Od czasu do czasu część firm komputerowych próbuje uszczknąć „małe co nieco” z tortu znajdującego się we władaniu Hi-Fi. O ile z głośnikami i wzmacniaczami jakoś nie mogą się przebić, to z wszelakiego rodzaju przetwornikami dedykowanymi do systemów PC-Audio radzą sobie co najmniej znośnie. Kalkując ceny na poziomie akceptowalnym przez większość maniaków komputerowych gier i zwykłych użytkowników PCtów mamią wstępem do, nieosiągalnych ze słuchawkowej dziurki, iście audiofilskich doznać. Tak też jest w przypadku USB DACa a właściwie zewnętrznej karty muzycznej Audiotrak Maya, U5, która została „stworzona dla melomanów dźwięku do słuchania muzyki strumieniowej najwyższej jakości.” W tym miejscu chciałbym tylko zaznaczyć, ze meloman z reguły kojarzy się z miłośnikiem muzyki a nie dźwięków jako takich, bo nie spotkałem jeszcze melomana zachwycającego się realizmem nagrań wielkiej metropolii, bądź jak to ostatnio miałem okazję poznać różnic w brzmieniu różnych gatunków pieczywa. Serio, serio, to nie żart – na prawdę powstają takie nagrania i co najlepsze znajdują nabywców. Drugą „drobną” nieścisłością jest „muzyka strumieniowa najwyższej jakości”. Prawdopodobnie w powyższym określeniu producent zawarł „oszałamiające” 24bit/48kHz, które dla osób przyzwyczajonych do podłej jakości mp3ek mogą być oznaką topowej rozdzielczości. Niestety w Hi-Fi sprawy wyglądają trochę inaczej i to, co budzi niekłamany zachwyt i podziw w branży PC z reguły załapuje się, rzutem na taśmę, co najwyżej na poziom entry level.
Podobnie jest w przypadku obiektu niniejszego testu. Obudowa przetwornika została wykonana z lekko chropawego plastiku i swoimi gabarytami, wagą z resztą też, przypomina zapomnianą przez większość kasetę magnetofonową. Na froncie umieszczono wejście liniowe, mikrofonowe i wyjście słuchawkowe – wszystkie w standardzie mini-jack, oraz element dekoracyjny z nazwą modelu. Ściana tylna została zagospodarowana zdecydowanie mniej oszczędnie. Oprócz cyfrowego wejścia i wyjścia (oba optyczne) umieszczono tam wejście USB, oraz wyjścia do głośników (aktywnych): Przednich, centralnego i subwoofera, oraz tylnych, oczywiście w standardzie mini-jack. Z atrakcji natury wizualnej warto wspomnieć o umieszczonej wewnątrz przetwornika czerwonej diodzie, która sygnalizuje pracę urządzenia dodatkowo rozświetlając obudowę. Efekt może i ciekawy, jednak podczas nocnych odsłuchów może być irytujący. Razem z DACiem nabywca otrzymuje kabel USB i płytę instalacyjną ze sterownikami, oraz instrukcję obsługi.
Po odkręceniu czterech mikroskopijnej wielkości śrubek oczom ciekawskiego posiadacza ukaże się niewielka płytka drukowana, z elementami, których marki audiofilom wydadzą się całkowicie obce.
Układ VIA Vinyl™ VT2021 to 10 kanałowy kodek HD, który zgodnie z danymi zamieszczonymi na stronie producenta nie powinien mieć problemu z obsługą sygnałów do 24 bit / 192 kHz. Rolę kontrolera USB pełni kość VIA VT1728A, która również przyjmuje sygnały 24 bit / 192 kHz i to nie tylko USB, ale i S/PDIF. Trudno mi, zatem na podstawie powyższych parametrów zgadnąć, co kierowało Audiotrakiem w momencie ograniczenia funkcjonalności swojego produktu do 24 bit / 192 kHz. Takie praktyki można porównać do stworzenia niedrogiego, ale mającego całkiem niezłe osiągi samochodu i jeszcze przed opuszczeniem murów fabryki stuningowaniu go poprzez wsadzenie cegły pod pedał gazu i zamontowaniu zamiast standardowych kół dojazdówek. Mniejsza z tym. Skoro sam producent na dzień dobry strzela sobie nie tyle w stopę, co w kolano, to już jego prywatna sprawa. Z drugiej strony osoby decydujące się na wydatek ok. 200 zł na zewnętrzną kartę muzyczną raczej nie znajdują się zbyt często w gronie klientów sklepów internetowych (np. hdtracks.com, czy linnrecords.com) gotowych wydać 20 – 30 $ na któreś z gęstych nagrać i prawdopodobnie przez większość czasu Maya będzie karmiona mp3kami bądź, co najwyżej, zgranymi pozycjami z domowej płytoteki w formacie 16 bit /44.1 kHz.
Tyle dywagacji czysto teoretycznych. Pytanie jak ten lżejszy od hamburgera w Hard Rock Cafe USB DAC gra. Odpowiedź w wersji skróconej, dla niecierpliwych brzmi … jakoś. A teraz część opisowa. Po pierwsze instalacja urządzenia jest całkowicie bezbolesna. Po drugie, jeśli komuś nie zależy na panelu sterowania, mikserze i innych atrakcjach nie musi nawet rozpakowywać płyty instalacyjnej a system operacyjny i tak poradzi sobie z rozpoznaniem podpiętego urządzenia. I po trzecie – wreszcie można prawidłowo wysterować normalne słuchawki, co z laptopowej dziurki jest praktycznie niemożliwe. Jeśli jednak chodzi o jakość brzmienia jako taka, to szału nie ma. Niby to, co słychać jest podane poprawnie jednak porównując do droższej konkurencji okazuje się, że schody zaczynają się tam, gdzie coś słychać być powinno o Audiotrak gdzieś po drodze, między źródłem a odbiornikiem, po prostu to gubi. Scena ma akceptowalną, niezbyt porażająca szerokość, jednak gradacja planów jest ledwo zaznaczona i od drugiego rzędu muzyków precyzję zastępują impresjonistyczne plamy. Dynamika zarówno w skali mikro, jak i makro nie poraża, więc miłośnicy wielkiej symfoniki i heavy metalowych riffów raczej nie będą zachwyceni. Również bas, z pozoru całkiem obfity i nisko schodzący cierpi na niedostatki kontroli. Całe szczęście niezbyt rozdzielcza góra pozwala bez zbytniego bólu obcować z gorzej nagranymi nagraniami, choć drugą strona medalu jest średnie różnicowanie jakości materiału źródłowego. To tak jak z wadą wzroku. Jeśli postępuje stosunkowo powoli człowiek do niej po prostu się przyzwyczaja i miękkie krawędzie, oraz coraz mniejszą głębię ostrości uważa za rzecz całkowicie naturalną. Jednak po wizycie u dobrego okulisty a następnie, z receptą w dłoni, w równie dobrym, jeśli nie lepszym salonie optycznym i zakupie odpowiednich okularów okazuje się, że to, co do tej pory wydawało się być otaczającą nas rzeczywistością było jedynie częścią tego, wśród czego tak naprawdę żyjemy. Jeśli byłby to mój pierwszy USB DAC, z jakim miałbym kontakt, to prawdopodobnie nie szczędziłbym mu pochwał za zauważalny przyrost dynamiki, szerszą niż bezpośrednio z laptopa scenę i generalnie za to, że wszystkiego jest więcej. Niestety nawet tak niedrogie urządzenia jak testowany niedawno Audiotrak Prodigy Cube, czy Audinst HUD-mx1 (o produktach Styleaudio, czy NuForce nawet nie wspominając) bardzo szybko pokazują May’i U5 miejsce w szeregu. Doskonale rozumiem, że część z potencjalnych klientów na ten przetwornik będzie patrzyła głównie przez pryzmat jego niezwykle niskiej ceny i używając go przy grach, oglądaniu teledysków na youtube i słuchaniu mp3ek nawet nie będą świadomi, co tego typu urządzenia z gęstego materiału muzycznego są w stanie wycisnąć.
Reasumując. Jeśli szukamy czegoś oferującego trochę lepsze brzmienie niż przysłowiowa dziurka w laptopie za możliwie najniższą cenę, to zakup Audiotraka Maya U5 może okazać się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Jednak, jeśli dysponujemy większa kwotą sugeruję zainteresować się droższą konkurencją.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybutor: Sound Import
Cena: ok.229 zł
Dane techniczne:
Interfejs - USB (1.1/2.0)
Wejście analogowe - Wejście MIC (Wzmocnienie +30dB) oraz wejście Line (3.5mm Stereo Mini)
Wyjście analogowe - 5.1 Channel(Front,Center/Woofer,Rear) - wyjścia dla głośników (3.5mm Stereo Mini)
Wyjście słuchawkowe (3.5mm Stereo Mini)
Dynamika - DAC SNR 110dB, ADC SNR 100dB
Wyjście cyfrowe - Optyczne / PCM, AC3 PassThrough (Obsługa Windows XP/VISTA/7)
Wejście cyfrowe - Optyczne / PCM
Obsługiwane próbkowania - 16bit/24bit, 44.1kHz/48kHz (Maksymalnie 24bit/48kHz )
Zasilanie - Poprzez USB
System - Windows XP/VISTA/7, Mac OS X
Wymiary/waga - 100mm(W) X 60mm(D) X 20mm(H) / 80g
System wykorzystany w teście:
• Źródło sygnału: laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center + sterowniki ASIO Teradak Teralink-X2
• Słuchawki: AKG K142 HD; AKG K518 DJ LE; Marshall Major
• DAC: Hegel HD2
• IC: Neotech NA-12260 UP-OCC
• Kolumny: Aktimate Mini
• Kable głośnikowe: Wyrewizard Spellbinder
• Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver