Skocz do zawartości

Acrolink 6N-PC5300

Typ sprzętu: Kable Zasilające

Producent: Acrolink

Model: 6N-PC5300


Umiarkowany

(3/5)


(3/5 na podstawie 1 opinii)

sprzet

(Konto usunięte) Gość

Data dodania: 09 czerwiec 2014


(Konto usunięte) Gość

Data dodania: 09 czerwiec 2014

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • + wszystko co związane jest z prezentacją basu
    + znakomita motoryka, kontrola, oddanie rytmu
    + pewna dystynkcja, spokój i opanowanie
    + rzetelność w zakresie oddania barwy instrumentów
  • - ograniczone poczucie realizmu i namacalności dźwięku, mała otwartość brzmienie
    - brzmienie mało sugestywne, beznamiętne i nie wciągające w odsłuch (mało muzykalne)
    - monochromatyczne i mało zróżnicowane wysokie tony
    - równowaga tonalna nazbyt przesunięta w stronę dolnych rejestrów

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: pożyczony do porównań

Ile zapłaciłeś/aś?: ------------------------

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: -----------------------

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Acrolink 7N-PC9500 Mexcel
Acoustic Zen Absolute, Gargantua II
Electraglide Epiphany X, X.3
Fadel Coherence III
Heavens Gate Ultra Silence (Furutech)
NBS Monitor Zero, Signature III
i trochę innych

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Audio Research Reference: 8/3/150
Harpia Louis
okablowanie Kimber Select KS1130/KS3035

Opinia:

Tak jak można się było tego spodziewać tańszy Acrolink w dużej mierze przypomina brzmienie referencyjnego Mexcela 7N-PC9500, ewidentnie słychać ten sam pomysł na dźwięk. Można rzec, iż model 6N-PC5300 oferuje mniej więcej 75% dźwięku Mexcela za 40% jego ceny. Równowaga tonalna jest bardzo zbliżona, oba Acrolinki trzeba jednoznacznie określić jako brzmiące w sposób ciemny. Oczywiście tańszy kabel przegrywa rywalizację w dziedzinie oddania realizmu i sugestywności przekazu, te cechy generalnie nie są domeną miedzianych Acrolinków, dopiero topowy Mexcel zbliża się pod tym względem do poziomu osiąganego przez sieciówki z dużą zawartością srebra. To co łączy oba kable spod znaku Acro to oczywiście znakomita jakość basu. Można rzec, że bas jest wizytówką tej firmy, czwarty patrząc od góry oferty model może stanowić wzór dla większości innych producentów. Kontrola, rozciągnięcie, wypełnienie jak i liniowość tego zakresu są nieosiągalne w mojej ocenie dla przynajmniej 90% istniejących na rynku kabli zasilających. Zaryzykowałbym nawet tezę, iż ilość basu jest dawkowana rozsądniej niż we wzorcowym Mexcelu, który co tu owijać w bawełnę, ma basu w proporcji do reszty pasma po prostu zbyt dużo. Nie jest to bas o bardzo suchym charakterze, znanym choćby z kabli Nordosta, tak jak pisałem powyżej ma stosowne wypełnienie i potęgę, ale jest wolny od jakiegokolwiek przeciągania i mruczenia. Potrafi mocno przyłożyć, ale tylko wtedy kiedy potrzeba. Można to spróbować opisać i tak, bas Nordosta przypomina sposób grania końcówek Marka Levinsona, podczas gdy Acrolink budzi skojarzenia z Krellem. Sądzę, że to jest najbliższa prawdy metafora. Niestety nie samym basem żyje audiofil:-)

 

W pierwszej kolejności kabel został podłączony do odtwarzacza ARC CD 8, na którym tak dobrze wypadł najwyższy z całej linii Acrolinków model 7N-PC9500 Mexcel. Zastąpił on używane przeze mnie na codzień kable Electraglide Epiphany X oraz X.3. W bezpośrednim porównaniu obie Epiphany zagrały istotnie jaśniej, ich równowaga tonalna była wyraźnie wyższa. Można by odnieść wrażenie, że są to kable rozjaśnione, jednakże nie jest to prawda, w mojej ocenie to równowaga tonalna Acrolinka jest zaniżona w stosunku do umownego wzorca neutralności. Oprócz tego kable EG miały przewagę w zakresie zdecydowanie lepszego różnicowania planów oraz większej ilości powietrza wypełniającego scenę. Pomimo faktu, iż większość kabli Acrolinka prezentuje bardzo dobrą głębię sceny to i pod tym względem Epiphany miały ciut więcej do powiedzenia. Acrolink ma tendencję do prezentacji sceny z dużego oddalenia, ale pomimo to, prezentowana jest ona raczej jednoplanowo, opisałbym ją jako wchodzącą daleko poza linię głośników, ale mieszczącą się pomiędzy nimi, podczas gdy Electraglide gra bardziej na boki i lepiej różnicuje odległość poszczególnych instrumentów od słuchacza. Sądzę, że wynika to z opisanej powyżej większej ilości powietrza otaczającej instrumenty, które sprawia, że lokalizacja staje się bardziej sugestywna, a bariera dzieląca słuchacza od muzyków przestaje być odczuwalna. Można to opisać prościej, przy podłączonym Acrolinku kolumny nie znikały z pokoju odsłuchowego tak jak wtedy gdy grały kable Electraglide. Całościowo obie Epiphany zagrały w sposób znacznie bardziej rozwibrowany, z większą ilością wydarzeń rozgrywających się w wyższych zakresach pasma. Brzmienie Acrolinka było pozbawione tego specyficznego blasku na górze, w bezpośrednim porównaniu opisałbym je jako trochę martwe i matowe. Również w kwestii oddania wokali sieciówki Electraglide zabrzmiały; może nie bezwzględnie lepiej; ale na pewno przyjemniej. Wokal Steve'a Hogartha na Epiphany; oprócz tego że objętościowo większy; był jakby bardziej płynny, plastyczny i mniej natarczywy niż na 6N-PC5300. Słuchając utworu "Somewhere, somebody" z płyty "The Hunter" Jeniffer Warnes odniosłem wrażenie nakładania się na siebie żeńskiego i męskiego wokalu (obserwacjapowtórzyła się przy późniejszym podłączeniu kabla do listwy zasilającej). Przewaga Acrolinka dotyczyła większej rzetelności w prezentacji barw instrumentów, fortepian na Epiphany zabrzmiał w sposób ewidentnie osłodzony, podczas gdy Acrolink pokazał go takim jakim jest w rzeczywistości. Generalnie na Acro najlepiej wypadła prezentacja instrumentów grających w dolnym zakresie pasma, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę rodzaj przewodnika, z którego wykonany jest 6N-PC5300 (100% miedzi). Jak dla mnie najsłabszą cechą wszystkich sieciówek Acrolinka są wysokie tony i nie inaczej jest w tym przypadku. Oceniam je jako suche, matowe, mało zróżnicowane i pozbawione soczystości. Słuchając płyty M² Marcusa Millera odnotowałem sklejanie się blach perkusji i pewne oznaki szeleszczenia sybilantów. Wysokie tony są dość monotonne, mało wyrafinowane a zdarza się że i z lekka męczące. Ewidentnie brakuje im blasku, ale przede wszystkim szlachetności, znanej choćby z sieciówki Acoustic Zen Absolute.

 

W drugiej odsłonie testu kabel został podłączony do listwy zasilającej Base, w wersji na okablowaniu Furukawy, zastępując używany przeze mnie dotychczas kabel Acoustic Zen Gargantua II. Pamiętam, że w takiej samej konfiguracji znakomite wrażenie pozostawił po sobie 7N-PC9500, jeśli miałbym taki kabel w systemie, grałby właśnie łącząc listwę z gniazdkiem ściennym Furutecha. Generalnie podłączenie do listwy dało bardzo zbliżone rezultaty dźwiękowe jak w przypadku Mexcela i wydaje mi się, że jest to najlepsze miejsce dla modelu 6N-PC5300 w systemie. Acrolink podłączony w tym miejscu; mówiąc kolokwialnie; pozbierał dźwięk do kupy, co sprawdzało się choćby na starych nagraniach Creedence, Clearwater & Revival. Acrolink odfiltrował dźwięk z niepotrzebnych mikrodetali, rozgrywających się w zakresie wyższej średnicy, przez co całość sprawiała znacznie bardziej schludne i zwarte wrażenie, w stosunku do używanej na codzień Gargantui niewątpliwie poprawiła się kontrola w całym zakresie pasma. Pamiętam, jak podobnego odkrycia dokonałem porównując kiedyś odtwarzacze CD: ARC CD 8 z ML No 512. Na starych i ostrych realizacjach lampowy ARC powinien teoretycznie zabrzmieć lepiej, a twardy Levinson powodował obawy o możliwe uszkodzenie słuchu. Nic takiego jednak nie miało miejsca, ML przefiltrował dźwięk z przeróżnych świstów, charczeń i tym podobnych efektów, podczas gdy lampy ARC wyciągnęły cały ten niepożądany plankton w pełnej okazałości na światło dzienne. Wydaje się, że w przypadku analizowanego Acrolinka nastąpiło coś bardzo podobnego; z racji jego koncentracji na tonach powiedzmy podstawowych; przefiltrował on dźwięk na tyle skutecznie, iż całość okazała się bardziej strawna. Gargantua, mimo że generalnie jest lepszym niż 6N-PC5300 kablem, zagrała stare utwory, co tu dużo mówić, z większym bałaganem, podczas gdy Acrolink pokazał to co w nich najważniejsze, pomijając całą dodatkową otoczkę. Przewaga Acrolinka dotyczy wszystkiego co związane jest z motoryką i kontrolą, z kolei Gargantua oferuje więcej powietrza wokół instrumentów, lepszą plastyczność, gra w sposób bardziej namacalny, sugestywny i wciągający w odsłuch. Znika bariera dzieląca słuchacza od muzyków na scenie, którą odczuwałem gdy podłączony był Acrolink.

 

Ostatnia próba polegała na podłączeniu do przedwzmacniacza Audio Research Ref. 3, który jest dość wybrednym jak chodzi o kable zasilające urządzeniem. Pozornie wydawać by się mogło, że ciemny charakter Acrolinka sprawdzi się w zestawieniu z jasnym ARC. Niestety, ponownie i jakby bardziej dobitnie ujawniły się wspomniane wcześniej ograniczenia polegające na braku otwartości dźwięku. Co tu dużo mówić, Heavens Gate na tym konkretnie preampie wypada jednoznacznie lepiej i to pod każdym względem.

 

Największym problemem Acrolinka 6N-PC5300 wydaje się być jego wysoka, wynosząca blisko 8 tys. zł cena. W tym przedziale cenowym konkurencja jest bardzo poważna, a cena na tym pułapie zobowiązuje do grania na poziomie prawdziwie hi-endowym. Czy Acrolink spełnia pokładane w nim oczekiwania. Wg mnie częściowo tak, ale niestety jest to sieciówka nierówna. Oprócz cech absolutnie wybitnych, takich jak bas i kontrola ma też słabości w postaci dość słabego różnicowania głębi i nienajlepszego poczucia realizmu. Pomijam już cechę, określoną przeze mnie jako beznamiętność czy też słaba muzykalność ponieważ to jest akurat kwestia bardzo subiektywna. Jego brzmienie wolne jest od oczywistych błędów, nieczystości, słychać iż wykonany jest z bardzo dobrego gatunkowo materiału. Na pewno pozostawił po sobie lepsze wrażenie, niż recenzowany niedawno interkonekt XLR 7N-A2070. Niestety wysoki kurs jena w ewidentny sposób przekłada się na pozycjonowanie produktów Acrolinka. Rozsądna i akceptowalna rynkowo cena katalogowa za ten poziom brzmienia powinna zawierać się w kwocie maksymalnie 5 tys. zł. Przywoływana do bezpośredniego porównania Gargantua II (pomimo iż producent poprzez wymianę złotych wtyków Furutecha na Neotechy zepsuł jej brzmienie w stosunku do pierwowzoru) jest w mojej ocenie sieciówką wyższej klasy, a kosztuje katalogowo 6,9 tys. zł. Na rynku wtórnym różnice w cenie obu produktów zacierają się, zarówno Acrolink 6N-PC5300 jak i Gargantua II oferowane są za kwotę około 3 tys. zł, co mniej więcej odpowiada ich rzeczywistej wartości.





Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.