W świątecznym czasie wigilijno-noworocznym, przyszło mi testować urządzenie STEALTH firmy Ayon Jest to przetwornik cyfrowo-analogowy z wbudowanym przedwzmacniaczem, zawierający szklane banki na pokładzie. Testowałem urządzenie zarówno jako przetwornik jak i sam przedwzmacniacz a także jako komplet. Wielokrotnie były opisywane produkty Ayona, są to zawsze obudowy wysokiej klasy ze szczotkowanego aluminium i wysokiej jakości gniazda. Za opis wyglądu, niech wystarczą więc zdjęcia i specyfikacja techniczna, oraz informacje zawarte na stronie producenta. Testowane urządzenie, przybyło do recenzji wraz z dedykowanym transportem plikowym NW-T. Jako, że serwer był już na łamach magazynu testowany, nie opisywałem jego sygnatury. Recenzję NW-T można przeczytać TUTAJ.
Brzmienie
Ayon od pierwszych chwil po wpięciu go do systemu, zdradza swój lampowy rodowód. Żadne sztuczki tu nie pomogą, charakter lampy zawsze przebije się ze swoją barwą i gładkością. Urządzenie można stawiać na granicie czy modnych ostatnio podstawkach antywibracyjnych, można też zastosować odpowiednie sieciówki, cyfrówki i inne kable połączeniowe, utwardzające brzmienie. Takie zabiegi, tylko w niewielkim stopniu zmieniają sygnaturę dźwięku. Pytanie brzmi, czy jest sens z tym walczyć? Hmm, przyzwyczajony do dokładności jaką posiadają takie urządzenia jak Mytek, Wadia czy Theta, próbowałem niepotrzebnie walczyć o większą precyzję. Całkowicie mijało się to z celem, wystarczyło bowiem zaakceptować tą odmienność i docenić to, co Stealth sobą reprezentuje. Tak więc, zmieniając filozofię i strategię działania, zacząłem czerpać przyjemność ze słuchania serwowanej muzyki. Niby to takie proste, a jednak trudno się było początkowo przyzwyczaić. Szczególnie dac przedstawiał sobą tak zdecydowany charakter. Instrumenty otrzymały duże wymiary, były bardziej obecne, wibrujące i gęste. Tak jak wspominałem, inne urządzenia były zawsze precyzyjniejsze, dokładniej rysowały scenę, miejsce i wymiary źródeł dźwięku. Zastanawiało, że to jednak Ayon wydawał się pod wieloma względami prawdziwszy. Wiele z tych spostrzeżeń wynikało z perspektywy, którą uważamy za wzorcową. Uwielbiam, jak scena jest bardzo głęboka i szeroka, wręcz spektakularna. Lubię uczucie, gdy wiele wydarzeń wychodzi poza ściany pomieszczenia i dobiega do mnie z oddali. Wtedy jednak, instrumentu mają mniejsze wymiary, czasami są wręcz anorektyczne. Stealth stawia na wypełnienie, w związku z tym operuje on dużą masą. Tak więc, wokale są efektowne, pełne i mocno zaznaczone. Są odrobinę niżej zestrojone, trochę bardziej nosowe. Tak podane głosy ludzkie, wypadają niezwykle ciekawie. Szczególnie można to zauważyć u ciemnoskórych wykonawców. Gitary oraz inne instrumenty strunowe, mają delikatnie złagodzone kontury natarcia ataku. Dźwięki łączą się w nasycone dźwiękiem akordy. Ponownie zadaję sobie pytanie, jaka jest prawda? Zapewne leży gdzieś po środku. Niemniej, taka prezentacja jaką oferuje Stelth, jest niezmiernie ujmująca, myślę, że wielu to pokocha. Są systemy, w których taka wyrazistość sprawdza się znakomicie. Zwykle testuje sprzęty w kilku konfiguracjach, w tym tradycyjnie w systemie przyjaciela Krzyśka. Jest to cenne z wielu powodów. Poza oczywistą zaletą w postaci kolejnego punktu odniesienia, najcenniejsze są uwagi Krzyśka. Tak naprawdę wiele słów użytych w recenzjach, należy właśnie do niego. Są też inni koledzy, których zdanie równie mocno cenię, jednak to Krzyś jest zawsze na posterunku, chętny do pomocy.
Wracając do sprzętu, to właśnie u Krzysztofa Ayon sprawdził się najlepiej. Jego system, jest bardzo rozdzielczy, jednak czasami narzekaliśmy na barwę średnicy. Stealth oferuje nasycenie tego zakresu pasma, co zaowocowało znakomitym dźwiękiem. Ze szczerym sumieniem mogę napisać, że to co robił z dźwiękiem Ayon w tym systemie, podobało mi się bardzo. Tutaj firmowa elektronika Audioneta, nie dawała takiej frajdy ze słuchania.
Jestem winien czytelnikom kilka słów o poszczególnych częściach charakterystyki. Tak więc, wysokie tony są pastelowe, nieco zaokrąglone.To fakt i nie można z nim polemizować. Pozostałe aspekty tego zakresu, nie wyróżniają się w żaden sposób. Góra jest podawana miękko i trudno się tutaj do czegoś przyczepić, ale też, nie ma o czym się więcej rozpisywać.
O średnicy napisałem już sporo powyżej, dodam więc krótko, że to zdecydowanie najlepsza część dźwięku urządzenia. Jest dogrzana, wręcz dopalona, kremowa i płynna a przy tym, nie gubi szczegółów.
Z basem nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać. Pomimo, że to urządzenie lampowe, były chwile, że byliśmy zaskakiwani znakomitym zejściem i kontrolą. Działo się tak, z dość skutecznymi i mało problematycznymi Zollerami Solution. Ayon jest jednak często zestawiany z kolumnami Dynaudio, a tu już tak różowo nie było. Pomimo, że Dynaudio C3 są wyjątkowo szybkie jak na tą firmę, to jednak i one, wymagają żelaznej kontroli od wszystkich elementów w torze.
Podsumowując, Stealth to sprzęt dla miłośników technologii lampowej, ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Ponadprzeciętna pod wieloma względami średnica, zapewne spowoduje zachwyt wielu osób. Nie jest to sprzęt neutralny, od początku było wiadomo, że nie to przyświecało jego twórcy.
Tekst i zdjęcia:
Robert Trzeszczyński
Cena: 27 990 zł | (sugerowana cena producenta 6850 eur)
Dystrybucja: Eter Audio
ul. Malborska 24
30-646 Kraków tel. 12 655 75 43
e-mail: [email protected] | mobile 602 321 653
[email protected] | mobile 507 160 025
Strona dystrybutora: http://www.eteraudio.pl/
System wykorzystany w teście:
Kolumny: Dynaudio C3, Zoller Solution,
Końcówka mocy: ML 23.5, Audionet AMP 1,
Preamp: Audionet PRE1V2 + zewnętrzny zasilacz EPS, Thule PR 100,
Transport: Ayon NW-T, SB Touch, Wadia 3200, laptop z WIMP po optyku,
DAC: Audio surgery Protagonist, Mythek 96,
CD: Audionet ART V2,
Kable głośnikowe: Audioquest Midnight,
Kable sygnałowe: Cosmic Audio,
Kable cyfrowe: Audiomica Laboratory Flint Consequence, Calcit GLD,
Kable sieciowe: Tara Labs Prism Special AC, Transparent PowerLink XL 15, Tara labs RSC Master,
Listwy sieciowe: Sun Leiste,
Pokoje odsłuchowe: 2x19m2, zaadaptowane akustycznie