Skocz do zawartości

Melodika BL30

Typ sprzętu: Kolumny Podłogowe

Producent: Melodika

Model: BL30


Dobry

(3.86/5)


(3.86/5 na podstawie 7 opinii)

sprzet
Melepeta

Data dodania: 31 lipiec 2015

Melepeta

Data dodania: 31 lipiec 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • Dźwięk - potrafią zagrać naprawdę fajnie. Przestrzeń, scena, oderwanie dźwięku.
    Wykonanie bez zarzutu, nie ma się do czego przyczepić.
    Solidnie zapakowane, rękawiczki w zestawie aby nie zostały ślady palców na lakierze.
    Podstawy sprawiają, że kolumny stoją stabilnie.
    Solidne kolce.
    Podwójne terminale głośnikowe.
    Korektor fazy w głośniku średnio-niskotonowym.
  • Za lekkie, wymagają dociążenia, aby zagrały pełnią możliwości.
    Brak podkładek pod kolce.
    Trudno zdejmowalne maskownice.
    Kołki maskownic w kolumnach.
    Zworki trochę psujące dźwięk.

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Dostałem na tydzień do testu

Ile zapłaciłeś/aś?: Nic. W sklepie kosztują ok. 1800zł

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Nie wybrałem, ale gdybym miał kupić, to pewnie byłby to faworyt.

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Z moimi DIY (Seas L18 RNX/P - Morel MDT 30S)

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Zestaw testowy:
CD - Philips CD960 (modyfikowany) zasilany kablem DIY.
Interkonekt Quad QA-900.
Wzmacniacz (hybryda) - Unison Research Unico (na lampach JAN Philips ECG 5814A) zasilany kablem Enerr Euphoria Animus.
Kolumny - DIY (Seas L18 RNX/P - Morel MDT 30S).
Kable głośnikowe - Qed Ruby Anniversary
Listwa zasilająca - Gigawatt PF-1 zasilana kablem IsoTek High Performance PowerCord na wtykach Audionovy.
Są i płytki HOLFI i audiofilskie bezpieczniki w CD (HIFI-Tuning, HIFI-Tuning Supreme)

Pozostałe konfiguracje:
wzmacniacze - Creek Evolution 1, NAD C370, Analogue Crescendo, Zagra Audio II, Omak Ambassador Number One
odtwarzacze - CD Philips CD960 (to egzemplarz jest bez modyfikacji, nie tak jak ten z pierwszej części testu, mam bowiem dwa takie CD)
DVD Yamaha DVD-S663

Opinia:

Melodika BL30 - zaskakujące maleństwa

 

Chcę na wstępie podziękować firmie RAFKO za zorganizowanie testu tychże kolumn. Do którego to i ja się zgłosiłem z czystej ciekawości. Zostałem wybrany jako jeden wśród dziesięciu testujących. A chętnych było niemal siedemdziesięciu. Zapewne wielu przyciągnęła nagroda, którą to będzie para testowanych kolumn za najlepszą recenzję.

Zanim jednak kolumny do mnie dotarły, zastanawiałem się, jak ten test powinien wyglądać. I doszedłem do wniosku, że należy postawić się w roli przyszłego potencjalnego nabywcy, który moją opinię będzie czytał.

Postanowiłem więc podzielić test na kilka etapów.

W pierwszej części będzie krótko o budowie i wykonaniu oraz nieco więcej o sposobie optymalnego ustawienia.

W drugiej będę chciał sprawdzić, co te kolumny potrafią i wycisnąć z nich maksimum możliwości.

W ostatniej przetestuję je w połączeniu z kilkoma wzmacniaczami i odtwarzaczami. Tak, aby sprawdzić, jak spisują się w różnych konfiguracjach.

Poniżej link do filmów i zdjęć prezentujących te kolumny.

 

https://www.youtube.com/channel/UCrtP72v5lLEfjZ5ZpghcTBw

 

https://onedrive.live.com/redir?resid=8FC1B2DF6BACCAC!27668&authkey=!APQGnDdq0oxlY-8&ithint=folder%2c

 

Test czas zacząć.

Kolumny są solidnie zabezpieczone do transportu, co widać na zdjęciach. Podstawy są oddzielnie zapakowane i należy je przykręcić. Wystarczy do tego zwykły wkrętak krzyżakowy i każdy da sobie radę. Trzeba tylko zwrócić uwagę, która strona ma być z przodu.

Nawet są rękawiczki bawełniane, co trochę mnie zdziwiło. Jednak gdy zacząłem rozpakowywać kolumny, szybko się przekonałem, jak są przydatne. Każde dotknięcie gołą ręką części lakierowanej pozostawiało ślady palców. I w tym miejscu pomyślałem o wszystkich paniach domu. Oj będą miały co robić. Każdy pyłek i plamkę widać na lakierze. Nie zazdroszczę.

 

Kolumny są malutkie. Głębokość i szerokość jak w niewielkich kolumnach podstawkowych. Wysokość jednak niedużych podłógówek. A podstawy sprawiają, że kolumna jest stabilna i nie tak łatwo ją przewrócić. Są w zestawie solidne stalowe kolce, brak tylko podkładek pod nie. A postawienie kolców na parkiecie, czy panelach, to nie najlepszy pomysł. Podłoga może się porysować. Głośniczki też są malutkie, bo i jakież mają być, gdy kolumna jest mała. Głośnik średniotonowy ma korektor fazy, co było miłym zaskoczeniem. Kołki maskownic są umieszczone w kolumnach, co nie wygląda zbyt ładnie. Nie rzuca się to za bardzo w oczy, bo i front kolumny i kołki są czarne. Zdjęcie maskownic nie jest jednak łatwe. Przylegają tak ściśle do kolumn, że nie ma punktu zaczepienia, aby je podważyć. Bass-refleks jest z tyłu, nie da się więc wcisnąć kolumn między barek a szafkę z babci kryształami. Zaciski do podłączenia są solidne i można w nich zamontować gołe przewody, jak i wtyki bananowe, czy widełki. Po zdjęciu zworek, można podłączyć bi-wire/bi-amp. Wykonanie kolumn jest bardzo dobre, nie znalazłem żadnych usterek, czy niedociągnięć. Wszystko jest dokładnie dopasowane.

 

Pozwoliłem sobie zajrzeć do środka. W tym celu wykręciłem głośniki i zwrotnicę.

Wewnątrz widać solidne wytłumienie. A obudowa ma dodatkowe wzmocnienia, co poprawia jej sztywność. Zwrotnica wygląda solidnie. Głośniki są ciężkie, mają metalowe kosze i ekranowane magnesy. Najmniejsze wrażenie zrobił na mnie głośnik wysokotonowy. A konkretnie jego niewielkie rozmiary.

 

Gdy już kolumny skompletowałem i obejrzałem, nadszedł czas na sprawdzenie jak je najlepiej ustawić i co da się z nich wycisnąć. W tym celu podłączyłem je do zestawu, którego używam na co dzień. A jest to:

CD - Philips CD960 (modyfikowany) zasilany kablem DIY.

Interkonekt Quad QA-900.

Wzmacniacz (hybrydowy) - Unison Research Unico (na lampach JAN Philips ECG 5814A) zasilany kablem Enerr Euphoria Animus.

Kable głośnikowe - Qed Ruby Anniversary

Listwa zasilająca - Gigawatt PF-1 zasilana kablem IsoTek High Performance PowerCord na wtykach Audionovy.

Są i płytki HOLFI i audiofilskie bezpieczniki w CD (HIFI-Tuning, HIFI-Tuning Supreme)

Jak widać zestaw zacny o wiele przewyższający klasą kolumny. Wystarczy zauważyć, że jeden kabel zasilający kosztuje tyle, co para tych kolumn.

O wpływie ustawienia jest napisane w instrukcji obsługi. Ja postanowiłem się skupić nie tylko na aspekcie ustawienia względem pozycji słuchacza i ścian, ale także, na czym kolumny stoją i czy są dodatkowo obciążone.

Kolumny wielkością idealnie pasują do mego pokoju 18 m2;.

Odległość słuchacza od kolumn to w moim przypadku ok. 3m. Rozstaw między kolumnami ok. 2,5m. Kolumny odsunięte od ściany na 40 cm i skręcone w stronę słuchacza. A całość ustawiona diagonalnie względem pokoju. Czyli wszystko w porządku.

 

No i jak ma być test, to i płyta będzie testowa. Użyłem więc samplera Audio Physic.

Przetestowałem ustawienie kolumn na kolcach bezpośrednio na parkiecie z użyciem stalowych podkładek z filcem. Na kolcach na miękkim dywanie (za dywan posłużył mi gruby filc). Na kolcach z podkładkami na płytach granitowych. Bez podkładek same kolce na płytach. I każde z tych ustawień w wariancie z dociążeniem kolumn płytami granitowymi o wadze ok. 12kg każda i bez dociążenia. W każdym przypadku najwięcej pozytywnych zmian wnosiło dociążenie kolumn. Wynika z tego, że są one po prostu za lekkie. A dociążenie powoduje, że dźwięk staje się pełniejszy, bas nabiera masy, instrumenty lepiej wybrzmiewają. Najlepiej kolumny grają postawione na kolcach ze stalowymi podkładkami na granitowych podstawach. I gdy są dodatkowo obciążone.

Jak już znalazłem najlepsze ustawienie, sprawdziłem wpływ zworek na zaciskach głośnikowych i wpływ maskownic na brzmienie. I okazało się, że gdy pojedyncze kable podłączy się do górnych zacisków, to kolumny zagrają troszkę lepiej. Wpływu zworek na sekcję niskotonową nie zaobserwowałem. Zostało więc podłączenie do górnych zacisków.

Maskownice też w nieznacznym stopniu pogarszają brzmienie w zakresie średnich i wysokich częstotliwości. Po ich założeniu efekt był taki, jakby ktoś zarzucił delikatną woalkę na kolumny. Dźwięk troszkę przygasł, stracił blask. Zostało więc bez maskownic. I na tym zakończyłem pierwszy etap testu.

 

A teraz najprzyjemniejsza część w tym teście. Gdy już wszystko podłączone i ustawione jak opisałem wyżej, czas na słuchanie. Tak więc wyżej wymieniony sampler AP został przesłuchany. Pokazał, że kolumny grają nieoczekiwanie przestrzennie. Wyrównanym pasmem. Nic się nie wyrywa przed szereg. Są szczegółowe. Basu też nie brakuje, jak to pisali koledzy poniżej. Domyślam się, że z cherlawymi wzmacniaczami tak może być w istocie. U mnie bas potrafił zatrząść pokojem. Oczywiście daleko tym kolumienkom do tych, których słucham na co dzień. Zresztą i porównanie byłoby nie na miejscu, gdyż same głośniki w moich kolumnach DIY kosztowały więcej niż para Melodiki. Jednak nie odczułem żadnego dyskomfortu a nawet fajnie się słuchało. Co tylko świadczy na korzyść Melodiki.

Następnie przyszła pora na normalniejszą muzykę. Niech to będzie Vaya Con Dios z płyty What's a woman. I tu nadal jest przyjemnie. Wszystko gra tak, jak powinno. Potem jeszcze słuchany był mój ulubiony Andrzej Sikorowski z grupą Pod Budą. Też fajnie. I jeszcze kilka innych dobrze mi znanych płyt. A gdy przyszła kolej na mocniejsze rockowe granie, już trochę zaczęły się kolumny gubić. Przy mocniejszym brzmieniu Scorpionsów czy Qeen, zaczęło brakować separacji. Dźwięk zaczął się zlewać w jedną całość. Czegóż wymagać od takich maleństw. Pełnego składu symfonicznego dobrze nie zagrają, chociaż nie ma co narzekać. Tragedii nie było. Nie zapominajmy bowiem, że testowane są kolumny za ok. 1800 zł a nie za 10 tys. I w tym aspekcie nie mam im nic do zarzucenia. Wystarczy dociążyć kolumny i mamy granie na poziomie dwa razy droższych.

 

I ostatnia część, która ma być wskazówką dla przyszłych nabywców.

Aby zachować zbliżony poziom, do poziomu kolumn, do ostatniej części już nie używałem audiofilskich kabli, listwy zasilającej itd. Zostały tylko głośnikowe Qed Ruby Aniversary. Kable zasilające i IC to zwykłe z kompletu od wzmacniaczy, odtwarzaczy. Sprzęt podłączony bez listwy zasilającej, bezpośrednio do gniazdka. Kolumny ustawione bezpośrednio na parkiecie na podkładkach pod kolce z monet bez dodatkowego dociążenia. Maskownice założone.

 

Starałem się uzyskać warunki, w jakich mogą grać u kogoś innego. Zdaję sobie bowiem sprawę, że nikt nie kupi tych Melodik do wzmacniacza za 10 tys.

Skoro już wiem, co one potrafią, to trzeba posłuchać w różnych konfiguracjach. Z różnymi wzmacniaczami i odtwarzaczami. I bez tych wszystkich audiofilskich dodatków. Tak aby mieć obraz jak się spisują w bardziej budżetowych systemach.

Tak więc w użyciu były 4 wzmacniacze tranzystorowe i jeden lampowy.

Creek Evolution 1

NAD C370

Analogue Crescendo

Zagra Audio II

Omak Ambassador Number One

Do tego dwa odtwarzacze.

CD Philips CD960. To egzemplarz jest bez modyfikacji, nie tak jak ten z pierwszej części testu. Mam bowiem dwa takie CD.

DVD Yamaha DVD-S663

Płyty te same co poprzednio.

 

Zestaw 1: Creek Evolution + Philips CD960

I tu było bardzo przyjemnie. Nie ma już tych wszystkich smaczków, które były wcześniej w audiofilskim zestawieniu. Jednak nic nie drażni, nie irytuje. Dźwięk jest ciepły, lekko rozjaśniony. Bardzo dobra przestrzeń. Kusiło mnie, żeby dociążyć kolumny. I zrobiło się od razu lepiej. Dźwięk się otworzył, nabrał masy i wypełnienia. W dalszej części testu jednak już słuchałem bez dociążenia.

 

Zestaw 2: NAD C370 + Philips CD960

Ogromny bas. Gdy ktoś pisał poniżej, że te kolumny nie mają basu, to niech spróbuje z tym NAD-em. Reszta, oprócz basu, już trochę gorsza niż z Creeka. Jednak zupełnie przyzwoicie. Ten NAD tak gra.

 

Zestaw 3: Audio Analogue Crescendo + Philips CD960

Tu już zagrało zdecydowanie ciemniej niż z Creekiem. Bas był trochę potężniejszy, ale do NAD-a daleko. Jednak ogólnie dla mnie mniej przyjemnie, bo nie lubię ciemnych systemów. Ta muzyka już tak nie wciągała. Przestrzeń nadal pozostała na wysokim poziomie.

 

Zestaw 4: Zagra Audio II + Philips CD960

Teraz zagrało to najlepiej z tych czterech zestawów. Dźwięk nabrał gładkości. Bas zatrząsł pokojem, chociaż nie słucham bardzo głośno. Przy NAD-zie bas dominował, teraz było go tyle ile trzeba. Wszystko brzmiało lepiej. Znów było przyjemnie. Ten niepozorny wzmacniacz po raz kolejny pokazał swoją klasę.

 

Zestaw 5: Omak Ambassador Number One + Philips CD960

I na koniec żonglowania wzmacniaczami, prawdziwy rodzynek.

Omak Ambassador Number One w pełni lampowy wzmacniacz ukraińskiej manufaktury.

Zestaw zagrał miło, ciepło, lampowo. Z ogromną przestrzenią. To zupełnie inna bajka, niż te poprzednie tranzystory. Nie chce się wyłączać. Słucha się muzyki, nie dźwięku, która to muzyka jest tu i teraz. Aż się prosi o lepsze kable, listwę zasilającą i dociążenie kolumn.

 

To tyle w kwestii wzmacniaczy. Trzeba jeszcze spróbować, jak to będzie, gdy za odtwarzacz posłuży DVD.

Yamaha DVD-S663 została sprawdzona tylko z trzema wzmacniaczami. Creek, NAD i Audio Analogue. Więcej nie zdzierżyłem. DVD do muzyki się nie nadaje. Gra to po prostu słabo. Chociaż DVD + Creek zabrzmiał przyjemniej niż Philips CD960 + Audio Analogue.

 

Na koniec przed spakowaniem kolumn do wysyłki, nie mogłem odmówić sobie przyjemności posłuchania tych kolumn w zestawieniu z początku testu. I mogę z czystym sumieniem polecić te kolumny. W tym budżecie raczej nic ciekawszego wśród nowych nie znajdzie się. A wydanie dodatkowej stówy u kamieniarza na dociążenie kolumn da o wiele lepszy efekt, niż szukanie cudownych kabli.

 

Mam nadzieję, że nie zanudziłem czytelnika. A może komuś pomogłem w dokonaniu wyboru, zgodnie z początkowym zamysłem.


Vieniek

Data dodania: 20 lipiec 2015

Vieniek

Data dodania: 20 lipiec 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • - smukły wygląd
    - wysokość
    - brzmienie wysokich i średnich tonów (odróżnianie instrumentów było zauważalnie słyszalne)
    - wyposażenie i zabezpieczenie (rękawiczki, których nawet bym się nie spodziewał przy żadnym sprzęcie na pierwszy rzut oka mnie rozbawiły :D )
  • - niewystarczająca ilość niskich tonów przy niskiej głośności
    - fortepianowe wykończenie łatwo się rysuje ale taki to urok

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Otrzymany w ramach testu

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Otrzymany w ramach testu

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: 1. Salon 35m^2 - Magnat Supreme 802 + Pioneer s310
2. Pokój 15m^2 -
Technics SB-CS75 + Technics SU-V500
Technics SB-CS75 + Marantz PM-52
Wieża WELLTECH 40527
Wieża Daewoo Ami-310
tutaj nowość Gitara + Line 6 studio GX

Opinia:

Melodika BL30 - ja do testów podszedłem trochę z innej strony, jako młody człowiek - student nie mający zbyt dużych pieniędzy jak i również wypasionego sprzętu porównywałem kolumny z tym co posiadam więc nie da się ukryć, że kolumny Melodiki były najdroższym ogniwem w mojej bajce testowania. Tak więc to było coś co chciałem koniecznie zaznaczyć przy opisywaniu i przebiegu testu, tak więc zaczynam :)

 

Pierwsze wrażenia - kolumny przyjechały do mnie w bardzo upalny dzień ale to nie przeszkodziło mi w natychmiastowym rozpakowaniu, w moich oczach pojawiły się zawinięte (ja to nazwałem skarpetą ochronną) w skarpetę kolumny opatulone sporą ilością gąbki (także transport na +). Zabrałem się do złożenia kolumn, które było bardzo intuicyjne i zajęło jakieś 5-10 minut (nastąpiła przerwa na zimny napój z racji pogody), ok, kolumny stoją jednak trochę problematyczne było odpowiednie ustawienie kolców ale cóż podłoga nie była idealnie równa. Ustawione na swoim 1-dniowym miejscu prezentowały się (jak to mama określiła - gustownie całkiem) ładnie.

 

 

RjSEhF.jpg

 

Test w salonie - na pierwszą wojnę poszedł amplituner Pioneer'a S310 oraz Magnaty supreme 802. Różnica była odczuwalna w każdym względzie (nie ma to tamto, kolumny Magnata nie były najwyższych lotów). Znaczna poprawa każdego pasma dźwięku (szczególnie tonów niskich) ale to było raczej oczywiste. Nie używałem żadnych bezstratnych formatów dźwięku, wszystko została puszczone tak jakby przeciętny Kowalski to zrobił czyli Open.Fm, na tym zestawie zbytnio nie bawiłem się w jakieś specjalne odsłuchy itp, po prostu puściłem kilka stacji, posłuchałem i oceniłem. Kolejnym testem, który był testem rodziców był film "Avatar". Jednogłośnie stwierdzili, że różnica jest odczuwalna szczególnie w scenach akcji - ok koniec testów na zestawie i w salonie, kolumny wyniosłem do swojego pokoju, gdzie bardziej chciałem przyłożyć się do testów.

 

Test w pokoju - Tutaj testy odbywały się na moim komputerze (na początku na laptopie potem zmieniłem na stacjonarny). Wzmacniacze/wieże zawsze połączone były do karty dźwiękowej Line 6 Pod Studio GX i zarazem symulatora gitarowego w jednym.

 

1. Na pierwszy ogień poszła mini wieża Welltech'a czyli coś taniego co pewnie każdy ma w domu jako grajek do kuchni albo coś w tym stylu. Szybki odsłuch na głośniczkach z zestawu a potem zmiana na kolumny Melodiki. Efekt? No po prostu trochę mnie zamurowało jak z takiej taniej wieżyczki można zrobić coś całkiem przyzwoitego (przynajmniej dla mnie można tak to nazwać), po prostu było słychać, że to już jakoś gra i ucho nie więdnie :D .

 

2. Drugi test dotyczył wieży Daewoo Ami-310, tutaj już półka wyżej niż mini wieża Welltech'a, zdecydowałem posłuchać na niej kilku wybranych przez siebie utworów z kilku gatunków muzycznych (trochę metalu, rocka, blues'a i pop'u), najbardziej zaskoczył mnie tutaj utwór Metallici - welcome home, na głośnikach z zestawu ciężko było z odróżnieniem danej gitary itp wszystko po prostu łączyło się w całość, na kolumnach Melodiki można było już odróżnić każdy sprzęt z osobna. Test jak najbardziej wypadł pozytywnie.

 

3. W tej chwili znów półka wyżej (przynajmniej tak sądziłem lecz zagrało troszkę lepiej niż wieża Daewoo), do testów przygotowałem Technics'a SU-V500. Do testów utwory te same co do wieży Daewoo, odczucia bardzo zbliżone, troszkę więcej bassu, reszta na podobnym poziomie. Tutaj lepiej sprawdzały się dla mojego ucha kolumny Technics SB-CS75, wydobywały taki cieplejszy i miękki bass dużo lepszy niż w Melodikach co było bardzo przyjemne dla mojego ucha (tony średnie i wysokie można wrzucić na tą samą półkę).

 

XQG9W2.jpg

 

4. Test na moim sprzęcie, który użytkuję codziennie czyli Marantz PM-52 i porównanie z kolumnami Technics'a. W tym zestawie siedziałem najdłużej z racji tego iż pobyt kolumn w moim domu się przedłużył. Przesłuchałem wiele płyt od brutal death metalu poprzez klasyczny metal, rock, blues, jazz aż do popu i muzyki elektronicznej. Moje odczucia są takie, kolumny Melodika BL30 wygrywały w wysokich i średnich tonach jednakże w niskich tonach była duża przewaga moich Technicsów (nisko schodzący bass, taki bardziej aksamitny jeżeli mogę tak to ująć a w Melodikach był taki szybki trochę stłumiony). Ostatecznie pod koniec testów słuchałem przy włączonych obydwu zestawach i dla mnie całkiem przyjaźnie się to zgrywało ;)

 

69xcAA.jpg

 

Przyszedł czas na ostatni test - Test Gitary - Wspominałem na samym początku, że Line 6 Pod Studio jest moją kartą dźwiękową ale jest też moim symulatorem gitarowym i gram na tym zamiast na wzmacniaczu :) . Tak więc jakby nie było myślę, że to może być taki tam smaczek na zakończenie. Test przebiegał głównie w klimatach mocnego metalu (taki klimat gram) jednak nie obyło się bez przegrania kilku klasyków Dżemu oraz innych świetnych zespołów. W tym teście bardzo duży plus względem moich Technics'ów ze względu na lepszą jakość wydobywanych pasm średnich i wysokich. Dźwięk był zdecydowanie ostrzejszy i siarczystszy w moich klimatach gry, a przy ogrywaniu np Wehikułu Czasu Dżemu czy Whisky zdecydowanie bardziej wyrazisty co jest dla gitarzysty bardzo pozytywnym plusem :)

 

Podsumowując: Kolumny Melodika BL30 wywarł na mnie bardzo pozytywne odczucia, na początek bardzo dobrze zabezpieczone w kartonach, przyjemny dla oka wygląd, bardzo dobre brzmienie. Bardzo dużo frajdy sprawiło mi testowanie tych kolumn, miło było usiąść sobie w fotelu przy odrobinie whisky i wsłuchiwać się w każdy utwór (polecam takie działania dla rozluźnienia po ciężkim dniu) jednakże najwięcej radochy miałem przy teście z gitarą, bo to było coś bardzo odczuwalnego dla mnie, naprawdę przyjemne uczucie, gdy robisz coś co jest Twoim hobby i nagle możesz dostrzec, że jest jeszcze lepiej niż zwykle. Tak jak wspominałem wcześniej, test prowadzony był przez studenta, nie miałem wcześniej styczności ze sprzętem takiej klasy jednak z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że jest to na pewno bardzo ciekawa propozycja dla ludzi, którzy nie chcą wydawać kilkudziesięciu tysięcy na sprzęt audio.

 

Dzięki :)


Czeski_film

Data dodania: 07 lipiec 2015

Czeski_film

Data dodania: 07 lipiec 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • - jakość wykonania
    - cena
    - bas (WOW)
    - polski producent
    - brzmienie
    - ilość basu
    - 5 lat gwarancji
    - warunki transportu
  • - zbyt lekkie (robią niepełne pierwsze wrażenie)
    - nie do końca "ostre" górne pasmo
    - (niekiedy) dynamika dolnego pasma
    - wiem, że za tę cenę zwyczajnie się czepiam - przepraszam

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: otrzymałem do testów

Ile zapłaciłeś/aś?: 0 PLN-ów (choć w lipcu 2015 kosztowały około 1500 zł za parę)

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: ...bo sami zaproponowali (darowanemu koniowi...)

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Harman/Kardon HK 680

Opinia:

MAŁE ALE... WOW!

 

...bo tak najkrócej mógłbym określić kolumny Melodika BL-30.

 

Test rozpocząłem zupełnie przez przypadek – kiedy w mojej skrzynce mailowej pojawiła się informacja o takiej możliwości, od razu pomyślałem „a co mi szkodzi” - przynajmniej porównam z moimi długo poszukiwanymi i wyczekanymi STX FX-300 (tak wiem, wielu stwierdzi, że jestem bezguściem z miodem w uszach, skoro je kupiłem... ale podobały mi się i podobają mi się nadal – a co!).

 

4241.jpg

WYGLĄD

Krótko przed przysłaniem Melodik, zatelefonował do mnie pan o przyjemnym, lekko radiowym głosie (wiem, podlizuję się), który wytłumaczył, jak będzie przebiegał test, i że...

- „To truizm, ale koniecznie trzeba sprawdzić przy kurierze, czy aby na pewno nic nie jest uszkodzone”

 

Gdy już pojawił się utęskniony rozwoziciel, od razu pobiegłem, by pomóc mu wnieść sprzęt do domu. Pierwsza myśl, gdy wchodziłem z pakunkiem po schodach nie brzmiała nazbyt optymistycznie: „A co to takie lekkie? Pewnie jakiś tani plastik z bazaru?!”. Po wniesieniu do pokoju pospiesznie otworzyłem karton i oczom mym okazał się... (bynajmniej nie las) pięknie zapakowany produkt! Nadmienię tylko, że STX-y przyjeżdżały do mnie 3 lub 4-krotnie (za każdym razem coś się urywało po drodze – takie opakowanie!). Moje zdziwienie było tym większe, gdy okazało się, że Melodiki leżakują w ochronnych, tekstylnych worach, a delikatna, choć stabilna gąbka otula je szczelnie i bezpiecznie (no a z tymi białymi rękawiczkami w zestawie to nawet przesadzili). Wyjąłem pierwszą kolumnę i … ?!? … no sam nie wiem? Takie to jakieś – ni okrągłe, ni kanciaste (niby kompromis) i do tego ten „zwyczajnie zwykły” czarny kolor. Ale za to jakość wykonania naprawdę genialna (nie jestem fetyszystą, ale bardzo przyjemnie się tego dotykało). Ogólnie wygląd zewnętrzny nic mi „nie urwał” (poza tą jakością), niemniej trzeba pamiętać, że gust jest sprawą cokolwiek subiektywną – ja, jako miłośnik kanciastego minimalizmu wcale nie muszę rozpływać się nad czymś bardziej opływowym od moich kwadraciastych STX-ów, ale to wcale nie oznacza, że fanatycznie nie akceptowałbym takiego designu w swoim pokoju (a niech stoją!). Dodam jeszcze, że czym prędzej zdjąłem maskownicę, spodziewając się jakichś tanich, fikuśnych membran. Tutaj moje szydercze cwaniactwo zdecydowanie przygasło, bo okazało się, że głośniki, choć mniejsze, wyglądają naprawdę stylowo i dużo bardziej efektownie niż „szczekaczki” z STX.

 

 

5932.jpg

Kiedy już napatrzyłem się do woli, postanowiłem przejść do ważniejszych treści. Przy pomocy grubych miedzianych kabli połączyłem Melodiki z moim – całkiem udanym - Harman/Kardon HK 680 i mogłem rozpocząć ucztę...

 

NO BASS - NO FUN

Nie mam 60 cm w bicepsie i nie jeżdżę bmw, ale – i nic na to nie poradzę – lubię bas (i kto mi zabroni)! Dlatego mój pierwszy nasłuch skierowałem na to właśnie pasmo. A że „nic tak nie wspiera testera, jak szczera szydera rapera” (teraz to wymyśliłem – o cholera!), o "pomoc" poprosiłem niejakiego pana TEDE-usza (kawałek „Vanillalalahajs”). Ustawiłem wzmacniacz (bo używam equalizera i lubię podbić niskie tony - nie linczujcie mnie), włączyłem play i.... WOW! No WOW (i tu właściwie mógłbym zakończyć tę recenzję - bom się zachwycił)!

 

ale nieeeeeee......

 

Ogólnie wiem, że w przyrodzie – w temacie basu - mniejsze głośniki są w stanie nadążyć za większymi, ale rezerwowałem tę myśl dla określenia dużo bardziej hi-endowego sprzętu. Tymczasem niskie tony niedrogich „melodyjek” urzekły mnie swoją... obecnością! Wprawdzie nie schodziły tak nisko, jak w sporo większych FX-300, ale było ich mnóstwo (czasem nawet miałem wrażenie, że więcej, niż w STX).

Ale... ! … pojawiło się też coś, co wywołało na mojej uśmiechniętej paszczy... coś jakby grymas – dynamika!

Bas BL-30 był trochę zbyt (jak to powiedzieć, żeby zabrzmiało eufemistycznie?)... rozciągnięty (uff!). Być może to „sprawka” bass-reflexu skierowanego do tyłu (może trzeba by je ustawić inaczej, hę?). No ale nie można mieć od razu wszystkiego!

 

 

Tak, czy inaczej, bas był – i to jaki!

Zachwycony „tąpnięciem” pozwoliłem sobie na dłuższe posiedzenie przy albumie warszawskiego rapera, po czym skupiłem się na zmianie rodzaju muzyki i innych tonach serwowanych przez białostockiego „prawie” flagowca (no dobra, jeszcze jeden rapowy kawałek, bo … WOW).

 

 

1443.jpg

BRZMIENIE

Już jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że poczciwi dziaduniowie z Dire Straits powinni dostać jakąś tantiemę za swoją antycypację i nagranie płyty, która doskonale nadaje się do współczesnego testu dźwięku. Kompilacja „Money for nothing”, bo o niej mowa, zawiera cały szereg melodii, które świetnie obnażają zestawy muzyczne z ich najbardziej intymnych znamion. Mój ulubiony numer do testowania to oczywiście tytułowy "Money for nothing". Jak a tym tle wypada Melodika BL-30?

 

 

2444.jpg

Ano całkiem niekulawo! Ba, lepiej niż dobrze! Wprawdzie wysokie tony wydawały mi się czasami nieco przytłumione (zagubione – jak kierowca, który w centrum obcego miasta nagle straci zasięg GPS i nie wie, czy jedzie dobrą drogą – albo trafi, albo nie trafi), ale to akurat może być moje „autorskie” spaczenie, ponieważ wysokich tonów pożądam niemal tak mocno, jak niskich – a to, niestety, przez STX-y, które zdecydowanie mają ich za mało – z tym, że i tak je lubię (bo nie mam innego wyjścia). Ale do rzeczy! Dysonans po usilnym doszukiwaniu się sopranów sprytnie złagodziła mi średnica, która wyjątkowo mocno trzymała dźwięk w lejcach (ten ostatecznie nie był ani zbyt narowisty, ani ociężały). I wreszcie czysto przyjemny element, czyli scena: zgrana, przestrzenna, wieloelementowa, wreszcie wyraźna (jak puzzle z wizerunkiem rozgwieżdżonego nieba – trudne do ogarnięcia, ale jaka radocha!).

 

Po tygodniowym smakowaniu brzmienia smukłych kolumienek, niechętnie odebrałem telefon od pana z radiowym głosem i jeszcze bardziej niechętnie usłyszałem, że czas zabawy minął. Pan nie omieszkał nadmienić, że...

- „To truizm, ale sprzęt należy spakować w taki sam sposób, w jakim został dostarczony”, po czym podziękował mi za test.

Tutaj, skruszony, muszę przyznać się do swojej przepełniającej mnie, niepojętej „bystrości”: prosząc o dokładne spakowanie kolumn, pan wspomniał, żeby podstawki pod kolce też dokładnie schować. - Jakie podstawki? - pomyślałem - Przecież ich nie było! (WSTYD) Okazało się, że były - wkomponowane w gąbkę ochronną - nie zauważyłem ich (oooo, rumienię się ze wstydu!).

 

PODSUMOWANIE

Testując Melodiki, pokusiłem się o przesłuchanie wielu gatunków muzycznych (no może poza muzyką klasyczną – do tej nie dojrzałem). Podczas odsłuchów wykorzystałem wiele "udziwnień": zmieniałem parametry dźwięku, korygowałem wartości tonów, na poczekaniu porównywałem BL-30 z FX-300 (i z powrotem), sprawdzałem zarówno cichą subtelność Melodik, jak i ich wrzeszczącego „kopa” - nawet porównałem, jak to jest czuć ich brzmienie na trzeźwo i „na bańce” (ale spoko – niczego nie uszkodziłem). Dziś wiem, że muszę odszczekać swój początkowy sceptycyzm: czekałem na BL-30, jak na plastikowego Kena od Barbie, a żegnałem się z nimi, jak z Panem Wołodyjowskim – on też był mały, ale... WOW!


audiofan01

Data dodania: 28 czerwiec 2015

audiofan01

Data dodania: 28 czerwiec 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • Porządne wykonanie, ładny wygląd z maskownicami, poprawne brzmienie średnich i wysokich tonów.
  • Wynikające z małych rozmiarów niedostatki na basie, liche zworki, brak podkładek pod kolce.

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: dostałem do testowania w ramach konkursu

Ile zapłaciłeś/aś?: nic bo to test ale wiem, że kosztują 1500 zł

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: bo taki był przedmiot konkursu

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: z tym co mam w domu

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: 1. miniwieża SHARP XL-HF100
2. NAD L40
3. Dussun V6i + CD Yamaha S2100
kable: miedziane

Opinia:

Do testowania zgłosiłem się z ciekawości, nudów i ... chęci zdobycia ich na własność bo młodszy syn zaczął narzekać, że brzmienie jego marketowej miniwieży już mu nie pasuje i też chce być audiofilem.

Pomyślałem więc, że jest szansa bez uszczuplania domowego budżetu, na to aby te Melodiki wzniosły poziom grania jego wieżyczki na przedsionek hi-fi.

Ale żeby nie było tak egoistycznie to przeprowadziłem testy porównawcze z tym co miałem w domu tak aby czytający ten tekst, a zastanawiający się nad zakupem małych podłogówek w podobnej cenie, mogli coś dla siebie wywnioskować.

 

Na pierwszy ogień podłączyłem kolumienki do mini wieży syna zamiast malutkich podstawkowców ze standardowego wyposażenia. Słuchał głównie on przez kilka dni. Ja z doskoku ale na tyle wystarczająco by wyrobić sobie zdanie. Obaj stwierdziliśmy, że basu nie przybyło co było do przewidzenia patrząc na wielkości głośników, które są podobne. Co prawda skrzynka jest większa i powinno być go trochę więcej ale nie było to zauważalne. Na pewno przy głośniejszym słuchaniu jakość basu była lepsza, kolumny się tak nie męczyły jak te malutkie ale tak słucha się rzadko. Reszta pasma już wyraźnie lepsza. Syn stwierdził, cytuję: "Tato, słychać jakoś więcej i wyraźniej" To oczywiście zasługa większej liczby głośników i tego też się można było spodziewać. Stereofonia, scena, głębia etc. tutaj zauważalnie lepiej ale bez zachwytów. Po prostu tak grają kolumny z tej półki cenowej.

 

Podsumowując pierwszy test można powiedzieć, że Melodiki znacząco poprawiły brzmienie tego taniego zestawu. Więc jeśli macie 1500 zł i coś podobnego do dyspozycji jako wzmocnienie to warto spróbować takiego podłączenia dopóki nie nazbieracie na lepszy wzmacniacz.

 

Próba druga to wyciągnięcie ze strychu całkiem przyzwoitego, choć leciwego, urządzenia typu "all in one" z audiofilskimi ambicjami czyli NAD-a L40. Ma to tylko 2x20W ale dla Melodik powinno wystarczyć. O ile w pierwszym przypadku to kolumny miały zrobić z wieżyczki "hajend" to teraz ten NAD miał rozhulać Melodiki tak by pokazały co potrafią. Faktycznie zagrały z tym wzmacniaczem zdecydowanie lepiej choć basu dalej brakowało jednak jego jakość zauważalnie się poprawiła. Syn skomentował to znowu po swojemu: "Tato jak wygramy te kolumny to ja biorę do nich tego NAD-a" Mądrzejsi forumowicze napisali by w tym miejscu, że nastąpiła "synergia" czyli Melodiki należy zestawiać ze wzmacniaczem z przedziału 500-1000 zł i wtedy zagra to fajnie. Jeśli to ma być zestaw podstawowy to zdecydowanie do małych pomieszczeń do 15m2. Jeśli drugi i sypialnia byłaby idealnym miejscem na plumkanie do snu.

 

Próba trzecia. Zadałem sobie pytanie: co by się stało gdybym z jakichś powodów musiał się pozbyć moich domowych "flagowców" ( np. potrzebna kasa na wakacje, zaległy kredyt itp.) i do czasu gdy nazbieram gotówki na wykupienie ich z lombardu musiał zadowolić się ..... mniejszym dźwiękiem.

Wstawiłem je więc do salonu obok moich wielokrotnie w każdym aspekcie większych kolumn, które, teoretycznie, Melodiki powinny zabić swoją potęgą.

Morderstwa nie było, co najwyżej lekkie przyduszenie. Pierwsze wrażenie oczywiście ..... brak basu:).

Ale po dłuższym słuchaniu i adaptacji do "mniejszego" dźwięku mogę stwierdzić, że da się tego słuchać.

Melodiki dzielnie dają radę biorąc pod uwagę porównanie rozmiarów, parametrów i wielkość salonu.

Stereofonia poprawna, rozdzielczość, wysokie, średnie także i tylko ten .... tak oczywiście bas, którego przy pewnych rodzajach muzyki po prostu brakuje. Nie jest to jednak taki brak, bez którego nie można się obejść. Na spokojny jazz, pop i lekki rock w zupełności wystarczy. Gitara Marcusa Millera nie pomasuje brzucha ale głos Norah Jones zabrzmi na pewno kojąco.

 

Poniżej poglądowe fotki z pojedynków. Kolców i podstawek nie montowałem ale potwierdzam, że są ładne, a widać je na zdjęciach w innych opiniach.

 

Czas na podsumowanie.

 

Jeśli szukacie kolumn w tej cenie to na pewno warto posłuchać MELODIKi L30. Są estetycznie wykonane, jak na swoje gabaryty grają bardzo poprawnie, a z dobrze dobranym wzmacniaczem mogą stworzyć satysfakcjonujące brzmienie.

 

q6VyNE.jpgu1Zoyk.jpgN0MrWc.jpg


mejson

Data dodania: 17 czerwiec 2015

mejson

Data dodania: 17 czerwiec 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • Znakomity wygląd - lakier fortepianowy na podstawach, dolnych i górnych częściach.
    Smukła konstrukcja - wpasują się nawet w małe pomieszczenia.
    Solidna konstrukcja, dobrze spasowane, grube kolce, dobry zakres regulacji.
    Szeroki zakres częstotliwości, szczegółowość, dobrze radzą sobie ze wszystkimi gatunkami muzyki, nawet z orkiestrą symfoniczną, choć największy popis dają w muzyce jazzowej.
  • Przy tego typu sprzęcie trudno uznać to za minus, ale wymagają wzmacniacza o mocy większej niż 45W przy impedancji 8 Ohmów - zasilacz musi być wydajny, inaczej czasem zabraknie basów.

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Egzemplarze dostarczone przez producenta do testów

Ile zapłaciłeś/aś?: 1800 zł - wartość testowanego sprzętu

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Zaciekawił mnie wygląd kolumn i przekonał do testów

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Wzmacniacz Denon PMA-500AE
Odtwarzacz CD Denon DCD-625
Kable audio Klotz
Kable głośnikowe - zwykłe, grube, miedziane

Opinia:

Ten test od początku był niezwykły…

 

Najpierw długo się zastanawiałem, czy w ogóle się do niego zgłaszać.

Ja, który kilka lat temu ze względu na brak miejsca i zamianę dotychczasowej Oazy Muzyki na zwykły salonik, pozbyłem się z mieszkania kolumn podłogowych, zastępując je monitorami, miałbym brać do domu dwa wielkoludy i znowu zagracać mieszkanie?

I to w czasie przygotowań domowników do sesji egzaminacyjnej?

 

Ale niech to – jak nie teraz, to kiedy znowu trafi się okazja, by znowu pobawić się podłogówkami?

 

Przyjechały dwie paczki, wcale nie takie ciężkie, kryjące dobrze zapakowane kolumny i sprytnie zabezpieczone wyposażenie – podstawy, kolce, a nawet … białe rękawiczki do delikatnego potraktowania elementów w trakcie montażu.

 

Montaż odbył się sprawnie – elementy dopasowane i intuicyjnie kompletowane – po pół godzinie kolumny dumnie rozpierały się na wyznaczonych miejscach.

 

Najpierw o wyglądzie.

Co prawda, kolumny mają przede wszystkim dobrze grać, a nie wyglądać, ale walorów estetycznych nie można nie doceniać.

Jeśli miłośnik muzyki ma do odsłuchu własną Norę Samotnika, to nie musi przejmować się wyglądem – może nawet ściany wygłuszyć wytłaczankami od jajek – dla niego liczy się tylko, by wszystko grało jak najlepiej.

Ale nawet wtedy estetyczny wygląd elementów toru muzycznego liczy się. A szczególnie trudno nie uwzględniać w wyborze sprzętu istotnego elementu, jakim jest tzw. WAF, czyli Wife Acceptance Factor, ułatwiający koegzystencję sprzętu i ludzi…

 

Analizując kolumny Melodica BL30 pod względem estetycznym trzeba przyznać, że są one nie tylko estetyczne, ale wręcz ładne, co wyżej wymienioną koegzystencję znakomicie ułatwia.

Zarówno podstawy, jak dolne i górne powierzchnie są pokryte czarnym lakierem „fortepianowym”, co nadaje im elegancji, by nie powiedzieć wręcz, że wrażenia odrobiny luksusu.

 

Maskownice w lakierowanych ramkach ukrywają dwa głośniki z membranami z plecionki z włókna szklanego o średnicy 13 cm – niskotonowy i średniotonowy oraz polimerowy wysokotonowy zintegrowany z kopułką.

 

Maskownica, co ciekawe, nie ma bolców, tylko otwory, bolce umieszczone są na ściance kolumny, co może nie podnosi estetyki kolumn, ale za to skutecznie chroni przed powszechnym zjawiskiem, jakim jest wyłamywanie bolców z maskownic. Na szczęście bolce są czarne i zlewają się ze ściankami kolumn, ale i bez nich BL30 należałyby do kolumn, które ładniej wyglądają z maskownicami niż bez.

 

0LGXXx.jpg

 

 

Z tyłu dwie pary gniazd połączeniowych do przewodów głośnikowych, przystosowane do biampingu, ale oczywiście wyposażone w zworki umożliwiające zasilanie pojedynczym kablem.

Przewody głośnikowe można przykręcić albo wykorzystać do wtyków bananowych. Moje kable głośnikowe miały wtyki bananowe Prolink TBC-052, więc je wykorzystałem, bez sprawdzania solidności mocowań gwintowanych, które jednak na pierwszy rzut oka wyglądały nieźle.

 

0uVTTJ.jpg

 

Nad gniazdami głośnikowymi w kolumnie BL30 umieszczony jest otwór bass refleksu, co oznacza jednocześnie, że tych kolumn przytulać do ścian nie należy i potrzebują minimum półmetrowej przestrzeni za plecami. To może stanowić pewien problem dla słuchaczy nie dysponujących dużą przestrzenią i co mniejsze pomieszczenia mogą dać się „zagracić”.

Pod tym względem dużo praktyczniejsze są rozwiązania z otworem bass refleksu z przodu.

 

W podstawy kolumn wkręcane są od dołu solidne kolce blokowane nakrętkami z góry.

Do regulacji prostsze byłoby zastosowanie kolców wkręcanych od góry, z wkręcanymi od dołu było znacznie więcej zachodu.

Kolce wykonane są solidnie i nie ma obawy, że - jak często się zdarza w tej grupie cenowej – cienkie i delikatne końcówki kolców mogłyby się łatwo wygiąć.

Ponieważ razem z moimi starymi podłogówkami wywędrowały z domu granitowe podstawki, więc dla ochrony drewnianej podłogi przed kolcami kolumn musiałem zastosować proste, acz całkiem skuteczne rozwiązanie w postaci … jednogroszówek.

 

bG9zmK.jpg

 

Kolumny mają prawie 90 cm wysokości, ale przy szerokości 20 cm wydają się dość zgrabną, optycznie lekką konstrukcją. Czarny kolor sprawia, że dość łatwo dopasowują się do pozostałych sprzętów w pomieszczeniu, o co trudno, gdy próbujemy dopasować do siebie elementy z drewnianym wykończeniem w kolorze czereśni, dębu i tym podobnych. W moim przypadku kolumny ładnie zgrały się z czereśniową komodą posiadającą pionowe czarne wstawki.

 

zx0PJr.jpg

 

Po zmontowaniu, podłączeniu i rozstawieniu kolumn, nadszedł czas na właściwy test – czyli Muzykę!

 

Rozpocząłem od płyty Massive Atrack – Protection.

Celowo wybrałem na początek płytę nagraną z dużą zawartością basu, która w samochodzie zwykła mi rolować skarpetki i wzbudzać wibracje nawet w dobrze spasowanej desce rozdzielczej…

Przygotowałem się na masowanie żołądka dużą porcją basu, a tymczasem kolumny zagrały sprężyście, dynamicznie, owszem – z basem, ale z bardzo krótkim, dobrze kontrolowanym.

Bardzo dobrze oddane średnie dźwięki, wysokie mocno, ale czysto i bez sybilantów.

Bez dominującego basu, bez schodzenia – w sumie też zabrzmiało ładnie.

 

Ale kurczę - gdzie te basy?!

 

Zagadka wyjaśniła się w dalszym ciągu testu…

 

Dire Straits – On Every Street.

Płyta znana z bardzo wyeksponowanych gitar zagrała bardzo dynamicznie.

„When It Comes To You” – mięsiście, czysto, dużo środka, wysokie tony wyraźne, ale nie za ostre.

„You And Your Friend” – Soczysta, wyraźna gitara, czytelne talerze i przeszkadzajki. Bas krótki, ale wystarczająco ciągnięty dla utrzymania więzi z kołyszącym tłem. Klawisze dyskretne, nie dominują – piękne tło.

„Freehand” – wyraźna gitara i szelest przesuwanych palców po gryfie, krótki mocny bas, dyskretne klawisze, słyszalne w tle grzmoty nadciągającej burzy zostały bardzo dobrze przeniesione.

„Ticket to Heaven” – bogato, przestrzennie, soczyście, pluskająco. Tło klawiszowe z imitacją smyczków bardzo wyraziście.

 

Diana Krall – The Very Best

„‘wonderful” – bardzo szczegółowo przeniesione talerze, miotełki, cykadełka – czysto, szczegółowo, wyraźnie, bez kłucia. Smyczki w tle, mięciutki fortepian. Wyraźny środek, wycofany bas.

„Peel Me a Grape” – utwór bardzo akustyczny, wyraźny kontrabas, fortepian, gitara elektryczna jako tło, bez perkusji. Czyściutko, przejrzyście, ale trochę chłodno, wręcz smutno.

„Pick Yourself Up” – czyściutki wokal na pierwszym planie, nastrojowe smyczki w tle, mięciutki fortepian, miotełki perkusisty dyskretne, ale czytelne.

„The Look Of Love” – szerokie tło, szczoteczki, talerze, pukadełka, bardzo precyzyjnie oddane , nastrojowe smyczki w tle, wokal wyraźny, czysty, ale nie dominuje.

„Lets Face the Music and Dance” – dominuje wokal, czyściutka perkusja, pełne smyczki

“Little Girl Blue” – Pełna wiolonczela, dyskretny fortepian, wokal pierwszoplanowy, ale nie zagłusza reszty.

„Fly me to the moon” (live) – fortepian wyraźny, z przepięknym solo fortepianu i elektrycznej gitary, wyraźnie odczuwalna atmosfera salki koncertowej.

 

Pink Floyd – Meddle (remaster 2013)

„One Of These Days” - Wyraźny “wiatr” I inne sztuczne szumy, mięsisty bas, uderzenia klawiszy nie straszą ale pięknie i miękko wchodzą. Słychać floydowskie niuanse i kombinacje. Bas wyraźny, góra lekko zaokrąglona.

„Echoes” – Uderzenia klawiszy uderzają w kompletnej ciszy, ostro i wyraźnie, wyraźnie przytłumiona gitara i klawisze, miękki bas. Wokale czyste, wyraźne ale nie dominują. Słychać niuanse. Szczegółowość, gitary, perkusja. Szeroka scena.

Przerażające nawoływanie gitar, ptaki. Od 17 minuty narastanie wszystkiego, bardzo wyraźne gitary, klawisze, perkusja, a szczególnie precyzyjnie słychać talerze. Perkusja sypie rzęsiście. Perlisty dialog klawiszy z gitarą. Wszystko oddane bardzo wiernie, z dużą dynamiką.

 

King Crimson – Red

„Red” – Spodziewałem się nokautu, zapiąłem pasy. Ściana dźwięków, zlewają się, wyraźna perkusja ale bas mało wyraźny – ginie, słabuje, skrada się – nie ma łomotu, jest słaby puls.

Potem wyraźniejsza imitacja wiolonczeli i bas. Ściana dźwięków, dużo średnich.

„Fallen Angel” – Wokal czyściutki, wyraźna gitara, perkusja, szeroka baza z wycofanymi klawiszami, przepycha się imitacja klarnetu i puzonu. Szczegółowo w refrenie – słyszane pomimo ściany dźwięków.

„One more red nightmare” – Mamy marsz gitar z bogatą paletą kolorów. Mimo takiego tytułu nie straszy, gitary grają szczegółowo, wyraźna perkusja. Mimo tego, że znam utwór od lat, usłyszałem kilka całkiem „nowych” dźwięków.

 

W poszukiwaniu utraconych basów przestawiam kolumny bliżej ściany…

 

„Starless” – Bas mocniejszy, ale nadal skrócony, nie ciągnie się i nie dudni, duża szczegółowość, wyraźnie słyszane krimzonowskie przeszkadzajki. „Smyczki” bardzo wyraźne w tle. Wokal wycofany, dominują klawisze. Środkowa „zwrotka” instrumentalna i improwizacja zagrała bardzo szczegółowo. Trójkąty i pukadełka myszkują.

 

Judas Priest – British Steel

Tak jak przy Massive Attack liczyłem na masaż basem, tak przy Judas Priest oczekiwałem sponiewierania, łomotu i innych szkodliwych podniet.

A tymczasem…

 

„Rage” – sucho płasko, bas za krótki – nie do zaakceptowania. Pamiętam tę płytę graną na tonsilowskich podłogówkach klasy Bum-Cyk i wtedy miałem, co chciałem…

 

Odsuwam kolumny 1 metr od ściany…

 

Nadal mało basu, ale na szczęście równo, stabilnie, scena nieźle szeroka, choć trochę za sucho.

 

Black Sabbath – Sabbath Bloody Sabbath

Ostatnia szansa na szkodliwe podniety…

Zagrało szczegółowo, czysto, ale … tak – zgadliście - mało basu!

 

I tyle łomotu…

 

Mile Davies – Sketches Of Spain

Bardzo szczegółowo, słucha się bardzo przyjemnie, mimo delikatnego szumu (nagranie z lat sześćdziesiątych), szeroko i perliście. Gdy wchodzą dęte robi się naprawdę potężnie, wręcz drapieżnie. Trąbka Milesa pieści w całym „swoim” zakresie.

Na granicy przesterowania, ale zaokrąglona góra pomaga, szelest perkusji kojący.

 

Miles Davis – In A Silent Way.

Podobnie, jak w „Sketches Of Spain” przyjemnie i „analogowo” ciepło.

Szczegółowo, perliście, trąbka pokazuje, co ma najlepszego. Góra perkusji odrobinę przygaszona.

 

Led Zeppelin – Celebration Day (2007)

Zapis pierwszego po wielu latach przerwy wspólnego grania legendarnego zespołu. Koncert z 2007 roku wydany dopiero kilka lat później na kompakcie, winylu i Blu-rayu.

Zagrany po staremu, zmasterowany po nowemu. Niestety.

 

„Kashmir” – Bas szczególnie potężnie uwypuklony w masteringu miał przyjemnie zagrać na przenośnych odtwarzaczach i boomboxach. Na mocnym sprzęcie miał mocno łupnąć.

BL30-ki ten agresywny bas uspokajają, słychać jego mocne pulsowanie, ale nie zabija. Kolumny bezlitośnie obnażają kiepski mastering. Efekt przyzwoity, ale spodziewałem się nokautu.

„Dazed And Confused” – Jeśli w tym utworze brakuje basu, to znaczy, że nie słychać połowy muzyki! A w moim odsłuchu basu jednak brakuje. Wokal na granicy przesterowania/przedobrzenia, zaokrąglona góra kolumn ratuje odsłuch przed klęską.

 

Tonący brzytwy się chwyta, a chwyciłem się ostatniej szansy – profesjonalnego, 24-bitowego ripu wersji wydanej na winylu. I faktycznie – zagrało równiej, pełniej, mniej agresywnie, bardziej „analogowo”. Chyba jednak wersje winylowe są masterowane inaczej od kompaktowych – może ze względu na fizyczne ograniczenia igły gramofonowej nie podbija się górnego fragmentu pasma?

 

Led Zeppelin – III (Remaster 2013)

„Since I’ve Been Loving You” – w 2013 roku Jimi Page przygotowując nowy mastering legendarnej „Trójki”, postanowił wyciąć irytujący odgłos piszczącej stopki perkusji, która była cechą charakterystyczną tego utworu przez dekady. Efekt wycięcia okazał się dla mnie bardziej irytujący niż sama piszcząca stopka, do której się przyzwyczaiłem, a może nawet polubiłem. Na testowanych kolumnach zbyt wyraźnie słyszałem „echa” piszczącej stopki, poukrywane w reszcie instrumentów, tle i fragmentach wokalu. Pierwsza zasada to nie szkodzić, najwyraźniej nie została tu uwzględniona…

 

Beethoven – Koncert Skrzypcowy D-dur op. 61

Trudno znaleźć nie tylko w tej klasie cenowej kolumny, które doskonale poradziłyby sobie z tak trudnym zadaniem, jak orkiestra symfoniczna. Jednak BL30-ki zachowały się całkiem przyzwoicie. Zaoferowały dużą dynamikę, pełny zakres instrumentów, nie brakowało nawet niskich dźwięków. A gdy po orkiestrowym wstępie zabrzmiały wreszcie skrzypce Josefa Suka, można było odpłynąć.

Jasno, szeroko, wyraźnie.

Josef Suk z orkiestrą Academy of St. Martin-in-the Fields pod dyrekcją Sir Neville’a Marriner’a zafundowali mi piękny wieczór w filharmonii!

 

Podsumowując muszę przyznać, że mimo uniesień i upadków mojego nastroju w ciągu całego testu, muszę oddać producentowi BL30-tek należny szacunek. Brak basu, na jaki utyskiwałem podczas odsłuchu Judas Priest, Led Zeppelin czy Massive Attack miał źródło nie w złej konstrukcji kolumn, ale w … anemii prądowej mojego obecnego wzmacniacza.

 

Wspominałem, że przed laty wyjechały z mojego domu podłogówki zastąpione monitorami Infinity, ale nie zdradziłem, ze wyjechał też wzmacniacz Denon PMA-915R, który potrafił przedmuchać kanały przy pomocy 130 W, a mizerotka, która go zastąpiła (PMA-500AE), daje radę tylko z monitorami i słuchawkami.

 

Podłączenie PMA-710AE rozwiało wszelkie wątpliwości…

 

Kto chce poszaleć, musi zapewnić sobie wzmacniacz z lepszym zasilaczem niż 45W przy 8 ohmach impedancji kolumn. Niby na wczasy można pojechać z rodziną i maluchem, ale…

 

Kolumny Melodiki BL30 mają wszystko „na swoim miejscu” – zapewniają szerokie pasmo, dynamikę, szczegółowość. Wyglądem potrafią rozbroić nawet niechętne „zagracaniu” mieszkania kobiety, a brzmienie dopełni resztę.

 

Producent otworzył się także na słuchaczy, którzy nie dysponując mocnym sprzętem, potrafią cieszyć się pięknym dźwiękiem a ewentualne niedobory niskich dźwięków występujące przy głośnym słuchaniu agresywnego rocka, korygować przysunięciem kolumn bliżej ścian lub w ostateczności korektą barwy przedwzmacniacza.

W połączeniu z optycznie lekką konstrukcją, niemal luksusowym wyglądem, daje to szansę na akceptację kolumn podłogowych tam, gdzie „dozwolone” były co najwyżej monitory.

 

Pozwalają nawet na to, co umożliwiają tatusiom rodzinne kombi z mocniejszym silnikiem – od czasu do czasu poczuć w sobie zwierzę…

 

Zapaść się w wygodnym fotelu, zapalić cygaro, nalać coś szkodliwego do szklanki i … jazda! :-)


pit80

Data dodania: 28 maj 2015

pit80

Data dodania: 28 maj 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • - wybitna niższa część górnego pasma,
    - demonicznie szybkie ,
    - znakomita separacja instrumentów,
    - dynamiczny i szczegółowy kickbas,
    - brzmienie zrównoważone, dojrzałe, przyjemne,
    - atrakcyjna cena
  • - za tą cenę BRAK, ale jeśli już to:
    - kolumny są za niskie i za lekkie,
    - mało nasycone pasmo średnio tonowe,
    - za mało błysku na górze pasma (zmatowiona)

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: sprzęt posiadany kiedyś

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Wypożyczone od dystrybutora

Ile zapłaciłeś/aś?: Aktualna cena promocyjna 1499zł

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Tygodniowy test dla celów recenzji

Opinia:

Budowa

Melodika BL30 to niedrogie kolumny (obecnie 1500zł za parę) o niewielkich rozmiarach i wadze. Kiedy kurier przywiózł mi je do testu, chcąc pomóc mu je wyładować z samochodu, zaparłem się oczekując słusznej wagi . Okazały się tak lekkie, że pomyślałem, iż dystrybutor musiał zapomnieć włożyć kolumny do kartonów przed wysyłką… Na szczęście były w środku…

 

.. zaskoczyły mnie jakością wykonania, za co im daję szóstkę z plusem. Fronty oraz podstawy wykończone są w czarnym lakierze fortepianowym jak również ramki maskownic, które po założeniu nadzwyczaj ładnie się wkomponowują w kolumnę tworząc spójną całość wizualną. To są jedyne kolumny, które dla mnie ładniej wyglądają z maskownicami niż bez.

 

Swoją malutką posturą i wagą nie wzbudzają podejrzeń o dobry dźwięk, jednak wystarczyło je wpiąć do systemu, posłuchać kilka pierwszych taktów by się mile zaskoczyć… To niesamowite, że z takich maleństw wydobywa się tyle dźwięku, i najważniejsze, nie byle jakiego… Generowały go tyle, że bez żadnego dyskomfortu dało ich się słuchać w 44-ro metrowym salonie, chociaż oczywiście lepiej brzmiały w mniejszych pomieszczeniach. Docelowo najlepsze efekty dadzą w 12-18 metrach.

 

Dwa trzynastocalowe głośniki z membranami wykonanymi z włókna szklanego oraz tweeter pracujące w układzie dwuipółdrożnym aż się proszą do przywołania innej, bardzo popularnej, rodzimej konstrukcji z podobnego pułapu cenowego - Tonsil Siesta. Tak się złożyło, że między innymi takimi dysponuję więc chętnie w czasie testowania BL30 przyrównywałem je do Siest.

Pierwsza uwaga jest taka, że podczas gdy Siesty są za wysokie to BL30 są za niskie. Do poprawnego ustawienia wymagają podstaw oraz kolców (które producent załącza w komplecie) oraz minimum 5cm wysokiej podstawy pod kolcami (u mnie były to kamienie granitowe). Ponadto należy uważnie wypoziomować kolumny używając gwintowej regulacji kolców – ze względu na niewielką wagę i dość potężny, jak na ich gabaryty, dźwięk kolumny BL30 łatwo wpadają w słyszalne wibracje.

tfaejo3ea68d.jpg

 

Dźwięk

W kategorii ogólnej brzmienie BL30 określam jako dojrzałe i zrównoważone o barwie raczej po tej ciemniejszej stronie, spokojne i przyjemne a przede wszystkim nie jazgoczące. Separacja instrumentów jest na poziomie wysokim, a rozdzielczość i stereofonia na bardzo dobrym.

Scena, którą tworzą BL30 jest dość szeroka, a przede wszystkim głęboka – Siesty przy nich wydają się prezentować wszystkie pozorne źródła w jednej linii.

Melodiki są dźwiękowo bardziej konturowe od Siest w każdym paśmie, ale i mniej wybrzmiewają. Siesty są znane ze swojej szybkości jednak BL30 są jeszcze szybsze, są pod tym względem wzorowe, można powiedzieć, że są demonicznie szybkie.

 

Bas

Malutkie BL30 najbardziej mnie zaskoczyły, rzecz jasna pozytywnie, swoim basem, a właściwie kick-basem. Jest dynamiczny, szybki i szczegółowy. Pod tym względem BL30 naprawdę się wyróżniają wysokim poziomem wśród swojej i droższej konkurencji. Myślę, że BL30 szczególnie powinny się spodobać miłośnikom muzyki rockowej. Stopa perkusji w „Another Brick In The Wall” jest zauważalnie bardziej słyszalna i obecna niż na Siestach. BL30 na tym utworze wytworzyły w 20 metrach kwadratowych sporo wibracji powietrza, czego Siesty praktycznie nie potrafiły.

Naturalnie, nie całe pasmo niskotonowe jest takie wzorowe na tych 13-to calowych głośniczkach, Melodikom brakuje najniższego basu i niestety to słychać w innych gatunkach muzycznych. Producenci BL30 i Siest deklarują przenoszenie pasma od 45Hz, jednak w moim odczuciu Siesty schodzą delikatnie niżej.

 

Pasmo średniotonowe

BL30 charakteryzują się dobrze dociążoną średnicą, ale za mało nasyconą. Przez to wokal (np. Falco) potrafi zabrzmieć trochę nosowo. Siesty wykazują się lepszym wypełnieniem średnicy i lekkim podbiciem jej wyższego zakresu, dzięki czemu można mieć wrażenie, iż tony średnie Siest są „bardziej obecne”. Jednak owe podbicie wyższej średnicy Siest skutkuje jej zniekształceniem i w ogólnej ocenie BL30 wypadają lepiej. Barwa średnicy BL30 jest zdecydowanie bliżej naturalnego brzmienia, zwłaszcza fortepianu. Wpięcie do systemu nieco droższych, znanych polskich konstrukcji Audio Academy Hyperion III od razu pokazało niedoskonałości średnicy BL30, jej małe nasycenie i mniejszą obecność.

 

pi5njw40qedc.jpg

 

Ale i na to znalazło się rozwiązanie – wzmacniacz lampowy. W moim przypadku był to Xindak MT-3. W trybie triody pięknie nasycił średnicę BL30 i ciężko było mieć w tym momencie uwagi, gdyby niedostatek tonów wysokich, który się pojawił… Przełączenie wzmacniacza w tryb pentody znacznie poprawił przekaz w tym zakresie, a basu również nie brakowało.. Teraz BL30 rozwinęły skrzydła i kolejne utwory słuchałem ze niemałym zadowoleniem.

 

xzuw5pynqtcg.jpg

 

Tony wysokie

Tutaj chciałbym opinie rozdzielić na dwa podzakresy: niższe wysokie i rejestry najwyższe.

W tym niższym zakresie tonów wysokich kolejna miła niespodzianka – niższe pokłady góry pasma uważam ze wybitne w tym zakresie cenowym. Ta część pasma brzmi naprawdę przekonywująco i niemalże prawdziwie w zakresie barwy. Piszę to po przyrównaniu do polskich konstrukcji kilkunastokrotnie droższych Harpia Acoustic Keith, które godnie bronią się z takimi kolumnami jak Kef Reference czy B&W 800. Perfekcyjne niższe pasmo wysokie oraz dobre dociążenie średnicy sprawiają, iż na BL30 bardzo korzystnie brzmią instrumenty dęte.

Żeby nie było tak pięknie, tonom wysokim BL30 do mistrzostwa brakuje dźwięczności najwyższych rejestrów oraz troszkę ogólnej rozdzielczości (to w kategorii bezwzględnej, a jak za tą cenę - góra i całe pasmo są mega rozdzielcze). Zakres rejestrów najwyższych określiłbym jako lekko wycofany i ujarzmiony, trochę zmatowiony, nielśniący. Braki dźwięczności (lśnienia, błysku, blasku), rozdzielczości i namacalności najwyższych rejestrów obnaża utwór Boz Scaggs - „Thanks To You”. Wracając do Siest – one mają pasmo wysokotonowe podbite i zniekształcone, generują dużo zlewających się sybilantów, których nie udało mi się usłyszeć w wykonaniu BL30, co jest dla Melodiki wielkim plusem.

 

Test w kinie domowym

W kinie domowym, wspomaganym porządnym subwooferem, BL30 spisują się znakomicie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Jednak najlepszą ich cechę można zaobserwować oglądając telewizję lub słuchając radia. Pewnie jak każdego z nas, w przykry sposób irytują mnie reklamy. Większość z nich ma spłaszczoną dynamikę dźwięku, zwiększoną głośność i niemiłosiernie podbite skraje pasma. Wiem, to ma brzmieć efektownie na kiepskich systemach bądź głośniczkach telewizora, ale na Hi-Fi z prawdziwego zdarzenia sybilanty z reklam wrzynają się w mózg i tną uszy jakby żyletkami, co potrafi doprowadzić człowieka do szewskiej pasji. Podczas gdy Siesty ten efekt dodatkowo wyolbrzymiają porzez ich tendencje do podbijania wyższych tonów, … złotym lekarstwem są właśnie Melodiki. Dzięki swojej powściągliwości góry pasma, BL30 łagodzą te irytujące dźwięki z reklam i sprawiają, że robi się przyjemniej. Przyjemniej to może złe określenie, bardziej odpowiednie będzie „mniej drażniąco”.

Dodam, że przez tą cechę nie pogniewałbym się na stałą obecność Melodiki w moim kinie domowym…

 

Potencjał

BL30 to znakomite, dojrzałe konstrukcje, które swoim brzmieniem i jakością wykonania wykraczają ponad zakres ich cenowy. Bezwzględnie zasługują na wzmacniacz dobrej klasy. Po tym, jak usatysfakcjonowały mnie z lampowym Xindakiem uważam, że lampa jest im absolutnie niezbędna by mogły pokazać, co potrafią i taka jest moja rekomendacja.

Badając możliwości BL30 z ciekawością na koniec podłączyłem je do dziesięciokrotnie droższego wzmacniacza Xindak A600E (znakomity tranzystor pracujący w klasie A)… i jak zagrały? Ano zniknęły… Podłączenie ich do A600E sprawiło, że dźwięk zaczął się wydobywać z przed nich, zza nich, z pomiędzy nich i obok nich. Średnica pozostała dobrze nasycona jak z lampą oraz zauważalnie polepszyła się dynamika brzmienia BL30, szczególnie wyśmienicie zaczęły pokazywać dynamikę uderzeń w struny japońskich instrumentów.

To pokazało, że Melodiki mają ogromny potencjał i dojrzałość konstruktorską mając w pamięci ich niewielką cenę. Z czystym sumieniem polecam je początkującym miłośnikom dobrego brzmienia jak i tym bardziej zaawansowanym, którzy nie dysponują za dużym budżetem. Naprawdę ciężko byłoby znaleźć coś lepszego za te i nieco większe pieniądze na rynku produktów nowych. Natomiast Melodikę gorąco zachęcam do dalszej współpracy z konstruktorami BL i opracowania produktów wysokobudżetowych, bezsprzecznie myślę, że warto…


bumbum

Data dodania: 19 maj 2015

bumbum

Data dodania: 19 maj 2015

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • -zaskakujący bas
    -piękne wokale
    -stereofonia i przestrzeń
    -cena
  • - w tej cenie nie wypada doszukiwać się minusów, no może te gniazda głośnikowe

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Wypozyczony do testów

Ile zapłaciłeś/aś?: kosztują ok.1500pln

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: 1.Pokój ok.21m/kw sprzęt to CD Onkyo DX-6730 oraz wzmacniacz Sony TA-F110, kable głośnikowe zwykłe z miedzi beztlenowej, interconnect Thompson.
2.Pokój ok.35m/kw sprzęt to Wzmacniacz Roksan Kandy KA-1, CD 52 MKII SE Marantz, DAC CA DACMagic Azur, interconnect DIY silver by Maro2210. Kable głośnikowe BERC240 Bridge Bass Conductor.

Opinia:

Melodika BL30 to kolumny wykonane bardzo solidnie z płyt MDF. Pukając w skrzynki nie usłyszymy dźwięku kartonów, echa itp.

Ładnie zaokrąglone , góra wysoki połysk. Głośniki to małe 13-stki z włókna szklanego, jeden średnio-nisko tonowy a drugi to woofer. Wysokotonowy to kopułka polimerowa. Oczywiście kolce w komplecie. Parametry sobie daruję, jest tego mnóstwo na stronie producenta.

Niestety gniazda głośnikowe nie są najlepszej jakości. Już podczas testowania Oli 30 w salonie audio, kabel po prostu wypadał z gniazda, a w BL30 pozostały te same.

Co prawda test dotyczy Modelu melodika BL30, jednak według zapewnień firmy „Rafko” to te same kolumny co Oli 30 od Roth Audio .

 

Ok, teraz skupię się na odsłuchu w domu i na modelu melodika ML30 które do testów dostarczyła mi firma „Rafko”, za co dziękuję.

Kolumienki identyczne co Oli30, zmieniła się tylko nazwa na Melodika. Dobrze znałem dźwięk Oli30, ponieważ miałem je prawie 2 lata, więc zaraz zobaczymy czy to samo potrafią BL30. Kolumienki produkowane w Chinach, o czym świadczy napis w instrukcji. Szczerze nie pamiętam gdzie robione były Roth-y, ale mnóstwo dobrego sprzętu produkowanego jest właśnie w Chinach.

 

IMG_20150514_083515.jpg

 

Sprzęt na którym testuje to Wzmacniacz Roksan Kandy KA-1, CD 52 MKII SE Marantz, DAC CA DACMagic Azur, interconnect DIY silver by Maro2210. Kable głośnikowe BERC240 Bridge Bass Conductor. Pokój wielkości 35m/kw średnio umeblowany. Kolumny do porównania to droższe i znacznie większe Kef Q7. Kolumny oczywiście były przestawiane miejscami podczas testów.

Odsłuch:

Płyta Karen Souza –„Essentials” wydanie japońskie. Pierwsze wrażenie to jakby nie te same kolumny co poprzednie Oli30, nawet pokusiłem się aby zadzwonić do „Rafko” czy oby nie wprowadzili żadnych zmian w zwrotnicy czy okablowaniu-niestety wszystko jak w Oli30. Odniosłem wrażenie bardziej jasnego brzmienia, ale być może odstęp czasu, zmiana sprzętu i adaptacja słuchu sprawiła trochę odmienne pierwsze wrażenie. BL30 zabrzmiały bardzo efektownie, scena nie jest oderwana i wysunięta do przodu jak w Q7. Karen słychać było wyraźnie dalej ode mnie. Nie jest też tak dokładna jak w Q7 ale dobrze rozciągnięta na boki. Kolejna płyta Toni Braxton-„Secrets”, zabrzmiała trochę za jasno, zacząłem bardziej skupiać się na cyknięciach które chciały zawładnąć całym przekazem muzycznym. To samo po wrzuceniu na talerz Dire Straits –„On every street”. Ale dla niejednych to będzie zaleta, a nie wada. Na wszystkich płytach bas był wyraźny, krótki, zwarty i dokładny i pomimo dużego pomieszczenia (35m/kw), nie brakowało go za bardzo. Co prawda nie schodził tak nisko jak w Q7, nie potrafił przyprawić o dreszcz, ale daję głowę , ze jak zaniosę te maleństwa do pokoju córki (21m/kw), będzie go wystarczająco.

„The Wall”-Pink Floyd, zagrała bardzo dobrze, dużo szczegółów, ale nie wszystkie mogłem dobrze zlokalizować tak jak w dużo droższych KEF-ach, tragedii co prawda nie ma, bo przecież mowa o kolumnach połowę tańszych i mniejszych. Całkiem poprawnie i skocznie słychać bas, Zeppelin II, znów ciut za ostro, Black Sabbath „Paranoid” –znakomicie, z racji tego, że płyta nagrana ciepło. Ładnie zagrana została płyta Ellie Goulding - Halcyon Days, aczkolwiek w wokalu tej pani często pojawiały się sybilanty.

Po rockowym i pop-owym graniu wrzuciłem Hollly Cole „Temptation”, BL30 zagrały bardzo ładnie, nawet bas słyszalny był w tych niskich rejestrach, dobra scena rozciągnięta, ale nie oderwana od kolumn. Przekładka kabli i na Q7, ta sama muzyka oderwała się od głośników, bas zszedł jeszcze niżej, wokal wyszedł przed plan. Zmiana kabli i płyta Toto „Kingdom of Desire” , bas bardzo sprężysty, nie tak niski jak w Q7, miło się słucha tak dynamicznego rocka, ale jednak instrumenty gdzieś uciekają i nie można ich zlokalizować. Zmiana gatunku na cos z elektroniki, .J.M.Jarre „Equinoxe”, duuużo wysokich tonów, i wydaje mi się, że góra w tych kolumnach w muzyce elektronicznej, trochę dominuje i trochę wierci po uszach. Bas ogólnie , chociaż jest go pod dostatkiem, bardzo sprężysty, skoczny to brakuje mu potęgi i powietrza. Nawet przy wokalach, nie czuć tego oddechu, ale trzeba zauważyć, że Q7 mają potężne głośniki, BL30 tylko małe 13-stki , które i tak robią dobrą robotę, aż nieraz trudno uwierzyć ,że taki basik płynie z tych maleństw. Dobra stereofonia, szeroka aczkolwiek wysiadają przy muzyce gdy zaczyna się dużo dziać. I tak np. w Decapitated „Blood Mantra” robi się kocioł, co prawda Q7 tez nie są stworzone do grania takiej muzyki, ale tutaj przynajmniej można poczuć bicie stopy, bardzo rytmiczne, gitary brzmią wyraźniej wokalista znów wychodzi do słuchacza. Płyta nagrana bardziej średnicą niż górą pasma, więc na BL30 nie słychać męczących i kłujących w ucho wysokich i tutaj duży plus. Brakuje najniższego basu, tutaj powinien być mocny fundament basowy czego w BL30 ciut brakuje. Bardzo dobrze wypadają wokale i to w każdym gatunku, bardzo realistycznie i naturalnie, zamykając oczy, co często robię podczas słuchania, dźwięk staje się sugestywny i absorbujący. BL30 powinny grać z niezbyt jasno grającym sprzętem i chyba w pomieszczeniu mniejszym niż 25m/kw, Pamiętam jak Oli30 grały na Marantzu PM6010 KIS i to byłby zapewne dobry wzmacniacz do BL30. Zresztą zobaczymy jak zagrają na dużo tańszym sprzęcie i w pokoju 21m/kw dość mocno umeblowanym, bo przecież ten model skierowany jest głównie dla poczatkujących audiofili i dla tych którzy szukają alternatywy dla kolumn podstawkowych w małych pomieszczeniach.

 

Sprzęt na którym tym razem testuje to CD Onkyo DX-6730 oraz wzmacniacz Sony TA-F110, kable głośnikowe zwykłe z miedzi beztlenowej, interconnect Thompson.

IMG_20150517_110505.jpg

 

Jak w teście poprzednim, pierwsza płyta to Karen Souza. Tutaj BL30 starały się już wypełnić cały pokój i to się im udało. Pierwsze co przykuło, a raczej zakłuło moje uszy to góra pasma. Czyżbym aż tak przyzwyczaił się do ciepłego grania Q7? A może najtańszy wzmacniacz Sony? Ktoś w teście Oli30 na audiostereo napisał „wrażenie wycofania góry (choć ostatecznie niczego nie brakuje, to wydają się ciemne)”. Dla mnie ok, a nawet zbyt jasne, wydaje mi się też z tańszym sprzętem góra zrobiła się metaliczna i kłująca w uszy. Czyli prosty wniosek, z BL30 uważamy na jasno grające elementy zestawu, no chyba, że ktoś takie granie lubi. Basu było pod dostatkiem, szybkiego, kontrolowanego. Nic nie buczało i nie rozłaziło się po podłodze, pomimo niezbyt dobrego ustawienia od tylnych i bocznych ścian i elementow. Scena była obszerna, stereofonia wyraźnie słyszalna. Płyta Toni Braxton, tak jak w odsłuchu na poprzednim sprzęcie , zagrała ze zbyt jaskrawą górą. Dire Straits to samo, aczkolwiek nie tak metalicznie i kłująco jak u Karen i Toni. Zaskakująco dobrze wypadła muzyka z lat 65-85 takich zespołów jak Pink Floyd, Jethro Tull czy Alan Parsons Project, z racji tego że góra pasma na tych płytach które słuchałem była złagodzona, a efekty np. na „The Wall” z reguły, to średnie pasmo, które na BL30 brzmi znakomicie. Do tego pięknie wypełniony pokoik fajnym basikiem, szeroką sceną lekko cofniętą do tyłu. Az się chciało słuchać.

 

Na koniec , wyłączyłem tryb „Direct”, we wzmacniaczu, aby spróbować skorygować ostre brzmienie. Przekręcając gałkę „Treble” w tył o dwie kreski dało prawie pożądany efekt, jednak muzyka straciła na przestrzeni i stereofonii. Podbijając gałkę „Bass”, robił się straszny „karton”.

 

Jednym słowem, BL30 to dobrze grające kolumny z niezłym dobrze kontrolowanym i skocznym basem jak na takie maleństwa, dobrą stereofonią, środkiem pasma i wyraźną i wyeksponowaną górą. Lubią grać ciszej lub umiarkowanie głośno, przy zbyt głośnym graniu robi się kaszana i znika cały urok tych kolumn. Nie są może wybitne, bo mają kilka wad na które jednak przy tej cenie można spokojnie oko przymknąć.

Dobierając odpowiednio niezbyt ostro grające elementy zestawu , za niewielką cenę dostajemy naprawdę przyzwoite głośniki.




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.