O muzyce:
Tak,
–najgorszy zespół rockowy- tak ochrzciła ich krytyka muzyczna przełomu lat 60i70.
Cóż,ja bym powiedział że dobra muzyka obroni się sama,a ta grupa to idealny przykład mego twierdzenia ,mimo wielkich przeszkód jakie czyniono zespołowi ze strony wytwórni płytowych i rozgłośni radiowych jej fani doprowadzili do olbrzymiego sukcesu artystycznego i komercyjnego bandu.
(dodam jeszcze ,że w tej chwili za plecami wybrzmiewa mi heartbreaker z –one time[kolejny album warty poznania],i co mogę powiedzieć –po prostu „wymiękam”)
A zarzuty kopiowania stylu cream i zepps,no cóż ciężko znaleść grupy które nie przejęły czegoś od tych fenomenalnych kapel,a z innej beczki to właśnie funk jako jedyny potrfił wypełnić nowojorski stadion shea i to w 72 godziny co udało się tylko wielkiej czwórce,ale jak wieść gminna niesie nie w takim czasie,nie mówiąc o rezygnacji pana granta czyli memedz.zeppów z wspólnych występów -tak ,i tu trzeba poruszyć ważną sprawę ,cokolwiek nie napiszę o albumach studyjnych to i tak nie odda w pełni prawdy o grupie,wszak wszyscy wiedzą ,że to co działo się na ich koncertach to inna bajka,mimo że muzycy to nie wirtuozi instrumentów z „darem od boga”jak mawiał elwood blues ,ale prawdziwi rzemieślnicy ,z których na żywo tryskała niesamowita energia-naprawdę warto sięgnąć po jakikolwiek live,żeby się przekonać czy nie łgam.
no ale wrócmu do ,czerwonego albumu’ zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak wysoko go punktuje,wszak muza klimat i jakości nagrania garażowego(a przecież to nie pierszyzna bo MC5 i blue cheer) nie zawsze mi służy,nie ukrywam ale mogę smiało powiedzieć że wine za to ponosi jeden z kamieni milowych hard rock znajdującego się na tym albumie,oczywiście mowa o –inside looknig out- jeden z niewielu przypadków gdy cover od orginału i innych wersji dzieli cała galaktyka:),choćby dla niego należy poznać ten album,a co poza tym
,niesamowita energia i czad ,ma się takie wrażenie że panowie postawili sobie za cel rozszarpanie instrumentów,barco specyficzny głos farnera czyli w skrócie klasyczny łomot roku 1970 ,no i naszło mnie że warto wspomnieć-grupa trzyosobowa to była ,dopiero za jakiś czas przyjeli klawiszowca.
A tu się pogrążę –jeśli kogoś nie przekonałem,
dla mnie czyli fubb-a jedna z pięciu może sześcu najlepszych kapel heavy rockowych do roku 71.
Gwiazdki minimum cztery,ale dodał bym plus.
O dźwięku:
Co do jakości,e nie ma o czym gadać przecież to garaż,strasznie brudno tam jest :)
ale szczerze z wersji tej płyty które posiadam czyli najnowszego remastera,wersje z za buga,no i japończyka,chyba najlepiej brzmi remaster i cenowo jest w miarę,ale ja bardziej preferuje japończyka,w końcu te dzrzewka na płycie, to wciaga :)
gwiazdki trzy ale z dużym minusem