Tegoroczne Audio Show zaskoczyło obfitością wystawców i bogactwem prezentacji, a także naprawdę niezłym dźwiękiem.
Grało nieporównywalnie lepiej niż w ubiegłym roku i wreszcie na akceptowalnym dla uszu poziomie głośności!
Pokoje były znacznie lepiej dostosowane akustycznie, w wielu z nich można było znaleźć bardzo profesjonalne ustroje akustyczne.
Chociaż biorąc po uwagę ilość prezentowanego sprzętu i rozmiar jaki osiągnęła wystawa, według mnie powinna trwać o jeden dzień dłużej. Zawsze brakuje czasu, żeby posłuchać tyle ile trzeba, bądź ile dusza zapragnie, żeby porozmawiać na spokojnie bez hotelowej gonitwy po piętrach. Ale cóż, wszyscy wiemy jak jest, choć z roku na rok coraz trudniej jest ogarnąć to umysłem i pamięcią, tak, żeby przedstawić szczegółową, obszerną relację z każdego pokoju w każdym z hoteli.
Postanowiliśmy podzielić się relacjami, dzięki czemu spojrzeń na wystawę będzie kilka, co mamy nadzieję uczyni tę relację dokładniejszą i w miarę obiektywną. Nie sposób zapamiętać wszystkiego ani poświęcić odpowiednią ilość czasu na każdy z pokoi, to jest niestety fizycznie niemożliwe przy natłoku wystawców, sprzętu i wrażeń.
Mnie w udziale przypadły trzy najwyższe piętra Hotelu Radisson Blu Sobieski. Chciałabym przedstawić Państwu swoje wrażenia, może powinnam opisać każdy pokój po kolei, ale były takie w których spędziłam więcej czasu, lub nawet do nich wracałam i takie, gdzie „rzuciłam tylko uchem” i z jakiś niewytłumaczalnych względów nie utkwiły mi w pamięci. Były też takie, które delikatnie mówiąc wprawiły mnie w osłupienie z lekkim niedowierzaniem…
Wędrówkę rozpoczęłam od ostatniego piętra hotelu.
Premierę miał tu dawno niewidziany na rynku Densen. Zaprezentowano wzmacniacz B120 Limited Edition, wyprodukowany w ilości tylko 100 egzemplarzy (50 w szczotkowanym aluminium i 50 w czerni), a także CD B440.
Do zestawu dodano firmowego DAC-a. Elektronika grała w towarzystwie kolumn Rosso Fiorentino model Centaldo.
Ładnie prezentował się nowozelandzki gramofon Well Tempered Lab, jednak nie był podłączony i mogłam jedynie na niego popatrzeć. W sumie szkoda, bo wyglądał zachęcająco.
Przyznam, że jak na pierwszy wizytowany pokój, to wrażenia były całkiem przyjemne. Kolumny wykonane pięknie (jak to u Włochów), zaskoczyły szybkością, pełnią i punktualnością basu. W tym roku wędrowałam z płytą z muzyką filmową Michała Lorenza ”Bandyta”. Jest bardzo dynamiczna, z niskim basem kotłów i narastającymi dźwiękami oklasków – dość trudna do dobrego odtworzenia.
Nastepnie trafiłam do Wojciecha Szemisa, który wyjątkowo nie wywołał większego zamieszania, bo pokój pozbawiony był osławionych i szeroko komentowanych rolek papieru toaletowego i wyglądał prawie zupełnie zwyczajnie.
Jedyną ekstrawagancją był znaczek na stoliku mogący sprawiać wrażenie jakoby sieć marketów Piotr i Paweł zajęła się również produkcja mebli audio. Sympatyczny akcent zupełnie w klimacie Wojtka Szemisa, który w tym roku zamiast, postanowił szerzej zaprezentować produkty marki Sugden.
Podczas mojej wizyty mogłam usłyszeć nowy gramofon Helius Alexia z ramieniem Omega Helius, wkładką ZYX R 1000.3 X z igła moving coil ,a także elektronikę z serii Masterclass: wzmacniacz FPA-4 (czysta klasa A 35W), przedwzmacniacz liniowy LA-4 i przedwzmacniacz gramofonowy MM i Mc z dwoma niezależnymi wyjściami PA-4. Do kompletu należały także podłogowe kolumny Sugdena LS21, których miałam okazje jakiś czas temu słuchać i wierzcie mi Państwo nie mam zielonego pojęcia co Wojtek Szemis z nimi zrobił, ale grały jak natchnione, nie wiem czy to kwestia zestawienia, ale zaprezentowały dużo bardziej angażujące brzmienie niż to które zapamiętałam ostatnio.
Dobrze dobrany repertuar spowodował, że prezentacja była naprawdę udana, bardzo emocjonalnie i prawdziwie oddana muzyka ściągała do pokoju spory tłumek słuchaczy.
Wędrując dalej trafiłam do pokoju szczelnie wypełnionego ustrojami, kolumnami tyskiego producenta Studio 16 Hz i lampowa elektroniką MingDa
Spędziłam tam dłuższą chwilę z zadowoleniem słuchając dwu i pół drożnych podłogówek Minas Anor III grających w zestawieniu ze wzmacniaczem MC368-BSE na lampach KT 90.
Dźwięk był bardzo przyjemny, posłuchałam kilku utworów i naprawdę grało to bardzo przyjemnie, wysycona średnica, dość szybki bas z niezłą kontrolą i bardzo przyzwoita przestrzeń jak na tak Zaskoczyły mnie ceny prezentowanych urządzeń, bo okazały się być w zasięgu portfela przeciętnego zjadacza chleba. Kolumny oparte o przetworniki scan speaka w średnio i niskotonowcu i jedwabną kopułkę Morela, w naturalnym fornirze w podstawowym kolorze kosztują 6500zł, pozostałe wersje również w lakierze fortepianowym są w cenie 7500zł. No przyznam, że byłam w szoku, bo wzmacniacz lampowy kosztował niecałe 5500zł, a wszystko razem grało naprawdę na poziomie godnym wystawy, bądź co bądź drugiej pod kątem wielkości w Europie. Ale zupełnie rozbroił mnie ciut mniejszy i również tańszy zestaw monitorów Canto One ( przypominających do złudzenia monitory Dynaudio) i wzmacniacza opartego o lampy EL 34 za niecałe 4000zł.
Wyszłam zadowolona i w szoku, że można za przyzwoite pieniądze zrobić urządzenia o bardzo dobrym brzmieniu.
Po tych klasycznych konstrukcjach trafiłam do pokoju Sound Artu, który jak wszyscy wiedzą ma dość nietypowe wzornictwo swoich urządzeń – myślałam, że wiem czego się spodziewać.
Jakież było moje zaskoczenie kiedy ujrzałam prezentowany odtwarzacz Cd Rock wyglądający jak skrzyżowanie Cd z gramofonem! Okazało się, że to co wyglądem do złudzenia przypomina gramofonowe ramie jest w istocie dźwignią umożliwiająca zatrzymanie i wymianę płyty, no takie rozwiązania trzeba chyba lubić. Nie wiem jak brzmiała elektronika, bo została wpięta do prototypowych kolumn firmy porażających nie tylko wyglądem. Podłogowe kolumny o schodkowej budowie tylniej ściance zawierały 6 przetworników- 2 niskotonowce po bokach na różnej wysokości, 2 średniotonowe i tweeter na przedniej ścianie, a nad nimi dodatkowo super tweeter. No, nietuzinkowe rozwiązanie delikatnie mówiąc. Pomijam, że sama konstrukcja powoduje, że kolumny sa bardzo trudne w ustawieniu w pomieszczeniu -potrzebują dość dużej ściany, bo woofery znajdują się na bocznych ściankach i na dodatek nie mogą stac przy ścianie, do wylot bass refleksu znajduje się z tyłu.
Na moje ucho testu „bandyty’ nie przeszły, ale to przecież prototyp… ciekawa jestem samego Cd, bo pomimo dyskusyjnego fizys może grać całkiem dobrze, szczególnie, że wzmacniacz Rock był bardzo udana konstrukcją.
Musze jeszcze koniecznie wspomnieć o pokoju z elektronika angielskiego Onixa i litewskiej manufaktury AudioSolutions na przetwornikach Seasa. Pierwsze co rzucało się w oczy to piękne wykonanie w obu tych przypadkach, chociaż prezentowane kolumny Rapsody 80 zrobiły ma na zdecydowanie większe wrażenie niż elektronika. To było bardzo audiofilskie granie, choć przyznam, że jak dla mnie zestaw był wysterowany tak, że miejscami grało na górnej akceptacji wysokich tonów, ale ogólne wrażenie pozostawało bardzo dobre. Dźwięk był namacalny, przestrzenny, bas szybki i punktualny. Słuchałam z nieukrywaną przyjemnością, choć tłum w pokoju uniemożliwiał swobodne cieszenie się muzyką.
Pokój Avconu również mnie zaskoczył, nie tyle co mnogością sprzętu, choć ten również można było tu znaleźć i to nie byle jaki, ale faktem, że tym razem Avcon postawił nie na kolumny, a na prezentacje ustrojów akustycznych, których jak się okazało w ofercie ma całe mnóstwo w pelnej palecie wzorów, kolorów, form i zastosowań. Cieszę się niezmiernie, że adaptacja pomieszczeń weszła na salony wystawy nie tylko jako sposób na poprawienie akustyki hotelu, ale jako oferta skierowana do ewentualnych klientów.
Zresztą jak się okazało nie był to jedyny pokój prezentujący ustroje akustyczne.
Co do grania, to zaskoczenie było mniejsze, bo grało na spodziewanym i znanym mi poziomie – przyjemnie, lampowo.
Elektronika japońskiej manufaktury TRI po prostu zawsze gra dobrze, pokazano modele z wysokiej półki-monobloki lampowe TRX M845, przedwzmacniacz TRX 1 i nowy odtwarzacz - TRV-CD5SE. Wszystko to grało z dużymi trójdrożnymi podłogówkami Avcon Nortes.
Muszę jeszcze koniecznie wspomnieć o pokoju 607 Zontek & Linnart/ KBL Sound. Gramofon Zontek z hebanowym(!) ramieniem i wkładką Miyajima, do tego końcówki mocy KBL Sound na bazie Leak TL 12+ i elektronika Linnatra w postaci przedwzmacniacza liniowego i gramofonowego. Wszystko spięte okablowaniem KBL i podłączone do zmodyfikowanych również przez KBL kolumn Snell Type E/I.
Zupełnie niepozorne z wyglądu urządzenia, bez kolorowych bajerów, lakierów, diod i wskaźników, a grało jak marzenie. Dla wszystkich ceniących gramofonowe granie to była nie lada gratka. Z przyjemnością spędziłam tam dłuższą chwilę, a potem jeszcze kilka razy wracałam. Trudno było się oderwać, piękna prezentacja muzyki ze wszystkimi elementami na swoim miejscu. Spokojnie, stonowanie ale nieprawdopodobnie prawdziwie.
Nie dało się ominąć jeszcze pokoju GFmod Audio Research.W wejściu stały piękne podłogówki Zingali Mome Monitor 2.8 w obłędnej czerwieni ferrari, nie było nikogo, kto by się choć na chwile nie zatrzymał. W pokoju grały duże kolumny podłogowe Zingali Twenty 1.2 EVO, o równie pięknym wykończeniu. Producent deklaruje 100lat gwarancji na drewno, co uważam za dość ciekawą deklarację i zastanowiło mnie jak miałabym niby to sprawdzić.
Grało przyjemnie, w zaangażowany sposób, pełnym i wysyconym dźwiękiem. Czysta przyjemność dla oczu i uszu. Byłam zarówno w sobotę jaki i w niedzielę i grał tak samo dobrze. Jeśli ktoś nie zauważył opisywanych kolumn, to charakterystycznym elementem były audio szczury, które utkwiły mi w pamięci jeszcze z zeszłego roku.
Pokoju JAG nie trzeba chyba w ogóle reklamować. W JAG-u po prostu zawsze gra dobrze w cudownie zaczarowany lampowy sposób, a w tym roku czar roztaczał wzmacniacz na lampach 300B grający z monitorami TMS na przetwornikach Seasa.
Na uwagę zasłużył również pokój z elektroniką węgierskiego producenta Heed i kolumnami dynaudio z nowej serii Excite model 14 i 34.Ten mariaż dawał przyjemne i bardzo dynamiczne brzmienie, a nowoczesny wygląd, bo wszystkie urządzenia ze stolikiem włącznie były w białym, błyszczącym lakierze, mógł się podobać i przyciągał uwagę odwiedzających.
Warszawski Audiopunkt postawił na niekonwencjonalną prezentację - gwoździem programu był Naim all-in-one unitycute II z monitorami PMC wymiennie z RLS Callisto. Brzmiało to nieprzyzwoicie dobrze, zdecydowanie zatrzymując gości pokoju na dłuższą chwile, którzy z niedowierzaniem patrzyli na niepozorny sprzęt wytwarzający taką muzykę.
Ciekawostką i nie lada gratką był 30 letni Naim i bardzo żałuję, że nie dane mi było posłuchać jego brzmienia.
Aleksandra Chilińska