieje się zbyt dużo, bo i nie ma takiej potrzeby. Umieszczony mniej więcej na poziomie wysokotonowca wylot bass refleksu i pojedyncze, acz solidne i zamocowane na standardowym plastikowym profilu terminale głośnikowe to tak naprawdę wszystko, co do szczęścia potrzeba.

Od strony elektrycznej również jest bez niespodzianek – wysokie tony przechodzą przez zwrotnicę trzeciego rzędu a średnica i bas drugiego.

 

Ponieważ w czasie testów nie dysponowałem żadną amplifikacją z pułapu cenowego reprezentowanego przez szkockie podstawkowce uznałem, że spróbuję choć przez chwilę postawić się w miejscu legendarnego Kena Ishiwaty i tak jak On dawniej postaram się wycisnąć z Tannoyek wszystko co najlepsze za pomocą nieproporcjonalnie droższej elektroniki. Jak pomyślałem, tak też i zrobiłem, co zaowocowało wielce sympatycznymi próbami zarówno z Accuphasem E-470, Pathosem ClassicRemix i Luminem M1. Szaleństwo? Może, na papierze, bo w rzeczywistości trudno było sobie wyobrazić lepsze konfiguracje. W telegraficznym skrócie, dla osób nie mających ani czasu, ani chęci na przebijanie się przez dalszy ciąg niniejszego akapitu siódma odsłona Mercury śpiewała donośniej i bardziej przekonująco aniżeli niejeden świadek koronny „sypiący” współmalwersantów byleby tylko wywinąć się z wieloletnich wakacji na koszt podatników.

Nie chcąc jednak narażać tytułowych kolumienek na dodatkowy i całkowicie zbędny stres odsłuchy rozpocząłem od mocno rozleniwiających i cudownie bujających południowych rytmów zarejestrowanych na „Antonio Carlos Jobim: Finest Hour”. Wbrew pozorom ten niespieszny i zagrany na niesamowitym luzie materiał potrafi nieraz zajść za skórę, gdyż sporo na nim szorstkości i „analogowego” mogącego zmatowić cały przekaz. Całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. O dziwo poliestrowy tweeter całkiem dziarsko radził sobie z postawionym przed nim wyzwaniem utrzymując zdrową równowagę pomiędzy rozdzielczością a muzykalnością. Dzięki temu naszym uszom nie umykalo zbyt wiele informacji dotyczących aury pogłosowej i tzw. Obecnego na scenie powietrza a zarazem nie byliśmy narażeni na zbyt ofensywne podkreślanie sybilantów, czy gulgoczącą soczystość dęciaków.

Schodząc oczko niżej nie sposób nie pochwalić Tannoyów za sugestywną i świetnie nasyconą średnicę z przyjemnie wypchniętymi i dociążonymi pierwszoplanowymi źródłami pozornymi. Pomimo, że jest to zabieg będący oczywistym odstępstwem od laboratoryjnej neutralności i transparentności, to osobiście uznaje go jako ewidentną zaletę recenzowanych konstrukcji a nie wadę. Powodem takiego podejścia do tematu jest bowiem elektronika z jaka przyjdzie 7.2 współpracować. Elektronika tania, niezbyt wyszukana i w większości przypadków cirpiąca na szereg własnych przypadłości wynikających z ograniczeń budżetowych odciskających pięto na brzmieniu końcowym. Zamiast zatem piętnować ewentualną suchość średnicy, czy szklistość wysokich tonów Mercury powinny wspomniane anomalie z dużą dozą prawdopodobieństwa tonizować.

Najniższe składowe, choć lekko zaokrąglone charakteryzują się sporą spontanicznością i werwa. Nawet mocno przebasowiony „Anastasis” Dead Can Dance nie nużył monotonią, lecz nader sympatycznie pulsował a biorąc pod uwagę, że Tannoykom przyszło grać w ponad dwudziestometrowym pokoju uzyskany efekt uznać mogłem za wysoce satysfakcjonujący. Samą ilość najniższych składowych z powodzeniem można regulować samym ustawieniem kolumienek względem tylnej ściany, choć jeśli mógłbym coś zasugerować, to odradzałbym przysuwanie ich na odległość mniejsza aniżeli 50 cm, gdyż tracimy wtedy sporo z ich wrodzonej przestrzenności a i równowaga tonalna ulega zauważalnemu zaburzeniu, przez co dźwięk staje się mało komunikatywny.

O właściwym niewielkim monitorom znikaniu i świetnej stereofonii wspominam już na końcu i niejako z obowiązku, gdyż jeśli byłyby z nimi jakiekolwiek, choćby najmniejsze problemy, to wyszłyby „w praniu” już na samym początku. A tak od pierwszych dźwięków zostawaliśmy sam na sam z muzyką a kolumny pojawiały się w memencie, gdy zatrzymywał się zegar odtwarzacza.

 

Tannoy Mercury 7.2 to urocze monitory będące świetnym przykładem, że nie trzeba wydawać majątku by obcować z dźwiękiem klasy Hi-Fi. W dodatku bez najmniejszej tremy i kompleksów zgrywają się z wielokrotnie droższą od siebie elektroniką oferując spójny i dojrzały przekaz mogący stanowić przyjemną chwilę wytchnienia w gonitwie za kolejnym niedoścignionym audiofilskim wzorcem. I jeszcze jedno – niezależnie od ludzkiej natury idealizującej wszystko, co było dawniej z pełną odpowiedzialnością śmiem twierdzić, że współczesne Mercury siódmej generacji są o niebo lepsze od tych, które pojawiły się na rynku … w każdym bądź razie dawno temu. Skąd to wiem? Cóż, dziwnym trafem bodajże już pełnoletnia para M1-ek cały czas gra nieopodal, więc skoro była okazja, to grzechem byłoby z niej nie skorzystać.

 

Marcin Olszewski

Dystrybucja: E.I.C

Cena: 1 698 PLN

 

Dane techniczne:

- Rekomendowana moc wzmacniacza: 20-100 W (RMS)

- Moc ciągła: 50 W RMS

- Moc szczytowa: 200 W

- Skuteczność: 89 dB (2.83V@1m)

- Impedancja nominalna: 8 Ω

- Pasmo przenoszenia: 42Hz-32kHz (-6dB)

- Głośnik wysokotonowy 28 mm, poliester powlekany warstwą nitro-uretanową

- Głośnik niskotonowy 152mm, pulpa papierowa powlekana włóknami

- Podział zwrotnicy 3.4 kHz

- Rodzaj zwrotnicy: drugiego stopnia dla basu, trzeciego stopnia dla sopranów

- Gniazdo Pojedyncze

- Rodzaj obudowy: Bass reflex – tylna ścianka

- Pojemność: 9.4 l

- Wymiary (W x S x G) 292x193x266 mm

 

System wykorzystany podczas testu:

- CD/DAC: Ayon CD-1sx

- Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

- Odtwarzacz plików: Bluesound NODE2

- Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Pathos ClassicRemix; Lumin M1; Accuphase E-470

- Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders; Dynaudio Excite X44

- IC RCA: Antipodes Audio Katipo

- IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica

- IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

- Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver

- Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra

- Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; 聖Hijiri Nagomi

- Listwa: GigaWatt PF-2 + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®

- Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®

- Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform

- Przewody ethernet: Neyton CAT7+

- Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Data dodania

Męskie Granie 2024

START SPRZEDAŻY OSTATNIEJ PULI: 24.04.2024, g. 12:00 Już 23.04 o g. 12:00 pojawi się line-up 15-tej edycji trasy festiwalowej Żywiec Męskie Granie! FAQ - najczęściej zadawane pytania dotyczące zakupu biletów znajdziesz TUTAJ. Ważne: płatność za bilety będzie możliwa wyłącznie za pomocą BLIK oraz Vouchera eBilet. Do zatańczenia pod sceną! Bilety na trasę Męskie Granie 2024 Limit biletów: 4 bilety na użytkownika na dany koncert. Wszystkie bilety są personalizowane - o

AudioNews
AudioNews
Newsy

Orange Warsaw Festival 2024

O wydarzeniu OGŁOSZENIE ARTYSTÓW: legendarne The Prodigy zamknie Orange Main Stage 7 czerwca! Co-headlinerem piątku na OWF 2024 będzie Yeat. Orange Warsaw Festival to od kilkunastu lat najważniejsze wydarzenie muzyczne i kulturalne Warszawy oraz idealne rozpoczęcie festiwalowego lata. Każda edycja jest świętem muzyki, skupiającym dziesiątki tysięcy fanów i eklektyczny line-up. Orange Warsaw Festival 2024 line-up W dniach 7-8 czerwca na Torze Wyścigów Konnych Służewiec wystąpi

AudioNews
AudioNews
Newsy 1

Top Hi-Fi & Video Design Grochowska

Aż chciałoby się napisać „Wreszcie!”. Po nie wiadomo ilu latach wreszcie ktoś „na górze” zauważył, że Warszawa, oprócz lewej połówki posiada również połówkę prawą, potocznie zwaną „praską”, której też się coś od życia należy. Np. salon audio i to taki porządny – z prawdziwego zdarzenia i najlepiej z tradycjami. I wyobraźcie sobie, że właśnie, znaczy się dokładnie 22 marca 2024 r,. na ul. Grochowską 87 (lok. U3) przeniosła się działająca od ponad 30-lat przy ul. Nowogrodzkiej 44 placówka Top Hi-F

Fr@ntz
Fr@ntz
Nowości | Testy | Inne

Kobieta wulkan! 30 lat Agnieszki Chylińskiej - Kiedyś do Ciebie wrócę

Ogień !!! Wow, co za energia. Krótka, ale wymowna recenzja aktualnej trasy koncertowej Agnieszki Chylińskiej. Agnieszka Chylińska ciągle w trasie z koncertem „30 lat Agnieszki Chylińskiej – Kiedyś do Ciebie wrócę” z okazji 30 lat swojej aktywności na scenie. O wyjątkowości Agnieszki Chylińskiej może świadczyć jej niegasnąca od wielu lat popularność. Nietuzinkowa osobowość sceniczna z ostrym wygarem. Jej ekspresja jest niczym wybuch czynnego wulkanu, a muzyka wylewa się z niej niczym lawa i pły

AudioNews
AudioNews
Muzyka

Przejmujący przekaz utworu „Zombie” The Cranberries. Ciągle aktualny?

W tym roku mija już 30 lat od wydania drugiego albumu irlandzkiego zespołu rokowego The Cranberries – No Need to Argue. Doskonały album, który sprzedał się w nakładzie 17 milinów egzemplarzy na całym świecie. W latach 90-tych wysoko uplasował się na brytyjskiej liście sprzedaży UK Albums Chart. W Polsce No Need to Argue uzyskał status platynowej płyty, a najpopularniejszy na krążku singel „Zombie” osiągnął ponad 1,5 miliarda wyświetleń na YouTube. Jak się okazuje, poruszający do głębi "Zo

AudioNews
AudioNews
Muzyka 2


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.