Skocz do zawartości

DAC Styleaudio Carat Sapphire

Fr@ntz

Unifikacja to ostatnimi czasy ulubione słowo większości księgowych (nie tylko branży audio). Po co płacić za wytworzenie 5 czy 6 różnych części do adekwatnej liczby modeli … (tutaj wstawiamy dowolny samochód, lodówkę, etc), skoro wystarczy na etapie projektowania tak pokombinować, aby dany element pasował do maksymalnej ilości produktów. O ile zachowane są zdrowy rozsądek i przynajmniej odrobina dobrego smaku wszystko jest OK., ale jeśli nad ww. górę bierze zimna kalkulacja (lub zwykłe skąpstwo) dochodzi do sytuacji, kiedy siedząc w Jaguarze mamy nieodparte wrażenie, że wnętrze to tylko nieudolnie upudrowany Ford Mondeo.

 

W Hi-Fi jest trochę inaczej. Wykorzystywanie takich samych obudów do produkcji kilku (wszystkich?) modeli staje się czasem znakiem rozpoznawczym niektórych producentów (np.Linn). Zresztą w przypadku mniejszych graczy środki zaoszczędzone na designie łatwo można odnaleźć wewnątrz urządzeń, zamiast np. audiofilskiego powietrza. Podobną politykę stosuje koreańskie Styleaudio, którego produkty różnią się jedynie ściankami przednimi i tylnymi, oraz przeznaczeniem. Mając już wcześniej przyjemność recenzowania tańszego DACa – Carat Ruby II, rozpakowując stylowe pudełko z „szafirkiem” poczułem lekkie dejavu. Całe szczęście przypadłość była chwilowa i po rzucie oka na front od razu zwróciłem uwagę na ścianę tylną. To co poprzednio skłoniło mnie do marudzenia, czyli zbyt blisko siebie osadzone gniazda RCA, tym razem zostało poprawione. Wyjścia dla lewego i prawego kanału znajdują się na przeciwległych krańcach ścianki. W końcu „hi-end” w nazwie zobowiązuje i nie można utrudniać życia użytkownikom posiadającym interkonekty zakonfekcjonowane wtykami pulchnymi niczym krewetki tygrysie w dobrej restauracji. Między nimi udało się wcisnąć jeszcze (patrząc od lewej) gniazdo coax, zasilające i optyczne. Do pełni szczęścia brakuje tylko wejścia USB, ale to raczej nie niedopatrzenie a świadoma polityka sprzedaży. W końcu musu być jakiś powód posiadania w ofercie odpowiedniego urządzenia o wdzięcznej nazwie „Carat-TII Hi-End USB D.D.Convertor” (pisownia oryginalna). Front Sapphire niczym nie zaskakuje i niczym nie zachwyca, bo i po co. W końcu cóż więcej potrzeba do szczęścia oprócz dwóch hebelkowych przełączników – jednego do włączania a drugiego do wyboru źródła sygnału. W żadnym wypadku nie można pominąć niepozornej błękitnej diody znajdującej się w centrum ścianki, a po „obudzeniu” DACa również w centrum uwagi słuchacza. Jej moc i jaskrawość jest w stanie opisać jedynie neologizm „oczojebna”. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować swojemu 8-letniemu potomkowi płci męskiej za użyczenie figurki Walle’go, która dzielnie znosiła przez ponad miesiąc codzienne naświetlanie zadka.

 

We wnętrzu panuje wzorcowy ład i porządek. Układ oparto na chipie BurrBrown PCM1792(A) i kontrolerze cyfrowym Cirrus Logic CS8416. Stopień wyjściowy to para OPA827 i cztery sztuki OPA604 (odpowiedzialne za konwersję I/V), wszystko z katalogu Texas Instruments. Pozostałe komponenty również nie przynoszą Syleaudio ujmy. Jak zwykle oczy cieszą Wimy, Sanyo i inne markowe elementy.

Widać unifikację obudów producent uznał za wystarczający pretekst do zaprzestania podawania tak mało dla niego istotnych danych jak wymiary oferowanych urządzeń. W związku z powyższym ja również nie wyważałem wcześniej otwartych drzwi i podam w tym miejscu wymiary Carata II: szerokość wynosi 73 mm, wysokość 37 mm a głębokość ok. 150 mm. Prawdopodobieństwo błędu można uznać za pomijalne. Wraz z DACiem dostarczany jest przewód coaxialny ze złoconymi wtykami (polecam jednak wymianę na coś bardziej ambitnego), oraz zasilacz, z odłączaną od strony gniazdka, dwubolcową sieciówką. Przewód zasilający zamontowany na stałe w puszce zasilacza jest na tyle długi, że spokojnie możemy to źródło zakłóceń odsunąć na bezpieczną odległość od systemu.

 

Do testów dotarł do mnie egzemplarz praktycznie dziewiczy i po wpięciu w tor audio zagrał … koszmarnie. Nie będę się rozpisywał o odchudzeniu średnicy, szklistości wysokich tonów i anemicznym basie. Po prostu dźwięk był cienki jak za przeproszeniem dupa węża. Skoro jednak producent podaje w danych technicznych taki parametr jak „rekomendowany czas wygrzewania” wynoszący 50 godzin, to warto tego przestrzegać. Tak mi się przynajmniej wydawało. DACzek grał sobie non stop przez dwa dni, trzy, cztery, tydzień, dwa tygodnie i dalej nie zasługiwał na nic więcej, niż na spakowanie i odesłanie do dystrybutora. Ponieważ jednak zima jak co roku zaskoczyła drogowców (kto mógłby się spodziewać śniegu w połowie grudnia?) i firmy kurierskie kurtuazyjnie pokazywały swoim klientom środkowy palec, machnąłem ręką i pozwoliłem Sapphirowi dalej się „wygrzewać”. I dobrze zrobiłem, bo po prawie trzech tygodniach skubaniec zaczął wreszcie grać na tyle akceptowalnie, że odsłuch przestał przypominać doznania towarzyszące zabawie w dentystę za pomocą pilnika do metalu.

 

Nie chcąc zbyt mocno eksploatować koreańskiego mikrusa, po rozgrzewce godnej prawdziwego maratończyka, włączyłem Al Andaluz Project „Deus et Diabolus” – w końcu zbliżały się święta i jakoś trzeba było odreagować wszechobecne kolędy. Niestety orientalne klimaty niezbyt przypadły Sapphirowi do gustu i pomimo dobrych chęci w połowie płyty zmuszony byłem zmienić repertuar. DAC grał zbyt nerwowo i zachowawczo, jakby za wszelką cenę starał się odtworzyć wszystkie zapisane na srebrnym krążku nuty, lecz w całym swym zapamiętaniu zgubił gdzieś po drodze muzykę. Chcąc poprawić to i owo w przekazie dyżurne srebrne okablowanie (IC) Fadela i Katipo Audio zastąpiłem miedzianymi - Harmonic Technology Cyberlink Copper i Neotech NA-12260 UP-OCC. Kuracja okazała się na tyle skuteczna, że do końca testów DAC grał w takiej konfiguracji.

 

Co prawda Barb Jungr skrzypiała zdecydowanie bardziej niż zazwyczaj a Blind Boys Of Alabama nie schodzili z basem tak nisko jak powinni, ale dało się tego słuchać bez większego zniecierpliwienia. Patrząc z perspektywy czasu uważam, że Styleaudio lepiej współpracowałby z moim starym Densenem DM-10, niż obecnym przejrzystym i neutralnym Heglem. Skoro jednak Densena już nie mam to nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem, tylko słuchać dalej. I tak przy Caro Emerald “Deleted Scenes From the Cutting Room Floor” nogi same chodziły, więc drajw mogłem uznać za satysfakcjonujący. Próby z najnowszym krążkiem Acid Drinkers ”Fish Dick Zwei (The Dick Is Rising Again)” wypadły jednak dość blado i po kilku podejściach dałem sobie spokój z bardziej jazgotliwym repertuarem. W ramach rekompensaty w ciągu jednego wieczora przekopałem lwią część dyskografii Bregovica, świetnie się przy tym bawiąc. Podobnie było przy alkoholowych wynurzeniach Toma Waitsa, choć akurat w tym przypadku brak odpowiedniego nasycenia i głębi, do jakiej przyzwyczaiło mnie Stello, zaczynał dawać się we znaki. Niestety słychać było, że co jak co, ale nad średnicą można było jeszcze trochę popracować. Po prostu lubię jak dźwięk czaruje słuchacza a nie jedynie dostarcza mu informacji.

 

Niestety nie udało mi się uciec od świątecznego obłędu i chciał nie chciał parę razy nakarmiłem Styleaudio materiałem zbliżonym do kolędowego. Annie Lennox "A Christmas Cornucopia" to zróżnicowany stylistycznie krążek, który na Szafirku nie kaleczył uszu, jednak do ciepłego i kojącego brzmienia trochę mu brakowało.

Na “God Rest Ye Merry Gentlemen” wokalistka została przedstawiona w całkiem sugestywnej przestrzeni. Towarzyszące jej instrumentarium pomimo tego, że znajdowało się na drugim planie było doskonale słyszalne i bez trudu można było delektować się ich barwą i wybrzmieniami. Scena budowana była bez zwracania zbytniej uwagi na rozstaw kolumn i zależała jedynie od inwencji realizatora. Podobnie wyglądała sprawa gradacji planów. Wystarczyło włączyć dwupłytowe wydanie „The Greatest Christmas Show on Earth” zawierające najpiękniejsze utwory świąteczne muzyki poważnej i jeśli tylko ktoś nie usnął przy konsolecie, to czytelność trzeciego i czwartego planu można było uznać za satysfakcjonującą.

 

Styleaudio Carat Sapphire nie jest lekiem na całe zło. Nie jest też urządzeniem, które zagra od razu po wyjęciu z pudełka, wpasowując się w każdy system. Ma swój jasno określony charakter i jeśli tylko trafi w gusta nabywcy może zagościć w jego systemie na dłużej. Szczególnej uwadze polecam Sapphire posiadaczom systemów, w których występują problemy z przejrzystością, zbytnim ściśnięciem sceny i tzw. brakiem powietrza. DAC powinien je ożywić i zdjąć koc otulający do tej pory kolumny. Problematyczny jest zadziwiająco długi okres wygrzewania powodujący, że przed podjęciem decyzji o zakupie odsłuch wygrzanego egzemplarza staje się koniecznością. Warto więc, albo uzbroić się w anielską cierpliwość i „docierać” topowego Carata we własnym zakresie, bądź polować w sklepach na egzemplarze ex-demo, które maja na koncie co najmniej kilkadziesiąt godzin grania.

 

Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski

 

Styleaudio Carat Sapphire

Dystrybutor: Sunnyline Computer Products Poland Sp. z o.o.

Sugerowana cena detaliczna: 1599 zł

 

Specyfikacja techniczna:

- Główny chip DAC: Burr Brown PCM1792(A)

- Rozdzielczość/częstotliwość samplowania: 24 bit 192Khz

- Zakres dynamiczny: 127dB(2Vrms)/ THD+N : 0.0004%

- Filtr cyfrowy 8x Oversampling

- Kontroler cyfrowy: Cirrus Logic CS8416 (32Khz do 192Khz)

- Wsparcie dla mechanizmu: Low Jitter clock recovery

- OPAMPy: Wyjście: Texas Instruments OPA827 x 2 szt.

- Konwersja I/V: Texas Instruments OPA604 x 4 szt.

- Wejścia cyfrowe: Coaxial x1, Optical x1

- Rekomendowany czas wygrzewania: min. 50 godzin

- Gwarancja: 24 miesiące

 

 

System wykorzystany w teście:

Źródło sygnału cyfrowego: transport Stello CDT100; LG DP1W

DAC: Stello DA 100 Signature

Wzmacniacz: Hegel H-100

Kolumny: Neat Acoustics Motive One

IC: Antipodes Audio Katipo; Neotech NA-12260 UP-OCC (NEI-3001)

IC cyfrowe – Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Monster Cable Interlink LightSpeed 200; Apogee Wyde Eye

Kable głośnikowe: Harmonix CS-120

Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Supra Lo-Rad 3x2,5mm; Audionova Starpower Mk II

Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

    Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

    W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Muzyka 12

    Marantz Cinema 30

    Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Systemy

    Indiana Line Diva 5

    Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

    O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

    AudioNews
    AudioNews
    Newsy
  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.