Skocz do zawartości

Sony CDP-101

Typ sprzętu: Odtwarzacze CD

Producent: Sony

Model: CDP-101


Dobry

(4/5)


(4/5 na podstawie 2 opinii)

sprzet
pmwas

Data dodania: 27 listopad 2014

pmwas

Data dodania: 27 listopad 2014

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • W treści opinii

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: od 1 miesiąca do roku

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Legenda!

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Sony TA FE710R, Beyerdynamic DT 880, AKG K 66, Tonsil Excellence Ex1S;
Unitra WS 503, Tonsil Zg40C

Opinia:

Recenzowanie legendy... ciężka sprawa. Czy można, czy wypada takiemu odtwarzaczowi dać mniej niż pięć gwiazdek? Szkoda, że nie ma opcji, by w ogóle żadnych gwiazdek nie przyznawać...

 

Sony CDP-101 to pierwszy dostępny na rynku odtwarzacz płyt kompaktowych, wprowadzony tuż przed modelem CD-100 holenderskiego Philipsa. Producenci współpracowali przy tworzeniu płyty kompaktowej, jednak konstrukcyjnie odtwarzacze są zupełnie różne. Dlatego też, w odróżnieniu od holenderskiej maszyny, CDP-101 nie może pochwalić się niesamowitą bezawaryjnością, z której słyną pierwsze odtwarzacze Philipsa. 101-ka, zwłaszcza w pierwszej wersji sprzed poprawek nęka użytkownika awariami serwa czy mechanizmu szuflady, a i jakość dźwięku nie stoi ponoć na najwyższym poziomie. Ma za to podobno praktycznie nieśmiertelny laser, choć jak wiemy nic nie jest nieśmiertelne na tym świecie. Opinie takie nie odstraszyły mnie od zakupu tego odtwarzacza, bo musiałem to usłyszeć na własne uszy...

 

Tanie nie było, przyznaję, ale i egzemplarz trafił mi się ładny. I pełnosprawny, co ważne, bo częsci za bardzo do 101-ki nie ma. Tzn są, ale za laser trzeba by wydać drugie tyle, co za sam odtwarzacz, jak nie lepiej.

Na zdjęciach odtwarzacz prezentuj się ładnie, za to na żywo... niesamowicie. Patrząc na CDP-101 trudno uwierzyć, ze to sprzęt zaprojektowany na początku lat osiemdziesiątych. Jakość materiałów i sposób wykończenia przypomina raczej urządzenia nowsze o jakąś dekadę. Mam wrażenie, ze gdyby CDP 101 postawić dzisiaj na półce w sklepie, sporo osób mogłoby go nie zauważyć - trudno w to uwierzyć, ale CDP-101 wciaż wygląda dośc nowocześnie. Owszem, jest parę detali, które szybko zdradzają podeszły wiek odtwarzacza, ale Marantz CD-84 (już nie wspominając o Philipsach z tego okresu) wyglądają przy nim jak archaiczne dziady.

 

W CDP-101 pod względem technologicznym zastosowano wszystko, co Sony miało wówczas najlepsze, w tym miękkie przyciski przedniego panelu o niewielkim skoku, reagujące właściwie na dotyk. Obsługuje się to bardzo przyjemnie, choć czułość już trochę nie ta...

Z przodu mamy jedynie podstawowe funkcje, czyli odtwarzanie, pauzę, do przodu, do tyłu, powtarzanie utworów oraz dwie prędkosci przewijania. Jest też elegancki wyświetlacz, wyjście słuchawkowe (regulowane) i wielką szufladę na płytę, pracującą wolno i głośno.

 

W środku obudowa (inaczej niż w nowych odtwarzaczach) wypełniona jest dosłownie po brzegi elektroniką. Stan mojego egzemplarza jest nienaganny, choć poprzecinane taśmy spinające wiązki kabli świadczą o przebytych ingerencjach. Ale śladów jakiejś poważnej demolki, na szczęscie nie widać.

 

Jak przystało na serwisowany odtwarzacz I generacji, laser jest w stanie przeczytać prawie każą płytę. CDP-101 wczytuje listę utworów bardzo szybko, bez przesady powiem, ze w ciągu sekundy, ale nie ma zwyczaju informować o tym, ze już ją wczytał. Na wyświetlaczu świeci się tylko cyferka 1, jak rozumiem informująca, ze nasz binarny przyjaciel jest włączony. Nie pojawia się informacja o ilości utworów czy czasie trwania albumu. Nie ma też klawiaturki, więc trzeba "na piechotę" wybrać żądany numer utworu, który odtwarzacz zaraz ochoczo znajdzie. Inaczej niż Philipsy i Marantze z tego okresu (z którymi miałem kontakt) - CDP 101 nie ma chyba maksymalnej ilości ścieżek, które umie wczytać.

 

Pora zatem na odsłuch. Niestety, w moim CDP 101 wyjście słuchawkowe srednio nadaje się do użytku z uwagi na usterke wzmacniacza słuchawkowego (dosć cichy, ale jednak drażniący pisk w prawym kanale...). Dlatego też sprzęt testowałem poprzez wyjście słuchawkowe wzmacniacza (TA FE710R) oraz z Unitrowskim zestawem z epoki (WS 503, Tonsil Zg40C). dodam tu jeszcze, ze CDP-101 jest chyba bardzo wrażliwy na pole magnetyczne, bo jak stoi w bliskości siejących obficie Unitrowskich dziadków, przestaje czytać połowę płyt... Dziwne, ale tak właśnie było - jak go przeniosłem z powrotem na stolik, czyta wszystko jak leci...

 

Brzmienie odtwarzacza jest mocno średnie. Zeby nie powiedzieć, marne, jak na format CD. Oczywiście, recenzując zabytek trzeba brac poprawkę na wiek, ale porównanie z brzydkim jak noc Marantzem CD-84 jest dla Sony druzgocące. Słuchając Marantza dopatrywałem się licznych niedociągnięć brzmienia tu, czy tam, ale jakiej wady bym nie znalazł, była ona subtelna, mało ewidentna, czego nie można powiedziec o wadach 101-ki. Odtwarzacz gra za mocnym basem, czesto dominującym resztę pasma, odchudzoną, wycofaną średnicą i dosc suchą górą, o przyzwoitej szczegółowości. Niektórzy nazywają to brzmienie ciepłym (czego już w ogóle nie rozumiem, ale pewnie przez ilosć basu), czy "analogowym", a ja nazwę niedopracowanym, po prostu. Myślę, że największą wadą odtwarzacza jest średnica właśnie, której brakuje muzykalności - porównane barwy głosu na przykład naszej wybitnej wokalistki, Małgorzaty Walewskiej, prezentowanej przez CDP 101 z tym, co potrafi Marantz CD-84 w zasadzie mówi wszystko. To jakby inny głos, ani tak pełny, ani tak ciepły, dużo bardziej nijaki. W muzyce rozrywkowej odtwarzacz często gra brzmieniem konturowym, z wyeksponowanymi górą i dołem pasma.

Niby jest czysto, niby jest poprawnie, ale brzmienie jest mało wciągające, czegoś mu ewidentnie brakuje.

Ciekawe natomiast, ze w zestawie z WS-503 i ZG40C, 101-ka nawet się sprawdza - być moze dzięki temu, ze wady urządzeń dobrze do siebie pasują, uzyskując nawet dośc przyzwoity efekt...

 

I to tyle. Piękny odtwarzacz, zdecydowanie wyprzedzający swoją epokę co najmniej o dekadę, ale niestety niedopracowany brzmieniowo. Żeby to grało tak, jak wygląda...

 

Ale cóż, początki zawsze są trudne, CD-100 Philipsa ponoć też genialny nie jest. Warto obejrzeć, warto to "poczuć". Posłuchac.. czy ja wiem ;) ???

 

Dałem po pięć gwiazdek, bo - jak pisałem - najchętniej wcale bym ich nie dawał...


atreyu

Data dodania: 07 listopad 2009

atreyu

Data dodania: 07 listopad 2009

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • niezniszczalna konstrukcja, całkiem sympatyczne brzmienie.
  • niedostępne części zamienne, stosunkowo niski odstęp S/N, za małe gabaryty ;)

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: ponad rok

Ile zapłaciłeś/aś?: 50 zł za uszkodzony

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Akai CD 37 Pioneer PD-z71 Sony CDP-222ES /wszystkie porównania PO zakupie :)/

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: kolumny: B&W DM 110, Altus 150, Zg-40/8 wzmacniacze: DIY@STK4152, Radmor 5102

Opinia:

Na początek warto zaznaczyć że nie jestem audiofilem więc moja opinia nie może być w pełni miarodajna.

Ten cedek fascynował mnie już dosyć dawno temu - pierwszy raz spotkałem się z nim we Francji gdzieś około 1993 roku, ale niestety egzemplarz ten był w stanie całkowitego rozpadu po spotkaniu z młotkiem. Zaciekawiła mnie jednak jego "pancerna" budowa która nie pozwoliła na zbyt duże zniszczenia pomimo usilnych prób personelu pewnego sklepu elektronicznego, a także spora ilość elektroniki wewnątrz ;)

Swój egzemplarz zakupiłem na aukcji internetowej za śmieszną kwotę 50 zł. Urządzenie było niesprawne ale uszkodzenie okazało się trywialne - po prostu mechanizm wysechł.

Brzmienie tego urządzenia dalekie jest od neutralności. Odtwarzacz ten ma tendencje do podbarwiania niskiego zakresu częstotliwości a także oferuje nieco zapiaszczoną górkę. Scena budowana jest dosyć precyzyjnie i z dużym rozmachem jednak brakuje mu detaliczności, co wziąwszy pod uwagę że jest to odtwarzacz pierwszej generacji bez oversamplingu jest rezultatem nadzwyczaj dobrym. Na ogromną pochwałę zasługuje praca mechanizmu. Nie jest ona zbyt cicha ale za to prezyzyjna i nieco powolna dająca poczucie pewności funkcjonowania urządzenia.

Wygląd zewnętrzny nie jest tak archaiczny jak prawie równocześnie produkowanego przez Philipsa CD-100, za to wewnątrz kryje się elektronika wyraźnie trącąca myszką. 34 układy scalone w tym trzy 4-bitowe mikrokontrolery sterujące to na dzień dzisiejszy lekka przesada i anachronizm. Jednak najważniejszą cechą tego urządzenia jest fakt iż od jego produkcji minęło 27 lat a ono nadal działa :) Wczytuje poprawnie płyty tłoczone jak i CD-R'y w czasie 2-3 sekund. Korekcja błędów działa fenomenalnie, nawet dla płyt źle wypalonych z ogromnymi ilościami błędów C2, choć występuje wówczas słyszalna degradacja jakości dźwięku. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tej zabawki i często jej używam :)





Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.