Skocz do zawartości

943 płyty

U2 - Zooropa

Po wspanialej 'Achtung Baby' U2 mieli miejsce na praktycznie nagranie wszystkiego. Kredyt u fanow byl wielki. Nowa plyta pod obiecujacym tytulem 'Zooropa' (cokolwiek mialoby to znaczyc) okazala sie jednak post klonem poprzedniczki czyli 'Achtung Baby'. Roznice jednak sa i to znaczne. Po pierwsze zabraklo ognia a zamiast tego jest skupienie i kontemplacja. Co za tym idzie. Zooropa' jest spokojniejsza i bardziej skupiona na sobie. Po drugie - U2 sprobowalo nie powielac brzmienia 'Achtung Baby' i na niektorych utworach slychac zapowiedzi 'Pop' - elektroniczne smazenie sampli. Nie ma jeszcze tragedii i wszystko jakos dzielnie sie komponuje ale poziomu takie wstawki nie podnosza. Dobre kawalki? Jest ich kilka. Ladnie sprzedaja sie monochromatyczny 'Numb' oraz 2 utwory o niesamowicie dlugich tytulach, ktorych nie chce mi sie przytaczac. ‘Zooropa' to nie porazka. Po wspanialej ‘Achtung Baby’ trudno jednak bylo dotrzymac kroku oczekiwaniom. Panowie Bono i spolka lekko wyluzowani.

Roger Waters - Amused to Death

ta muzyka mnie po prostu wzrusza yabba-yabba wyobraznia muzyczna yabba-yabba nikt nie kwestionuje wartosci artystycznej yabba-yabba paraliżuje doobbie-doobbie osobiste, refleksyjne teksty doobbie-doobbie klimat doobbie-doobbie dbałość o detal yabba-yabba Albo muzyka albo teatrzyk albo radio. Razem wychodzi koszmarna kaszana bo ani to sie skupic na muzyce (jakis facet caly czas pitoli przez radio w jednym kanale), ani posluchac co mowi ten facio, bo gada cicho i z pewnego oddalenia a tu caly czas piluja na gitarach, ani z tego zrobic jakas calosc bo to pies zaszczeka, to jakas burza a to komus szklanka z piwem wypadnie. Generalnie nie udaje sie mariaz gadania z muzyka. Jezeli jeszcze jakis wstepik to niech cie przelece ale gadanie przez 70 minut i to ma byc muzyka? Nie dla mnie. Jakby mizerii bylo malo to dochodzi wrecz pustynia harmoniczna. Muzycznie rozwija sie zwykle tylko jeden cienki temat a reszta milczy i pokornie slucha. Wokal jest pod zdechnietym Azorkiem (szkoda psiny no ale za duzo szczekal), patos na poziomie Empire State Building – platforma widokowa. 13-letnie pensjonarki? Tak. 14-letni poeci? Tak. No ale normalni sluchacze? Nie, tego nie daje sie sluchac! W sumie dla ludzi o stalowych nerwach i dobrej woli na poziomie Matki Teresy.

Roger Waters - The Pros And Cons Of Hitch Hiking

Mlodsza siostrzyczka 'Amused To Death' niewiele jej ustepuje. Rozmach nieco mniejszy bo plyta zaczyna sie o 5.15 a konczy o 5.55 - poranne wstawanie. 'Amused To Death' traca dluzsze obszary czasowe. Klasyczna forma jednosci czasu i miejsca (lozko) akcji ma upodobnic plyte do starogreckiego dramatu. I jest to dramat! Oczywiscie mamy pitolenie przez radio przez cale 50 minut (w tym wzgledzie plyta jest lepsza od 'Amused...' - tam pitolenie trwa 70 minut). Do tego nieszczesliwy Eric Clapton, ktory wyraznie zle sie czuje z melodia rozpisana na nuty, oczywiscie szczekaja psy, jest burza, a jakze, kawa sie gotuje a dziewczyna robi bohaterowi dobrze w lozku (czyt. przynosi mu do lozka sniadanie i gazete). Ten wrogi kobietom i pobudzajcy do walki feministki obraz jest bardzo sugestywny. Prawdopodbnie owa sugestywnosc byla celem owej plyty i prawdopodobnie mialo byc nam zal, kiedy bohaterowie wsiadaja w koncu do starego caddilaca by udac sie w podroz. Ale mi jakos robi sie tym momencie blogo. W koncu mozna wylaczyc to pitolace caly czas radio i zastrzelic psa.

Boy George - U never b2 straight

Boy George? Och, chyba nie moze byc wiekszego obciachu!! Tak powie pewnie spora grupa ludzi. Ale myla sie. Prosze, posluchajcie plyty: ‘U never b2 straight’ (warning!: this record is sexually confused). W moim prywatnym rankingu w czolowej piatce plyt wydanych w 2002 roku – to pewne. Zaczyna sie kabaretowo, potem jakis jazz, w koncu akustyczne spiewanie przy gitarze bez innych instrumentow. Atmosfera silnie unplugged choc plyta niewatpliwie studyjna. Boy George ma swietny glos choc moze nie jest to latwe do zauwazenia w piosenkach typu ‘Karma Cameleon’ czy ‘Do You Really Wants To Hurt Me?’. Jest bieglym kompozytorem co na tej plycie widac. Pisze poruszajace i poetycki teksty na poziomie Cohena, Dylana czy Paula Simona. Czyz moze byc cos lepszego? Tak! Na tej plycie zamiata na gitarze akustycznej jakis gosc. Gra tak, ze szczeka opada i powiem szczerze, ze glownie na nim koncentrowalem sie wczoraj, kiedy sluchalem tej plyty po raz kolejny. Operowanie rytmem, dynamika, wybrzmiewaniem – to jest poezja. Na wlasny uzytek nazawalem goscia Mistrzem Swiata W Grze Na Gitarze Akustycznej. Oczywiscie w wymiarze rockowym. Niemniej wrazenie powalajace. Ten czlowiek do ostatniego detalu wie co robi i to jest piekne, miodek. Pewnie podbny efekt bylby gdyby zamknac w jednej celi Gintrowskiego, Alberta i Strobela i dac im ze 3 gitary ;-) Oblawa!!!! Sluchajac wczoraj plyty rozpracowalem poslugujac sie zalaczona ksiazeczka kto zacz. Nie trzeba byc Holmesem by dojsc, ze imie Mistrza Swiata W Grze Na Gitarze Akustycznej jest John Themis. Dzis rzucilem okiem w internet i z przyjemnoscia dojrzalem, ze urok Johna Themisa udzielil sie i innym artystom, ktorzy go zaprosili do swych nagran. Oto ‘krotka’ lista: Dido Blue Stevie Wonder Emma Bunton Charlotte Kylie Minogue Sugababes George Michael Madonna Amici Lee Ryan Atomic Kitten Craige David Spice Girls Cat Stevens Will Young Gerri Halliewell Blazing Squad Sophie Ellis Bextor Lemar Samantha Mumba Girls Aloud Jamelia Darius Gerri Halliwell Shaun Escoffery Lulu Ronan Keaton Natalie Imbruglia Mary J. Blige The Appletons Five. Gabrielle Rod Stewart Boy George and Culture Club Taboo B.B. Mak Russel Watson Dolly Parton Tori Amos Ladies First M2M Victoria Beckham Louise Des'ree Emmylou Harris Cher Boyzone Fierce Eternal Jessica Garlick Dane Bowers Smoke City Bleachin Michael Kamen Elton John Andrew Lloyd Galliano Christian Dior Gary Barlow Sinead O'Connor Blondie Tanita Tikarem Mica Paris The Beloved Suggs Brian Ferry Pet Shop Boys Billie Ray Martin O.M.D. Chris De Burgh Maria Nayler Barry Manilow Malcom Mc Claren Trevor Horn Gary Kemp Holly Johnson Belinda Carslile Haddaway Simon Climie Bond Ofra Hasa Paul Young Kim Wilde Bellefire Othello Odyssey The Saint Eaters of the Dead Wings of a Dove Victoria's Secrets Nigel Kennedy The Grid Wendy and Lisa Alphaville Jason Donovan Black Marie Claire Ray Simpson .................. Wracajac do plyty Boya George'a. Mimo, ze dlugasna nie mozna sie nudzic. Na zakonczenie porywajaca wersja wymietego hitu (nirwana przez male n)Hari-Krishna, Krishna-Krishna, Hari-Hari z towarzyszeniem chorkow, zaspiewow buddyjskich oraz.. Londynskiego Choru Gospel (!). Mocna rzecz i tak porywa, ze mialem ochote zawinac sie w przescieradlo i wyjsc na ulice mojej wsi i tancowac. Ostatecznie jednak zrezygnowalem. Byla polnoc a do najblizszej chalupy z kilometr. Ale plyta porywa, wierzcie mi. Na deserek nawet mamy ukryty utworek ;-) Boy George anno domini 2002 to JEST rewelacja i 5 gwiazdek niewyjete.

Roger Waters - Amused to Death

Co prawda o gustach się nie dyskutuje, ale czytając wczesniejsze wypowiedzi mam wrażenie, ze nie tyle niektórym słoń nadepnął na uszy co krzywde sobie wyrządzili nabywająć szczątkową edukacje w podrzędnych szkołach/uczelaniach. Ciach Co do muzyki na płycie, to oczywisice zasługuje na najwyższą ocenę, jest zróżnicowana, teksty typowe dla Watersa, płyta dla ludzi inteligentnych. Motłoch nie zrozumie takich płyt (pomijając znajomosc języka), dla tlumu tłoczone sa inne produkcje. Najlepszy utwór na płycie - "Three Wishes"

Ralph Towner - Batik

Mam dwie płyty, po przesłuchaniu których zawsze przychodzi mi na myśl pytanie-tytuł obrazu Gauguina: Skąd przybywamy? Czym jesteśmy? Dokąd idziemy? Pierwsza z nich to Discipline, King Crimson a drugą i na niej chcę się dziś skupić, wymyślił i wyposażył w bardzo graficzny tytuł Batik, Ralph Towner. Obok gitarzysty legendarnego Oregonu, na płycie pojawiają się jeszcze basista Eddie Gomez i perkusista Jack DeJohnette Trzej muzycy zagrali muzykę w jakimś sensie ponadczasową, muzykę o bardzo męskim rysie, złożoną z intrygujących i niepokojących odcieni, przez chłodną, sporadycznie tylko pojawiającą się lirykę, po bardzo liczne i szalenie zdynamizowane lecz równie zimne formy muzyczne. Pięć świetnie zastawionych ze sobą fragmentów z punktem kulminacyjnym w postaci arcyciekawie wkomponowanej w ponad szesnastominutowy tytułowy utwór perkusyjnej solówki Jacka DeJohnette i stopniowym włączaniu się do gry dwóch pozostałych muzyków potęgujących i tak wysokie już, stworzone przez sam rytm napięcie. Rozładowuje je dopiero utwór ostatni ale i tak uczucie jakiegoś niepokoju w nas pozostaje. Piękna, choć trochę mroczna płyta.

Roger Waters - The Pros And Cons Of Hitch Hiking

Najlepsza płyta solowa Watersa. Muzyka zróżnicowana, tematyka "watersowska', uczta dla uszu, gitara Claptona, saksofon Sanborna miażdzy. Do słuchania raz na 2/3 miesiące, częściej może nużyć, jest to raczej jedna z tych płyt do których wraca się mając odpowiedni nastrój (podobnie jak Amused To Death). Płyta dla ludzi inteligentnych.

Pat Metheny - Secret Story

Czy słuchanie muzyki komercyjnej jest grzechem? Jeśli tak, to ja pasjami lubię sobie grzeszyć, ponieważ często potrzebuję trochę mniej złożonej muzyki, przyjemnie snującej się po wnętrzu, pozwalającej na wymyślanie różnych mało skomplikowanych historii. I wszystkie te warunki w wystarczający sposób spełnia muzyka z płyty Secret Story. Przy tej muzyce, drogi czytelniku mojej opinii możesz sobie spokojnie usiąść i pomarzyć. Pełne ciepła, lub nieco tajemniczego nastroju kompozycje na pewno zaprowadzą Cię do Twojej własnej secret story. Pat wymyślił bowiem muzykę uniwersalną, która z powodzeniem mogłaby funkcjonować również jako ścieżka dźwiękowa do niejednego scenariusza filmowego. A do sesji nagraniowej tej płyty, zaprosił muzyków nie byle jakich. Można tam znaleźć między innymi takie sławy muzyczne jak Charlie Haden, Nana Vasconcelos, Lyle Mays. Na akordeonie gra utytułowany doktoratami przez amerykańskie uczelnie Gil Goldstein. Wokalnie udziela się na płycie Mark Ledford a inicjuje ją, niezwykle brzmiący chór Cambodian Royal Palace. Całość godna polecenia jeśli oczywiście, ktoś lubi zgrzeszyć również z komercyjną stroną osobowości Pata M.

John Lennon - Imagine

John Lennon mial kompleks Paul McCartneya. Tak mozna sadzic po wkladce do plyty 'Imagine'. Wydana kilka miesiecy po 'Ram' Paula w warstwie zdjeciowej wyraznie ironizuje zapedy do zycia wiejskiego, ktore zaprezentowal Paul. Paul trzyma na swej plycie za rozki tryka zas John zrobil sobie zdjecie, na ktorym trzyma za uszka knura. W warstwie muzycznej jest jednak inczej. Duet z The Beatles rozszedl sie wybierajac rozne drogi. Paul postawil na melodie - w tym przeciez zawsze byl gigantem. John na przeslanie i emocje. 'Imagine' zawiera potezna piesn - utwor tytulowy. Do tego dochodzi jednak kilka innych silnych punktow - 'Zazdrosnik', impresyjne 'Nie chce byc zolniezem, mamo' czy obrazek kompleksow post-paulowych 'Jak mozesz spac (McCarneyu)?'. Plyta jest urocza, przyjemna w sluchaniu, urozmaicona i beatelsowska. Gora 2 utwory sa latwe do zapomnienia. Kto wie, czy nie najlepsza plyta Johna L.

Jim Lampi - Digital Dreaming

Wczoraj dotarła do mnie płyta Naim`a, Jim Lampi Project „Digital Dreaming”. Udostępniona MP3-ka (http://www.thenaimlabel.co.uk/artists/lampi_main.htm) doskonale oddaje klimat płyty. Mamy doczynienia z australijskim etno-jazz`em. To chyba najodpowiedniejsza przegródka dla płyty, choć równie dobrze,w sklepie, mogła by się znaleźć w nic nie mówiącej przegródce „Nowe Brzmienia”. Nie jest to etno-jazz jaki zaproponował na wstępie lolo (Lautari „Azaran”) ani estetyka grupy Hedingarna – które w moim odbiorze są bardziej etno niż jazz`owe :). Digital Dreaming jest bardziej popowy, okraszony sporą ilością instrumentów elektrycznych, perkusyjnych, grzechoczących oraz dętą „zabawką” aborygenów? (didgeridoo)? Dochodzi do tego od czasu do czasu wokal rdzennych mieszkańców Australii. Całość tworzy bardzo przyjemną, ciekawą, bogatą w brzmienia, pulsującą muzykę. Nie za bardzo potrafię znaleźć odpowiednik dla tej płyty. Mari Boine, ma swój własny styl, wolniejszy, jakiś taki b. uduchowiony nie można tego specjalnie porównać. Mohicans – sygnowana jako muzyka rdzennych mieszkańców ameryki, chyba szybciej choć jest zdecydowanie bardziej popowa. D.D. jest inne, takie australijskie :) Choć są kawałki bardziej popowe i bardziej eksperymentalne, zawsze spina je pewna klamra zamysłu muzycznego. Nigdy nie jest popis solisty, to nie freejazz. Zespół gra razem, bogatą akustycznie muzykę , pulsującą charakterystycznym dźwiękiem australijskiego didgeridoo. Muzykę w której dużo się dzieje, nie ma tu poetyckich wyciszeń, samotnego głosu na wietrze (M. Boine), jest rytm i klimat gorących australijskich bezkresnych otwartych przestrzeni. Jeśli podoba wam się z jednej strony M. Boine, czy Mohicans, z drugiej np.: Dead Can Dance w „Into The Labyrynt” zapewne spodoba wam się Digital Dreaming. Może trochę tu podobieństwa z klimatu P. Gabriela w „Long Way home” tylko, że u Gabriela jest na smutno, mrocznie, a u Lampiego pulsująco, gorąco, radośnie. Polecam.

Oasis - Don't Believe the Truth

Czapki z glow! Teraz serio bo czasami sobie zartujemy. Ladies and Gentlemen. Oasis! ‘Don't Believe the Truth’ z roku 2005 jest jak na razie ostatnia plyta Oasis. Plyta przeswietna. Zespol prowadzony silna reka przez Noela Gallaghera i w permanantej opozycji do ‘zalozyciela’ zespolu, Liama Gallaghera – spiewajacego brata - mial fantastyczny start w roku 1994 a potem bylo juz prawie zawsze dobrze. Tytulem wstepu (dlugiego) trzeba napisac, ze Oasis nie da sie dobrze zjesc bez choc minimalnej znajmosci historii brytyjskiej muzyki gitarowej. Ba, pewnie nawet dobrze jest siegnac nieco glebiej. Na przyklad do twierdzenia, ze brytyjski folk to przerobiona na muzyke dawna tradycja czytania w pubach wierszykow pisanych przez amatorow jako komentarzy do aktualnych wydarzen we wsi czy w swiecie. Wracajac jednak do gitar – Sex Pistols, The Smiths, Clash, Jam, Everything But The Girl, w pewnym sensie takze Blur czy Radiohead jako przeciwwaga – to jest wazny kontekst piosenek Oasis – zespolu wyciagnietego z robotniczych dzielnic angielskiego odpowiednika Myslowitz ;-) Ale oczywiscie jest i inny kontekst – The Beatles! Krytycy pisza czesto o obsesji Oasis na punkcie The Beatles. Pewnie maja racje. Ale ja zastanawiam sie, czy po prostu dobra piosenka gitarowa nie zabrzmi zawsze jak klon The Beatles? W pewnym sensie nie moge sobie wyobrazic, by The Beatles zagrali jak Oasis choc odwrotna implikacja jest sensowna. The Beatles byli zawsze nieco sowizdrzalscy, niepowazni i muzycznie blaznujacy. Oasis sa zawsze totalnie skupieni, nawet kiedy ironizuja. Na czym polega fenomen Oasis? Z pozoru wydaje sie, ze kazdy tak moze ale jednak nie. Diabel jak zwykle tkwi w szczegolach. Oasis graja w perfekcyjnym wywazeniu wszystkich elementow muzyki gitarowej, maja to ‘cos’ :-) Piosenki maja fantastyczne melodie, czesto pojedyncze nutki sa okrzyzykowane lub obemolowane co nadaje im niezwyklego uroku (przepatrzcie nutki do ‘Michaelle’ The Beatles w ramach cwiczenia). Do tego brzmienie intrumentow, uderzenia w struny, harmonia, proporcje, struktura piosenek – to wszystko jest tak subtelnie utrzymane w stylu, ze nic tylko suchac i delektowac sie tak finzyjnie podanym daniem. Nie, piosenki Oasis nie sa wyrafinowane w sensie intelektualnym a ich subtelna uroda jest ukryta pod surowym i czesto niezbyt pieknym ubraniem. Ale jakze wciagaja! No i wokal, nieco lennonowski. Oasis nie probuje zenic muzyki gitarowej z elektronika czy nowymi brzmieniami. Sprobowal na plycie ‘Standing On The Shoulder Of Giants’ i poniosl porazke. Niezbyt wielka bo i wplywy elektroniczne byly znikome ale jednak. Doswiadczenia U2, Davida Bowie czy innych wielkich pokazuja, ze laczenie brzmienia gitarowego z elektronika czy techno sa bardzo ciezkostrawne. Stad powrot do korzeni na plycie ‘Don't Believe the Truth’ jest mile witany. Co o samej plycie? Nagrana w czesci w technice quasi-monofonicznej nie jest audiofilskim fajerwerkiem. Jezeli czyms sie zachwycac to raczej ogolnym wrazeniem spasowania poszczegolnych elementow muzycznych niz analizowaniem detali. Zreszta taka jest filozofia Oasis – synteza tego co znamy. Synteza efektowna w swej prostocie i w ten wlasnie sposob wyrafinowana. Piekny balans tonalny. Wezmy taki utwor jak ‘The Importance of Being Idle’. Zaczyna sie werblem jak pod Grobem Nieznanego Zolnierza lub jak z hiszpanskiego flamenco. Potem zachwycajaca melodia i banalny tekst przywodzacy na mysl ‘I’m Only Sleeping’ z plyty TB pt. ‘Revolver’. To tego piekne w swej prostocie solo gitarowe i dzwieki wyciagniete z innego dokonania The Beatles: ‘Being For The Benefit Of Mr. Kite’ z ‘Stg. Peper....’. Uroda piosenki jest niezwykla. Sila wyrazu wybitna. Bylbym gotowy lezec krzyzem przez 10 minut dziennie przez rok gdyby to zaowocowalo choc jedna podobnie znakomita piosenka rodem znad Wisly. Niestety, zamiast tego na listach mamy grafomanstwo w postaci ‘kazde pokolenie odchodzi w cien a nasze nie’ czy ‘jesli jest ci zle – wezwij mnie’. Och, ciezkie jest czasami zycie sluchacza! Sa na rynku muzycznym diamenty. Oasis jest jednym z nich, i to diamentem wielkosci gruszki. Jezeli lubicie prosty rock, ktory bierze to kupcie sobie ‘Don't Believe the Truth’. Nic lepszego od Oasis nie zdarzylo sie w ostatnich latach na tym polu w muzyce.

Breakout - Kamienie

Bardzo dobra plyta zespolu Breakout z 1974 r., mocno jednak niedoceniana, nawet przez samego mistrza Nalepe, ktory do dzis nie moze odzalowac ze byla nagrywana na czterosladzie bo toczace sie w tym czasie pamietne mistrzostwa swiata w pilce noznej wplynely na ogolna dekoncentracje i niemoc w zalatwieniu lepszego sprzetu. Reedycja z 2005 r. w digipacku ('Rondo60' z allegro) jest staranna, cyfrowy remastering przyniosl znaczaca poprawe dzwieku chociaz teskni czlowiek za brzmieniem vinyla... Plyta "Kamienie" zawiera kilka utworow ktore na trwale zapisaly sie w repertuarze Breakoutu i Nalepy, takich jak "Modlitwa", "Kolo mego okna" czy "Tobie ta piesn". Mnie osobiscie podobaja sie 12-taktowe bluesy typu "Spiekota", "Badz sloncem" czy "Pojde prosto" pozostawiajace duze pole dla interesujacych jak na owe czasy choc troche chaotycznych solowek gitarowych Winicjusza Chrosta (obecnie wlasciciel studia nagraniowego w Warszawie) oraz samego Nalepy ktory niby wielkim gitarzysta nie jest ale gra niebanalnie, z nerwem, no i czuje te bluesy ktore sam pisze. Bardzo dobrze gra sekcja Wojciech Morawski perkusja i Sp. Zdzislaw Zawadzki, ktorzy pozniej zasilili pierwszy sklad Perfectu. Wyroznilbym w szczegolnosci niezyjacego juz niestety Z. Zawadzkiego, ktory pozniej na pierwszej plycie Perfectu potwierdzil swa wielka klase, a na plycie "Kamienie" produkuje charakterystyczny dla siebie basowy "akompaniament plus", slucha sie tych jego granych z ogromnym wyczuciem i jednoczesnie luzem niskich tonow znakomicie. Wszystkie utwory zostaly napisane przez wieloletnia spolke autorska Nalepa - Loebl. Wraca sie do tej relaksujacej plyty znakomicie, polecam fanom blues-rocka i nie tylko.

Johnny Cash - American IV: Man Comes Around

Plyta trudna do klasyfikacji pod kazdym wzgledem. Niespojna stylowo, zawiera kilka powalajacych utworow ale i chybione strzaly. Czlowiek nad grobem ma z pozoru cos innego do powiedzenia niz nastolatek. Tego oczekujemy. Podobnie od krola muzyki country oczekuje sie krolowania na polu country. Tymczesem mamy w rece plyte, ktore nie spelnia warunkow zadnego standardu. Muzycznie jest akustycznie i gitarowo, skromnie i prawie bez perkusji (jeden wyjatek). Swietnie sprawdzil sie na strunach Mike Campbell z druzyny Toma Petty. Goscie na wokalach praktycznie tylko przeszkadzaja. Zatem by bylo sprawiedliwie przelecimy sie po kazdym z utworow z osobna. 1. The Man Comes Around Wyjatkowy tekst swobodnie sie interpretuje. Przepiekne uderzenia w struny, w tym dolne rejestry fortepianu – tez struny ;-). Wlos sie jezy na przedramieniu. Jedna z lepszych piosenek jakie istnieja. 2. Hurt Pieknym instrumentem jest gitara. Swietne dozowanie emocji. Urocza piosenka z narastajacymi akcentami. 3. Give My Love to Rose Wiezienny klasyk poruszajacy prostota. Skromna, doskonala aranzacja. Gitary brzmia jak na ‘Pat Garrett and Billy The Kid’ Dylana. 4. Bridge Over Troubled Water Pierwsze nieporozumienie na tej plycie. Sluchajac czuje sie nieswojo. Czy mozna takie tekst wlozyc w usta czlowieka po 70-tce? Do tego dysonas wokalny – Fiona Apple. No i gitary wybijajace rytm czego nie ma w oryginale. Nie kupuje tego. 5. I Hung My Head Niby fajnie ale przedszkolna melodyjka kompozycji Stinga potrafi popsuc wszystko :-( 6. First Time Ever I Saw Your Face Poruszjace. Widac, ze Johnny Cash wiedzial co spiewa i pasowalo mu to. Delikatne echa daja uroczysty charakter. 7. Personal Jesus Trans oraz nieziemski wydzwiek piosenki daja jej wysoka pozycje na liscie w tym zestawie. Niespodziewany przyklad, ze obca z pozoru stylowi country piosenka DM moze okazac sie ciekawym, drazacym temat motywem. Samograj. 8. In My Life Rod Steward zrobil z tego perle. Jonny Cash pogrzebal. Brak przekonania, prawie jak spiewanie z musu. Szkoda, bo gitary stylowe. 9. Sam Hall Kapitalny sketch rodem z kowbojskiej kawiarenki z rozstrojonym pianinkiem i swojskimi gitarami. Wiejskie poczucie humoru. Cash czuje sie swietnie w takim otoczeniu. 5 punktow na 5 mozliwych. 10. Danny Boy Jestesmy w kosciele i ludowy standard brzmi jak psalm. I nic ponad to. Nie bardzo wiadomo po co ta piosenka w zestawie. By zmianic nastroj? 11. Desperado Wstep jak z ‘People Get Ready’. Dalej jednak bardziej przytulnie. W chorku udziela sie dzielnie Don Henley. Tym razem wspolnota glosow lepsza niz z Fiona Jablko. Stylowe. 12. I'm So Lonesome I Could Cry Tak typowe country, ze az chce sie plakac. ;-) Nie moj styl. Slodkie, walcujace, banalne. 13. Tear Stained Letter Ponownie skocznie oraz relatywnie bogata aranzacja. Pierwszy raz na plycie ktos zasiadl za perkusja! 14. Streets of Laredo Ladna piosenka, ktora pewnie kazdemu rasowemu muzykowi country dobrze wyjdzie. Nie inaczej bylo tym razem :-) Aranzacja przypomina nieco legendarne brzmienie Prefab Sprout. Mi brakuje nieco ostatniego tapniecia i odrobiny sloniowatosci. Ale jest dobrze. 15. We'll Meet Again Wodewilowe pozegnianie z zyciem? I ten poruszajcy chor na koncu. Cos jak nasze ‘..bo za sto lat nie bedzie nas’. Genialne zakonczenie.

Matt Bianco - Matt's Mood

Po kilku latach ciszy wreszcie pojawiła się długo oczekiwana płyta Matta Bianco.10 utwórów które się da słuchac długie godziny a ręka drzy gdy trzeba wyjść z domu i wyłączyć klocki audio.Albo inaczej szlag trafia człowieka gdy słyszy komentarz domowników"jak mozna w kółko słuchać tej samej muzyki"? A można gorąco polecam.Kto lubi Matta Bianco nie zawiedzie się

Rubik Piotr - RUBIKON

Niezwykle marketingowa PATETYCZNA KUPA. Idealna płyta dla miłośników nocnych imprezek dal młodych gniewnych w Warszawce. Przykład idealnie zrobionego marketingowego dzieła sztuki. Jakieś baby coś wyja do mikrofonu smutnymi głosami które maja nas niby wzruszyć.Płyta godna tego aby stac na półce obok płyty Mandaryny tyle ze ta drugą płyte skłonny jestem słuchać.

Keith Jarrett - Changeless

Wspaniała muzyka, pełna ciepła i harmonii. Przy "Endless" artyści wznieśli się na wyżyny- to jest właśnie ten Jarett, jakiego słuchanie ma transformujący wpływ na takiego amatora muzyki, jak ja. Ta płyta ubogaca.

Abraxas - 99

ciekawa historia z tą płytą. kupiłem, posłuchałem ze dwa razy i ... odłożyłem na półkę przekonany, że nie wrócę. w ramach odsłuchów na nowo-zakupionym sprzęcie sięgnąłem jednak po tą płytę i ... pełne zaskoczenie: kapitalna muzyka, a niektóre kawałki to majstersztyk. zróżnicowana brzmieniowo, bardzo dobrze zaaranżowana. mój faworyt - utwór 11. dla niezorientowanych rodzaj muzyki: prog-rock lub art-rock (jak kto woli). porządnie wydana książeczka ze słowami (to lubię).

Neville Brothers - Brother's Keeper

The Neville Brothers – pilkarze? Nie, nie. To 4 bracia z Nowego Orleanu. Czarni w odcieniach od wegla kamiennego do brunatnego. Spiewaja klasyczny R&B. Ale, ale... Hmm... Jezeli wydaje sie nam, ze styl jest znany i zamkniety to zetkniecie sie z bracmi Neville moze okazac sie zaskakujace. Uprawiaja oni bowiem cos w rodzaju R&B minimalistycznego. To nie jest spiewanie na 50%. To jest wrecz ucinanie emocji niepodobne do temperamentu, jaki zwykle przypisuje sie czarnym panom z Nowego Orleanu. Spokoj, rownowaga, harmonia, uroda i wdziek. Glosy braci sa rozne ale ladnie wspolbrzmia. Mimo to chorki w przypadku Neville’ow nie sa pestka w owocu palmy kokosowej. Wiekszosc piosenek prowadzi pojedynczy glos o barwie a to ktoregos z braci Gibb a to w kolorach barytonu Johny Casha. Mieszanka, koktail, sniadanko z mnostwem przekasek. No wlasnie, to nie sa pelne dania a drobne przekaski, ktore wprawdzie smakuja wybornie ale nie nasyca w pelni bo panowie swiadomie i z bolesna premedytacja nie pozwalaja sobie na pojscie na calosc. No i to jest wlasnie tajemnica Braci Neville. Plyta zatem brzmi super kulturalnie, gospelowo, interesujaco ale i lagodnie. Sa klimaty, co do tego nie ma watpliwosci. Warto kupic by sie zadziwic czego to ludzie jeszcze nie wymysla. ‘Brother’s Keeper’ to wytwor z roku 1990.

Eurythmics - Sweet Dreams

Sex, chlod i wyrachowanie – pod takimi sztandarami wmaszerowal na rynek muzyczny w roku 1983 Eurythmics. Debiutancka plyta ‘In the Garden’ jest w pelni warta pominiecia ale od ‘Sweet Dreams’ zaczela sie nowa era w pop-muzyce. Doskonale piosenki takie jak ‘Sweet Dreams’, ‘Love is a Stranger’, ‘The Walk’ czy ‘This City Never Sleep’ wklepaly nowy wzor w mozgi bywalcow dyskotek w latach 80-tych. Motoryka, trans ale i melodia oraz deprawujace seksualne sugestie zrobily swoje. Nic to, ze polowa plyty to metne wypelniacze (dobry jest jeszcze powolny obrazek pt. ‘Jennifer’). Topowe szlagiery robia swoje. Eurythmics odnalazl nowa i atrakcyjna mieszanke na rynku – opakowal w elektroniczny papier stary temat seksualnych fascynacji popularny w amerykanskim R&B. Polaczenie ekscytujacego nastroju sobotniego polowania na szybki seks z tanecznymi rytmami wpasowalo sie idealnie w europejski styl bycia w tamtych latach. ‘Niektorzy wykorzystuja seksualnie a inni chca byc tak wykorzystani’ – slodkie marzenia, gorace slodkie marzenia.

Eurythmics - Touch

Zaledwie kilka miesiecy po przelomowej ‘Sweet Dreams’ Eurythmics doprowadzili swe elektroniczne dzialania do szczytowania o nazwie ‘Touch’. Zdecydowanie jest to najlepsza, najrowniejsza i najdoskonalsza w swej wyrazistosci plyta duetu z Anglii z pierwszego okresu ich dzialalnosci. 9 piosenek jedna w jedna wciagajacych jak narkotyk. Bardziej znane sa oczywiscie hity z MTV – ‘Here Comes The Rain Again’ i ‘Who’s That Girl’ ale reszta rownie dobra a moze nawet chwilami lepsza. Znakomite efekty na ‘Regrets’, wciagajace ‘Right by Your Side’, przebojowe ‘First Cut’, transowe ‘Aqua’, ‘No Fear, No Hate, No Pain’ i dlugasne ale nie nudne ‘Paint a Rumour’. Eurythmics na fali weny tworczej osiagnal top. Plyta jest wprawdzie kontynuacja ‘Sweet Dreams’ ale przewaza wyrownaniem, konsekwencja, dojrzaloscia i pomyslowoscia. Cacuszko.

  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.